6 december 2010
Zimowe szkice malowane słowem
Dachy pokryte czapami śniegu
słońce puszcza mroźne oko,
błyszczącymi iskierkami
zdobi sosnę smukłą i zaspę głęboką.
Chłody oddech poranka
siną kredką znaczy twarze,
jeszcze się nie rozpoczęła
lodem skuła w parku stawek.
Rój białych motyli
nad głowami szybuje,
dzieci bałwany lepią
kominy dymem plują.
Gzymsy obsiadły sople
rzeźbione wlodowatej wodzie,
kiedy je spotykam
przechodzę na drugą styrane.
Gdy dzień oczy przymyka
księżyc z mroźnym spojrzeniem
po opłotkach się panoszy,
niedźwiedzie w sen zapadają.
I tylko gorące serca
trzymają stały ciepły klimat
choć zimne mamy dłonie
nie straszna nam zima.
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
2608wiesiek
26 april 2024
The EntitySatish Verma
25 april 2024
2504wiesiek
25 april 2024
QuartzSatish Verma
24 april 2024
The End StartsSatish Verma
23 april 2024
Three poemsAdam Pietras (Barry Kant)
22 april 2024
Echoes TravelSatish Verma
21 april 2024
od wewnątrzsam53
21 april 2024
2104wiesiek