25 november 2010
Prześwit
Świtało, lub może oświetlono szary zarys
nocy latarką, latarnią czy samochodem,
Diabeł – wiatr mieszając się z prochami dnia
wył w swej banalnej postaci czarnego psa.
Odległą ulicą, noga za nogą, szły zakonnice,
nieudolne, sztuczne księżyce przesycały habity
swoją namiastką, lekko drżące różańce
tańczyły ściskając do białość palce.
Ktoś przyczajony w schronie śmietnika
mamrotał pod nosem i szlochał, zaplątany
gdzieś pomiędzy świtami, tymi, dzięki którym
budzimy się starcami.
Od strony miasta niedoszły buntownik zataczał
kręgi, od krawężnika do krawężnika poręczy,
pił, wiedząc, że żadnej rewolucji nie robi się
na trzeźwo.
Tymczasem, już na pewno, na horyzoncie
rozbryzgiwało się nieporadnie słońce.
19 november 2024
Niech deszcz śpiewa ci kołysankę.Eva T.
19 november 2024
1911wiesiek
19 november 2024
Jeden mostJaga
19 november 2024
0011.
19 november 2024
0010.
19 november 2024
0009.
19 november 2024
0008.
19 november 2024
Metaphysics Of ShrineSatish Verma
18 november 2024
1811wiesiek
18 november 2024
0007.