12 june 2013
Wsiąść do pociągu
Ten tekst stworzyłam jakiś czas temu, w ramach eksperymentu... eksperymentalnej analizy osobowości. Brzmi poważnie, choć to takie moje przemyślenia na temat ludzi i ich "pociągowych" zachowań.
Wstawiam w ramach wyrazu miłości do wszelkiego rodzaju dziwactwa, dziwności i zdziwaczałości. A także w ramach szczerej miłości do podróży pociągami.
Uwielbiam obserwować ludzi i uwielbiam jeździć pociągami. A jeśli się to połączy, wychodzi sytuacja wprost idealna. Niby zwyczajna podróż z Gdańska do Krakowa stanowi dla mnie swoiste studium psychologiczne postaci.
Gdańsk Główny, wszystko świetnie. W przedziale ja, naprzeciwko mnie młody mężczyzna, obok niego młoda kobieta. Pociąg rusza, facet twardo zabiera się za lekturę gazet. Jest 6:11, czyli godzina, która dla mnie nie istnieje, ale on najwyraźniej jest w doskonałej formie. Najpierw "Rzeczpospolita", przeczytana w dwadzieścia minut od deski do deski. Potem "Gazeta Prawna". Cała. Absolutnie cała. Jestem pod wrażeniem. Chwilka przerwy na zjedzenie ciasteczka z Warsu i dalsza lektura. "Forbes". Przyklejam twarz do szyby i słyszę tylko przewracanie kartek. Nagle cisza. Przeczytał wszystko, co do jednej linijki. Chapeaux bas, proszę pana.
Potem zapada w drzemkę, chociaż odpowiedniejszym określeniem byłby chyba "sen zimowy", bo nie budzi się aż do Warszawy Wschodniej. A młoda kobieta śpi, cały czas niezmiennie. Gdy oboje się budzą, zbierają rzeczy, odbierają mnóstwo telefonów, przekazują lakoniczne informacje. On dziwi się, że jego telefoniczna rozmówczyni nie umie obsługiwać biurowego maila. Ona rozmawia z ojcem. Wysiadają w Centralnej. Rzucają bezsensowne "do widzenia"- przecież i tak liczą na to, że się nigdy nie spotkamy.
W Centralnej dosiadają się z kolei dwie kobiety- jedna, na oko, w wieku mojej babci, druga, nieco młodsza, siada naprzeciwko mnie. Jest bardzo elegancka, wtaszczając na półeczkę ogromną torbę Louis Vuitton’a i poprawiając lekko fryzurę (a ja staram się ukryć okurzone trampki). Za to starsza pani nic nie wtaszcza i nie poprawia. W miarę jazdy nawiązuje się konwersacja o stanie wojennym. Nie bardzo mam o czym mówić, nie było mnie jeszcze na świecie. Ale przecież mogę słuchać. Wolę słuchać. Ze stanu wojennego temat płynnie przechodzi w politykę. Ja nadal milczę, staruszka milknie, więc siłą rzeczy elegantka nie ma z kim rozmawiać. Temat momentalnie się urywa i siedzimy w milczeniu do Krakowa. Cisza jak makiem zasiał, słyszę swoje krzyczące myśli.
Kraków Główny, podróż powrotna. Wchodzę do przedziału, a tam dwie kobiety w średnim wieku (jak wynika z ich konwersacji- nauczycielki). Obok siada kobieta z milionem książek o zarządzaniu, finansach, bankowości. Z ołówkiem w ręce kartkuje wszystko po kolei, uważnie czytając linijkę po linijce. W ostatniej chwili do przedziału wpada młoda dziewczyna, siada naprzeciwko mnie, pakuje bagaże. Mamy komplecik, więc ruszamy. Na początku- cisza. Przejmująca, nachalna, drażniąca uszy. Nauczycielki skończyły rozmawiać, dziewczyna słucha muzyki i czyta "Party", Księgowa studiuje księgi (nie wiem, kim jest ta kobieta, ale na potrzeby tekstu nazwę ją Księgową; zresztą- jakie inne określenie lepiej pasuje do kogoś studiującego księgi?). Nagle moment przełomowy- dziewczyna kończy czytać "Party" i kładzie je obok siebie, a Księgowa kończy czytać księgi i, najwyraźniej mając dość bankowości, pyta, czy może przejrzeć gazetę. Dziewczyna pozwala, biorąc się za "Cosmopolitan". Za chwilę Księgowa pyta, czy mogłaby sobie przepisać przepisy. Dziewczyna dobrodusznie pozwala jej wziąć całą gazetę, bo "Ja i tak przeczytałam, a nie gotuję ani nie piekę". Księgowa, nie chcąc być aż tak nachalna, wyrywa sobie karteczki z przepisami i oddaje dziewczynie resztę pisma. Pociągowa kurtuazja.
W Centralnej zmiana składu, Księgowa i młoda dziewczyna wysiadają. Dosiada się do nas młody mężczyzna, pan Jarek (ma na szyi identyfikator, którego najwyraźniej zapomniał zdjąć). Ma tak ciapowaty wygląd, że całą siłą woli powstrzymuję gwałtowny wybuch śmiechu. Za chwilę drzwi otwiera kolejny młody mężczyzna i siada naprzeciwko mnie. Ten prezentuje się dużo lepiej. Przynajmniej nie ma identyfikatora na szyi. I jest przystojny.
W miarę jazdy rozwija się chyba najbardziej komiczna sytuacja, jaką kiedykolwiek przeżyłam w pociągu. Pan Jarek natychmiast pochłania kanapkę i zasypia z twarzą na drzwiach, wyglądając niczym glonojad (ma otwarte usta, a jakże). Pan przystojny, naprzeciwko mnie, wyciąga książkę. Księgę. Na oko 1000 stron. Jest na początku, ale zaczyna czytać i jestem pewna, że dojdzie do końca. Nauczycielki nie wiedzą, co ze sobą zrobić. Jednej z nich, siedzącej koło mnie, burczy w brzuchu. Bardzo głośno. Pan przystojny co jakiś czas zerka na mnie, po czym wraca do lektury. Nie wiem, co zrobić z oczami. Patrzę na pana przystojnego, ale nie chcę mu przeszkadzać. Patrzę na nauczycielki, ale one nie wyglądają zbyt ciekawie. Patrzę w okno, a tam nuda. Oglądam swoje buty, podłogę, krzesła. Patrzę w sufit przez 5 sekund, ale szyja boli od wyginania. Zerkam na pana Jarka. No glonojad, jak nic. Cisza dźwięczy w uszach, jest nieznośna. Nauczycielce nadal burczy w brzuchu.
Jakieś trzy godziny później nadal jedziemy, zatrzymując się co chwilę. Pan Jarek budzi się z zimowego snu. Pan przystojny nadal czyta, choć robi już dłuższe przerwy. Już prawie Gdańsk. Pan Jarek chce na zakończenie powiedzieć coś w rodzaju kawału, ale nie bardzo mu wychodzi i wszyscy dziwnie na niego patrzą. Zbieram rzeczy, bo jestem jedyną osobą z przedziału, która wysiada w Gdańsku Głównym. Pan Jarek długo na mnie patrzy, gdy stoję już na korytarzu. Cóż, czas wysiadać.
Mam niebywałą tendencję do przyciągania dziwnych ludzi, to pewne. Ale pociągi zawsze będą mi się dobrze kojarzyły. Pociągi zawsze będę uwielbiać.
22 december 2024
2212wiesiek
21 december 2024
2112wiesiek
21 december 2024
Wesołych ŚwiątJaga
20 december 2024
2012wiesiek
19 december 2024
18,12wiesiek
18 december 2024
1812wiesiek
17 december 2024
tarcza zegara "miasteczkojeśli tylko
17 december 2024
3 zegary ceramiczne - środkowyjeśli tylko
17 december 2024
1712wiesiek
16 december 2024
1612wiesiek