11 november 2010
Romansidło
Popadam w podróżną paranoję. Już na peronie z sepleniącym
megafonem. Potem zimne oczy konduktorki. Ryba w galarecie.
Beznadziejna kopulacja w wytartym przedziale. Bure firanki
na wietrze. Ruch jednostajnie przyśpieszony.
Wszystko się skomplikowało, od kiedy ziemia nie spoczywa
na wielorybach. Nawet z warsu śmierdzi jakoś inaczej.
Do tego przesiąknięty naftaliną mundur. Za każdą podróż
trzeba płacić. Czasami cena jest wysoka.
Na szczęście mam krótką pamięć. Wystarczy na Wrocław –
Katowice.
Jeszcze tylko papierosek. I można odetchnąć. Oby nie
zapomnieć
zapiąć rozporka, usunąć śladów szminki. Czas na miłość.
A torowiska wiedzą swoje. I dobrze. Z każdym krokiem coraz
lepiej.
Dworzec zostaje z tyłu. Niemy wyrzut spuszczonej w kiblu
karteczki.
Z numerem telefonu. W ostateczności wrócę innym pociągiem.
2 august 2025
Jaga
31 july 2025
absynt
31 july 2025
absynt
30 july 2025
absynt
29 july 2025
wiesiek
28 july 2025
Jaga
28 july 2025
absynt
27 july 2025
wiesiek
26 july 2025
wiesiek
21 july 2025
ajw