emil kowalski, 23 january 2011
parkiet zabrudzony od potu
głów tysiące
i spokój
na piedestale prowadzący
spocony i czerwony
orkiestra gra
mówiąc cieszcie się
pobiegnął jeden z widowni
zatrzymał czas drugiemu
za nim inni
ze sztyletami
by zabić
wybiegli w nieuporządkowanych szergach
z wściekłością
z zawistością
okrzykami niosącymi krew
krawężnik stanął im na drodze
wyjęli z korzeniami
i pobiegli dalej
tu nagle krzyk dziecka
osłupieli
martwe te małe ciało
zaniemówili
i staneli jak dąb
jeden uklęknął i zapłakał
za nim wszyscy
nawet ci najbardziej wściekli
zrobili to samo
i gdy wszyscy w żałobie
nadszedł wiatr wrogi ze wschodu
okrzyk nagły
podeszli do nich inni
złowrogi
a ci nadal mimo waleczności
klęczeli
choć wokoło nich wróg
nie odezwali się
tamci się śmiali - jacy tchurze
i skandowali złość i nienawiść
gdy piąta minuta się skończyła
z klęków nagle
poleciały strzały
a na niebie pojawiły sie chmury czarne
i rozbłyski
wnet żęsiwy deszcz
czerwony
pozostało tylko dwóch
patrzących na siebie
inni zginęli
w samobójczej grze
emil kowalski, 23 january 2011
tak było gdzieś
tak bolało
w mieście złym
krwawe sny
tylko na uboczu
w kryjówce
przed zniczami
w strachu niepojętnym
w łzach zalany
z dziecinną twarzą
mimo wieku
na skrzypcach grając
opowiadam o smutku
słysząc własne nuty
czując grymas na twarzy
głodny będący
zaraz śpiewając
po ciszy do ducha
myśląc
emil kowalski, 25 may 2010
dostałem wiersz który czytam co chwilę
i serce wciąż bije
nie wiedziałem jak da się kochać
ona wzięła mnie jednak
myślałem że umieram
a tu nagle jak grom
znowu zakochałem się
cóż mówić więcej
dziś byłem w lesie posłuchać
jak drzewa mówią
jak ptaki w tą zimę obcują
śniegu nie było
tak jakby zamarłem na chwilę
a teraz płaczę
oddech dla niej który miał być
chyba zatraciłem...
emil kowalski, 23 may 2010
tęsknie z tym czasem
gdy róże kwitły
gdy czas zmierzał do tyłu
kiedy uśmiechałem się
i czułem świeży oddech
zapach Twojej bliskości
lecz złe szare dni rozłożyły
na dwie części to co było jednym
droga którą teraz podążam
zmierza ku zmierzchu
bez Ciebie nie ma sensu
emil kowalski, 23 may 2010
Wieczór kolejny przy herbacie
Na talerzu kilka małych kanapek
W oddali tv i wiadomości
Znów od jednej do drugiej skrajności
Sam przy stoliku w pustym pokoju
W myślach rozmytych bujający
W marzeniu że usiądziesz obok
I uśmiecham raczysz serdecznym
Spoglądam ukradkiem na telefon
Może zadzwonisz i usłyszę Twój głos
Lecz cóż głucho jak na cmentarzu
I pusto w tym moim słabym sercu
Pozostaje tylko ułożyć się do snu
I tam szukać Twojego uśmiechu
Z nadzieją że rano obódzisz mnie
I wstanę nagle z krzykiem... miłosnym
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
5 november 2024
Freedom From PainSatish Verma
4 november 2024
0411wiesiek
4 november 2024
Słucham jeszcze, jak ostatnieEva T.
4 november 2024
Pure As GoldSatish Verma
3 november 2024
Nie tak całkiem zielonyJaga
3 november 2024
0311wiesiek
3 november 2024
Listopad.Eva T.
3 november 2024
"Surrender"steve
3 november 2024
You Were Not Like MeSatish Verma
2 november 2024
światłojeśli tylko