Marx, 22 lipca 2010
Miałem nadzieję,
że uda mi się dosięgnąć kapłana
siedzącego tak wysoko, na złocistym tronie.
Chciałem chociaż piórem w moich ustach dotknąć jego boskich stóp,
żebym poczuł się przez chwilę jak najśmielszy król
w miejscu, w którym ujrzał tylko mnie
ofiarował mi koronę z zatroskanych ludzkich głów.
Dotykali mojej skóry, aby zmierzyć krótkie kości.
Zasłaniali mi oczy resztkami najniższych.
Postawili mnie na scenie, żebym dla nich tańczył.
tylko tam liczył się mój gest.
Pokazałem raj dla tych pięknych ciał,
stojąc samotnie na środku sceny ich piekła.
Wtedy mogłem wreszcie zobaczyć głowy,
wstyd wypełniał je do dna.
Nie było szczęśliwych kochanków w gęstych objęciach,
nie było szczęścia
nie było dna.
Tańczyłem, żeby zabić tych bez wiary w mój dar,
w moc mojego karłowatego ciała.
Okryty chwałą w cieniu blasku kapłana,
przetańczyłem całą noc.
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
24 grudnia 2025
sam53
24 grudnia 2025
ais
23 grudnia 2025
wiesiek
23 grudnia 2025
jeśli tylko
22 grudnia 2025
Eva T.
22 grudnia 2025
Marek Jastrząb
22 grudnia 2025
Yaro
21 grudnia 2025
violetta