Prose

Marek Jastrząb
PROFILE About me Friends (27) Prose (7)


26 october 2011

SUBIEKTYWNY PRZEGLĄD NASZYCH TEKSTÓW

Postanowiłem zmienić charakter swoich artykulików, ponieważ na  naszym portalu znajduję teksty o wiele lepsze. Wówczas myślę tak: po jakiego grzyba mam wyskakiwać z własnymi? Tym bardziej, że nie lubię psuć czegoś, co idzie w dobrym kierunku. A idzie coraz śmielej i serce mi rośnie, gdy obserwuję poczynania naszych nowych autorów. Od dobrych tekstów można tu popaść w kompleksy, mam jednak wątpliwości, czy wszystkie są czytane. Czy nie jest tak, że na niektóre zwracamy baczniejszą uwagę – choćby z powodu nazwiska autora – a niektóre omijamy, ponieważ nie da rady przeczytać jak leci. Mam ten sam kłopot z wyborem, więc na pierwszy ogień dwa, szczególnie mi bliskie. Pierwszy, ze względu na temat, drugi, z powodu autora.   

*

Gdyby nie korzenie, cóż by się odrzucało? Powiada się więc: tylko awangarda, wyłącznie prekursorstwo. Ale współczesnym być, nie znaczy - bezkrytycznym entuzjastą nowego kierunku, ceniącym tylko nowalijki; kto w dzisiejszych zabieganych czasach, z własnej, nieprzymuszonej woli, a nie z obowiązku bycia kulturalnym, czyta poezję Leśmiana, Tuwima, Hemara, Słonimskiego, prozę i dramaty Szaniawskiego, wie cokolwiek o Wyspiańskim (poza tym, że był w butach na weselu Boryny), kto, dla językowej przyjemności obcowania z polszczyzną, chodzi do teatru na komedie Fredry, pamięta o pozalekturowym Mickiewiczu, o kimkolwiek z długiej listy mistrzów barwnego słowa, kto (bez wchodzenia do szafy), jest wierny poezji, ma odwagę przyznać się do tego, że obecne rebusy, szarady pisane rozczochranym językiem, w obliczu nadinterpretacyjnego potopu i zatłoczonych infostrad - tracą rację bytu, że, będąc zwolennikiem awangardy, należy znać swoje korzenie, swoją historyczną i literacką ciągłość, umieć wyciągać wnioski, konsekwencje z minionych zdarzeń? Nieliczni. A już z pewnością nie jest nim reżyser brechtowskiego teatru opisanego w artykule Józefa Jasielskiego „ZOMBI W PAROWOZOWNI”. Ani żaden awangardowy polepszacz myśli starych mistrzów.
Tekst: http://www.pisarze.pl/recenzje/1327-jozef-jasielski-zombi-w-parowozowni.html

*

Choćby zdarzył się chwilowy cud i nagle zaczęlibyśmy inwestować w wykształcenie, dla wielu grup stałoby się to tragedią. O ile nie – kataklizmem. Nagle bylibyśmy narodem otwartym na zrozumienie innych ludzi, a więc tolerancyjnym dla WSZYSTKICH, nacją mniej zgorzkniałą i zaściankową.

Lecz nie ma się czego bać: to na razie utopia; nauka doinwestowana i oświata opłacalna, wynalazczość przynosząca wymierne korzyści, byłyby to nazbyt zdrowe pomysły na schorowany dobrobyt. Ryzykowne i niebezpieczne, bo na cóż wtedy byśmy narzekali? Gdzie by się podziało pokazywanie nas palcami, szydzenie z umysłowej ciasnoty i ksenofobii? Jak, przy wzroście świadomości społecznej, w otoczeniu ludzi światłych, mielibyśmy utrzymać jaskiniowe przekonania na tematy takie, jak historia, przyczyny i skutki naszego moralnego zwycięstwa odniesionego w Powstaniu w Warszawie? Gdzie by się podziało nasze przekonanie, że jesteśmy narodem nieudaczników, ludźmi skazanymi na niepowodzenia i tylko wtedy rozpiera nas szczęście, gdy możemy się trapić rozpamiętywaniem klęsk? Musielibyśmy wtedy odpowiedzieć sobie, dlaczego tak wiele czasu i energii trwonimy na plotki, pomówienia i oszczerstwa, a tak mało przeznaczamy na korzystanie z życia i jego darów? Dlaczego wolimy o tym nie pamiętać? Czy bez odwagi wypowiadania zdań źle widzianych i odstających od usługowej lojalności, nie jesteśmy aby głuszcami na pusto kalorycznej diecie, jak tą naszą przypadłość nazywa Marek Różycki jr.?

O tych sprawach mówi jego felieton o pokoleniu JPII, artykuł jak zwykle ciekawy i zmuszający do refleksji. Ale nie tylko o naszym słomianym zapale i sezonowej żarliwości, bo i o tym, że dzisiejszy mędrzec, chcąc żyć w dzisiejszych czasach, musi przepoczwarzyć się w komercyjną pierdołę i etycznego krótkowidza o rozgdakanym rozumku, stać się groszorobem i wyznawcą mody na byle łach. Człowiekiem zmuszonym do rezygnacji z wyznawanych wartości i utytłanym w medytacjach o rozlanym mleku. Osobnikiem bez osobowości spędzającym noce i dni na daremnym żałowaniu róż. Nieistotną istotą ganiającą po świecie jak kot z pęcherzem. Przestrzegającą założeń: pierwsza mówi, że oto znajduje się w roli interesanta krzątającego się u drzwi Pana Sponsora. Druga oznajmia: wydawanie umoralniających sądów nie jest zapisem rzeczywistości, ale wątpliwym towarem i nieopłacalną lokatą.
Tekst: http://www.pisarze.pl/publicystyka/1340-marek-rozycki-jr-gdzie-sie-zapodzialo-pokolenie-jana-pawla-ii.html 

POMNIKI

Gdy obserwuję wielką i skrzętną żwawość przyrody, jej nieprzytomnie instynktowną i zapobiegliwą krzątaninę, rośnie mi serce uwijające się po wzruszeniach, a na dodatek, gdy tu przystanę, tam przysiądę, by pomedytować krzynę i ujędrnić swoje myśli, zaraz jest mi weselej, i ani się obejrzę, a już mi lżej. Albowiem wszędzie widzę nieistniejące pomniki. A to Norwid patrzy na mnie rozwichrzonym okiem, a to Skłodowska gramoli się na kozi piedestał franta z Pacanowa. Chce zaznaczyć swoją pozycję w nauce, lecz nie ma na to najmniejszych szans.

Nie mamy pomników. Choć zewsząd słychać popiskiwanie, że mamy ich za wiele. Wszelako nie sądzę, bo te, co są, stanowią zaledwie kroplę w morzu naszych absurdów. My jednak słyniemy z jojczenia, kwestionowania faktów, szukania dziur w moście i obśmiewającego obalania autorytetów, toteż z przykrością stwierdzam, że niektórzy mają otwartą głowę tylko podczas trepanacji czaszki.

W innych krajach jest ich zatrzęsienie. Ale są one wyposażone w zdrowy rozsądek umiejscowiony w głowach, a nie odwłokach. Narody wolne od zawiści i małostkowych kłótni, potrafią uhonorować najlepszych spośród siebie. Potrafią pokazać się z jak najlepszej strony, wyeksponować swoje chlubne karty dziejów, szczycić się osiągnięciami w nauce, kulturze… Krótko mówiąc: prędzej Doda dochrapie się pomnika, niż nasi najwybitniejsi - uznania.


number of comments: 2 | rating: 6 |  more 

gabrysia cabaj,  

podpisuję się pod tekstem - ciekawy - daje do myślenia - a to, "że niektórzy mają otwartą głowę tylko podczas trepanacji czaszki" - rozbawiło mnie bardzo:)))

report |

LUCJA,  

"Otwarta głowa podczas trepanacji" nie jest w najmniejszym stopniu powodem do uśmiechu. To my Polacy! Naród zakłamany i poza nielicznymi wyjątkami pełen moralnych nieudaczników w pełnym tego słowa znaczeniu.Najgorsze jest to, że poziom inteligencji nie jest adekwatny do poziomu wykształcenia. Niejeden "z literkami przed nazwiskiem"(chyba je zdobył na zasadzie 3xz) intelektualnie nie dorównuje człowiekowi "bez literek". Najgorsze, że nikt nie "zagra na larum". "Etiuda rewolucyjna" też nie pomoże.Niech ktoś w końcu puści w eter "Bolero", by w efekcie wszystkie instrumenty się zgrały i wraz z bębnami zagrzmiały:"jesteśmy"!W przeciwnym wypadku pozostaje nam tylko "Marsz żałobny". Zbyt wielu nadaje się do trepanacji.Iluż z nas potrafi spojrzeć w lustro i szczerze powiedzieć:"kocham tę twarz"? Jak ktoś słusznie powiedział:"jesteśmy głuszcami na pusto kalorycznej diecie".Każdy z nas patrzy w lustro i nie widzi w nim zakłamania, egoizmu czy zawiści. Polak faktycznie, żeby iść do przodu "przepoczwarza się w komercyjną pierdołę i etycznego krótkowidza"(z "rozgdakanym rozumkiem" nie zgodzę się, bo choć moje panieńskie nazwisko brzmi Kogut sądzę,że chyba trochę więcej myślę niż gdakam-czasami nawet zapieję).Nie płaczmy nad mlekiem! Najlepiej je wypić (z miodem jest wspaniałe) zanim się rozleje!Po co żałować róże-każdy kwiat kiedyś zwiędnie! Starajmy się nie doprowadzić do tego, żeby las spłonął!"Kota z pęcherzem" też można w sobie poskromić.Zwolnijmy i bądźmy sami dla siebie "opłacalną lokatą". Stawiając pomniki na wyrost bezcześcimy te znaczące, które mchem porosły błagając o pamięć i przetrwanie. Dla przykładu jakie znaczenie dla potomnych może mieć postawiony w centrum mojego miasta posąg faceta z żelaza z wyeksponowanymi "klejnotami"? Z punktu widzenia współczesnej sztuki postać nawet ciekawa, jednak do artyzmu "Apollo" droga daleka. Dobrze, że decydent stawiając "kolesia" wśród drzew - przy ławeczkach i fontannie cofnął się do epoki żelaza, a nie kamienia łupanego. Ogólnie rzecz biorąc Polacy dzielą się na tych, którzy mają coś z "Liska chytruska" albo "Kubusia Puchatka" - reszta to zdecydowana mniejszość. Czasami zastanawiam się do której kategorii siebie zaliczyć. Nie dajmy się zwariować!

report |




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1