10 december 2011
****
Światło,
którego barwę chciałeś odgadnąć,
skupia się w tobie.
Wiatr,
który chciałeś wchłonąć,
odtrąca cię,
zawsze o krok
jeden w tył.
Z jakiego źródła wyrwano rzekę,
która idzie przez ciebie,
z drżeniem,
lśniąc?
A zmrok zapada nagle
i nagle nastaje świt.
Oglądasz swoje dłonie i pytasz:
Co teraz jest naszym polem?
Przedwcześnie dojrzały, rozsiany,
zatrzymany w pędzie,
obserwujesz cień drzew,
który pada
sam.
Zapatrzeni w słońce,
zapatrzeni w niebo,
zaliczeni wszyscy do sezonów,
zaliczeni bez wyjątku do pór roku,
stłoczeni
u wrót próżni,
w ramach ciał,
w cieniu ściętych dni.
Płonąc,
płonąc, płonąc,
z każdym oddechem bardziej
utlenieni.
Na koniec
za chrzcicieli planet starczamy,
za skalę wieku gwiazd.
29 december 2025
wiesiek
28 december 2025
wiesiek
27 december 2025
marka
27 december 2025
marka
27 december 2025
marka
27 december 2025
marka
27 december 2025
marka
27 december 2025
wiesiek
27 december 2025
Jaga
27 december 2025
Jaga