12 july 2010
confiteor
ważę się przybijać do siebie tylko własne wiersze.
ściskając w znerwicowanych palcach marność, myślę
że schwytane w pułapkę dwuwymiaru są bezbronne.
Kohelecie - wystarczy zaczerpnąć dystansu na język.
tak będzie - przy obcych trupach liter utracę umiejętność
czytania empatycznym głosem, a zacznę się wstydzić.
celebracja czyjejś intymności jest mi perwersyjną mszą,
gdzie alegorie, psalmy i te deum intimatum sanctus.
i jak tu pluć wniwecz spółgłoskami wybuchowymi,
jeżeli dostępne są erupcje bezgłośnego spółkowania
ze świeżodojrzałą miodnością wyobraźni. ekstaza.
aż trudno założyć inny od oczywistego walkower.
milcz - poezja ma prawo głosu lub obowiązek zaniechania,
wyłącznie wtedy gdy szeptem kłamstwo jest groźniejsze,
niż każda nadinterpretacja pokuty. i ani słowa o emocjach.
nie rzucaj mi w oczy Salomonem nadaremno. amen.
26 november 2024
2611wiesiek
26 november 2024
0021absynt
26 november 2024
Gdy rozkołysze wiatrJaga
25 november 2024
AfrykankaTeresa Tomys
25 november 2024
2511wiesiek
25 november 2024
0019absynt
25 november 2024
Pod skrzydłamiJaga
24 november 2024
0018absynt
24 november 2024
0017absynt
24 november 2024
0015absynt