Poetry

anime8fan
PROFILE About me Friends (1) Poetry (24) Prose (3)


4 april 2011

Kair

Wyjechałam z Kairu o piątej nad ranem,
w karawanie wiozącą kryształów bukiety,
co tlą się w świetle jak zorze polarne,
odcinają od nieba kolorem zieleni.

Wyjechałam z Kairu i zmierzam do oazy,
do miejsca gdzie umarł, gdzie spoczął ukochany,
wiozę mu jego zapiski ostatnie,
i nasze małe, ostatnie pożegnanie.

W około piaski pustyni dumają
czemu wiatr nimi szarga w cztery strony
świata którego nigdy nie poznają,
i czemu on świszczy tak rozanielony?

Wyjechałam z Kairu o piątej nad ranem.

Po dniach nieskończonej wędrówki
i nocach chłodem mroku spowitych
jak w Dolinie Królów zagrzebany
ostatni czuwa oazy strażnik,
ubrany w zbroję tak twardą jak kamień
i skrywa twarz za czerwieni jedwabiem.
Na wietrze wesołym czeka pytanie
co robicie tutaj o piątej nad ranem?

"Jak kryształ Egiptu, jak kamień grobowy,
jak oczy Ateny są oczami sowy,
jak wężowa głowa do węża ogona,
ziarnko do ziarnka, zgromadzisz pustynię,
i staniesz się szybko pustyni synem"

Wyjechałam z Kairu i słucham opowieści,
starszej od błękitnych Kairu ogrodów,
czas się nawet zatrzymał dla tych treści
i może innych nie znanych mi powodów.

Skryliśmy się nocą pod dachem oazy,
o wschodzącym słońcu
śnimy wśród gwieździstych twarzy,
tańca dzikiego złocistych wiatrów,

Wypełnia mą duszę i spala na popiół,
niczym ogień piekielny lub woda święcona
Piękno w piaskach ukrytych grobowców
I ciepło padające z górującego słońca.




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1