9 march 2011
Dwa- dziewięć
otwieram oczy
znów jest dwudziesty dziewiąty stycznia szósta rano
pod czaszką dym naftalina pokaleczone przenośnie
słowa których nie mam odwagi wyrzucić
na długie godziny zamykam się w szafie
czasami próbuję mówić do ściany
wieczorami płaczę piję coś czai się
w meblach w ścianach w krtani pod skórą
w kawie coś przenika dom moje żyły
coś kiełkuje po kilku sekundach usycha
nie pozwala mi pisać wierszy
czuję to gdy przeglądam się w szybach
zamykam oczy
wiem że jutro obudzę się
dwudziestego dziewiątego stycznia
i nie będzie mi dane
wyzdrowieć
28 april 2024
2804wiesiek
28 april 2024
Pan pokląskwa w ostatnichJaga
28 april 2024
CompromisedSatish Verma
27 april 2024
Uśmiech z trawkąJaga
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
2608wiesiek
26 april 2024
The EntitySatish Verma
25 april 2024
2504wiesiek
25 april 2024
QuartzSatish Verma
24 april 2024
The End StartsSatish Verma