10 june 2010

Na drodze

"Sądzicie, że przyszedłem, aby przynieść pokój na ziemi? Ale nie - mówię wam - raczej rozdwojenie!". - zabrzmiały w głowie JAKISIOWI słowa Chrystusa, gdy tylko przebudził się na tej samej drodze, którą szedł przez całe życie. Nic nie jestem wart, jeśli będę bierny... Dlatego zaczął strzyc uszami, czy czegoś nie przepuszcza, czy jakaś myśl, lub powinność tej chwili wymagająca wykonania, za wiele nie czeka. Lecz kiedy zaczął otwierać oczy, po pierwszym westchnieniu do Pana Boga, jeszcze nie rozwarł powiek, gdy poczuł w pobliżu siebie i w swoich członkach obecność Bestii. - "Niech będzie Chwała Panu Bogu a na świecie pokój" - zdążył uaktualnić w sobie taką myśl JAKIŚ. W uszach usłyszał hałas tak dotkliwy, że zadał sobie zupełnie mechaniczne pytanie? - kto może wytwarzać tak wielki i uciążliwy hałas? A więc Bestia zainstalowała się całkowicie w moich członkach, skonsternował JAKIŚ. Walka. Mój Boże, nie opuszczaj mnie, zobacz jak się trzymam, zobacz... łałłł... Okrzyk cierpienia wyrwał się z płuc JAKISIA. - Ty łotrze niemożliwy! Rozsierdził się nasz bohater. Wiedział bowiem, że bestia jest bezpośrednio zasilana mentalnie przez jakiegoś ukrytego i żądnego władzy człowieka.
- Zna mnie Polska cała, chociaż się zawsze ukrywałam - odpowiedziała zuchwale w jego głowie i członkach Bestia.
Zostaw mnie w spokoju, bo i tak mnie nie pokonasz - powiedział JAKIŚ. A słowa te były starym sposobem czystej gry, stosowanym kiedyś przez świętego Antoniego na pustyni. Nie mógł się jednak podnieść z ziemi, albowiem ciężar tym razem niewidzialnego ciała Bestii, był tak ogromny, że nie mógł się ruszyć. Uniósł jednak rękę do góry, zrobił w powietrzu znak krzyża. Lecz Bestia kpiła z niego i świętego znaku, dawała za to znać, że sama obmywa się święconą wodą, aby pokazać jak wielka jest jej kpina ze świętości. - JAKIŚ powtórzył jeszcze raz. Wrzawa nie ustawała. JAKIŚ powtórzył jeszcze raz. Tym razem bardzo powoli. Udało mu się zatrzymać rękę w powietrzu. Ten czas, ta możliwość była krańcowo trudną sztuką, gdyż Bestia posługuje się siłą mentalną i magiczną, pozwalającą jej wyprzedzać uwagę duchową i zdolności fizyczne swojej ofiary, toteż sztuka była bardzo trudną do wykonania. Jednakże czas jest matką wytrwania, gdzie wierzącemu nic nie jest w stanie przerwać jakiejkolwiek kontemplacji. I w tym momencie, on nieudaczny wędrowiec bez czasu, dostępuje tej łaski. Bestia wyraźnie osłabła. JAKIŚ odpowiedział jak zwykle po swojemu - Niech będzie Chwała na wysokościach Panu Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli - chociaż był zwykłym świeckim człowiekiem.

- ...Tak, dziwny gość, ale chyba przecież nie dziwaczny... Lecz dla jeszcze innych, trochę tajemniczy. A dla im podobnych, był on człowiekiem przykładnie wierzącym.
JAKIŚ myślał czasami, że może zostałby literatem, napisałby religijną książkę, otrzymałby od wydawcy zapłatę i w ten sposób jego ukryty talent, mógłby zostać nie zmarnowany. A z drugiej strony zapewnił by sobie byt materialny. Jednakże on tak tylko  myślał. Chociaż tak naprawdę książkę ten nasz myśliciel to już nawet napisał, jednak jakaś dziwna przeszkoda, bliżej poniekąd nieokreślona, była powodem ostentacyjnego braku zainteresowania, przez świat zewnętrzny, tym ciągle zastanawiającym się w sobie człowieku. Świat kultury miał zresztą ten problem od dawna, albowiem współczesność, nowoczesność oględnie pomyślana, jak i istniejące w tych czasach systemy wojskowe i polityczne, dyktowały nawet w sposób urzędowy, a więc w sposób jawny, swoje zaskakujące ograniczenia, wobec wszelkiego dobrego wolnego ducha.
Ale czasy są różnie uśmiechnięte - powiedział przed siebie JAKIŚ - wolę mieć zawsze pozytywną nadzieję, albowiem mogę w ten sposób iść naprzód.
Tak, dobrze być takim człowiekiem, z początkiem i bez końca, ale świat trzyma złowrogie cugle zazwyczaj. To znaczy jest jak zwykle ciężko... hmm... chociaż zapewne te słowa nie pasują zbyt pewnie do tej opowieści. Więc świat jest naprawdę ciężki, trzeba tak powiedzieć. Obrona zasad ustrojowych, albo deklaracja wolności. Dwie sprzeczne rzeczy, ale w wykonaniu takie same. - Kto to powiedział? Nie, nie wiadomo czy ktoś o to pyta w ten sposób, lecz to jest prawdą, taka jest atmosfera i nie tylko. Są jeszcze głosy deklaratywne i jakby odsiewane od natłoku jednej i tej samej nuty, nuty fałszywej, takiego szumu... Jednak treści na prawdę prawdziwe, zawsze jeszcze przetykają się nawet przed najbardziej zatwardziałymi ludzkimi stronami.
Tak więc JAKIŚ miał ciekawe myśli. Idąc swoją drogą, tak czy owak postanowił wypróbować aktualne czasy - czy mogą spełnić się jego bardzo wartościowe chyba marzenia. Jednak gdyby ktoś znał tego wędrowca, nie wiedziałby, że ów próbuje rozwiązać taki problem. Dlaczego? Pytanie dziwne, gdyż sytuacja dziwna. Bo co to jest widzieć i nie widzieć, słyszeć i nie słyszeć, wiedzieć i nie wiedzieć? Niestety. Szum jak chaos, niewidzialny, ale słyszalny i nie słyszalny, powoli opanowywał atmosferę. Przenikał w nasze ludzkie i zwierzęce zmysły, wzburzał bakterie i wirusy. Niby sprawa bezosobowa wręcz naturalna i ukryta, lecz w powietrzu czuło się narastającą falę wypadków, które się potwierdzały...
Jednak zbyt wiele ludzi milczało. Dlatego też życie tak bardzo kpiło z JAKISIA. Cóż więc wtedy postanowić? JAKIŚ uśmiechnął się. Nawet rozpogodził, bo był to jednak trochę dziwny człowiek, ale dający się po jakimś czasie polubić.
JAKIŚ zbyt często jednak nic takiego nie mówił, gdyż był bardzo zajęty wewnętrzną walką. Bowiem Bestia potrafiła z postaci szarej masy z licznymi głowami, przeobrazić się w przezroczystą i jeszcze bardziej, w niewidzialną substancję. A przecież nic tak nie zaskakuje jak nieświadomość, że tuż koło ciebie może stać człowiek, który właśnie w tej chwili rozstrzyga swoje być lub nie być. Tylko bardzo uczciwemu drugiemu człowiekowi i nie opanowanemu przez przewrotny szum relacji i prawd, wiadomo że napięcie ujawniające się na twarzy JAKISIA było oznaką wewnętrznej walki.
 
- Ależ się napracowałam, jakbym wszystka się nim stała - wzdychnęła podsłuchująca bestia.
Nie wiadomo, czy to się ukarze... - pomyślał narrator o całości.
 - Ukarze się ukarze, razem z karą, czyli terrorem, Tak terrrrrorem! - zazgrzytała w odpowiedzi bestia.
Co się dzieje, cóż tak zgrzyta, czyżby wystraszyła was ta kobieta?
...Tak, zaczyna się pewien niepotrzebny czas, ale nie jest pewne, czy  po tych słowach, dotkliwy szum oraz niewzruszone poparte pewną i najpewniejszą historią treści, nie zaczną się dziwnie oddalać...



other prose: Na drodze,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1