27 marca 2017
Trochę Pocosia- za piórkiem szpaka
Nagle zabrzmiało. Czeka nas wędrówka – powiedzieliśmy równocześnie, i na trzy Pocoś wskoczył do mojej torebki. Jedynego zresztą bagażu, jaki zabrałam ze sobą. Dobrze, że Pocosie bywają lekkie, kiedy nie bywają ciężkie, jak ciężkie Pocosie. I są małe, kiedy nie bywają wielkie. I są gładkie, kiedy nie bywają chropowate, bo mogłyby czasem poranić skórę, a co dopiero pończochy, które zwinęłam w kłębek i ułożyłam obok czerwonej szminki. Istnieją pewne rzeczy, z którymi trudno się rozstać. Nigdy nie wiadomo, kiedy mogą nam się przydać – wyszeptał Pocoś i zasnął. Nic dziwnego zresztą, to w końcu ja go niosłam i kołysałam w torebce przewieszonej przez ramię, a nie on mnie. Takiemu to dobrze. Za ostatnią jodłą zrobiło się ciemno, ale na chwilę, bo za moment przyjechał rozświetlony, jak bożonarodzeniowa choinka pociąg z wielgaśnym napisem na mordce: Nikąd. Naprawdę miło, że nie jakaś Bezdenna Otchłań, chociaż i tak okropnie pospolita nazwa miejscowości – pomyślałam i wsiadłam. Pociąg ruszył ospale, a Pocoś tłumaczył coś żywotnie po coś, lecz przez sen jakoś mało wyraźnie.
27 maja 2024
tak mało trzeba nam...sam53
27 maja 2024
Stąd do wiecznościJaga
27 maja 2024
Niejasność podążaniaArsis
26 maja 2024
Noc bez świtu, zmierzchSztelak Marcin
26 maja 2024
Serce serc 2024Misiek
25 maja 2024
W kotle burzyMarek Gajowniczek
25 maja 2024
Nieuniknionevioletta
24 maja 2024
ZłudaArsis
22 maja 2024
Wyśmienicievioletta
22 maja 2024
Litania dla GazyDeadbat