10 december 2011
Klisza
Słowa wyplute. Wymemłane najpierw i wycharczane prosto w twarz. Jakbyś chciał pozbyć się kapcia w gębie. Obrzydzenie. To widzę w Twoich oczach.
Pstryk. Twój uśmiech. Pstryk. Oczy. Ciemne, roześmiane, Twoje. Pstryk. My. Przeglądam fotografie w swojej głowie. Jedną, dwie, tysiąc. Każda tylko na mignięcie. Mgnieniem oka kontempluję nasze minione wzloty. Szczęście upakowane w zwojach istoty szarej. Neurony wypełnione wspomnieniami, tatuaż wyryty Twoim imieniem w moim umyśle. Usunąć nijak. Nijak żyć.
Czyja wina? Moja, Twoja. Moja. Moja, moja, moja. Bo ja zawsze… Bo ja nigdy… Bo to, bo tamto. Bo tak. Nie cierpisz, nie lubisz. Taka, owaka. Rozpadasz mnie we mnie. Rozdrapujesz mnie na
strzępy i wycierasz palce w ściany. Krzyczę z tych blaknących smug. Kajam się, spadam na mokry dywan. I ginę, gdy szydzą ze mnie zamykające się drzwi. Zazdroszczę klamce Twojego dotyku.
Pstryk. Wracam pociągiem Znikąd. Drugą klasą, okrężną drogą. Pstryk. Przez szybę robię zdjęcia matowych krajobrazów. Wciąż nieostro i ten tatuaż - głęboko tam. Jednak ciągle go coraz mniej. Teraz już wiem. Tu, wciąż nie u celu, zakładam nową kliszę.
27 september 2024
Zapachniało powiewem jesieni,Eva T.
27 september 2024
2709wiesiek
27 september 2024
After SeparationsSatish Verma
26 september 2024
2909wiesiek
26 september 2024
Wyblakła miłość.Eva T.
26 september 2024
Jak mrówka z biedronkąJaga
26 september 2024
Incomplete ThoughtsSatish Verma
25 september 2024
Usiłowałem liczyć owce,Eva T.
25 september 2024
To Tell The TruthSatish Verma
24 september 2024
Bizarre PhenomenonSatish Verma