oczy jak pustynia, 6 july 2016
miała na sobie skórę
żywcem zdjętą
z kobiety
nieludzko zapadnięte
przyżółkłe policzki
i spojrzenie niczym
zimny prysznic
podrygiwała jak trup
pod sceną
szorstkimi palcami
dogładzając
zanurzone w mroku
włosy
żywiłam obawę
że za chwilę
przeistoczy się
w zombie
ale porwał ją tłum
i rzucił
tak blisko
że otarła się o mnie
i spojrzała
w oczy
oczy jak pustynia, 12 july 2015
rak może chodzić do przodu, bokiem i z powrotem.
dlatego umówmy się, że każdy z nas kiedyś kopnie
w kalendarz, odwali kitę lub pójdzie do Abrahama
na piwo. w końcu mamy lipiec. w przegrzanych mózgach
mętlik snuje domysły i urywa wątki. zabija cię coś,
o czym jeszcze nie jesteś gotowy rozmawiać.
może puste ściany, może to, że nic się nie zmienia
na lepsze. balansujesz na luźno rozpiętej pajęczynie,
która drży pod ciężarem ciała. nie przywiązuj się
do kamieni, które ciągną na dno. podepnij
do życia. ugnij ale nie łam i napisz nas. a jeśli nas
nie ma i nigdy nie było, to napisz siebie od nowa.
nie wiem czy wyjdziesz z tego, ale wyjdź do ludzi
pogodzić się z prawdą trudną do przełknięcia.
wiedz, że jestem, dojrzewam, bez fałszywej nadziei.
oczy jak pustynia, 5 july 2015
jestem siecią łowną gniazdem
cienkich nitek zlepionych
ze sobą podczas snucia
bajek
złap mnie zaskocz gęsto rozsnuj
albo lepiej przywiąż jakbyś
pragnął oddać życie
za seks
oczy jak pustynia, 1 may 2015
ten wiersz jest jak kobieta bez pogrubiającego
tuszu na rzęsach, która w płaskim, wygodnym
obuwiu, płynie pod prąd, w świecie mężczyzn.
od czasu do czasu czuje się bardziej lub mniej
pewna siebie, a lęk przed rozczarowaniem
w niej większy od samego wejścia w związek
z czytelnikiem. jednak w sypialni chciałaby być
jak Penélope Cruz w koronkowej bieliźnie,
od widoku której aż kręci się w głowie.
dlatego z góry nie zakłada, że dla zasady,
nie zdejmie majtek na pierwszej randce.
/szkic/
oczy jak pustynia, 6 april 2015
wiaderko i łopatkę dawno już posiałam
w piaskownicy. mam maturę, pracę, płacę
za siebie rachunki, przyznaję się do błędów
młodości i spędzam święta we własnym domu
z rodziną. lecz kiedy ciemność rozpływa się
w oczach, wchodzę na cienką linę. rozum diabli
biorą i biorą mnie diabli, że nadal nie mogę sięgnąć
marzeń.
oczy jak pustynia, 1 april 2015
w związku, jak na Zachodzie, bez zmian.
to, co się wypaliło zalałam Daniel’sem.
pozostał dym. wina po stronie zła.
prawdy nie widziałam, chociaż była naga.
koniec gry pozorów! koniec
z mężczyznami! poznałam ich od kuchni,
a nawet od podszewki. nie mają uczuć,
cellulitu, ani bladego pojęcia,
na jakim świecie żyją ich własne kobiety
i z kim udają orgazm.
nie potrafią uszczęśliwić, spełniać
jakiś tam warunków i kochać w sam raz.
trzeba prowadzić ich za rączkę, układać im
w szafach, życie, to co siedzi w głowach
i oddawać pola.
nie, nie planuję związku! haruję jak wół,
na zawał.
oczy jak pustynia, 22 march 2015
Nie chodzi na palcach,
w balerinach, szpilkach,
ani piechotą.
Nie jeździ konno, pociągiem,
Lamborghini Diablo,
ale grywa w filmach.
Rozchodzi się jak fala,
jak dym tytoniowy w płucach
lub szybciej,
niż potrafisz myśleć,
byś nie mógł jej wyprzedzić,
zatrzymać, oszukać.
oczy jak pustynia, 15 march 2015
paradoksalnie - nie jesteśmy tacy głupi
rozróżniamy smaki czarne od niezapisanego
i wiemy czym mierzyć inteligencję
od czasu do czasu miesza nam się
w głowach prawda z rzeczywistością wirtualną
wtedy łazimy nie myśląc gdzie ani po co
mylimy masło z Delmą dobro z tym
który kusi i prawdziwe uczucie z grą
umysłu
oczy jak pustynia, 13 september 2014
samotność
w ciemności
nie widzi wyjścia
* cytat z kultowego filmu Juliusza Machulskiego "Seksmisja"
oczy jak pustynia, 16 august 2014
miała bluźnierczo rude włosy i problem z opanowaniem
nieposłusznych loków oraz z alkoholem.
brodę Julii Roberts, seksowne wystające kości policzkowe
i życie erotyczne objęte tajemnicą
poliszynela.
znakiem ostrzegającym były wąskie, rozchylone
usta, które innym nie dawały dojść do słowa.
przeraźliwie sucha wypychała biustonosz skarpetkami
i pod byle pretekstem, notorycznie wymykała się
z domu.
niczym brudna, pomięta koszula
wisiała na poręczach krzeseł i na ramionach
mocno zaprawionych gości.
nie trzymała się życia. ledwo stała na nogach.
piła prosto z gwinta, bez połykania, pod śledzika,
na umór, na kaca, do dna.
zdarzało się, że do lustra otwierała małpeczkę
jeszcze przed trzynastą, później traciła głowę,
życzliwych i rachubę czasu. w końcu zapodziała wózek
z dzieckiem.
chyba wtedy opuścił ją Bóg, później mąż.
wódka jej nie odrzuciła i nie dawała o sobie zapomnieć.
odstawiała myśli i niepokój sumienia
ale nie rozwiązywała problemów
finansowych.
nie miała mięsa na kartki, książki za przyjaciela,
ale zawsze ostatnie słowo i szczęście do typów
spod ciemnej gwiazdy.
nie była święta. była skończona.
sprzedawała się jak Żytnia w Pewexie i w pokoju
na godziny. budziła z nosem przy śmietniku
i coraz częściej niepokój.
któregoś dnia nie wróciła na ulicę. przyłapała kochasia
na gorącym uczynku
z innym.
on miał żółte papiery, ona niewyparzony język
i śmierć jak z horroru.
oczy jak pustynia, 13 july 2014
cokolwiek nie napiszę, zawsze chciałam
nazywać miłość po imieniu. nie ważne
ile w niej bólu od szczerości i wyliczeń.
kobiety, które chcą być w twoim życiu,
przyjmuję za dobrą monetę albo dla wygody,
bo nic nas tak nie dzieli, jak wspólne mieszkanie
z kimś innym.
oczy jak pustynia, 30 june 2014
jestem jak przygaszony pokój nie dopuszczam do siebie
światła i myśli które chodzą po głowie we mnie mały człowiek
rysuje zaczarowanym ołówkiem okno otwarte na oścież
wspina się na palcach wygląda jakby miał zaraz wyskoczyć
w2.
jestem jak przygaszony pokój nie uznaję światła i myśli
które chodzą po głowie we mnie mały człowiek
rysuje zaczarowanym ołówkiem okno otwarte na oścież
wspina się na palcach wygląda jakby miał zaraz wyskoczyć
.
oczy jak pustynia, 26 april 2014
odkąd zamąciłeś w głowie
rzeczywistość jest wariatką
wykonującą szybkie piruety
kręci się wokół domu i pracy
wymyka jak kieszonkowiec
i układa w pogoń za czymś
a kiedy schodzę na ziemię
grunt wydziera spod stóp
i nie daje pewnego oparcia
oczy jak pustynia, 14 april 2014
wpadłam jak śliwka w kompot. walka z absurdalną tęsknotą
okazała się długa i nieowocna. po miesiącach odcinania się
od zakazanego, wszystko wróciło, jak fałdki, oponki, wałeczki.
przyczyny niepowodzenia upatruję w wielkich znakach
zapytania, w natłoku nagłości, w czekaniu na cud i w pragnieniu
czegoś, co jest nierealne, o czym można tylko pisać wiersze.
oczy jak pustynia, 24 march 2014
Jeszcze nie dostrzegam światła
w ciemności. Siedzę cichutko na beczce
prochu, czekając aż się rozjaśni.
oczy jak pustynia, 2 march 2014
odkąd ciebie nie ma
dom przestał o siebie dbać.
całkiem zarósł bluszczem i straszy,
że zniknie pod zielenią, straci dachówki,
blask w oknach i na wartości.
w kółko chodzi za nim
twój głos. w tłumie budynków,
nie znajduje oparcia. zamyka się
w czterech ścianach i ma już wszystkiego
po dziurki w kominie.
zmęczony i rozbity
nie może skupić uwagi na niczym.
siada na fundamentach, podpiera się
belkami i nadsłuchuje kroków. czeka
aż przyjdziesz i weźmiesz go w swoje ręce.
oczy jak pustynia, 16 february 2014
nocą podążam w stronę światła
na którą wychodzi balkon
jak kot wskakuję na balustradę
i idę w ciemno pod wpływem księżyca
gdy go mam w zasięgu ręki
wspinam się na palcach przyciągam
i jestem małą Madeleine
zagubioną na moście zwodzonym
oczy jak pustynia, 14 february 2014
między zachodem słońca
a nieprzespaną nocą
jestem jak mały bury miś
wypełniony biedą
którego ktoś zostawił
przy wiejskiej krętej drodze
na czarno białej fotografii
oczy jak pustynia, 30 november 2013
w piątek trzynastego września
długo patrzyło na mnie lustro
rozbite na siedem lat nieszczęść
dwa dni później
włosy stanęły dęba
przyszłość kreśliła się
jasno w najciemniejszych barwach
nakręcając groźną spiralę
negatywnego myślenia
poległy dziesiątki marzeń
kilkanaście zostało rannych
resztę posiałam w bólu i rozgoryczeniu
kiedyś zbiorę plony
dzisiaj jestem ziarenkiem piasku
chwytającym się desperacko
konia na biegunach z drewna
płynącego z prądem
oczy jak pustynia, 29 september 2013
kiedy odeszłaś, żółta, niczym kwiat łąkowy, odczuwałam
strach, przed pozostaniem w domu, na dłużej niż na jedną
noc. pełnymi godzinami błądziłam po wychuchanych deskach,
z kąta w kąt. zatrzymywał mnie ból. w bólu obrywałam
przekwitłe kwiatostany pelargonii, które oddawały
mdlący zapach głodu. nocy rozpalałam światło, ciszy
skrzypiałam drzwiami, na przemian wychodząc i wchodząc
tam, gdzie twoje rzeczy zgromadzone w szafach.
z podkopaną wiarą w boga, kołysałam się pod ścianą,
czekając aż przejdzie. dziecko we mnie, przełykało
gorzkie pestki moreli.
oczy jak pustynia, 29 august 2013
ten ktoś kto zaadoptował to poddasze
sam był bez ludzi
tylko w południe ostatkiem sił
wpadało światło
teraz kołysany spokojem kusi
słodkim zapachem
motyle
inspiracja; Laura Makabresku, zdjęcie.
oczy jak pustynia, 27 august 2013
kiedy przenosiłam kuchnię
do pokoju
zatrzymało mnie lustro
dotykiem wyszukałam na skroni
niewielką zmianę skórną
chciałam jednym pociągnięciem
zakończyć grę
pozorów
ale bałam się
że to co nie daje spokoju
wypłynie
oczy jak pustynia, 5 august 2013
poruszyła niewinnie - kilka
słów do poduszki później
wrosła w życie
właśnie przechodzi etapami
w słabość wymykającą się
spod kontroli
wpadłam do olbrzymiego
betonowego kręgu w którym
ciągnie chłodem
i czasu mam mało
oczy jak pustynia, 13 july 2013
zaczątek wiersza nieśpiesznie wyrasta z kropli wody
zawieszonej w powietrzu.
sparzona nawijam słowa dookoła pnia
czepiając szorstkiej kory.
pierzastymi kłębami otulam obnażone
gałęzie. dopowiadam wargi, palce
zatapiam w myślach.
oblizuję.
oczy jak pustynia, 2 june 2013
Nie jestem moczygębą, ćpunem ani kundlem.
Tylko wyglądam, jakbym wdepnął w bagno,
albo jak bezdomny. Ale mam dach
do remontu. Kiedyś miałem dziewczynę, plany
na weekend. Wszystko trwało pięć minut
i poszło się jebać.
Dzisiaj jestem spłukany, w depresji. Nie potrafię zliczyć
romansów zawiązanych przez Internet
i połowy godzin z przegranego życia.
Czuję się jak Dżinn, uwięziony w butelce po whisky,
jak ryba, wyrzucona przez pole
na morze słoneczników.
Dlatego dużo wymyślam, przechodzę kolejne
wiersze, a świat kończy się na tym,
co mogę dotknąć.
Dotykam bólu. Krawędź wyrasta na kształt skrzydeł
i krąży.
oczy jak pustynia, 21 may 2013
wystarczyło zmrużyć oko i znów jestem
wojownikiem urodzonym w totemie jelenia.
jak dziecko wmawiam sobie i wszystkim
wokoło, że kiedyś będę wielkim wodzem.
zmęczona ścianami uciekam na balkon
zaczerpnąć powietrza, by wrócić
do życia w pokoju. okrągły stół zręcznie
okręcam zasłonami z tajemnicy, topór
wojenny zamiatam pod dywan. stoję
nieruchomo, jak oszczep wbity w ziemię
i zmieniam twarz na kolorową.
za zamkniętymi oczami kobiety budują
wioskę, luzem biegają rozpieszczone psy.
zrabowane konie rżąc przychodzą pod tipi.
a kiedy słońce zaczyna się kryć, wieczór
schodzi nisko i kładzie się na brązowe
peleryny bizonów. do życia chwilą
mam wszystko, co niezbędne i jeszcze
kodeks czarów i wróżb. i ziarno prawdy.
chciałbym wywołać wilka i dotknąć.
/szkic/
oczy jak pustynia, 4 april 2013
okno otwarte. wystarczy odrobina odwagi
by uciec wyobraźni, wystarczy łyk powietrza,
a głowa rozsupła się i odkręci błędy.
jesteś wszystkim, co rozumiem.
idę w ślepą uliczkę i nie chcę z tego wyjść.
podsycaj! skąpana w świetle mięknę
i pragnę wzlecieć,
stłumiona przygasam i nic nie jest tym
na co wygląda. dlatego gram na zwłokę,
karty wykładam na stół.
rzeczywistość znaczona nie ułoży się
w domek.
oczy jak pustynia, 4 april 2013
nocą chodziłam po linie zawieszonej nad otwartymi
oczami. znikąd pojawił się wiatr unoszący drzewa.
porwał mnie wyżej
zapachu malin.
nad szczytem marzeń
upuścił.
upadałam
na głowę.
zbiegli się ludzie
z zestawem do sprzątania.
oczy jak pustynia, 22 march 2013
śniło mi się że mieszkałam w domu pod lasem
drzewa zapuszczały korzenie
głęboko
penetrując sypialnię
zegar przestał chodzić z dnia na noc więc stał
pod ścianą
niczym drewniany kufer
i już nie przerażał
w łóżku zbierały się myśli o kimś i były
ważniejsze
niż jego obecność
przykuta
do skrzydeł
nie mogłam znaleźć wyjścia
dłonie przyłożyłam do piersi
jeszcze biło ciepło
/szkic/
w.1
obraz nędzy i rozpaczy
(obraz nędzny i z rozpaczy)
śniło mi się że mieszkałam w domu pod lasem
drzewa zapuszczały korzenie
głęboko
penetrując sypialnię
zegar przestał chodzić z dnia na noc więc stał
pod ścianą
niczym drewniany kufer
i już nie przerażał
w łóżku zbierały się myśli o kimś
i były ważniejsze
niż jego obecność
liście zrzucone na zimę zasypały spokój
wiecznie usychając
nie mogłam rozwinąć skrzydeł
dłonie przyłożyłam do piersi
jeszcze biło ciepło
pustka
przed oczami
upadłam jak z kieszeni chusteczka
uniosłam się lekko
niczym niepokojący dym
oczy jak pustynia, 16 march 2013
coś nawarstwiło się
przerosło
i całkiem na poważnie
chce zabić
podrażniona
nie potrafię wyhamować
rozbijam
ciszę nocną
wszystko zbryzgane
krzykiem
oczy jak pustynia, 26 february 2013
Śnił mi się mężczyzna,
czarny, brudny, zgorzkniały
od niepowodzeń.
Ciągnął dom,
pochylony jak chłop,
czy żołnierz.
Droga wydarła mu buty
i wszystko, co wypadało
przykryć dachem.
Lina sklecona z rzemieni
wrosła w ramię.
Ciemność wokół niego
i w nim, wybuchła w połowie
pacierza.
Sztachnął się,
zasępił.
Dom spakował
do butelki po dżinie.
/wersja warsztatowa? /
oczy jak pustynia, 29 january 2013
znów widziałam we śnie
jak wchodzę do sklepu,
z potrzebą uwolnienia się od ciężaru,
który zjadał mnie od środka.
ale tam nie złapałam nikogo,
przed kim mogłabym się wygadać.
przybita podążałam za zaprzątniętą głową,
nie wiedząc dokąd prowadzi.
złość we mnie dyszała,
piana kapała z pyska,
przechodziły koło nosa korzystne oferty,
półki metalowe uginające się
pod naciskiem wyjątkowych okazji.
z trudem utrzymywałam się na linie,
która przypełzła ni z gruszki, ni z pietruszki,
ni z lęku przed samotnością
i na swoim końcu zawiązała pętlę.
coś strzeliło do głowy,
by odpuścić sobie
życie. skoczyłam i zbladłam.
zawisłam uwiązana za nogę
do gałęzi drzewa.
głupie(c) – pomyślałam.
/szkic/
oczy jak pustynia, 17 january 2013
zastał ją w szczerym polu pod gołym niebem była
i jednocześnie jej do tej pory nie było budowała zamki na lodzie
zabijając czas
a on chciał wszystko od zaraz
potrząsnął kołdrą puchową wywracając świat
do góry nogami wyszła jak spod pędzla ciepła wilgotna
i cała w śnieżyczkach
oczy jak pustynia, 10 january 2013
dawno dawno temu zatrzymywałam się przed każdym lustrem
jakbym chciała zwrócić na siebie uwagę dzisiaj życzę sobie
aby spadły z obrazami końca świata ze ścian
chcę ostatecznie zaszyć się pod własnym prześcieradłem
z nadzieją że nie wyjdę spod niego żywa
oczy jak pustynia, 31 december 2012
wiem że tam
na pierwszym od nieba
stopniu schodów
ktoś rozdmuchał jasność
na śmierć
chciałabym podążyć za przebłyskiem rozżarzonym w płomień
który (s)pali mosty
i odlecieć
ale jestem jak ćma
którą ciągnie w dół
przywiązany do skrzydeł
wypalony
przydrożny
anioł
oczy jak pustynia, 6 november 2012
mogłabym bez końca przywoływać w pamięci
obraz kobiety i mężczyzny którzy jak za liźnięciem
czarodziejskiej różdżki odzyskali apetyt
na więcej przestrzeni
para zastyga na moment wyciąga ku sobie szyje
i głowy na karkach w głowach ma coś co się nie mieści
tylko przemyka zdumiewa i jest
nie do uwierzenia
oczy jak pustynia, 11 august 2012
pamiętam jak tańczyłam w kółko
i pociemniało mi w oczach
około północy zerwałam się na równe nogi
pobiegłam jak szalona
długim korytarzem
do drzwi stawiających opór
pchnięte
skrzypiały okrutnie
wpadłam
na kobietę tnącą smyczkiem żyły
- znowu się zraniła
i nie ma winnego
bredziła o miłości
zmyłam jej głowę przeprowadzając przez ból
w pozycję embrionalną
okrytą ciepłą skorupą trzymałam blisko
siebie by znów się nie zgubiła
coś podałam na sen
teraz za nią oddycham
/szkic/
oczy jak pustynia, 31 july 2012
dotyk mógłby być tu lekarstwem
gdyby nabrał kształtu
a tak
pytam czy los się do mnie uśmiechnie
stawiając tarota
jestem królową monet i królową mieczy
kobietą na stanowisku
która cierpi na deficyt ciepła
dbam o swój wizerunek i czyste
zasady nie unikam pracy
i nowych wyzwań
zżera mnie niedosyt możliwości nadziei
i wrażenie stagnacji
szczęśliwie nie żyję tylko wspomnieniami
nie rozpamiętuję przebrzmiałych chwil
w temacie tu i teraz
nie biorę pompatycznie błahych zdarzeń
które w niesprzyjających okolicznościach
mogłyby nastąpić
cenię sobie ludzi którzy nie polegli
w walce z wiatrakami
i mimo rozdarcia
analizując wszystkie za oraz przeciw
próbują sprostać wyzwaniom
wierzę we własne siły
i wbrew skłonności do izolacji
zwielokrotniam wysiłki w poszukiwaniu
oczy jak pustynia, 28 july 2012
praktycznie to guzik o tobie wiem
ale śmiało mogę powiedzieć
że widuję cię często
w moich snach
śnię że skądś ciebie znam i non stop
chodzę za tobą jak suka
przywiązując się
oczy jak pustynia, 18 july 2012
od pewnego czasu czuję
jakby ktoś budował we mnie dom
i nim mnie przygniatał
posiadam zatem wnętrze
o którym wcześniej nie wiedziałam
nie potrafię udźwignąć
oczy jak pustynia, 17 july 2012
ubrana w długą czarną bawełnianą sukienkę
wybiegłam w stronę jeziora na otwartą plażę
aby dojść do siebie po iluzji która mnie
nabrała wymagałam ciszy ale głowa ciężka
od zmęczenia buzowała na słońcu i nastąpiło
krótkie spięcie wpadłam w zakręt narzucając
samozaciskową pętlę dwulicowi ludzie
obiecywali zdystansować do świata czyniąc go
bezpiecznym wiedziałam że wpuszczają w kanał
a mimo to zaczęłam spadać w dół
wypełniony żalem na szczęście chwyciłam się
słów jakie chciałam usłyszeć znów potrafiłam
zebrać myśli odtrącone na bok wyszłam
poukładana w siłę z jasno nakreślonym planem
oczy jak pustynia, 15 july 2012
podobno urodziłeś się w nienaruszonej błonie. ciekawe,
że dzisiaj prowadzisz walkę z wynalezionym wrogiem,
który chce wszystko zniszczyć, nie akceptując jasnych
definicji. przywiązany do kieliszka zapijasz zdławiony
głos sumienia i trudno ci jest się (na nogach) utrzymać,
powstać z upadku, zaistnieć o własnych siłach. nie masz
nikogo i o czym pogadać. łowisz wodę w mętnej rybie,
szukasz całego w dziurze, stogu w igle siana, niezmiennie,
od początku, sposobem niewłaściwym, próbujesz gonić
świat, mając w zanadrzu tysiąc powodów aby się napić.
nienawidzisz świąt, życzeń, rodziny, nałogu. może i chciałbyś,
ale nabity w butelkę nie potrafisz zmartwychwstać.
oczy jak pustynia, 8 july 2012
wieczór bezznaczenia plus lokal
w którym nikt od dawna nie tańczy
ciężki aromat kawy trunków i los
porzuconych miesza w głowach
zawieszona nad filiżanką kawy
popatruję jak jedna para kłóci się
popycha i ona upada wylewając
żale on podnosi ją niczym krople
wody podtrzymuje na duchu
po czym odpływają w nieznane
poruszona nie wiem co zrobić
z oczami o rzut beretem dalej
anioł - nie facet w normalnym wieku
skinieniem głowy zaprasza do siebie
podchodzę nieśmiało poprawiając
włosy sprawdzam czy się znamy
wstał strzepnął nieistniejący pyłek
z ramienia wyciągnął rękę i zrobił
wrażenie przysiadłam się obok
kokieteryjnie zaplatając
nogi kelner przyniósł browar
i miedziany wermut rozgorzała wojna
z podstępnym wrogiem
bezlitośnie zabijał szare komórki
szukaliśmy schronienia rano
obudziłam się w wymarzonych
skrzydłach leżałam bez słowa
namiętnie przypominając sobie
gorący wieczór nagle zerwałam się
jak z wykładów pod prysznic
w biegu zatrzymało mnie
lustro pokręciło z niedowierzaniem
głową i wysłało po rozum
- kurwa kto nastawił budzik!?
oczy jak pustynia, 28 june 2012
przez moment wszystkie wiersze
tłoczą się wokół głowy
wyglądam jak lampka
w świetle ciem lub księżyc
który ziębnie od własnego chłodu
po skórze przebiegają dreszcze
szukając przejścia
na drugą stronę
nie mogę oddychać
/szkic, na gorąco podany - inspirowany/
oczy jak pustynia, 25 june 2012
zedrzyj ze mnie to wahanie czy słusznie czynimy
skoro wstydu nie ma a wizje rozwiane
jak włosy bez śpiewu
tylko czułość głupia ręce rozbiegane
rozpalone chwilą
ubierz mnie w ramiona jak w ciuchy Versace
i nie pozwól odejść w potencjalną ciszę
błogie ciężkim czyniąc
12.01.2010
oczy jak pustynia, 25 june 2012
nieskończone studia lecz nie w ciemię bity
przyjemna aparycja i w dotyku konkret
tartuffe - cynik
kadzi przy browarze zanęca uśmiechem
i dostrzega siebie w rządzie parlamencie
w rzeczywistości
boleśnie odbiega od własnych przekazów
przestaje być lepem dla rozumnych kobiet
które go wyniosą
w aleje nędzarzy
styczeń 2010
oczy jak pustynia, 24 june 2012
właściwie uważałam że nic nas
już nie łączy i dzieli rozmowa
tymczasem miałam sen -
byliśmy blisko siebie
odkryłam się i przestałam
bronić pragnęłam abyś stanął
przede mną nago z zawiązanymi
oczami i skoczył
głową w przód
/szkic/
oczy jak pustynia, 24 june 2012
wiatr jak w amoku szalał
biczami deszczu smagał
połamał drzewa
i skrzydła
szedł więc
niczym wierny pan do swojego psa
nagle skamieniał
spuścił głowę
zapłakał
wiadomość dostał z góry
/nie zdążył/
ktoś na drodze przejechał pijaka
2008-12-03 / 09:40:23
oczy jak pustynia, 23 june 2012
możesz machnąć ręką
na słowa nawijane szeptem -
nie potrafię nic zrobić abyś myślał
miłość jest we mnie
snem który miałam w nocy
dziś odnajduję się
w bezustannych metamorfozach
podtrzymując równowagę pomiędzy
oczy jak pustynia, 19 june 2012
w mieście padaliśmy jak kawki
więc gdy tylko ruszył weekend coś w nas
wstąpiło aby uciec od zgiełku i smażyć się
w coraz większym piekle
wieczorem kiedy mieliśmy dość
w czubie Adam przepadł niczym szansa
na ćwierćfinał w Euro
instynktownie szukaliśmy a on
jak gdyby nigdy nic nagle wyszedł
z jeziora ubrany jedynie
w gęsią skórkę
oczy jak pustynia, 12 june 2012
wbrew pozorom ten wiersz tu jest
pewnie był od samego początku i tylko
potrzebował czasu żeby ujrzeć światło
niemalże cała historia w nim zawarta
to ta sekunda przed śmiercią kiedy życie
staje przed oczami z opuszczoną głową
koncept został zapożyczony z rozmowy
którą niegdyś posłyszałam przez sen
w szalenie aktywnej wyobraźni
udawała że mnie tam nie ma a ja byłam
z nieuzasadnionym poczuciem winy
przeszłam obok na drugą stronę
otwartego ognia
oczy jak pustynia, 10 june 2012
Jak zawsze, kiedy mam wolne, natura potrzebuje
deszczu. Upodabniam się do dymu i przędę pomiędzy
meblami aby nie brnąć w błocie.
Zastygam bez pomysłu przy oknie. Wyczerpanym
wzrokiem podpatruję żywioł, który trawi ulicę.
Jak nic przegrywam z pogodą.
W tych warunkach nie potrafię normalnie
funkcjonować ani myśleć. Gdybym miała z kim,
pewnie odgrzewałabym wojnę,
a tak, marznę, przykładając dłoń do szyby.
oczy jak pustynia, 9 june 2012
nie jestem w stanie szczerze zapłakać.
mam dach nad głową, ubranie na grzbiecie,
białe wino w lodówce i kanapę z funkcją
spania. niczego mi nie trzeba. czasami choruję
na duszę. zaszyta w czterech ścianach użalam się
nad sobą jak nad losem trzymanej w kuli
rybki.
oczy jak pustynia, 7 june 2012
paradoksalnie marzy mi się być małą księżniczką
ukrytą pod ekstrawaganckim melonikiem
do którego ronda przymarzałby śnieg
oczami zawodowca biegłabym wzrokiem
w niedaleko rozkopany czas przyszły
zamykając go na cztery spusty
zanim padłby
strzał
oczy jak pustynia, 2 june 2012
noc. druga pięćdziesiąt trzy. wyczekując ofiary
zasadził się przy zamykającej przestrzeń kutej
balustradzie i padał gęsto na szyby przyciągając
uwagę. słyszałam z odległości pary kroków
jak podszedł ją od tyłu, chwycił pewnym ruchem
i zanurkował w przewietrzonym futrze.
haczyk - pomyślałam i bezmyślnie przywołałam
sukę. wilgotna wgramoliła się na pościel i mrucząc
szczęśliwie zamknęła ślepia. stał się niewidoczny
niczym napity nieznajomy i opadł na łóżko pociągając
mnie na siebie. usiadłam okrakiem.
zgłupiał - ulotnił jak kamfora. za nim nadciągała burza.
przyparta do ściany dałam się ponieść - przyszedłeś
mi na myśl, ułożyłeś w ramiona. piszę. kocham. czwarta
dwadzieścia - dobijam do dnia.
/szkic/
oczy jak pustynia, 24 may 2012
nie zatrzymuj słów. pozwól im przejść
w cwał, pod zasłoną metafor.
niechaj zerwane z kopyta śpieszą
na zatracenie.
znam je, od nocy, w której przyszły
na świat - nie dadzą się tak łatwo
podejść i uwięzić w boksach. spłoszone
szukają ratunku w ucieczce.
dyszą, parskają, odwracają łby
żeby zobaczyć, czy autor nie dopisał
lassa. niewiele w nich poukładania,
myśli, czy poświęcenia dla orki.
na(d) siłę nie pociągną!
odłączając się od rzeczywistości
chcą spróbować przeżyć w dziczy
aby zebrać stada. nie to nie konie
apokalipsy, za którymi idzie piekło,
ale treści, którym inaczej pachnie siano.
wiersz, biały, nieopanowany, którego
pozbieranie wymaga czasu i anielskiej
cierpliwości. może kiedyś nabierze
wiary w siebie, zaufa swojemu panu, a ten
popuści wodze fantazji i skoczą
razem. jednak dziś stanął dęba i poniósł.
/szkic/
oczy jak pustynia, 3 may 2012
obudziłam się wcześnie rano
absurdalnie wlepiając wzrok w cztery
przegrody czekając aż się załadują
bunt we mnie był ukierunkowany
na błyskawiczne nasilenie
wartości pozytywnego myślenia
na początku szło świetnie
po drugiej kawie - podłamanie
w samo południe śmierć zgasiła
maksa
oczy jak pustynia, 28 april 2012
nie zatrzymała go w domu pogoda w kratkę,
nie przechwyciła żona, córka ani syn.
dał nogę, w klapkach na różowych podeszwach,
tam, gdzie wczoraj. przysiadł się na ławce,
do otwartej butelki piwa, zaszył
pod piórami i odpłynął na skrawku papieru,
z nadzieją, że przetrwa. niebawem ogarnie
chwilę słabości, uniesie głowę i zakłóci obraz.
oczy jak pustynia, 27 february 2012
potrzeba wytrzymałości
aby tak żyć
a bar przyciąga
przez wiele kolejnych dni
- co piję?
prawie wszystko za tysiąc
powodów bo mam charakter
a jemu potrzebne paliwo
do ucieczki
- kim jestem?
kimkolwiek
bez pracy zasiłku i renty
poza tym jak każdy
czasami czuję się zmęczony
gdy nic nie wychodzi
- o czym marzę?
żeby się nie zakochać
i znów nie przechodzić miłości
do szczęścia wystarcza
kapiący kran i
pełna butelka
- co z przyszłością?
kiedyś chciałbym napić się z klasą
i nie myśleć
że bezmyślnie popełniam błędy i idę
bez imienia
w niewłaściwym kierunku
a w życiu
zawsze jest inaczej
/szkic/
oczy jak pustynia, 12 february 2012
kiedy odszedłeś poczułam ulgę
że nie byłeś całym moim światem
i czas upływał
dalej wystarczyło myśleć
jak nie wpaść w pracoholizm
oraz na siebie
nawzajem dopiero we śnie
emocje grały pierwsze
skrzypce
oczy jak pustynia, 5 february 2012
znowu drabiną przyparłeś do muru
jakbyś żartował albo
podpuszczał słońca nie sięgnę
na nic zaszczyty
ja tylko zbieram słowa w wersy
i oczy mrużę
gdy wychodzę na zewnątrz
skupiam światło
by któregoś dnia przeciągnąć je
do otwartej świadomości
i upuścić na tych
którzy bojąc się własnego cienia
schodzą na dalszy plan
oczy jak pustynia, 4 february 2012
są takie wiersze w których boję się
pójść na całość jakby mnie w sieci
trzymał strach przed tym co po
i jak daleko się jeszcze wychylę
zanim rozbiję na wietrzny kicz
może to śmierć właśnie taki ma początek
w czasie artystycznym
bo zaczynam
czuć
i wierzyć że cena podnosi smak
wina a solówki skrzypcowe
otwierają podświadomość
co pozwala wypłynąć
nalej
oczy jak pustynia, 26 january 2012
takie zachowania są charakterystyczne
dla wiersza który nie ma ochoty iść
na żadną konfrontację z autorem
z przekonania nie chce być ułożony
toteż wije się z bólu jęczy i zalewa
literkami aż w końcu postawi
na swoim twórca znajduje się w kropce
nie powinien przecież drzeć mordy
czy roztrząsać wersy
może co najwyżej monitorować
jego rozwój i co jakiś czas dawać
do zrozumienia że to on
jest poetą
dziś krytycy nie będą konieczni
- w tym miejscu przerwa(ł)
oczy jak pustynia, 20 january 2012
przez lata żył jak bezpański kundel
utożsamiając się z rolą zagubionego
w rzeczywistości marzył aby ktoś wziął go
pod swoje skrzydła lub przynajmniej nadstawił
uszu z czasem coraz rzadziej porywał się
z motyką na słońce jakby odczuwając lęk
przed kompromitacją nie potrafił wykrzesać
radości i szukać jaśniejszych stron
nawet kiedy wszystko zmierzało w niedobrym
kierunku na trzeźwo przyjmował życie
tylko filmy oglądane na okrągło wciągały
w pułapkę pozostawiając złudzenia
z nich powstała prawdziwa kobieta
uzbrojona w doświadczenie ufnie weszła
w flirt grali czysto pod presją czasu i para
nie wymykała im się z ust
kiedy życie wyszło z zakrętu nie zdradziła
że był dobry jak szkocka jakoś się wywinęła
gdy zrozumiała że każdy zasługuje
na realną miłość
oczy jak pustynia, 17 january 2012
Pokój - model czysto teoretyczny,
taki w pięć minut
wymyślony. Zza okna można zapożyczyć
wzgórza, bure miedze,
wieżę wiejskiego kościoła i las
do którego podchodzą konie.
Wystarczy policzek przyłożyć do szyby
i spod ziemi wyrośnie mężczyzna
z dzieckiem na plecach.
Od dawna nie wierzy w modlitwę
i nie liczy na cuda. Rozmawia
ze swoim synem.
Wieczorem będzie udawał
perszerona, krew zimną zachowa
gdy ona zmyje mu głowę, wylewając
na niego wszystkie swoje frustracje.
W samotności spożyje proste
kanapki. Problemy złożone w kryzysie
zamiecie pod dywan i w błędnym kole
zmyśli wiersz, w którym spróbuje
zrekonstruować cały ten świat.
Tymczasem stawia chłopca na nogi.
Zaciągam firanki.
oczy jak pustynia, 14 january 2012
omal nie umarłam z wrażenia
śnieg prawdziwy gęsty jak tęsknota
za drugim nieszczęściem zasypał
życie przez okna mrozem
malowane nie można wyglądać krążę
po północy niczym lodu
kryształek zegar godziny miele
na drobne szczegóły ziąb bije od stóp
przerasta i nic nie rozpala
w fałdach zmiętego pledu śnię
o rowach pełnych błota o linie która była
tania tutaj urywa się
oczy jak pustynia, 8 january 2012
to nic to tylko tempo
przyśpieszone - przechadzka
po śliskim jak węgorz elektryczny
a miały być w oczach
gwiazdy zostały światła
jupiterów lampki choinkowe
słowa krótkowzrocznie rzucone
jak wyzwanie pustyni
fortel
z przeładowaną twarzą
ulepioną z napiętych żył
oczy jak pustynia, 3 january 2012
grudzień w ogrodzie stokrotki i pąki na drzewach
świat złożony z tysiąca mniejszych i księżyc
tłusty niczym czwartek wychyla się
jak żołnierz z okopów
gdzie przypływy i odpływy
adrenaliny
nie miesza się w nieswoje sprawy a jednak zachodzi
od tyłu ukazując swoją ciemną stronę
Antarktyda leży w nas - lód załazi głęboko
za skórę i grozi powodzią
podczas prania
brudów
oczy jak pustynia, 3 january 2012
nawet jeśli światu wymknę się przez uchylony sen
lub niedomknięty wiersz na jedno twoje skinienie
powstanę z przędzy babiego lata
i snuć się będę w zasięgu nadchodzącego roku
abyś mógł ulotną odwiesić jak włosy anielskie
na choinkę by w samotności owinąć
wokół palca
oczy jak pustynia, 4 december 2011
droga do szatana jest banalna jak konstrukcja świra -
z placu, obok powiązanych krzyży, skręt z marihuany
i przejście, bez przejawów martwych, do królestwa.
zwykle wraca wśród siebie jak płodność po porodzie
i wpada łatwo z ulicy - poziomami, na piętro wiekowej
kamienicy, gdzie zawraca fetor rozkładu i grzmoci
natychmiast po nozdrzach. zręcznie jak szczur,
przeciska także, poprzez souveniry ostatnich stuleci,
do wejścia, na wprost lustra, w którym sień wzrasta
w oczach i występują kolory. niczym pająk włochaty
przechodzi pod łóżkiem i łagodnie infekcje. ślęczy
nad postaciami. w zaciemnieniu ożywają jak ładunek
przeszłości i nie ma ich w obwodzie. wielokrotnie
podrywa mnie do sztuki. wtenczas boski padół
przepada w marynacie detali. bez własnego położenia
coś nas jeszcze zdumiewa, konsternuje i tego się boimy.
w rozprawach o raju, opium dla ludu jarzy się wśród świec.
gaśnie i nie potrafimy odpalić. stąd wszystko jasne.
za fasadami normalności pochowane jest piekło
oczy jak pustynia, 4 december 2011
nie wiem jakim człowiekiem jest ukryty pod nickiem
i co mu w głowie świta ale próbuję odczytać
tropy obficie zastawione w sieci
zaledwie je odkrywam a już z posmakiem przełykam
prze(d)kładając na(d) życie które zaskakuje
grą i przechodząc obok szybko bije
na głowę
oczy jak pustynia, 27 november 2011
nie to nie koniec
to zaledwie jasno nakreślone
posunięcia
i całkiem niezły początek
usta - bez wytchnienia - odwrócone
do siebie przed nimi zamki z palców
czułość wzrastająca w dotyk i zapach
z pewnością byłoby prościej
na dzień dobry odsunąć się
ale coś na nas wpływa
aby wiersz taki napisać
w którym będziesz
(sam)otny
uchylisz nawias
i wpuścisz mnie
do środka
oczy jak pustynia, 17 november 2011
księżyc w pełni. zapalam papierosa. uwalniam
pasmo dymu. układa się jak słowa w naprędce
pisanym wierszu. roztrząsam na nim liście
listopadowe i zamieniam w ścieżkę biegnącą
bez butów. umieszczam nas, twarzami do siebie
i zamykam w kółku graniastym. zatapiam palce
w twoich włosach. uwierz, jestem na wyciągnięcie
języka. wszystko kołysze się słodko. tymczasem,
dalej stoję pod ścianą. jednym szybkim gestem
burzę obrazek nierealnie szczęśliwy i wszystko
zarazem. nie, nie wyrosłam z marzeń lecz przez
krótką chwilę zapragnęłam umrzeć.
Tobie:-)
oczy jak pustynia, 13 november 2011
Narodziła się na nowo, w świetle francuskiej ulicy,
gdzie śpiewała zwyczajne piosenki. I miała ten dryg, ten dar,
którego nie bała się użyć, mimo mało sugestywnych
piersi. Rozchwiana, jak wierzba szumiąca nad Sekwaną,
rosła w siłę na scenie, a on wyrywał się z niej najśmielej,
przechodząc z nawoływania paryskiej straganiarki,
w głos czysty, klarowny, zajęty przez pożar.
Otwierał przed nią sen, kiedy cichł,
jak słoneczniki van Gogha, głowę skromnie pochylała.
I była królową zagubioną wśród tłumu, demonem
uśmiechniętym do nostalgicznych pieśni.
Odeszła przedwcześnie
w legendę, złożoną z wielu zdarzeń.
Krucha, rozbita przez życie, suchotnica, dzierlatka, wróbelek.
oczy jak pustynia, 11 november 2011
znowu mogę wszystko
rozpocząć od zera
tylko najpierw sikorki
obudzę do szkoły
dom postawię na nogi
strach ugładzę jak wiersze
niech odciąży głowę
drzwi wszystkie otworzę i wyjdę
na światła
zakładam
że ktoś rękę poda
opieprzy jak przyjaciel
rozumnie nakreśli granicę bezsensu
i pomoże znieść rzeczywistość
Madzi:-)
oczy jak pustynia, 5 november 2011
na początku były słowa
pamięć rosła w cierpienie
i zajęte myśli
dalej gra wyścig
pójście na całość
czy też wygodnictwo
po wszystkim
schładzaliśmy nadzieję
wychodząc na ludzi
a tłum
ślepy jak homer
rozmyślał o próbach
którym go poddano
oczy jak pustynia, 5 november 2011
z żalem patrzyła gdy otwierał postrzały
niebezpiecznie jak drzwi w trakcie lotu
w przestworza albo w jedną stronę
i topił w nich przeszłość tak
aby męczyła później lizał z niesmakiem
chował się za wstydem roztrząsając
ciszę i odszedł za głosem zdrowego
rozsądku a może piosenki noc
wciągnęła ją w pulapkę domknęła powieki
tekst z 08.11.2009 nieco "odsłowiony"
oczy jak pustynia, 27 october 2011
Budzić się rano i starać się odtworzyć sen
po to, żeby uporać się z podejrzeniem, że sen powiedział o nas więcej,
niż chcemy na jawie wyznać.
Czesław Miłosz
przebudzona czymś czego nie da się zdefiniować
nie mogłam dalej spać twarzy mi brakowało
od szerokiego uśmiechu
przystawione do piersi rosło jak apetyt na życie
nagle wymknęło się z rąk puściło w te pędy pod stół
chciałam je dogonić wziąć na kolana zatrzymać
ale wybiegło gdzie schody kręcone
było żywą dziewczynką z burzą rudych jak ogień
znalazłam ją w końcu przerażoną pod drzewem
zwiniętą niczym wieczór przy ścianie plotła trzy po trzy
a liście przebierały w kolorach
zapaliła trawkę dym rzedniał nad miastem
nie wiedziałam jak się nazywam
oczy jak pustynia, 18 october 2011
jeszcze niedawno plotkowano
że rozstaliśmy się bezpowrotnie
tymczasem znowu razem
paradujemy w nadmorskim
klimacie do pokoju zamawiamy
obiad na jednym talerzu i butelkę
wina - o niej się nie mówi
mamy to za sobą przed nami
początek byle znów nie zdradził
i powrót do domu
co powie rodzina?
oczy jak pustynia, 16 october 2011
zamknęłam oczy przed słońcem.
smutek pod powiekami myśli zrywa do lotu,
gdzie wrzesień lato strąca, a lęki ciskają
w przepaść, niezgodnie z instynktem.
usta rozbijam za znakiem pokoju.
tam kraina zwierząt i krótkie napięcia,
kończą się jak sezon na bajki mydlane.
wymykam się, chowam i rozpuszczam w winie,
wyżej własnej klatki przecież nie podskoczę,
nie wyrwę się z potrzasku, mogę tylko pleść
wiersze ze strzępów kontaktu, drżeć
w zimnym świetle lub żarzyć się
w tęsknocie, przyjąć podkład
pod niejedną maskę, nabrzmiewać do łez.
oczy jak pustynia, 15 october 2011
Między piekłem, a nie wiem, zobrazuję cię
drzewem, zawieszę w otwartym obszarze.
Do korzeni przystawię przelotne waginy,
niech nadzieję oddadzą, potem spełzną
pod własne puchowe. Purpurową koronę
skropię terpentyną, niech barwnik z niej
spłynie, w powodzi zieleni utonie. Potrząsają
grzywami skrzydlate rumaki, zrywają się
do lotu. Rżąc pędzą do chaty z grzbietem
potarganym, gdzie wśród naczyń glinianych,
czeka swoich aniołów Helenka. Helenkę,
pamiętasz? Jesteśmy w raju, pachnie
szarmami, stopy całują siano. Przerwami
w ścianach, gładko przeciskam się blaskiem,
przekraczam przeszkody bez barier.
Noc czesze do marzeń. Zasypiam
sielankowa. Rankiem déjà vu przeciera oczy.
Budzę się i nie wiem gdzie jestem.
Bukiet motyli przysiada ufnie na zimnym
kamieniu. Biorę je wszystkie na siebie.
Kołysany wiatrem lewitujesz. Fantazjuję
w swoim strachu. Przechodzę furtką
dziecinnej wyobraźni w przeznaczenie,
które aż po granice, podważa ten krajobraz.
Burza niesie gromy. Co jeśli pęknie niebo?
off-line!
...................2009-03-14...........................
oczy jak pustynia, 13 october 2011
"W snach i w miłości nie ma nic
niemożliwego."
Janus Arony
jeszcze nie umarłam
do końca
nawet oddycham
bez sensu
wszystko zlewa się
przed szaleństwem
jesiennym
naucz mnie tańczyć
w szeleście wierszy
w poszumie strzępów
znoszonego życia
(inspirowane Istar)
oczy jak pustynia, 11 october 2011
Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy
w nie więcej osób.
Oscar Wilde
odpędzam strachy podciągając ciemność
do samego początku
układam chaos i wymykam się sobie
kiedy odchodziłeś miałeś uśmiech na twarzy
ale w twoich oczach
mieszały się obrazy nie potrafię odczytać
oczy jak pustynia, 10 october 2011
jesień. wspólne posiłki doprawione żalem
rosną w ustach jak napięcie przy stole.
gruntownie wyburzam zamki, które i tak
naruszyła nuda. buduję ogród zimowy.
oczy jak pustynia, 9 october 2011
Czwarta nad ranem. Świta
odpowiednio w głowie. Z siłą
nowego dnia zapalam Black
Devil Chocolate Flavour.
Jestem, gdzie powinnam być
i chcę, aby ta noc mówiła
do końca. Potrafię jasno
widzieć w twoich myślach.
Nie podnoś oczu!
Nie wierzę frajerom.
oczy jak pustynia, 7 october 2011
zerwał się ze smyczy i ogarniał życie
lał gorycz w pozytywne myśli zgniatając obrazy
nagle skoczył na poręcz i runął przed listopadem
rozbił się jak kryształ a schody ruchome
w chmury pod prąd po koronach drzew
gdzie wiatr gwiżdże na kasztany
marszczą się matki martwe dzieci
zrzucone na zimę
oczy jak pustynia, 6 october 2011
odcięty w antyramie, ni to drzewo, ni człowiek,
przystrzyżone gałęzie jeżą się na grzbiecie,
pochylonej głowie. wyrzeźbione ślepia wyglądają z mroku,
mgły gęstej jak ściana lub bielmo na oku i rusza wśród ciszy
od tańca. garbi się ku jesieni, jakby miał ptasią klatkę
piersiową lub chciał zrzucić liście
i odprawia czary. po co i dlaczego?
nie wiem ale zatrzymuje i zamyka rozmowy.
pokręconymi dłońmi żongluje napięciem, skupia
uwagę, energię. spływa spod zdrewniałych palców w wir magiczny,
płomień oswojony, okiełznane iskry, owinięte kręgiem
tajemnicy. a mnie to dali.
oczy jak pustynia, 24 september 2011
wyrastam z tęsknoty aspiracji a może tylko
z jakiegoś doświadczenia wzuwam kozaczki
na szpilce podbitej metalem i wychodzę
z gorąco kutej bogato zdobionej w noc
która nie zdradzi nie wyda opinii a wiersze
chyłkiem przemykam przez bramy
w których trzepie się kasę wiatr przyjaciel
porywa za ekran gdzie księżyc rządzi w pełni
po wszystkim wracam do siebie zrzucam
ubrania jak zbędne kilogramy i opadam na łóżko
zapalam black devil ze srebrnym pierścieniem
oswajam pokój z dymem wciąż pachnę miłością
oczy jak pustynia, 23 september 2011
tę która ciebie wyłowi rozgryzę
jak temat popiję absyntem zmieszanym
z krwią wilków podchodzących pod oczy
w serce zatknę pióra liryków wyklętych
dalej z fantazją przetoczę miesiące
do tamtej jesieni kiedy oddech podwajał
gorąco złożę się do modlitwy ujawnię
od stóp po martwe aż wyjdzie na wierzch
zesztywniały język po nim przebiegnę wyżej
zamknę wszystko jedno na minioną prawdę
chmury poderwę od spodu rozpierzchną się
jak przyjaciele a ziemia stanie na skraju
otchłani i odpłynie wywołam jej fale
urobię po łokcie aż wypluje ciebie
spod płaszcza i ustawi nad grobem
zanim dobrniesz do światła obalę jak mity
rzekome ideały zarzucę nałęczkę
i odgryzę głowę
oczy jak pustynia, 23 september 2011
rzućmy wszystko i chodźmy pewnym krokiem
po radość lub niepoczytalność
albo chociaż na krawędź drugiej strony
ulicy tam jest tyle początków i dni ostatecznych
nie musimy ufać nikomu nic nie musimy brać
za dobrą monetę dlatego nie obawiaj się wejdź
w moją fantazję tam możemy podziękować sobie
lub notorycznie trwać bez końca
na szczęście otrzeźwieć w porę
oczy jak pustynia, 15 july 2011
nie chcę być chwilą wymysłu
i mydlenia oczu
tęsknotą utkaną z nadziei
co zagrzewa wśród chudych dni
do bogatszej poezji
nie chcę być ścieżką splątaną
manowcem
pasmem zgryzot które brzmią
coraz głośniej przez łzy
w złośliwej czerwieni
nie chcę być przytłumionym
zapachem jaśminu
ręką położoną na czyimś ramieniu
poszumem skowytem żółcieniem
nijaką furtką w jesieni
oczy jak pustynia, 15 july 2011
jeszcze raz zmięknę
i przyniosę słowa które wprawię w bieg
przedawnienia albo chociaż w drgania
niech zagrają na zwłokę
rozpiszą nieco światła do trawienia ciszy
rozwiązuj mnie jak więźnia swoich snów i myśli
który to bez żadnego ciężaru
zdławiony czasem
jest koło siebie lub truje się życiem
nie zachowuje się nieludzko
i nie przytłacza jak ból
trwa o rzut kamieniem
niezbędny jak woda
po której wraca się do życia
nie ściąga dylematów i spraw
jakie wypada unormować
nie nakręca ciągu zdarzeń
które nie potrafiłyby bez niego zaistnieć
tylko marzy
aby przestać spadać
głębiej
poprzez fazy snu
do zaczątku wszystkiego
oczy jak pustynia, 12 july 2011
sztuka tracenia przychodzi nam z wiekiem
coraz łatwiej a ślubuję znaczy tyle co pestka
gdy wszystko jest farsą
w zasadzie powinnam porwać się
wcisnąć Caps Lock
ale się nie zniżę nawet o milimetr
może nawet z dystansem spojrzę w twoją stronę
zanim przejdziesz w bajki
tanie
prostą na sam koniec
oczy jak pustynia, 12 july 2011
odkąd pamięta, zawsze stała sama.
i inna. żadnego puczu,
szemrania, a życie gnębiło
spór o niuanse i zabawiło się w dobrego
pasterza. zaintrygowanie pobrało ją
do instalacji. tam była wabikiem pl
na rzeczywiste rekiny.
nie miała nic do przegrania.
nie bała się otwartych okien. (u)wierzyła,
że każdy ma w sobie, kawał cynicznego
skurwiela, którego wystarczy umiejętnie uwolnić
i być według nowych zasad. śmiało
proklamować, aż uszy zabolą,
gdy pomyśli głowa.
nie martwić się, co wycedzą
z prawej lub z fałszywej strony. zaufała,
że można pokochać demony
i żyć z przymrużeniem oka.
21-07-2010
oczy jak pustynia, 11 july 2011
kocham, kiedy jesteś
na wyciągniecie języka
i nie ścigają nas wzrokiem.
świat wtenczas blednie,
a ja podnoszę się,
jeszcze głębiej w ciszę.
odnajduję siebie
nową, zapatrzoną,
jak dziecko w choinkę,
oczy jak pustynia, 6 july 2011
można w murach przesypiać leżąc w wątpliwościach
których sen nie rozwieje lub życie przesiedzieć pod ścianą
gdzie bezgłos kłuje jak ziąb przeszyty na przestrzał
myślą lodowatą do ramion
pokój sobą pompować i mniej ważyć niż słowa
bez oddechu odpływać przed oknem sięgając dogasającym
wzrokiem piętrzących się domów albo iść ufnie w ciemno
gdzie strach dławi się złem
i odrastać
jak zęby jadowe u węży
oczy jak pustynia, 3 july 2011
najświeższe dojrzewa niczym myśli po ganji
lub jęczmień na oku i udaje się miłość.
młodzi smęcą, że tradycja ich gówno obchodzi,
a przyszłość daleka odlewa się niekształtnie
z góry ustawiona. to ty się rozwodzisz
i masz wszystko z głowy, logicznie ułożone.
ja jestem w porządku, bo w kłótni nie płonę,
w gniewie nie wybucham i nigdy nie pluję
we wszystkie oczy naraz, tylko piszę do siebie
i po tego diabła co zaraził mnie słowem.
odpowiadam wariatce, która w kółko tańczy
na dachu, wiatr dłońmi przeszywa i rozmawia
z księżycem, jak z kotem. pewnie wraca rozchwiana
do bajek mydlanych co pryskają nad ranem.
wyruszam ich tropem. zacieram własne kroki
pod twoim adresem aby nikt nie słyszał.
cisza. i cisza za ścianą bawi milczeniem do siebie.
błądzę po omacku, uśmiech schodzi z twarzy
i licho wie kto z drogi. pragnienie mnie znosi
z pustego mieszkania wprost do twojej głowy,
w niej chcę mieć bazę, może nawet zaciążyć,
przeniknąć pod pępek i rozproszyć obawy.
niewłaściwe w moim życiu to już wszystko było.
24-03-2010
oczy jak pustynia, 1 july 2011
instynkt zawodzi wyobraźnie i gubi w miłości.
po nieoznaczonych przejściach idą prosto w iskry,
brudne myśli, łapy i zmięte pościele.
lekko schodzą w omamy, oczy domykają na życie
i wszystko pierdolą. płoną jak świeczki na torcie,
zamki budują w klepsydrze, liczą cuda, przyjaciół,
drobne na tampony i tych, którzy odeszli .
wierzą w ślepe gwiazdy i rozdane karty.
szczytem marzeń facet - wsparcie kompaktowe,
własność we współwłasności i przed upadłością przystań.
w procesie gnilnym, na widok publiczny,
wyciągają wnioski, nabierają rozumu i łapią frajera
jak katar. na wszystko mają serum i ostatnie słowo.
bez niczyjej winy, na czas określony, zachodzą w remisje.
kobiety po czterdziestce powinno się usypiać,
nie rokują poprawy.
12-06-2009
oczy jak pustynia, 1 july 2011
północ. coś czai się w świetle
księżyca i dławi zaglądając w oczy.
niebawem gwałtownie uderzy
a tu nie ma dokąd odskoczyć.
ekran nie chroni od szczęk
szeroko otwartych na pokój.
za nim świat zachwaszczony,
z którego nie ma powrotu.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
1 may 2024
0105wiesiek
1 may 2024
DogmaticallySatish Verma
30 april 2024
Justice PureSatish Verma
29 april 2024
AmnesiaSatish Verma
28 april 2024
Pan pokląskwa w ostatnichJaga
28 april 2024
CompromisedSatish Verma
27 april 2024
Uśmiech z trawkąJaga
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
The EntitySatish Verma
25 april 2024
QuartzSatish Verma