Paweł Szkołut, 15 april 2017
Bo w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy.
Dz 17,28
Szukałem Cię na ulicach Jerozolimy
wśród kramów starego miasta
chodząc po wyślizganych kamieniach z rzymskiej epoki
wpatrując się w smagłe twarze
Palestyńczyków, Żydów, Ormian – w skupione oblicza
pielgrzymów i turystów
szukałem Twojej krwi i potu na Via Dolorosa
na Litostrotos gdzie sądził Cię Piłat
w Wieczerniku – obok grobu króla Dawid
w ogrodzie Getsemane którego grube poskręcane drzewa oliwne
wciąż snują opowieść o paschalnej nocy
pod Ścianą Płaczu słuchając żydowskich modlitw
poszukiwałem Twojej mądrości i radości
na Wzgórzu Świątynnym gdzie się przechadzałeś i nauczałeś
szukałem Cię na miejscu dawnej Golgoty
tropiłem Twój ból, lęk i cierpienie
otwierałem serce na Twoją miłość
i stwórczą potęgę – na Twoją nieśmiertelność
próbowałem zrozumieć
Twoje wieczne zwycięstwo
nad śmiercią i złem
szukałem Ciebie od rana do wieczora
niespokojny że Cię nie znajdę
lecz Ty byłeś wszędzie
a wraz z Tobą – Twoja moc
wyprzedzałeś mnie zawsze o krok
niemal czułem Twój oddech
szelest Twoich szat
i słoneczny zapach Twego ciała
próbowałem wyciągnąć rękę aby Cię dotknąć
ale Ty nagle odwróciłeś się i zniknąłeś
– wówczas poczułem i zrozumiałem
że jesteś, o Adonaj, bliżej mnie
niż ja – sam siebie
2005
Paweł Szkołut, 10 september 2017
Są drzwi
białe drzwi obok których
nie rosną kwiaty ani nie przelatują motyle
gdy je otworzyć
– stają się otwarte i przemawiają
stare wysokie dwuskrzydłowe drzwi
umieszczone w nieskończonej
przestrzeni kosmosu
tutaj wśród żółtych ścian
przedwojennego mieszkania
stoją w milczącej przemowie
nie wywołują estetycznych odczuć
raczej tworzą metafizyczne wyciszenie
kiedy stoję naprzeciw
patrzę i słucham
potem przechodzę przez nie
i zjadam jabłko
są drzwi przez które przechodzę
jestem ja i smak jabłka
jest Ten który Jest
1983
Paweł Szkołut, 11 april 2021
Adamowi Zagajewskiemu
”Poetą jest ten, który odchodzi
i ten, który odejść nie może.”
T.Różewicz
Gdy odchodzi poeta z tego świata
ten który odejść nie może
to życie toczy się dalej –
rano wychodzimy na zakupy
w radiu nadawane są wiadomości i reklamy
a my surfujemy po Internecie
przeglądamy jak zwykle Facebooka i piszemy maile
powietrze zaś przecina
śpiew kosa, gila i drozda
a sokół unosi się wysoko na niebie
tylko nas nagle ogarnia głęboki smutek
a żona poety rozpacza
nad jego wystygniętym ciałem
gdy odchodzi poeta z tego świata
w pierwszym dniu wiosny
to świat pozostaje ten sam
– chociaż już inny
i rozlewa się po nim jak rzeka
liryka tego, który go opuścił
a jego imię zostaje zabrane
przez uskrzydlonego Pegaza
na szczyt Parnasu - siedziby Muz
i największych herosów boga sztuki Apollina
zaś jego słowa wciąż przebywają w nas
i świecą w ciemności ich płomyki
gdy odchodzi poeta z tego świata
w światowym dniu poezji
to życie biegnie dalej niemal normalnie
jedni rodzą się, inni śnią swoje wielkie sny
a jeszcze inni odnajdują swoją miłość po latach
życie zdaje się być wciąż cudem
i tajemnicą jest nasza obecność na tej planecie
krążącej gdzieś na obrzeżach Drogi Mlecznej
gdy odchodzi poeta z tego świata
w czasie powszechnej pandemii
to pozostaje po nim pustka, którą będą
starali się zapełnić inni poeci
tylko czy im się to uda?
„pisanie nadaje sens
trzeba trwać” – tak on mawiał
teraz pozostaje nam czytanie
i spijanie jego słów, wierszy, esejów
czerpanie z nich mądrości
przeżywanie piękna
i wypełnianie nauki, którą nam przekazał
o ważności i mocy każdego wypowiadanego
i napisanego verbum
gdy odchodzi poeta z tego świata
ten który odejść nie może
kiedy zabrała go stąd lodowa pani
a jego ziemska misja dobiegła już końca
i poeta przybył już do swojej Itaki
kiedy jego spopielone prochy spoczywają
w urnie czekając na pochówek
to pozostaje on w tym świecie na zawsze
non omnis moriar
– dlatego żyje teraz wśród swych wersów
i będzie przebywał wiecznie
w świątyni swojej poezji
i w ogrodach naszej pamięci
III/IV 2021
Paweł Szkołut, 18 december 2020
wydmy Wielkiego Ergu
po horyzont
niczym
fale
żółtego oceanu
ziarnka piasku
mieszczące się
w liniach papilarnych dłoni
słońce i lazur nieba
– niemal doskonała cisza
smagana wiatrem
karawany wielbłądów w oddali
i monotonne odgłosy
muzyki Tuaregów
wszędzie –
poczucie samotności
wobec
tajemnicy
Wszechświata
II 1998
Paweł Szkołut, 19 march 2017
Podróżując przez krainę szarości
wyglądam pierwszych kwiatów wiosny
czekam
by spełniło się to co ma się stać
– nowy jasny dzień
noc wypełniona snami
o drugim brzegu
do którego mostem jest
wiara
nadzieja
miłość
tam wśród dzikich koni
podążać będziemy przed siebie
przez zielone wzgórza i doliny
trzymając się za ręce
ku naszemu wiecznemu
przeznaczeniu
III 2007
Paweł Szkołut, 14 april 2017
dla K.P.
W niedzielę palmową
wystawa rzeźb Canovy w muzeum Czartoryskich –
wieczne piękno zaklęte w marmurowych postaciach
amorów, bogów, nimf, herosów
w krużgankach Collegium Maius
plus ratio quam vis
duch studentów i profesorów z dawnych wieków
wśród których się przechadzaliśmy
by zatrzymać się na chwilę
na zrobienie zdjęć i wypicie herbaty
na rozmowę o księdze Daniela
astrologii i tajemniczych początkach świata
gdzieś w oddali Jezus zjeżdżał na osiołku z góry Oliwnej
zaś tłumy z hosanną na ustach słały jego drogę płaszczami,
kiedy nagle przystanął by zapłakać nad Jerozolimą i jej losem
później na Kazimierzu w restauracji obok cmentarza
wsłuchiwalimy się w hebrajskie pieśni
próbując zrozumieć niektóre słowa
za nami wisiała przedwojenna suknia ślubna
– myśleliśmy o tym co wypływa z serca Boga
i przenika universum
i chcieliśmy w to wierzyć
w niedzielę palmową
nieśmiertelne piękno spotkało się z wieczną ahava
a gwiazda Dawida na starym zielonym piecu
błyszczała jak nigdy
III 2008
Paweł Szkołut, 30 march 2017
Gdy w pędzie codzienności
jedziesz samochodem
autobusem lub tramwajem
zanim dotrzesz na miejsce
– zatrzymaj się na chwilę
posłuchaj bicia swego serca
obejmij wzrokiem gołębie gruchające na placu
przechodniów idących ulicą
rowerzystów przejeżdżających obok
zakochane pary na ławkach
sprzedających bukiety kwiatów
koty wygrzewające się na dachu domu
odblask słonecznych promieni w oknie
ogarnij to wszystko swoim umysłem
i pomyśl że jesteś tu i teraz
właśnie ty
tak po prostu
i dlaczego?
usłysz dźwięki kosmicznego gongu
otwórz się na jego wibrujące brzmienie
ta chwila już nigdy więcej nie powróci
i pozostanie na zawsze tajemnicą
jak twoje istnienie
jak obecność
kwiatów
ptaków i kotów
ludzi i słońca
potem
idź już prosto
przed siebie
III 2017
Paweł Szkołut, 25 september 2020
„Jakiż jest związek pomiędzy wężem a tęczą?
zapytał pewnego dnia Rabi Behar swojego mistrza Efraima Szolema. –
Jak najbardziej subtelny, odpowiedział mu – zarys koła.”
Rankiem na ulicy przed bramą posesji
leżał zaskroniec – przejechany przez samochód
minionej nocy.
Czy to zdarzenie niesie ze sobą jakąś wróżbą?
Czy martwy, poskręcany wąż
może mieć jakieś symboliczne znaczenie?
Czy wyrażałoby to nadchodzące problemy i trudności
oraz ich pokonanie?
Po kilku godzinach ciekawskie sroki
dziobały już na dobre truchło nieszczęsnego węża.
Popołudniu spadł deszcz, a potem zza chmur
wyjrzało słońce.
Wkrótce oba horyzonty ziemi spięła tęcza
- doskonały zarys koła, podobnie jak pradawny
wąż Uroboros - symbol wiecznej przemiany,
śmierci i odrodzenia.
Jak odczytywaliby te wydarzenia i znaki starożytni ludzie,
mędrcy, wróżbici i szamani?
Nasze życie toczy się pomiędzy wężem a tęczą
– tym mitycznym wężem z rajskiego ogrodu
a tęczą przymierza i obietnicy, która ukazała się
Noemu i jego rodzinie - ocalałym po potopie.
Po kilka dniach przed bramą domu leżał
kolejny zaskroniec, który zginął pod kołami samochodu.
W następnych dniach otrzymałem dwa mandaty drogowe
– jeden za przekroczenie prędkości, a drugi za
niewłaściwe parkowanie.
Zrozumiałem wówczas, że powinienem w swoim życiu
bardziej rozwinąć sztukę uważności,
tak aby z jego poskręcanych ścieżek i dróg
nabierało ono coraz bardziej
zarysu koła.
Dlatego teraz nie pozostaje mi nic innego
jak oczekiwać i wyglądać pojawienia się
znowu na niebie
znaku tęczy
lipiec 2020
Paweł Szkołut, 14 june 2018
Pamięci Tomka K.
Cenna jest w oczach Pana,
śmierć tych, co Go miłują.
Ps 116,15
Odszedłeś stąd nagle
przedwcześnie
jak drzewo ścięte wiosną
cienka jak liść jest granica
pomiędzy tym a tamtym światem,
oddziela je
kilka myśli,
jeden krok,
niewielki gest,
chwila oddechu,
uderzenie serca,
mrugnięcie oczu
lecz nie ścina się drzew
pełnych żywotnych soków
wiosną w rozkwicie
tak aby mogły doczekać
gorąca lata, spełnienia jesieni
i chłodu zimy
– chociaż nie wszystkim jest to przeznaczone
nieznany los tnie jednak drzewa
by upadając zachowały swoją młodość
i zostały złożone na ołtarzu wiosny,
gdyż jak mówili starożytni
– ci których ukochali bogowie
umierają młodo
lecz dlaczego ty
dlaczego drzewo twego życia?
zbyt mało wiemy,
dlatego tak bardzo wierzymy
i spodziewamy się czegoś więcej
niż lata trudów na tej niebiesko-zielonej
planecie krążącej gdzieś na obrzeżach
naszej galaktyki
wiemy tak dużo
i tak nie wiele,
a odpowiedzi na nasze pytania
zna tylko Niebo
dzisiaj w ukwieconej świątyni smutku
przenika nas pragnienie
spotkania ciebie znowu
w przyszłym lepszym świecie
teraz płonie w nas nadzieja,
że drzewo ścięte tej wiosny
zakwitnie ponownie tam
gdzie wieczne lato
VI 2018
Paweł Szkołut, 12 february 2018
jest mniejszy
od jądra atomu
lecz zawiera
w sobie
cały
Wszechświat
2008
Paweł Szkołut, 11 february 2018
Jesteśmy tutaj od niepamiętnych czasów,
zataczamy koło dziejów
przez niezliczone pokolenia
zadając odwieczne pytanie - skąd przychodzimy
kim jesteśmy, dokąd podążamy?
nasze oddechy przenikają się wzajemnie
a wyciągnięte dłonie próbują
uchwycić marzenia
i podążać za nimi
poza horyzont tego świata
– tam gdzie jaśnieje blask
jutrzejszego spełnienia
poruszamy się od raju utraconego
odmawiając litanię codzienności
i odbywając nocne podróże na skrzydłach snów
nie, nie możemy się zatrzymać w naszym pędzie,
a przełamując lęk przed nieznanym
– oddać się całkowicie w ramiona Tego
który jest początkiem i końcem,
doskonałym wypełnieniem,
wieczną miłością
co pragnie prowadzić nas
daleko poza ten widnokrąg
i blisko we wzajemne objęcia
teraz, jutro i na zawsze –
do raju odzyskanego
Paweł Szkołut, 26 november 2017
Dla Kasi i Łukasza P.
Na zdjęciach z kawiarni na Kazimierzu
siedzimy przy otwartym frontowym oknie,
w lustrzanych szybach odbijają się nasze postacie,
płomień świecy i żółty tulipan,
czekolada spływa po białej filiżance
rozmawiamy o początkach wszechświata
i budowie atomu,
mistycznych podróżach na wschód
i filmach A.Tarkowskiego,
spieramy się o boską naturę Mesjasza
i gnostycką ideę zbawienia
doświadczając wszystkiego na nowo
i ciągle poszukując własnej drogi –
otwieramy się na działanie Logosu
upływają godziny,
ze ścian spoglądają na nas
wyblakłe portrety dawnych mieszkańców,
dogasa świeca i jest zimno,
na kolejnych fotografiach
siedzimy już w głębi salonu
naszych serc dotykają przeciwstawne uczucia,
pragniemy tak wiele od życia – ale chcemy też
być uwolnieni od naszych pragnień
w głowach rozbrzmiewają nam jeszcze dźwięki
z koncertu jazzowego w klubie alchemia,
na dworze ucicha gwar z żydowskiego placu
– a tysiące kilometrów stąd pogrążona we śnie
jest Jerozolima
pomiędzy nami przechadza się Logos,
gdzieś w oddali próbujemy dostrzec
królewskie zarysy jego twarzy
uwiecznieni na zdjęciach
z kawiarni mleczarnia,
żeglujemy przez wiosenną noc
do ziemi obiecanej
lub nie
IV 2008
Paweł Szkołut, 9 october 2017
Jesteś dzieckiem wszechświata i tak jak drzewa
i kwiaty masz prawo być tutaj.
Dezyderata
Schowany w cieniu zimowego wieczoru
otoczony nieskończonością kosmosu
idę przez mrok – wciąż szukam Ciebie
rozmawiam i nasłuchuję
żeglując przez otchłań nocy i snu
wyglądam Twojej twarzy
gdy rano wstaję czuję dotyk Twej ręki
w moich oczach odbija się piękno i brzydota tego świata
w Twoich – widzę odblask wszystkich gwiazd i planet
z każdym dniem coraz bardziej oddalam się
od świata ułudy i niespełnienia
a wchodząc coraz głębiej w przestrzeń Królestwa
– staram się ważyć każdą myśl i słowo
codziennie wsłuchuję się w ciszę rodzącą muzykę
i spoglądam w światło rozpraszające ciemności
pierwotnego chaosu
każdego dnia obmyty rosą poranka
rodzę się na nowo
wypatrując Twojego oblicza –
jestem dzieckiem Wszechświata
II 2005
Paweł Szkołut, 17 september 2018
(1647-1707) (tłum.P.Szkołut)
1.
Boże Nasz! Twe drogie imię i cześć,
niech się przesławnie w świecie da nieść,
niech wszystkich warstw i stanów ludzie,
duchowni, świeccy, w pracy i trudzie
głoszą Twą cześć.
2.
Jak pięknie i bezcennie jest usłyszeć,
że człowiek ustami chwalić Cię chce,
ziemia, jej otchłanie, pola i lasy
cuda Pańskie i dziwy w każde czasy
ogłaszają.
3.
Jeśliby ludzie niewdzięczni i źli
Twe imię Boże lekceważyli,
wtedy suche kości i kamienie
nie omieszkają to Imię wielkie
chwalić wszędzie.
4.
Nim cześć Boga w morzu się pogrąży,
tam wieloryb wielbić Go nie nadąży,
także lwy morskie, foki i delfiny,
orki, dorsze, zębacze i morświny
z całej głębiny.
5.
On wiecznym Bogiem, a ziemia pyłem,
On jest Panem – człowiek tylko prochem,
wielbić Go będą w niebie zbawieni,
Jego majestatem zadziwieni
na harfach grając.
(….)
8.
Przed Nim otchłanie i doliny ustąpią,
ziemia i niebo Mu się pokłonią,
znikną góry i szczyty wszelakie,
a w królestwie Jego chwała na wieki
będzie trwała.
****
Petter Dass
Herre Gud! Ditt dyre navn og ære
1
Herre Gud! Ditt dyre navn og ære
over verden høyt i savn må være,
og alle sjele, og alle trelle
og hver geselle de skal fortelle din ære.
2
Det er smukt og kosteligt at høre,
at man Gud sin' lebers plikt mon gjøre;
de dyb' avgrunner, de grønne lunder
skal Herrens vunder hver tid og stunder utføre.
3
Om seg folk anstille vil så slemme,
Guds navn at tie still og glemme,
så skal dog stene og tørre bene
ei være sene hans navn, det rene at fremme.
4
Ja, før Gud sin ære skal forlise,
før skal hav og grummen hval ham prise,
samt og tanteien, som løper leien,
stenbit og seien og torsk og skreien,
og nise.
5
Gud er Gud om alle land lå øde,
Gud er Gud om alle mann var døde,
om folk forsvimler, i Herrens himler
utallig vrimler, som slår på cimler hin søde.
(...)
8
Høyen hall og dyben dal skal vike,
jord og himmel falle skal tillike,
hver berg og tinde skal slett forsvinne,
men Herrens minne til tusen sinde skal stige.
Paweł Szkołut, 17 december 2019
Cisza
jak biały nieskończony ocean
od pierwszej chwili stworzenia
z pierwotnego chaosu.
Pierwsza nuta istnienia
i jedyna melodia milczenia
przenikająca wszystkie atomy,
głębia najgłębsza wciśnięta w pąki kwiatów.
Cisza
nieskończone tło dla muzyki
i wymawianych słów,
pramatka dla wszystkich dźwięków,
brzmień i odgłosów tego świata,
– dla szumu fal rozkołysanych mórz,
dla kocich medytacji i pomruków.
Wszechobecna jak pozagalaktyczne
promieniowanie kosmicznego tła.
Cisza
siostra wieczności,
zasada dla harmonii Wszechświata.
Bezgłos śmierci,
milczenie Nieba,
pierwsza i ostatnia.
Czysta forma.
Pełnia Słowa,
w której mieszka Bóg.
Cisza
– miej ją w sobie
1983/2018
Paweł Szkołut, 27 march 2020
„Rozprosz się, o, nocy!
Zajdźcie, gwiazdy! Zajdźcie
gwiazdy! O świcie zwycieżę!
Zwyciężę! Zwyciężę!
Aria “Nessun dorma“ z opery
„Turandot” G.Pucciniego
Przyszła nagle ze wschodu,
skąd w naszych dziejach
zawsze przybywało
większość epidemii i zarazy
ta cicha wojna
z niewidzialnym przeciwnikiem
z koroną i trucizną w nazwie
o wielkości od 90 do 140nm,
– mnożącym się w błyskawicznym
tempie w tryliony
wojna, jakże inna od wcześniejszych
z odgłosami i szczękiem broni
toczonymi z natchnienia boga Marsa
– opada powoli jak przezroczysty całun
na naszą ziemię
i jest wśród nas
z armią niewidzialnych żołnierzy
rozprzestrzeniających się teraz
po świecie – który jak nigdy dotąd
zatrzymał się w swoim biegu
i już nigdy nie będzie taki sam
a naprzeciw im stoi front ludzi
w białych i zielonych kitlach
w maskach, kombinezonach
osłonach z pleksi i goglach,
leczący ofiary tej wojny
i strzegący ich w sterylnych
szpitalnych pomieszczeniach
– sami narażający się na zakażenie,
podający im leki i respiratory
albo telefony komórkowe,
by mogli się pożegnać ze swoimi
najbliższymi – w samotności i ciszy,
a na koniec zamykający im ich powieki
ta cicha wojna trwa dalej
i zbiera swoje żniwo
w cieniu boga śmierci Tanatosa
– na tle rodzącej się wiosny,
którą jak co roku przynosi Persafona i Flora
a my na tyłach jej frontu
skazani na kwarantannę
i bycie domatorami jak nigdy przedtem
– przeżywamy życiowy reset
odkrywamy na nowo
zwyczajność i ważność rodzinnych relacji,
kiedy niemal wszystko dzieje się teraz
online – szkolna nauka i praca
a naszą bronią jest higiena,
autoizolacja i przeczekanie
wiosenne słońce świeci w tych dniach
przez dużo czystsze powietrze
a księżyc i gwiazdy w nocy,
gdy niektórzy pytają: czy nie jest to
znak czasów końca tego świata
przed powtórnym przyjściem Pana?
nie wiemy jak długo ta wojna
będzie jeszcze się toczyć
i jakie spustoszenia poczyni
na zdrowiu, życiu, finansach i fortunie,
ale wiemy jedno – że zwyciężymy
i taką mamy nadzieję
kiedy ta cicha wojna się skończy
wtedy oszacujemy nasze straty i zyski,
a chociaż dzisiaj towarzyszy nam lęk
i przyszłość jest niepewna
to Wiktoria - bogini zwycięstwa
jest po naszej stronie
nawet jeśli niewidzialny przeciwnik
do nas kiedyś powróci
– ten sam lub inny mu podobny,
to my będziemy mocniejsi,
odważniejsi i lepiej przygotowani,
aby odeprzeć jego ataki
i pokonać go jeszcze lepszą
i skuteczniejszą bronią – jego własną
lub przez nas wymyśloną
tylko nie wiemy na jak długo,
gdyż pokój i bezpieczeństwo
na tym świecie nie są nam dane
na zawsze
a teraz cicha wojna wciąż narasta
i towarzyszą jej odosobnienie i samotność,
smutek i niepewność,
panika, rozpacz i żałoba,
ale też dystans do życiowej gonitwy,
wyciszenie i wszechobecny spokój
lecz czy ta wojna zmieni nas na tyle
by na jej tle, wraz z wiosną
mogły rozkwitnąć w nas wiara,
nadzieja i miłość?
III 2020
Paweł Szkołut, 7 december 2018
W ciemnościach nocy
leżąc w łóżku
z każdym uderzeniem serca
jestem Ci wdzięczny za dar życia
– za stworzenie mnie w łonie matki
i użyczenie swojego istnienia
wówczas oddaję Ci z powrotem
to co mi dałeś – ziemskie życie
potem zapadając w sen
unoszę się powoli
i odbywam kosmiczną podróż
najpierw przelatuję przez tunel gwiazd
w konstelacji Oriona
następnie zbliżam się
do galaktyki spiralnej M51 oddalonej stąd
o ponad trzydzieści milionów lat świetlnych
tam docieram do kosmicznej struktury
utworzonej z pyłu gwiezdnego
w kształcie krzyża
i wlatuję w jej środek
rano po przebudzeniu
gdy powstaję do kolejnego dnia
otrzymuję od Ciebie
z powrotem
nowe (kosmiczne)
życie
V 2015
Paweł Szkołut, 13 november 2021
Tutaj jest tak bezpiecznie i ciepło
w domowym zaciszu
przy wieczornej herbacie
w poczuciu sytości
grzejąc się żarem kominka
po pracowitym dniu
ze spełnionymi ambicjami
lecz tam – kilkaset kilometrów stąd
nikt nie zasłużył na to
żeby cierpieć i umrzeć
w lesie na granicy między zasiekami
wrogich sobie państw
gdzie losem zwiedzionych i oszukanych ludzi
rozgrywa się niczym piłką
w meczu polityki i historii
i to uczucie zdumienia i gniewu
że nie możemy uczynić niemal nic
aby im pomóc i odwrócić
ten zatrważający dziejów bieg
– wymyślony w zwyrodniałych umysłach
tych, którzy i tak za to kiedyś spłoną
na ostatecznym sądzie
ci, co trafili w tę okrutną matnię
i my, obserwujący ich tułaczkę
– znaleźliśmy się w klinczu
bezradności i niemocy wobec
złowieszczych zapędów wschodnich dyktatorów
a koniecznością obrony naszych
biało-czerwonych granic
w tej hybrydowej wojnie
nikt nie rodzi się po to, aby doświadczać
nienawiści, wojny i wygnania
a potem tułać się niechciany po świecie
tutaj jest tak przyjemnie i bezpiecznie
przy zapalonych lampach i świecach
rodzinnych rozmowach
przed komputerem lub telewizorem
przy lekturze książki
w towarzystwie wiernego psa
i mruczącego kota
lecz tam w zimnie i głodzie
przy wieczornych ogniskach
z lękiem i niepewnością co przyniesie jutro
– nikt nie zasłużył na to
żeby cierpieć i umrzeć
w lesie na granicy między zasiekami
wrogich obecnie sobie państw
niech politycy
wymyślą na to jakieś remedium
niech zadziała boska opatrzność
abyśmy nie stoczyli się znowu
w pełną szczęku zbroi
marsową historii przepaść
i aby uratować tych
którzy nie zasłużyli
na ten los
XI 2021
Paweł Szkołut, 6 august 2018
Fale morza zmywają ślady stóp na piasku
a ocean pamięci wyrzuca na brzeg
muszle wspomnień
na horyzoncie –
złudzenie nieskończoności
w oddali majaczą
statki, kutry, jachty i żaglowce
mocny wiatr i szum fal z białymi grzywami
gdy pogrążasz się w ciemnozielonej toni –
w wodach wszystkich oceanów i mórz
wspomnienia z dzieciństwa:
błękitna piłka plażowa z mapą kontynentów
pierwsza ciekawość świata
i poczucie jego tajemnicy
dotyk matki, obecność ojca
i słoneczno-miodowy kolor bursztynów
odbywając podróż w przeszłość
w czasie przekwitłego lata
przechadzasz się wśród sosnowego boru
z dywanami wrzosów, mchów i porostów
słuchając porannych odgłosów żurawi
a ogrom morza rodzi w tobie
pragnienie tego co absolutne
fale Bałtyku załamują się
nad brzegiem oceanu pamięci
w słońcu połyskują muszle i kamienie
teraźniejszość i przeszłość
łączą się ze sobą
jak lazur nieba i morska zieleń wody
żegnając się z morzem
czujesz, że jeszcze do niego
kiedyś powrócisz
ale wiesz, że teraz jesteś gotowy na wszystko:
na koniec i początek
na śmierć i narodziny
VIII 2008
Paweł Szkołut, 26 march 2018
For K.W.
On Palm Sunday
the exhibition of Canova’s sculptures in the Czartoryski museum -
eternal beauty enchanted in those marble figures
of amorphians, gods, nymphs and heroes
in the Collegium Maius cloisters
plus ratio quam vis
the spirit of students and professors from days gone
among which we strolled
to stop for a while
to take some pictures or drink some tea
talking about the biblical prophecies
astrology and the mysterious beginnings of the world
in the distance Jesus drove down on a donkey from the Mount of Olives
while the crowds with hosanna on their lips sent his way with the mantles
when He suddenly stopped to weep over Jerusalem and its fate
later in the restaurant in Kazimierz next to the cemetery
we listened to the Hebrew songs
trying to understand some words
there hung a prewar wedding dress
- we thought about what comes from the heart of God
and penetrates the Universum
and we wanted to believe in it
on Palm Sunday
the immortal beauty met eternal ahava
and David's star on the old green stove
was shining like never before.
III 2008
Paweł Szkołut, 2 april 2018
A we wnętrzu ich wszystkich otwierało się
sklepienie za sklepieniem bez końca.
T.Tranströmer "Łuki romańskie"
Uliczne światła powoli zapalają się
w wieczór wielkanocnej niedzieli
na tle białoszarego nieba,
gdy udajesz się przed siebie
w poszukiwaniu blasku
cud zmartwychwstania tego poranka
tam w dalekiej Jerozolimie
w starożytnym skalnym grobowcu
towarzyszy ci nieustannie
wierzysz i czujesz że będzie
ono kiedyś twoim udziałem
jeśli tylko pozostaniesz wierny do końca,
dlatego teraz wyciągasz ręce
aby ogrzać się jego blaskiem
na tle zimnego kwietniowego nieba
myślisz o niepojętej boskiej miłości
i pragniesz aby ona wypełniła
wszystkie atomy twego ciała
i przeniknęła świątynię duszy,
tak aby mogło się w niej
otwierać sklepienie za sklepieniem
wpatrzony w Jego niewidzialne oblicze
nie lękasz się już więcej
i podnosisz głowę
ku szarosinemu niebu
gdy powoli zapalają się uliczne lampy
i nadchodzi noc
pokonana przez światłość
Wielkanoc 2018
Paweł Szkołut, 21 september 2017
Opened by the key
of the cranes and wild geese
which are just flying away
the autumn
is emerging
from the hidden order
of All Things
X 2008
Paweł Szkołut, 6 may 2018
Zaglądanie do wnętrza kielicha tulipana
jest czynnością intymną –
owady przylatują i spijają nektar
pyłek z pręcików opada na koronę płatków
i zalążnię słupka
zaglądanie do wnętrza kwiatu
jest czynnością intymną –
jak patrzenie głęboko w twoje oczy
jak przenikanie twojej duszy
aby dostać się na jej dno
a tam
wiosna
V 2008
Paweł Szkołut, 17 march 2018
Each day gives birth to a poem
emerging from the whitness of morning
like Venus from the sea foam
its words embrace the world
with colorful threads of meanings
and encircle it with the garlands of metaphors
every day gives birth to a poem
sober by the sun rays,
intoxicated with dew and rain
its words are flying to the sky
like birds
to measure by their wings
the spaces of freedom
each day gives birth to a poem
in the palaces of imagination,
its words commence there
where the night
of nonexistence ends
in the evening, when the day is
passing away
in the embraces of darkness –
the poem remains forever
imperishable
like Logos
X 2002
Paweł Szkołut, 26 february 2018
Każdy dzień rodzi wiersz
wyłaniający się z bieli poranka
jak Wenus z morskiej piany
jego słowa obejmują świat
kolorowymi nićmi znaczeń
i opasują girlandami metafor
każdy dzień rodzi wiersz
trzeźwy promieniami słońca
upojony rosą i deszczem
jego słowa wzlatują w niebo
jak ptaki
by skrzydłami mierzyć
przestrzenie wolności
każdy dzień rodzi wiersz
w pałacach wyobraźni
jego słowa zaczynają się tam
gdzie kończy się noc
nieistnienia
wieczorem gdy dzień zamiera
w objęciach ciemności –
wiersz pozostaje na zawsze
niezniszczalny
jak Logos
X 2002
Paweł Szkołut, 10 september 2017
There are doors
the white doors next to which
flowers don’t grow
nor butterflies fly
when opening
– they are being opened and speak up
the old high double-wing doors
placed in the infinite
space of the Universe
here among the yellow walls
of the prewar flat
they stand in a silent speech
they don’t evoke aesthetic feelings
rather they create a metaphysical silence
when I stand in front to
look and listen
then I am going through
and I eat an apple
there are the doors which
I am passing through
there is myself and the taste of apple
there is He who Is
there is He who was
there is He who will be
1983
Paweł Szkołut, 20 september 2017
W każdej chwili
ona jest z tobą
przyjaciółka modra
jaskółka wysokolotna
towarzyszka wszystkich bojów
struna niekończąca się w brzmieniu
szybsza od światła i myśli
przenosząca cię na wyżyny
wlewająca w ciebie prastary ocean
ona – posyłana i przyjmowana
w największej ciszy
kwiecista służebnica
siostra
modlitwa
1983
Paweł Szkołut, 20 september 2017
In every moment
she is with you
a deep blue friend
the high flying swallow
a companion in all battles
the string endless in sound
faster than light or thought
carrying you up to the heights
pouring in you the primeval ocean
she – being sent and recognized
in the greatest silence
a floral handmaid
the sister
prayer
1983
Paweł Szkołut, 21 september 2017
Otworzona kluczem
odlatujących żurawi
i dzikich gęsi
jesień
wyłania się
z ukrytego porządku
Wszechrzeczy
X 2008
Paweł Szkołut, 27 september 2017
Bezkresny horyzont
zalesionych wzgórz
pogrążonych w ciszy
przerywanej rzadkim
śpiewem ptaków
renifery
nadchodzące z północy
pomiędzy strzałami jesiennych
i zimowych polowań
Lapończycy
śpiewający pieśni jojk
i łączący się z duchami przodków
arktyczny wiatr
podszywający
amarantowe kolory nieba
o zachodzie słońca
upływający czas
mierzony porostem
mchu na skałach
i rozrzuconymi porożami
reniferów i łosi
doskonała proporcja
długich dni lata
i krótkich dni zimy
jedność chłodu
i czystości powietrza
w nocy spotęgowana
bliskość rozgwieżdżonego
kosmosu
VIII 1995
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
16 may 2024
1605wiesiek
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
1505wiesiek
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga
10 may 2024
Tangerines SingSatish Verma