17 september 2011

Historia Piotra Pestki - rozdział pierwszy

Nazywam się Piotr Pestka. Opowiem wam historię mojej osobistej przemiany. Czasami przemilczę lub wyolbrzymie niektóre kwestie. Proszę mi jednak wybaczyć. Czynię to by ochronić dobre imię, niektórych przedstawionych przeze mnie postaci lub postawić je w korzystniejszym świetle. Zdaję sobie sprawę, że moja opowieść jest czysto subiektywna. Do rzeczy.

Pewnego mroźnego zimowego wieczoru wyszedłem z domu. Był dwudziesty siódmy grudnia. Śnieg z pomocą wiatru skutecznie atakował moją zamarźniętą twarz. Z kapturem ze spuszczoną głową, szedłem na urodziny znajomego - Tomka Andrzejczuka. Jako prezent wybrałem perfuny firmy, której nazwy nie mogę już sobie przypomnieć. Mijając kolejne przecznice, znalazłem się pod domem solenizanta. Zwykły wieżowiec z windą. Nacisnąłem na przycisk domofonu z nazwiskiem Andrzejczuka, odezwał się Tomek, wpuszczając mnie do budynku. Więc, czwarte piętro, mieszkanie numer dwanaście. Trochę spięty wszedłem do windy, zastanawiając się :"kogo właściwie Tomek zaprosił". Nie znałem Tomka, za dobrze. Co więcej zdziwiłem się, że akurat mnie wybrał za gościa. Nasze kontakty, przecież kończyły się na szkole. Zadzwoniłem, pod numer dwanaście, niemal pancernych brązowych drzwi. Otworzył mi Tomek z uśmiechem na ustach. Przywitaliśmy się uściskiem dłoni. Wręczyłem mu prezent wypowiadając standardowe: " wszystkiego najlepszego". Zdjąłem buty, rozglądając się niepewnie po przedpokoju. W końcu byłem wśród gości. Nikogo prawie nie znałem, z wyjątkiem dziewczyny Tomka, no i oczywiście samego solenizanta. Uśmiechnąłem się z nutą lęku, po czym powitałem uściskiem ręki męską część gości. W kierunku kobiet kiwnąłem w uśmiechu głową.
Teraz dopiero nadszedł czas aby usiąść i przyjżeć się każdemu z osobna. Przy stole siedziało nas siedmioro, cztery dziewczyny i trzech chłopaków nie licząc mnie. Od razu przyuważyłem, kto jest parą, kto szuka kontaktu. Przyglądała mi się szczupła blondynka o niebieskich oczach. Nawet ładna, myślałem. Nie czułem czegoś, co mógłbym nazwać zakochanie od pierwszego wejrzenia. Jednak, coś mnie do niej przyciągało. Z drugiej strony, nie znałem jej odczuć...
Zza drzwi, w końcu pojawił się Tomek. Niósł w rękach dwa półmiski, z wypieczonymi pałkami kurczaka. Justyna poprosiła Tomka, by ten w końcu usiadł. Dalej urodziny toczyły się standardową procedurą: jedzenie, tort urodzinowy, fałszowane sto lat i rozmowy typu "jacy my już jesteśmy starzy".
Zamieniłem kilka słów, z każdym gościem. Blondynka, o której wspominałem, miała na imię Ania.




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1