Proza

Felina
PROFIL O autorze Proza (1)


2 marca 2012

Klara, milczenie i mrok

Czym jest milczenie dla piętnastoletniej Klary? Z pewnością rzeczą
równorzędną z kłamstwem. Nie mówić prawdy, to tak samo,jak ją taić.
Zwłaszcza, gdy dotyczy ona zakamarków ludzkiej duszy, tajemnicy
morderstwa, niewytłumaczalnych zjawisk, a może nawet jej samej.
***
Rozdział I

Na reszcie nadeszły upragnione wakacje. Uczniowie wybiegający z bram Gimnazjum w Malborku
wyglądali jak rozpędzone stado dzikich zwierząt. Trzymali w rękach
świadectwa, niektóre nawet pogięte albo zwinięte w mikroskopijny
kwadracik. Radość i entuzjazm nie miała granic. Szkoła niemal
opustoszała, zostali jedynie niektórzy nauczyciele. Klara postanowiła
również pozostać w szkole. Nie lubiła jej, ale chciała powspominać
miniony rok. Była wielką indywidualistką. Zawsze trzymała się sama.
Poszukiwania bratniej duszy, w tym fizycznym świecie okazały się
daremne. Pośród obitych czerwoną tkaniną krzeseł stawiała niewielkie
kroki w wypastowanych lakierkach uważnie przysłuchując się rozmowom
dwóch nauczycielek.
-Renia,
ale ja Ci pomogę... - lamentowała kobieta ubrana w elegancki garnitur.
Była nauczycielką języka niemieckiego. Niezwykle oschła i surowa. Dużą
wagę przywiązywała do szczegółów, dlatego roztrzepana i niezorganizowana
Klara od razu jej podpadła.
-Co ty możesz? Nie widzę absolutnie żadnego wyjścia.. - odpowiedziała jej druga.
-Coś się znajdzie, obiecuję.
Dziewczyna
zdziwiona nienaturalną troską nauczycielki, a zarazem zaaferowana
zaistniałą sytuacją niepewnie podeszła do drzwi frontowych szkoły, które
właśnie przekraczały kobiety. Klara ukradkiem spojrzała na zegarek.
Dochodziła 13, a miała być w domu pół godziny temu! Szybkim krokiem
ruszyła w stronę schodów.
Jej
mama zwykle nie tolerowała spóźnień, choć bywało, że zapracowana
zapominała o porze, którą wyznaczała córce. Ojca zazwyczaj nie było w
domu. Pracował. To była jedyna i największa wymówka obojga rodziców.
Katarzyna, matka Klary niekiedy zajmowała się pracą w domu, dlatego
poświęcała córce odrobinę czasu.
-Gdzieś ty była? Zobacz, która jest godzina. – powitała dziewczynę tymi słowami. - miałaś być po 12, prosiłam Cię.
-Przepraszam..ja...
- opowiedziała Klara ze skruchą. Mimo że nie spędzały ze sobą zbyt
wiele czasu, a ich stosunki nie były tak idealne, jak zawsze marzyła,nie
lubiła, gdy mama spoglądała smutno w jej stronę. Teraz ewidentnie nie
wyglądała najlepiej. - naprawdę przepraszam.
-Dobrze, idź do pokoju, ja mam pracę – odparła niemal bez żadnego wyrazu.
Klara
uchyliwszy ciężkie, dębowe drzwi do swojego pokoju ukradkiem uroniła
łzę. Usiadła na łóżku i chwyciła w ręce pluszowego misia.
-Czemu
ona taka jest? - szeptem zapytała. Niby kierowała pytanie do zabawki,
ale sama w głębi duszy nie wiedząc, pytała siebie. - dlaczego nie
poświęca mi czasu i zawsze jest taka...zamyślona, nieobecna. Czy coś się
dzieje? Dlaczego nic nie wiem?
Bezskutecznie
oczekując odpowiedzi poczuła znużenie, a jej powieki powoli opadły. W
pewnym momencie znalazła się w nieznanym jej dotąd miejscu. Był to las.
Ciemny i bardzo gęsty. Budził niepokój już samym widokiem. Drzewa
zdawały się wrogo spoglądać na obserwatora. W powietrzu unosiła się
dziwna woń, jakby kadzidełka, choć o nieokreślonym dla człowieczego nosa
zapachu. Całość zdawała się być tajemnicza i niepokojąca.
Klara
ubrana w czarną, zwiewną suknię dumnie kroczyła po leśnej ścieżce.
Nagle w jej drogę wkroczyła enigmatyczna postać. Na głowie miała ciemny
kaptur. Twarz nie dawała się zauważyć. W bladej, wiotkiej dłoni trzymała
mały pakunek. Przedmiot owinięty w aksamitny materiał powędrował w ręce
Klary.
Ze snu wyrwał
ją nagły hałas. Z jej półki spadł sennik. Zdezorientowana dziewczyna
podniosła się z łóżka i wstała, by podnieść książkę. Nie korzystała z
niej prawie wcale, ale to dlatego, że interpretacja snów w ogóle ją nie
interesowała. Może to za dużo powiedziane, pozostała wobec niej
obojętna. Dziwne poruszanie się przedmiotów nie było u niej w domu
nowością. Zdążyła już przywyknąć, choć dalej budziło to u niej lęk . Już
miała odłożyć go na zakurzoną półkę i pozostawić wśród wielu innych
książek, lecz coś ją tknęło.
„Zajrzę do środka” - pomyślała. I niczym zaznajomiona z treścią lektury zaczęła wertować rozdziały. Pierwsze co znalazła:
Ciemność - Gdy zapadnie - ostrzeżeniem jest Ci to przed niebezpieczeństwem.
Nie zastanawiając się ani chwili przerzuciła stronę. Na poplamionej kartce, rozmazanym drukiem napisane było kolejne hasło:
Las
- Las - chodzić po nim - znajdziesz zadowolenie. Las - błądzić po lesie
- szukasz celu w życiu. Las - piękny zielony - szczęśliwy związek.

Przeczytała uważnie oba wytłumaczenia. Usiadła na łóżku i zaczęła zastanawiać się nad ich znaczeniem.
W pełni skupienia intensywnie rozmyślała. Nad znaczeniem snów, nad sennikiem, nad mamą, nad wszystkim.
-Klara! - dziewczyna prawie podskoczyła słysząc donośne wołanie z sąsiedniego pokoju.
-Tak mamo? - zapytała nawet nie otwierając drzwi.
-Chodź
tutaj. - usłyszała. Delikatnie uchyliła drzwi i stanęła w progu. -
Słuchaj, pakuj się...Mam w pracy ważny wyjazd służbowy. Może potrwać
nawet około dwóch tygodni, więc załatwiłam już wszystko. Jedziesz do
ciotki Ady i wujka Alberta. - kobieta na chwilę zawiesiła głos,
zauważywszy zaszklone oczy córki – Kochanie, ja wiem, że mieliśmy
wspólnie jechać w góry, ale przepraszam Ciebie. To bardzo ważny wyjazd,
nie mogę go sobie ot tak olać...
-Ale mnie to możesz... - wymamrotała pod nosem Klara.
-Słucham?
-Nie, nic. Tak, masz rację. Praca jest ważniejsza..- odpowiedziała.
Z
rezygnacją wstała z pufy i niepewnym korkiem wyszła z pokoju. W jednej
chwili czuła, jak jej serce przepełnia gorycz, a twarz zalewają gorące
łzy. Opadła na podłogę. Ze złości zaczęła żłobić dziurę w ścianie.
-Au! - jej paznokieć obłamał się,a po palcu polała się krew. - jeszcze tego brakowało! - krzyknęła z ironią.
-Wszystko w porządku Klara? - dobiegł głos.
Matce odpowiedziała cisza.
-Klara?
-Tak!
Wszystko jest ok! - wykrzyknęła, tylko aby mama dała jej święty spokój.
Tak naprawdę czuła się fatalnie, jednak nie chciała dać tego po sobie
poznać.
Słońce
niemal schowało się za horyzont. Lekkie promienie, prawie purpurowe
odbijające się w szybie wyglądały jak strumienie krwi. Zanim ktokolwiek
zdążyłby wypowiedzieć to zdanie, nastał mrok.

Rażące światło niewielkiej jarzeniówki obejmowało cały pokój. Klara
siedziała skulona nieopodal łóżka próbując ogarnąć myśli. Ukradkiem
spojrzała na zegarek. Obie wskazówki zatrzymały się na 10,a było już
grubo po 23.Najwyraźniej zużyły się baterie. Tak też jej życie. Przez
jedno bagatelne wydarzenie świat Klary przystanął. Cała energia i chęć
do życia skupiły się na niefortunnie zapowiadających się wakacjach i tym
całym feralnym dniu. Baterie zawsze można wymienić, toteż i
zregenerować siły. Dziewczyna postawiła na relaks. Napełniła całą wannę
gorącej wody, pokrywając ją poświatą bielutkiej piany. Zrzucając z
siebie ubrania, pozwoliła swojemu ciału odpłynąć. Jakby nagle znalazła
się w innym miejscu, innym czasie i zupełnie innej, lepszej
rzeczywistości.



pozostała proza: Klara, milczenie i mrok,

Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


kontakt z redakcją






Zgłoś nadużycie

W pierwszej kolejności proszę rozważyć możliwość zablokowania konkretnego użytkownika za pomocą ikony ,
szczególnie w przypadku subiektywnej oceny sytuacji. Blokada dotyczyć będzie jedynie komentarzy pod własnymi pracami.
Globalne zgłoszenie uwzględniane będzie jedynie w przypadku oczywistego naruszenia regulaminu lub prawa,
o czym będzie decydowała administracja, bez konieczności informowania o swojej decyzji.

Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1