Proza

alc
PROFIL O autorze Proza (2) Dziennik (1)


11 maja 2011

Livia - fragment

Wtorek, godz. 14:30. Zastanawiam się, kiedy wreszcie przyjdzie ta baba. Będę miała menedżerkę. Pierwszą w życiu. Podobno w show biznesie nic nie trwa wieczne. Ktoś kogoś oszukuje, zdradza, oskarża, rozstaje się. W gimnazjum, z dużą niechęcią
śledziłam plotkarskie nowinki. To znajomi z klasy opowiadali mi kto i co jest
na topie. Tymczasem ni stąd, ni zowąd, ktoś ważny przeczytał moją pierwszą
książkę. Szef wydawnictwa, które ma wydać powieść, zapewniał mnie, że jestem na
dobrej drodze do sukcesu. Czy mogę mu wierzyć?
Polecam
wszystkim młodym artystom branie udziału w konkursach. Nieoczekiwanie, moją
osobą zainteresowały się jakieś media. Na piedestał wyniósł mnie poniekąd mój
młody wiek. Portale literackie prognozują, że książka może doczekać się międzynarodowej
dystrybucji. Szef wydawnictwa poprosił mnie o pokazanie swych innych prac. Udostępniłam
mu moje dwa trzydziestostronicowe scenariusze. Od dziecka interesowałam się filmem.

W wieku osiemnastu lat napisałam historie do krótkiego metrażu, po czym wzięłam się za
powieść. Dziś mam dwadzieścia lat i książkę, która ma ruszyć młodzież sprzed
komputerów i zachęcić do czytania.
Czy tak będzie – nie wiem. Tą, która ma poprowadzić sukces w odpowiednim
kierunku jest Agata Wierzycka. Podobno to jedna z najlepszych menedżerek. Wiem
tyle, że ma trzydzieści osiem lat i że pozwala na siebie cze­kać, co trochę
jest mi nie na rękę, bo dziś są urodziny Kejti. Ostry melanż … Pora wziąć
listek witaminy C. Następnego dnia kac jest dużo mniejszy. Jak dobrze wymieszamy
wszystkie skład­niki, nie ma w ogóle. To zależy od towaru, który zapijamy. Co
tu więcej pisać, nuda. Nie znoszę na kogoś czekać!
 
– Cześć. Agata Wierzycka, mamy współpracować – spokojnym głosem
przedstawiła się atrakcyjna kobieta.
– Dzień dobry – Sara podała nieśmiało rękę.
– Przepraszam za spóźnienie, ale miałam niezaplanowaną sprawę do
załatwienia. Teraz mamy czas dla siebie – dodała dość oficjalnie kobieta o
bystrym spojrzeniu.
– Nic się nie stało, to znaczy na osiemnastą mam urodziny.
– Urodziny? Nie wiedziałam.
– Yyy … koleżanki – Sara odpowiedziała bły­skawicznie.
Dziewczyna wyglądała na skrępowaną i za­wstydzoną. Chyba
poznawanie ludzi było dla niej dość kłopotliwe. Spojrzeniem sięgała po kątach
mieszkania, a przecież znała je na pamięć. Mene­dżerka wyjmując z teczki jakieś
dokumenty, nuciła cicho pod nosem melodie jakiejś popularnej piosenki.
– A może o tym pogadamy później, na przykład przy następnym
spotkaniu – uśmiecha­jąc się, usiadła możliwie jak najbliżej dziewczyny. –
Proponuję obiad i od razu podrzucę cię na te urodziny. Przygotuj się.
– Dziękuję ale nie musi mnie pani zawozić. Pojadę autobusem.
– Przestań. Jeśli mam być twoją mene­dżerką, to muszę o ciebie
dbać. Chciałabym poznać twoich znajomych, wiedzieć co lubisz robić …
Dziewczyna mocno ściskała palce pod stołem. Agata swym bystrym
spojrzeniem raz dwa wychwyciła napięte mięśnie w okolicy szyi pisarki. Sara chyba
nie do końca wiedziała, co odpowiedzieć na słowa pewnej siebie kobiety, która pod
względem wieku, mogłaby być przecież jej matką.
– No, szykuj się. Za dwie godziny masz imprezę, a im więcej czasu dla nas, tym lepiej.
Menedżerka nie musiała patrzeć na zegar, by wiedzieć, która była
godzina. Świetnie zorgani­zowana, starała się realizować określone cele      w wyznaczonym przez siebie czasie. Sara
zerwała się z krzesła i zniknęła za wnęką prowadzącą do pokoju i łazienki.
Agata rozglądała się po dość obskurnej kuchni. Niby wszystko
było na swym miejscu. Nie było śladu zabrudzeń, a raczej stare meble błysz­czały
nienagannym połyskiem – jak nowe …
Coś jednak tu było … Może to właśnie aura miejsca? Jakaś negatywna
energia bijąca z podłogi i
odbi­jająca się między czterema ścianami? Nieee, za szybko na tak krzywdzącą
opinię.
Kobieta przed czterdziestką była bardzo zadbaną i elegancką osobą.
Miała niezwykle gładką i jędrną cerę, pozbawioną jakiejkolwiek oznaki pierwszej
starości. Lekko skośne oczy czasami budziły w jej rozmówcach strach. Wyda­wało
się, że bystrość kobiety była w stanie odkryć nawet najmniejszy fałsz. Ludzie,
z którymi Wierzycka współpracowała, mówili, że to profe­sjonalistka w pełnym
znaczeniu tego słowa. Leczyła duszę artysty i skrupulatnie prowadziła go do
sukcesu. Zgodziła się na pracę z Sarą po namowach szefa wydawnictwa, który
planuje za­inwestować w talent pisarki i naturalnie wzbo­gacić się na nim.
Agata przeczytała wersje konkursową książki, spojrzała na kilka pierwszych
stron jed­nego ze scenariuszy i postanowiła zawal­czyć o karierę dziewczyny. Jednak w jej głowie
już podczas czytania prozy pojawił się wyraźny znak zapytania. Jakim
człowiekiem jest autorka tej powieści?
 
W drogiej restauracji kobiety usiadły naprzeciwko siebie. Przystojny
kelner zbierający zamówienie nieśmiało próbował kokietować Agatę.
– Co do picia drogie panie? – zwrócił się     z zalotnym uśmiechem do starszej od siebie
o co najmniej dziesięć lat menedżerki.
– Dla mnie wodę niegazowaną – odpowie­działa spoglądając na
Sarę.
Ta z zająknięciem poprosiła o to samo.
Gdy zostały same, Sara zaczęła rozglądać się po sali. Wyglądało
to tak, jakby kogoś szu­kała.
– Opowiedz mi o sobie.
– Nie ma co … – Sara schowała głowę w ramiona, czerwieniąc się odrobinę.
W tym momencie głośny huk pierwszej wiosennej burzy, zakłócił jakiś
cymbałkowy utwór wypełniający restaurację.
– Nie bądź taka skromna. Napisałaś świetną książkę … Każdy
nastolatek będzie chciał ją prze­czytać.
Dziewczyna uśmiechnęła się, nie odrywając wzroku z serwetek
leżących na środku stołu. Przez okno było widać, jak warszawiacy uciekali przed
pojedynczymi kroplami deszczu.
– Byłoby super, gdyby się spodobała. Nie chce jednak wpadać w
hurraoptymizm.
– Rozumiem … Na sukces wpływ ma wiele czynników.
Kelner przyniósł dzbanek z wodą oraz dwie szklanki. Odchodząc
nie mógł powstrzymać się od rzucenia szybkiego spojrzenia adresowanego pro­sto
w oczy menedżerki.
– Jesteś chyba delikatną … wrażliwą osobą. – Agata na stałe
utkwiła swój wzrok na twarzy dwudziestolatki.
– Może ... Nie lubię po prostu poznawać nowych ludzi – cicho
oznajmiła Sara.
– Zauważyłam.
Bezpośredniość menedżerki wprawiła dziewczynę w jakieś
osłupienie. Składała usta jakby chciała coś powiedzieć, ale albo w ostatniej
chwili wycofywała to, albo to był taki tik zdradza­jący jej skrępowanie … Sara
spojrzała przez okno i dość leniwie zawiesiła spojrzenie na jakiejś
roztargnionej kobiecie, która co chwile zmieniała kierunek ucieczki przed deszczem.

– Staraj się na mnie patrzeć, jak ze mną rozmawiasz, dobrze?
– Dobrze … skoro to takie ważne …
Agata ścisnęła usta. – Mam wrażenie, że masz coś do ukrycia. Bez
urazy, ale moja nauczy­cielka z liceum, za każdym razem gdy ktoś wywi­nął jej
jakiś numer w szkole, wywoływała podej­rzanego przed siebie i zwyczajnie rozmawiała z nim. Od razu odczytywała, kto mówił
prawdę … Ten, kto unikał spojrzenia, najczęściej miał coś na sumieniu.
Menedżerka nawet nie mrugnęła okiem. Sara siedziała jak na
szpilkach, gniotąc pod stołem jedną z serwetek, która trafiła w jej ręce nie
wiadomo kiedy.
– Spokojnie, żartuję – Agata całym ciałem zaakcentowała zmianę
tonu swej wypowiedzi, opierając się dość swobodnie o krzesło. Spojrzała jeszcze
na Sarę, na pół przymrużonymi oczami – No chyba, że naprawdę ukrywasz coś strasznego.
– Nie, nie.
– To dobrze – delikatny uśmiech czterdzie­stolatki rysował w jej
kącikach ust delikatne dołki. – Jeżeli jednak będziesz miała jakieś problemy,
chciałabym o nich wiedzieć.
– Będę pamiętała, dziękuję.
        Nastała kolejna
chwila ciszy, którą przerwał głośny, polifoniczny dźwięk telefonu Sary.
        – Słucham? … Tak,
będę … Nie mogę wcze­śniej.
        W cichej
restauracji dało się słyszeć piski i
krzyki, dobiegające z niemodnego telefonu Sary.
        – Nie rozumiem co mówisz! – pisarka niemal wciskała usta w mikrofon urządzenia – Tak jak się
umawiałyśmy. Z niczego się nie wycofuje.
        Menedżerka pomimo,
że zapatrzyła się na bar, bacznie wyłapywała słowa wypowiadane przez swoją
klientkę.
        – Nie zaczynajcie
beze mnie. Muszę kończyć … buziaki.
        Dziewczyna schowała
telefon do swej zwykłej, jednolitej torebki.
        – Gdzie dokładnie
jest ta impreza urodzi­nowa?
        – W mieszkaniu …
mojej koleżanki.
        – Studiujecie
razem?
        – Nie, nie, Kejti
nie studiuje. Mieszka z rodzi­cami.
        Menedżerka wzięła
łyk wody. Wyraźnie dało się odczuć, że coś chodzi jej po głowie.
        Po sytym obiedzie
Sara poczuła się trochę niedobrze. Jak większość studentów nie dbała o prawidłowe
odżywianie, zarówno w jakości jak i
ilości posiłku. Wychudzona sylwetka dziewczyny zdradzała albo jej super dobrą
przemianę materii, albo drakońskie podejście do diety. Menedżerka poinstruowała
młodą artystkę, że na kolejnym spotkaniu chciałaby przedstawić jej ogólny zarys
strategii promocji jej książki. Kobieta zastrzegła sobie, że w najbliższym
czasie będzie częstym bywalcem w mieszkaniu Sary.
 
Dziewczyna wysiadła na ulicy między obskurnymi blokami, w skrajnie północnej części Warszawy. Podziękowała Agacie za podwózkę i trzasnęła drzwiami. Menedżerka wzdrygnęła,
bo chyba chciała Sarę o coś zapytać … jednak nie zdążyła. Odprowadziła wzrokiem
zgrabną dwu­dziestolatkę i po chwili, z lekkim zafrasowaniem zawróciła auto. Menedżerka
dławiła w sobie jakieś niepokojące przeczucie. Sara była jej najmłodszą artystką
w karierze. Agata nie raz była świadkiem marnotrawienia wielkiego talentu. Nie
był to jed­nak nigdy żaden z jej klientów. Nie bez powodu, Wierzycka stała się
obiektem zainteresowań wielu artystów. Współpraca z Sarą została nakręcona
dzięki Bogackiemu, który przyjaźnił się z Agatą od niepamiętnych czasów. Dawno
temu, ewidentnie zabiegał  o względy
menedżerki. Na marne. Po paru latach znalazł żonę, z którą jesz­cze nie
doczekał się upragnionych dzieci. Agata pozostała singielką, która budziła
zainteresowanie nawet żonatych mężczyzn. Zazdrosne kobiety za­rzucały jej flirciarstwo. Inni mówili, że Wie­rzycka imponuje mężczyznom
po prostu inteli­gencją i
profesjonalizmem, połączonymi z nieprzeciętną urodą. Zgodna opinia co do mene­dżerki
była jedna. W interesach miała serce zimne jak lód.
 
Zdarzyło się, że zostawiła klienta w połowie budowania jego wizerunku
tylko dlatego, że sprzeciwił się jej twardym zasadom. Agata zawsze zaznaczała
na starcie współpracy z artystą, że więk­sza połowa sukcesu to nie talent, a
ciężka praca dyktowana na JEJ warun­kach.
 
***

dalsza część powieści na: http://wydaje.pl/users/profile/29
http://livia-book.cba.pl/


liczba komentarzy: 2 | punkty: 13 |  więcej 

alc,  

przepraszam za to edytowanie - starałam się by były wszystkie potrzebne tabulacje i inne środki - jednak nie są zapamiętywane i wszystko zostaje jakoś dziwnie połączone. Mam nadzieję, że nie zniechęci to do przeczytania fragmentu:)

zgłoś |

alc,  

Każdy może wygrać książkę w wersji drukowanej. Więcej info na stronie książki http://livia-book.blogspot.com/

zgłoś |



pozostała proza: Akt II, Livia - fragment,

Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


kontakt z redakcją






Zgłoś nadużycie

W pierwszej kolejności proszę rozważyć możliwość zablokowania konkretnego użytkownika za pomocą ikony ,
szczególnie w przypadku subiektywnej oceny sytuacji. Blokada dotyczyć będzie jedynie komentarzy pod własnymi pracami.
Globalne zgłoszenie uwzględniane będzie jedynie w przypadku oczywistego naruszenia regulaminu lub prawa,
o czym będzie decydowała administracja, bez konieczności informowania o swojej decyzji.

Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1