5 lutego 2012
kolejna część
bardzo skromna część, ale ostatnio nie miałam czasu pisać :(
później sie rozkręce.
***********
Był wiosennyporanek.Słońce wychylało się już znad
delikatnych rys horyzontu. Wielka gwiazda o płomiennych odcieniach
zdawała się niczym lampa oświetlająca cały krajobraz. Dogłębny obserwator z
łatwością zauważyłby, jak rozłożyste,
promienne fale o kolorze purpury otulają
dachy. Delikatny uśmiech, niczym muśnięcie motyla pojawiający się co raz na
twarzy Wioletty idealnie oddawał panujące tam nastrój. Powoli szła przez dróżkę
okrytą różowymi płatkami przypominającymi zimowe gwiazdki tańczące wokół
niej. W ręce trzymała aparat.
Twierdziła, że sztuka oddaje jej emocje, i że nic, tak naprawdę, oprócz sztuki,
nie może wyrazić jej osobowości. Każde jej zdjęcie było czymś w rodzaju
abstrakcji, mimo że nic nierealnego nie znajdowało się na nim. Mimo jednak to,
przekazywała rzeczywistość w piękny, delikatny sposób, zupełnie inaczej niż
należy. Każdą perspektywę oddawała inaczej, nić przykazują na to zasady
fotografii, może stąd to.
22 listopada 2024
niemiła księdzu ofiarasam53
22 listopada 2024
po szkoleYaro
22 listopada 2024
22.11wiesiek
22 listopada 2024
wierszejeśli tylko
22 listopada 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 listopada 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga