konrad koszal, 21 march 2011
Jakże trudne jest życie z tobą Mamo.
Nie rozumiesz twórczości Agnieszki Holland.
Oddychasz cebulą
Masz porowate dłonie
Pachniesz starością
Prostota w słowie
Fartuch przepocony kuchnią
Wstydzę się .
Synku daj skarpetki
Upiorę
konrad koszal, 21 march 2011
Generalizujemy wyobrażenia
stosując miarę podmiotu
Liczymy wady nie swoje , lecz otoczenia nacisku
Myślimy o nieomylności swojej tożsamości.
Jacy jesteśmy wielcy , ile w nas cynizmu
Wczoraj na poduszce znalazłem kartkę
Pachniała jaśminem , napisane było
„Nie wrócę ,nie po tym co było , a było dobrze,
nie chce powtórek bez końca. Chcę doznań.”
Taka jest miara .
konrad koszal, 15 june 2010
Komisja w składzie
krytyk, wydawca
profesor, czytelnik
wysłuchawszy Osobę
postanowiła wydać
Orzeczenie o niepełnosprawności umysłowej Poety
wraz ze sprzężeniem
Brak jakichkolwiek szans
na właściwy odczyt rzeczywistości
nie pozwala łudzić się co do poprawy stanu umysłu
Alienacja twórcza nie jest argumentem na Bycie
Podpisano
Jak wyżej
konrad koszal, 12 may 2010
Codziennie przychodził po chleb
Wyciągał brudne poranione ręce
Na dłoniach w otwartych bliznach
żerowały pasożyty krzywd.
Szorstkość skóry pomieszana z fragmentami niemowlęcego aksamitu.
Chował w przenoszoną reklamówkę kolejny dzień .
Jutro znowu będzie
Czekanie z prośbą o błogosławieństwo.
konrad koszal, 12 may 2010
Wstrętna, parszywa, obłudna, banalna
prosta, bez dźwięku, nie biała lecz czarna
sucha, zmarszczona, z piegami od bzdury
twórczość wyrodna z samej natury
ślepa, żmijasta, zjadliwa, okrutna
bez akcentowa, w strofach zbyt nudna
chamska, wyniosła , zalana swym potem
"poezja" moja - twoim kłopotem
konrad koszal, 12 may 2010
Zobaczysz znów światło za lasem zranionym
Widnokrąg rozbłyśnie na nowo
Lecz zanim nastąpi zbawienie natchnionym
Egzorcyzm zamieni się w słowo
Już czujesz jak Oni rzucają na Ciebie
Intelekt w szarości rozdarty
Jak grzebią w błotnistej i marnej dziś glebie
Twój umysł z myślenia obdarty
I sycą się,krztuszą ,dławią bez końca
Zjadają świadomość i pamięć
I płynie agonia w rytm pulsu do tańca
Nie czujesz zapachu i pojęć
Cisza zapuka w szum biały zmieniona
Pochylą się kształty bezwładnie
Łza ta ostatnia obmyje ramiona
Imię Twe anioł ukradnie
Poezja na nowo drzwi Ci otworzy
W nieładzie początek przybędzie
Nie będziesz prostotą dla jednych stworzonym
I niczym dla innych w obłędzie
Złóż ręce w geście ostatnim błagania
Skończyło się życie tułacza
Horyzont ma dar Pokuty dawania
A Nicość pokorą otacza.
konrad koszal, 21 march 2011
W pamięci wyryte kształty, figury
słowa bez mocy zmazania
zielone, napięte pejzaże natury
krążą wokół przetrwania
i rzeka w korycie zaklęta na wieczność
w strumieniu wciąż "teraz" trzyma
ty się uśmiechasz - logiki sprzeczność
a mnie łza obraz rozmywa.
w maleńkiej dłoni ukryłaś wszystko
już znałaś co będzie "za czasem"
sad pod wałami jabłkami rozbłysnął
horyzont pociemniał pod lasem
i przyszła matka z natury wyrodna
o swoje się upomniała
czysta duszyczka tak bardzo głodna
z aniołkiem w powietrzu załkała.
konrad koszal, 12 may 2010
Świat czarno – biały w relacji uczciwej
W dotyku nadmiarze i zapachu mocnym
W miłości bez błędu nocy wrażliwej
Pali, pali i pali
Wjechać w jej przestrzeń umysł tak prosty
Zagnieździć się w porcji słodkiego „teraz”
Poczuć smak życia jak brzytwa ostry
Łzy, łzy i łzy
Kątem oka widzieć co wokół
Wypukłą rogówką zmazywać kontury
Dając w obrazie nadmiaru spokój
Boli, boli i boli
Jest już dorosła a w niej niemowlęctwo
Do śmierci zaklęty ból rodzicielstwa
Daru zły prezent jak ciągłe natręctwo
Kara , kara i kara
konrad koszal, 12 may 2010
Strach przed końcem jest coraz pełniejszy
Czy pamiętasz ból swego rodzenia?
Nie płacz maleńka , uśmiech piękniejszy
Zamknij oczka - idą wytchnienia
Patrz tam prosto, nie patrz już na mnie
Boli jak widzę Sąd nad mym samym
Nie krzycz - to tylko czas nam kradnie
Okrutna bezradność, dana wybranym
Nie będzie już słońca i deszczu nad ranem
Nie będzie nocy ze strachem i lękiem
Nie powiesz kochana że wszystko przegrane
Pobiegniesz przez łąkę naga i z wdziękiem
Ucieknie , zaniknie co boli i parzy
Z jedwabiu twej skóry odejdą znamiona
Chusteczka nie krwawi , ciało nie waży
Już jesteś blisko , przyszła już Ona
Objęła ramieniem chudym i zimnym
Lecz nie ma chłodu maleńka już nie ma
Nie ma już nie ma ... a ja jestem winnym
Że właśnie Ciebie dała mi ziemia
Nawet nie myślę , nie czuje , nie płacze
Jakie to dziwne nie ludzkie ,zwierzęce
Wierze ,że chcesz i znowu zobaczę
Włosy twe jasne poczuje twe ręce
Cisza zapadła , biel prześcieradła
Patrzę przez okno na park dziś jesienny
Ręce w kieszeni , chusteczka upadła
Jestem bardzo , bardzo dziś senny
konrad koszal, 15 may 2010
Znowu gdy dzieckiem z myśli zostanę
Boga Wielkiego, Pana Stworzenia
wybiorę inną niż było mi dane
Matkę dla siebie, nowego wcielenia
w sklepie z matkami nie będzie promocji
żadnych upustów i tanich dodatków
od Boga dostanę kilka wariacji
i żadna nie będzie rzucona tu w spadku
wybór to w końcu miara wielkości
marki i sprytu Stwórcy Pewnego
płynąc w regałach pełnych wielości
wybierać Matkę będę dla "ego"
nie taką jak miałem w sferze minionej
gnuśną, obleśną bez mocy i ciepła
bez siły przebicia na wzór nie skrojonej
nudną i rudą jak rdza co zaciekła
zakupię Matkę nową z gwarancją
na lat kilkanaście swojego istnienia
trwałą , piękną z przepychem i gracją
najlepiej bez żadnego imienia
Kant patrzył w niebo gwiaździste
ja widzę gwiazdy jaskrą pokryte
padliną dziś jestem ,ciało nieczyste
kaleką co słowo "nienawiść" ma wryte
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga
10 may 2024
Tangerines SingSatish Verma
9 may 2024
0905wiesiek
8 may 2024
0805wiesiek
8 may 2024
Touching EverywhereSatish Verma
7 may 2024
0708wiesiek
6 may 2024
Taking RevengeSatish Verma
5 may 2024
Poetic JusticeSatish Verma
4 may 2024
Izerska rzekakalik