4 february 2012

"Zlecenie"

- Pierwsze piętro. Za przeszklonymi wahadłowymi drzwiami, korytarzem prosto i po prawej stronie. Pokój numer 212 – wskazał pracownik recepcji.
Wjechali winą potem szli długim, szerokim  korytarzem. Pierwszy szedł mężczyzna. W pewnym momencie zatrzymał się gwałtownie. Brązowe drzwi, w połowie korytarza, na których widniała, pisana srebrną czcionką, liczba 212. Mężczyzna przyjrzał się dokładnie, po czym bez namysłu ruszył szybko naprzód. – Idziemy – zdecydował.
- Dzień dobry pani. Moje nazwisko Jones - powiedziała kobieta, kiedy weszli do sekretariatu. Chcielibyśmy się widzieć z panem docentem Poklejem.
- Pan docent Poklej, jest w tym momencie zajęty. Czy coś mam powtórzyć?
- Jestem Ewa Janes z kancelarii rozyn i wspólnicy. Reprezentuję  państwa Latet.
- Proszę poczekać.
Zza niedomkniętych drzwi gabinetu Pokleja,  gdzie wcześniej weszła sekretarka, słychać było stukanie na klawiaturze komputera, dość głośne odkładanie papierów na biurko i ciche rozmowy.
Po chwili wróciła i wskazała na pół otwarte drzwi.
- Pan docent zaprasza. Proszę wejść.
 – Witam państwa i zapraszam do siebie. Państwo w sprawie rodziny Latet, jak sądzę – powiedział Poklej, uśmiechając się na powitanie. Mówił wyraźnie, bez pośpiechu, spokojnym głosem. To właśnie ja - zapraszający gest towarzyszył tym słowom. - Proszę, niech państwo wejdą.
Twarze gości pozostawały nieruchoma, pozbawione jakiegokolwiek wyrazu.
Podążyli w wskazanym kierunku. Weszli do niedużego pokoju w szczytowej części budynku. Jedna z ścian gabinetu zajmowała segmentowa szafa biurowa wypełniony była książkami o tematyce historycznej i skoroszytami. Podłogę na całej powierzchni wyłożono granatową wykładziną dywanową. Po przeciwnej stronie było okno z widokiem na olbrzymi park, to ta część doliny gdzie zachowało się tutaj jeszcze takie przyrodnicze bogactwo, jakiego daremnie szukać w wielu parkach. Lasy i łąki, malownicze starorzecza, strome nadrzeczne skarpy
- Panie docencie, nastąpiło jakieś nieporozumienie - stwierdziła kobieta obojętnie. Jestem pełnomocnikiem rodziny, a to pan Artur Denis. Proszę sobie wyobrazić sprawdzałam i jak się okazało rodzina Latet nie występowała do państwa z pisemnym wnioskiem o ustalenie…
- To nie ma znaczenia. Wolicie państwo rozmawiać ze mną przy kawie, czy herbacie? - spytał Poklej.-  Proszę siadać.
Usiedli w stylowych, wygodnych fotelach.
- Jaka państwa decyzja?.
- Kawa.
- Proszę. Czy mieliście państwo trudności ze znalezieniem siedziby naszej firmy?
- Przepraszamy bardzo, powinniśmy wziąć pod uwagę czas pana i nawał zajęć Jeśli to stanowi jakiś problem, możemy przełożyć nasze spotkanie na inny, dogodny dla pana docenta termin.
- Od kogo dostaliście państwo adres zakładu? – spytał Poklej.
- Panie docencie mogę pana zapewnić, że osoba, z którą  rozmawiałem, całkowicie zasługuje na zaufanie – wyjaśnił Denis. - Otrzymaliśmy o pańskim zespole  jak najlepsze referencje i dlatego zdecydowaliśmy złożyć wniosek.
- Może więc pomówimy - zaproponował Poklej. – Przede wszystkim odpowiadają mi rozmowy na konkretne tematy. Proszę wierzyć, mam zaplanowane inne zajęcia.
W gabinecie zapachniało kawą.
- Jeżeli dzisiaj złożymy wniosek, kiedy możemy spodziewać się odpowiedzi? - Denis poruszył się niecierpliwie.
- Jak już wspominałem sam proces ustalania jest długi i czasochłonny.
- A dokumenty, materiały?
- To nie jest żaden problem.
- Jestem Polakiem, lecz obywatelem kanadyjskim. Zależy nam na czasie.
- Rozumiem.
- A jeżeli chodzi o honorarium...? Wszystko zależy od tego za ile.
- Czego się pan po nas spodziewa? Poklej końcem języka zwilżył wargi. Wyczuwało się w nim wahanie..
- Sprawa, którą mam państwu powierzyć jest poważna.
- Wszystkie sprawy, które prowadzimy, są poważne i ściśle prywatne  Jeżeli nie ma pan do nas zaufania, to może skończymy tę niepotrzebną rozmowę - zniecierpliwił się Poklej. – Szkoda czasu.
- To nie jest kwestia zaufania….
- Zatem? O co właściwie chodzi?
- To wszystko jest dosyć skomplikowane.. Zaraz wyjaśnię... Jestem farmerem, posiadam duży areał ziemi. Być może jestem właścicielem majątku w Polsce, po moich przodkach?   Istnieje podejrzenie, że ktoś z rodziny, znaczy się dalszej rodziny, może się posłużyć dokumentami, które mogą zawierać informacje, których opublikowanie byłoby dla nas bardzo niewygodne…. Chodzi o kogoś, kto mieszka w Polsce.
- Dlaczego panu tak bardzo zależy na tej osobie? - spytał Poklej i sięgnął po filiżankę z kawą.
- Chcemy wreszcie wyjaśnić całą tą sprawę w oparciu o dokumenty źródłowe.
- Rozumiem. Ile pan przeznacza pieniędzy?
- Dwadzieścia tysięcy…
- Zgodnie z naszym cennikiem, pięćdziesiąt tysięcy złotych i pokrycie wszystkich kosztów. Zresztą otrzymacie państwo wstępną kalkulację, wraz z umową. To o czym rozmawiamy dotyczy oczywiście kwestii spadkowych. Skąd wiadomo, że ta osoba to pański daleki krewny?
- To trzeba będzie wykazać?
- Oczywiście.
- Zanim jednak będziemy o tym rozmawiać, proszę powiedzieć, jakim sposobem pan powziął informacje o kimś, kto przedstawia się jako krewny?
- Pan Denis jest kolekcjonerem pocztówek. Około połowy września na adres naszego klienta ktoś na zwykłej pocztówce, przedstawiającej jesień w parku, w kilku słowach podał informację, która wzbudza tyle emocji – powiedziała Janes.
- Czy macie państwo tą widokówkę?
- Oczywiście. Proszę bardzo.
- To kserokopia awersu. Nas zwolenników badania rewersów ich wygląd i wypełnienie interesuje najbardziej w celu ustalania wydawcy pocztówki bez opisów i sygnatur, albo określenia roku wydania dzięki korespondencji i stosowanym na rewersach zapisom literowo-cyfrowym częściej kodowanym, a rzadziej wprost czytelnym. Panie Denis, czas nagli, zatem musi pan zmodyfikować propozycje w stosunku do zaproponowanego honorarium. Proponuję siedemdziesiąt tysięcy złotych.
- Ależ to majątek – Denis podniósł oczy do nieba.
- Przecież pana nie namawiam - Poklej wzruszył ramionami i uśmiechnął się. – Panie Denis, to nie takie proste. Jeżeli jednak ta kwota, którą zaproponowałem przekracza pańskie możliwości finansowe, to nie mamy o czym rozmawiać.
- Proszę poczekać.
- Tak słucham  – docent poprawił się w fotelu. - Powzięta decyzja?
- Zgadzam się. Ja niebawem wyjeżdżam do Kanady dlatego ustanowiliśmy pełnomocnika w osobie pani Jones, która będzie nas reprezentować.
- Ok.
- Panie docencie, chciałbym w imieniu mojego klienta złożyć wniosek o możliwości wglądu w akta sprawy
- Oczywiście, że pan wnioskodawca nie musi poprzestać na przeglądaniu akt sprawy, umożliwiamy także utrwalenie zdobytych w trakcie przeglądania informacji. Może bowiem sporządzać z akt notatki i odpisy. Czynności te odbywają się w lokalu organu podatkowego w obecności jego pracownika. Ponadto zainteresowany utrwaleniem tego, co jest w aktach sprawy, może żądać uwierzytelnienia sporządzonych przez siebie odpisów lub wydania mu z akt sprawy uwierzytelnionych odpisów.




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1