27 july 2016
27 july 2016, wednesday ( Będę gadać / DEMONstracja )
1.
chcecie szczerości wprost? to proszę bardzo
mam takie lęki, że głos nie przechodzi przez gardło
a to wywarło na mnie wpływ - zacząłem obserwować
uczucia, myśli, sny, wszystko co siedzi w głowach
i minął czas, przestałem się identyfikować
nie rozumiałem was, zachowań, ślepej wiary w boga
a kiedy babcia brała mnie ze sobą do kościoła
czułem się źle bo nie umiałem się dopasować
zawsze byłem tym gorszym, niepewnym siebie dzieckiem
mądrzy dorośli wiecznie wmawiali mi tu kim jestem
a teraz bezsens ten zamieniam w nienawiść -
medytuję chce świadomie ranić was słowami
byłem trochę zajęty poszukiwaniami sensu
myślałem, że biegne przed wami, ale stałem w miejscu
narkotykami wypełniłem pustkę w sercu
przypnijcie mnie pasami zanim coś pęknie w mym wnętrzu
deszczu nie było już dawno - zmyłby syf z chodników
mokre tylko prześcieradło przez te sny po piciu
i pewnie by się coś znalazło - trzymało przy życiu
lecz łatwo z grawitacją na dno opaść gdzieś w ukryciu
nadzeji światło zgasło jak się wszyscy odwrócili
trzeba pomóc bliskim, damy radę - tak mówili
jak przyszło co do czego zaraz kurwa przekminili
wypierdalaj troche mało żeśmy zarobili
i w jednej chwili rozsypał się domek z kart
mogłem to przewidzieć od początku zanosiło się na wiatr
pociągów jak na złość nie było tego dnia
do życia, do szczęścia, rozkład jazdy trafił szlag
w piach chciałem pogrzebać wspomnienia - kupić nową talię
może zaczną mnie doceniać jeśli kilka z nich tu nagnę
do otoczenia, przecież to zaledwie kilka zasad
sztuka budowania świata od dwójki do asa
a kasa chyba nam się nigdy tu nie będzie zgadzać
masa pomysłów - do pizdy można sobie je powsadzać
psychiczne blizny kurwa już wychodzą nam na twarzach
jesteśmy bliscy szaleństwa, musimy w chuj uważać
by jednak dawać z siebie wszystko choć wszystko przeszkadza
osiągnąć wszystko, ale nie wszystko wszystkim pokazać
rozumieć wszystko, lecz nie na wszystko sobie pozwalać
to chyba wszystko czas i tak to wszystko gdzieś oddala
więc będę gadać i gadać ciągle by nie zapomnieć
po latach starań i potknięć w końcu muszę się podnieść
wypłynąć na powierzchnie, a nie tylko dupą po dnie
niech usłyszą wreszcie biedne dzieci rapu co jest dobre
więc będę gadać i gadać ciągle choć chce zapomnieć
sprzątnąć bałagan bo życie to jak zabawa z ogniem
będę się starać udawać, że wszystko spływa po mnie
prawda i tak dotrze, najwyżej znów pościel zmoknie
2.
dalej - nie złoży mnie nawet największy kac
nalej mi znów, chce zburzyć cały swój wewnętrzny świat
chuja był wart - mózg odkleja się od czaszki
bardzo dobrze, będę miał na co zwalić swoje porażki
tej flaszki to długo nie zapomnę
wypita z czystym sercem, wśród ludzi, którzy ciągle koło mnie
trwają choć miejsce nie sprzyja żeby się w nim rozwijać
i raczej z sensem się mija człowieczeństwem to nazywać
wybacz, nic nie mów, lepiej daj mi zapalić
bo żygam od tlenu, nie chcę się dzielić z wami
z demonami nie walczę, zatruty oparami
z czarownicami tańczę, słyszę ich głosy nocami
niektórzy przed bogami chcą mnie stawiać za życia
wielcy święci, kilka głębszych i prawda wyjdzie z ukrycia
co usłyszę dzisiaj? jestem bardzo ciekawy
"nie zdawałam sobie sprawy, że słowa mogą cię zranić"
do konfesjonału potem ołtarz, wspólne życie
oparte na zaufaniu - kasa za cipę
w nowym mieszkaniu krzyże przybite do ścian
wszystko ku zadowoleniu naszych znajomych i mam
czasem myślę, że jestem sam, każdy wokół mnie ślepy
rzerzywistość taka gra z facebooka na tablety
chyba mam za mało ram, przycina mi niestety
a więc trwam we własnym świecie, sram na wasze internety
leczycie swe kompleksy przez wyśmiewanie innych
pseudointeligentne teksty na zjazdach rodzinnych
wcale mnie nie bawią, nie czuję się lepszy
dorośli ludzie powiedzcie mi kurwa jak wam nie wstyd
psychologiczne testy, chyba tu nie pasuję
dziękuję, chcesz lajka? już wędruje palec w góre
i jak się teraz czujesz? bardzo dowartościowany?
no to co? chyba najwyższa pora na zmiany
sam nie robię nic, jestem jak ten liść na wietrze
potańczę sobie trochę potem spadnę gdzieś i zeschnę
na jakiejś stercie ludzi sobie podobnych
za tysiąć pięćset bez szans żeby się odbić
mam gdzie spać i co jeść, pracuję - wszystko dobrze
życia tempo zawrotne, może zarobię na pogrzeb
chcę czegoś więcej i to mój jedyny problem
lecz tylko ględzę, ręce wyciągam po drobne
więc będę gadać i gadać ciągle by nie zapomnieć
po latach starań i potknięć w końcu muszę się podnieść
wypłynąć na powierznie, a nie tylko dupą po dnie
niech usłyszą wreszcie biedne dzieci rapu co jest dobre
więc będę gadać i gadać ciągle choć chce zapomnieć
sprzątnąć bałagan bo życie to jak zabawa z ogniem
będę się starać udawać, że wszystko spływa po mnie
prawda i tak dotrze, najwyżej znów pościel zmoknie
5 november 2024
Jesień.Eva T.
5 november 2024
Freedom From PainSatish Verma
4 november 2024
0411wiesiek
4 november 2024
Słucham jeszcze, jak ostatnieEva T.
4 november 2024
Pure As GoldSatish Verma
3 november 2024
Nie tak całkiem zielonyJaga
3 november 2024
0311wiesiek
3 november 2024
Listopad.Eva T.
3 november 2024
"Surrender"steve
3 november 2024
You Were Not Like MeSatish Verma