Wieśniak M | |
PROFILE About me Friends (94) Poetry (801) Prose (73) Photography (24) Postcards (3) Diary (269) Handmade (24) |
Wieśniak M, 8 november 2021
usta wilgotne szukające ust
oczy rozmarzone falujący biust
ręka w zapytaniu cera w gotowości
dawniej… było chyba nieco prościej
tymczasem
biorę kartkę piszę scenariusze
zaznaczam opcje
- chciałbym
- może być
- muszę
jeszcze cztery zgody
rodo oświadczenia
współodpowiedzialność
za zniszczenie mienia
ustalenie parytetów
góra – dół tył- przód
regulamin zbliżenia
i
jestem u wrót
Wieśniak M, 31 march 2021
trzepoczą na wietrze piór husarskich łany
konie pod jazdą toczą z pysków pianę
szable pobłyskują lance prężą grot
europa zadziwiona pyta się „ki czort?"
a to nasze chłopaki z podlasia mazowsza
spod kopyt wzbija się historia najnowsza
gdy pędzą przed siebie na oślep co koń
z podhala ku morzu i dalej w morską toń
Wieśniak M, 24 march 2021
- trudno dziś o dobre suchary - dostaniesz czasem
stary ze starych zapasów ale nikt nie ma dziś chęci
i czasu a serce włożyć trzeba - dostaniesz chleba
bułek do zapchania - ale z sucharem drogi panie …
pasmo rozczarowania
w tym paśmie zdarzają się wyjątki jakby z innej mąki
na starym zakwasie - trzeba chcieć ale da się da się
opowiadał mi to sprzedawca sucharów na stoisku
w oddaleniu kroków paru od cmentarza komunalnego
podpytywał tam o zainteresowanego - żałobników
szeptał coś na ucho kręcił głową rozdawał gratisy
sam był łysy i miał sztuczną szczękę ale ludzie przystawali
a sprzedawca podawał sucharka rozpędzając na chwilę
zmartwienia i tylko nie wiem - co szepcząc do ucha
miał im do powiedzenia…
Wieśniak M, 17 march 2021
pierwsze co się do życia w nas rzuca
to płuca
falując pod wierzchnią odzieżą
odmierzą
wdech - wydech
czas
w granicach klatki
i tak przyspieszą w obrębie agatki
gdy ta przeciera oczy
z zachwytem: "jakiż on uroczy!"
i zwolnią pod dłońmi łukasza
na modłę niedzielnych rozważań
oddając się cyrkulacji
w pracy i na czas wakacji
miech w górę miech w dół
lewym i prawym na pół
trwają
u tchawic bramy
tak w przeciągu
i my trwamy
nieświadomi aż do utraty
gdy unoszą pięcioma płaty
do pieśni i piersi
i gdy opadną na luz
rozpięte jak anioł stróż
czuwają w nocy we dnie
rumieniąc oblicza i blednąc
to rosnąc to kurcząc na dwa
dziękuję obojgu wam
za to co było za tu i teraz
oskrzelikom dzięki
opłucnej oskrzelom
pęcherzykom ukrwieniu - całości
dziękuję wam z nieśmiałością
prosząc o jeszcze i jeszcze
i obiecuję
(w miarę możliwośći)
świeże mazurskie powietrze
Wieśniak M, 14 march 2021
nie tylko poetą w tym życiu się bywa
upływała wiosenna sobota leniwa
jaśmin oszałamiał nornica gryzła ziemię
pospolity lilak rzucał dłuższe cienie
zieleń rozszalała przekraczała skalę
więc… to czas najwyższy „zawrócić gitarę”
-poecie - który słodko drzemał frazy
żona nie pozwala bezsensownie marzyć
wytaszczyła kosiarkę i go grzecznie prosi:
- a może byś misiaczku nasz trawniczek skosił?
rzeczony choć niechętnie dźwiga się z fotela
przepadły bezpowrotnie dwa wersy- cholera!
podchodzi do maszyny przełącza na ssanie
w biegu jeszcze rzuca- no jasne kochanie!
i już jest po ciszy bo zapłon włączony
czterdzieści trzy nawroty od żony do żony
jest już przy ostatnim jakoś dając radę
gdy ciche mlaśnięcie wskazuje na żabę
którą szybkie ostrza pozbawia wieczora
odcięta noga wędruje do wora
kosiarz wysprzęgla i patrzy co urwał
kto inny skwitowałby fakt szybkim -kurwa!
ale- nie poeta - on patrzy na dramat
w ostatnich minutach nie została sama
ropucha- nie żaba - choć odgłos podobny
wiersz się sam ułożył w klimacie żałobnym
i z bezsensu śmierci zostaje na wieki
obraz przejmujący tamtej płaziej męki
nic że dla ropucha zegar już nie tyka
żyć będzie w angielskim i obcych językach
temat do dysputy i rozlicznych swarów
jakże pełnych życia wewnętrznego żaru
pukania w skorupę i zejścia do głębi
acz truchła nie ogrzeje już to nie oziębi
poeta westchnął ciężko i łzę wraz z potem otarł
w cichej melancholii już do końca dotarł
wyłączył kosiarkę wzrok ku niebu zwrócił
tak wracając na fotel wiersz pod nosem nucił
nie widząc w zamyśleniu że mu do gumiaka
przywarła muszelka zdeptanego ślimaka
Wiersz który był inspiracją. ( to nie jest tłumaczenie)
*
Richard Wilbur, "The Death of a Toad" (1950)
THE DEATH OF A TOAD
A toad the power mower caught,
Chewed and clipped of a leg, with a hobbling hop has got
To the garden verge, and sanctuaried him
Under the cineraria leaves, in the shade
Of the ashen and heartshaped leaves, in a dim,
Low, and a final glade.
The rare original heartsblood goes,
Spends in the earthen hide, in the folds and wizenings, flows
In the gutters of the banked and staring eyes. He lies
As still as if he would return to stone,
And soundlessly attending, dies
Toward some deep monotone,
Toward misted and ebullient seas
And cooling shores, toward lost Amphibia's emperies.
Day dwindles, drowning and at length is gone
In the wide and antique eyes, which still appear
To watch, across the castrate lawn,
The haggard daylight steer.
Wieśniak M, 3 april 2018
pnie się na szczyty słupek poparcia
tyle na górze ma do wydarcia
do pokazania udowodnienia
a tu już nogi drżą z przemęczenia
i słońce pali niemiłosiernie
czyżby wysiłek cały daremnie?
a skądże znowu – znów los dał kopa
znów do sukcesu droga po tropach
kolejne cenne punkty bazowe
wspierane myślą modlitwą słowem
byle do góry nad poziom może?
sto cztery procent dajże mój boże!
Jeszcze troszeczkę widać wierzchołek
we mgle majaczy dozgonny stołek
na którym westchnąć można po pracy
ech! było warto: drodzy rodacyyyyyyy….
lecz co to? spadek? na łeb na szyje!
20procent!!!…sprawdza czy żyję…
jest! lewa noga! prawą szlag trafił
no… tylko się słupek chwilę zagapił
rozluźnił mięśnie i szpon przytępił
i jest co widać- straszliwie cierpi
tyłek masuje włos z głowy szarpie
zaraz się rzucą na słupek harpie
hien i szakali straszliwa sfora
lecz za plecami jest elektorat
najtwardszy z twardych ślepy i głuchy
to on pod tyłek kładzie poduchy
on wiernie czuwa czule zachęca
karmiciel złudzeń logiki żeńca
wiarę i siłę znów da na drogę
na szczyt lub koniec
_______________
pod sczezłym progiem
Wieśniak M, 27 march 2018
wybiła okrągła godzina - trzecia cztery
umilkły rozmowy pochrząkiwania szmery
rozjaśniły lampy oblicze trupio blade
powtarzające w myślach mantrę - dam radę!
…dam radę… dam radę…
– witam wszystkich zebranych!
pot perli się gęsty – byle nie dać plamy
kołnierzyk czysty – dobrze!- bielutkie mankiety
- jak państwo wiecie praca wre… lecz niestety!
dochodzą nas słuchy że pewne osoby
których nie wymienię tutaj dla wygody
zgłaszały do nagród pewne zastrzeżenia
dlatego odpowiedzialnie to i owo zmieniam
I nagród nie będzie! - temat skończony
i to by było w temacie na tyle z mojej strony
szmer przeszedł po sali w kierunku hałasu
niedowierzanie potrząsa osłabioną prasą
telewizja i radio przekrzykując mówcę
- to z czego będą żyły dobrej zmiany hufce!?!
- bardzo dobre pytanie - wyjaśniam szczegóły
wiedząc że nagrody to dziś temat czuły
zmieniliśmy regulamin… konkretnie detale
kwoty wyłacimy tytułem
– ZA KARĘ!
Wieśniak M, 21 march 2018
wio! sny… do wiosny w umajonej pościeli
zielone pastwiska dla niewypchanych portfeli
tanie uśmiechy na lewym i prawym boku
syndrom niespokojnych nóg gotowych do skoku
w otwarte rozpalone słońcem przestrzenie
oddechy zamyślone nad przyspieszeniem
do kolejnych ostro zakwitłych zakrętów
z pełną ochroną życia wszelkiego autoramentu
w zabieganiu poranka zafruwaniu południa
cykliczne zgromadzenie odmieńców słowa CUDNIE!
ach z ochem na piwie pod kwitnącą gruszą
w zrozumieniu dla ptasich swarów… widocznie muszą!
a muszą akrobatyką zafrasowane pająki
wplatają nasze uśmiechy w majaki tej łąki
strzepując krople rosy wprost na real wielkopostny
wpół do trzeciej czas jeszcze…byle do wiosny!… wio! sny
Wieśniak M, 7 march 2018
cała drżysz rozpalona a ja trwam nieugięcie
wyszeptując do ucha kolejne zaklęcie
sięgam dłonią głębiej po jeszcze i jeszcze
a za oknem skowronki dyskutują z deszczem
kocham patrzeć jak miękniesz - argumenty mam twarde
oh! …jak lubię gdy zębami przytrzymujesz wargę!
i do nieba wzrok wznosząc błagasz - nie przerywaj!
strużka potu niezłomna w dolne partie spływa
a nam serca biją w przyspieszonym rytmie
(ups…wylałem kawę ale to się wytnie)
ręką loczek niesforny odprowadzasz na stronę
staram się jeszcze zwolnić ale… wszystko stracone
gdy z rumieńcem witałaś ciąg wydarzeń wartki
ja …doszedłem przedwcześnie!… do ostatniej kartki
gdzieś pośrodku niedzieli opuszczeni i nadzy
i już bez…” porozumienia przeciw monowładzy..”
w absolutnej ciszy wzrok twój pyta – dlaczego?
nie kupiłeś po drodze czegoś znacznie grubszego
a ja sięgam po fajki i zasłaniając się świętem
rzucam bez przekonania -przecież…wszystko zamknięte
Wieśniak M, 21 february 2018
„Dziewczyna nad jeziorem doiła krowę. W wodzie odbijało się na odwrót”
Humor z zeszytów szkolnych
całkiem niedawno jak głosi fama
kopiąc pod miastem tunel pod metro
w urobku kolejnych dobytych gramach
odnaleziono ciekawe… retro?
artefakt szczególny co wszystko zmienia
i na dodatek bardzo ciekawy
nie można pozbyć się przy tym wrażenia
że z czasów odległych - Warsa i Sawy
otóż w warstwie sprzed tysiącleci
w pierwotnej można postawić tezę
tuż pod późniejszą warstewką śmieci
odnaleziono… no co?- tak!-kacze leżę!
relikt uchował się w stanie dobrym
już poczta polska drukuje znaczki
a zatem!- nim kraj nasz rozsławił Chrobry
miejsce stolicy wskazały kaczki!
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
5 november 2024
Freedom From PainSatish Verma
4 november 2024
0411wiesiek
4 november 2024
Słucham jeszcze, jak ostatnieEva T.
4 november 2024
Pure As GoldSatish Verma
3 november 2024
Nie tak całkiem zielonyJaga
3 november 2024
0311wiesiek
3 november 2024
Listopad.Eva T.
3 november 2024
"Surrender"steve
3 november 2024
You Were Not Like MeSatish Verma
2 november 2024
światłojeśli tylko