14 september 2010
Mówi Nieznajomy
Idzie ulicą, stanowczo za szybko stuka obcasami, w biały dzień to nie wypada Proszę Pani bo ludzie widzą Milczy i trzyma w ręce za szeroki bukiet. Chyba tam niesie serce, że go tak mocno przytrzymuje. Władza panuje czy dryfuje – co Ją to może obchodzić, Ona nie ma władzy nad bukietem, nie ma władzy nad sobą, idzie przez kałuże z prędkim uśmiechem odbitym w szybie wystawy z perfumami. Przyśpieszonym oddechem rzuca na wszystkie strony potrącając nim i strącając ludzi i ich korony twardo założone na głowy obojętnie z której strony. Jej wierny towarzysz – cień – podąża za Nią z wyrafinowaną miną – lecz gdy Ona odwraca głowę – mina staje się zwyczajna, jak piasek na ulicy. Doprawdy nie wiem, co o Niej myśleć. Wyrasta jak dzieło sztuki, równocześnie to wszystko w niej boli i zachwyca – ale to właśnie mówi o dziele sztuki bo ono boli i zachwyca… Kobieta. Rozdzwoniły się dzwony, patrzy na zegarek. Staje. Przebiera na przemian westchnieniem i spojrzeniem. Coś nie w porządku, proszę Pani? –Nie, tylko… - Anioły nie przyszły? Dzwony przestały grać? Gołębie nie zerwały się do lotu? Nie dość pachnie wiosną? –Nie, nie. –A może Pani czeka czyjegoś powrotu, szuka zapomnienia, woła o miłość, chce pocieszenia. Ileż przeczących ruchów głową – tak to właśnie jest – nie wierz słowom, bo jest ich ciągle za mało. Pamiętam, parę lat temu bywało, że i ja tak biegałem z kwiatami, jakby się miały zaraz zapaść w czarną dziurę rynsztoka. A potem popatrzyłem na wszystko z wysoka. Ale Ona tak nie patrzy. Nie jest niespokojna. I nadal mówi westchnieniami. Długo to potrwa? – pytam siebie.
- Mogę jakoś pomóc? – pytam Ją.
– Nie, dziękuję Panu. Ja tylko sprzedaję kwiaty.
Napisane:
21 czerwca 2007
24 november 2024
0018absynt
24 november 2024
0017absynt
24 november 2024
0016absynt
24 november 2024
0015absynt
24 november 2024
2411wiesiek
23 november 2024
0012absynt
22 november 2024
22.11wiesiek
22 november 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 november 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
21 november 2024
21.11wiesiek