28 october 2010
koniec świata nad zimną kałużą
odwołaliśmy plażę przez przeczucie, że morze
ma dzisiaj inne zajęcie.
jakiś ostry potop, tsunami tour de Jawa,
lub irygacja piaszczystych fortec
małym kubańskim szczylom, gdy z głodu śpią.
przypływ odleciał pierwszy.
miał tylko w jednym kierunku i zapomniał.
mewy jeszcze wciąż niezdecydowane,
szpalty rozwichrzonych przez wiatr gazet
skulone od wstydu.
jesteśmy tu tydzień, a wszystko wyczytaliśmy
dwa razy, jeszcze zanim złuszczyło się tło
we wczorajszej farbie.
kto to widział taki przypływ obojętności?
tylko te nerwy, co panikują chórem.
śmierć nad zimną kałużą w październiku,
to chyba mogłoby być dramatyczne
na moją miarę.
wystarczy odciążyć szum rozczarowanych tętnic,
gejzerem jodu prosto w nozdrza
i być odpornym na cuchnący piasek.
mam coś w zodiaku z kota.
wygodnie urodziłem się pod lwem,
więc wszystkie gwiazdy były przeszczęśliwe,
że nie jestem dogiem i nie zawodzę do księżyca.
uczą tu nas cierpliwie: nie wyprowadzajcie
czworonogów na wydmy!
- powinni raczej zakazać myślenia o skrótach,
bo kto natworzy skamielin dla głębokich
przypotomnych?
przecież nie ci, którym z tęsknoty za falą schną oczy?
chyba że golfsztrom już nie nadejdzie
i nie zaleje ciekawskich w lepkim bursztynie.
to dopiero będzie.
25 november 2024
AfrykankaTeresa Tomys
25 november 2024
2511wiesiek
25 november 2024
0019absynt
25 november 2024
Pod skrzydłamiJaga
24 november 2024
0018absynt
24 november 2024
0017absynt
24 november 2024
0016absynt
24 november 2024
0015absynt
24 november 2024
2411wiesiek
23 november 2024
0012absynt