6 march 2013

I co z tego?

Moja przyjaciółka, ta, która załatwiła sobie rentę (według środowiskowej opinii) czy też załatwiła się (zdanie bliskich), sobie długo śpi. I chyba tylko śpi.
- Zrób coś, proszę – niemal błagał mi do komórki jej mąż – tirowiec – domowy czaso- czasem - bywalec.
 - Odwalcie się! – przegania moja nie ta co kiedyś psiapsiółka, wszystkich, którzy chcą ją z tych betów wywlec.
-         Poranek jak marzenie, słonko aż tańczy na niebie, jedź ze mną, plissss... Sama jakoś ...
-         I co z tego? – burczy do słuchawki jakby po studenckiej imprezie.
-         A to z tego, że nareszcie jest cieplutko, no i jakoś weselej z tym słonkiem ..
-         I co z tego? – przerywa mi. – Zniknie, jak się wyśpię? Zadzwoń później, ok.?
-         Ok., ok., ale później nie będzie to samo... A ja ...
-         I co z tego? Później, ok.?
Cisza...
 
Ma rację. Nic mi do tego ani nikomu innemu, jak kto sobie ściele dzień i co go w życiu kręci. Tyle że znam, a przynajmniej tak mi się zdaje, tę osóbkę od lat wielu. Wiele za nami dobrych i złych chwil, rozmów – tych osobistych też. Stąd wiem, że leci w tę swoją samotnię, bo ..., bo coś się dzieje. Bynajmniej nic dobrego. Tylko, jak taktownie w to wejść?
 
Szukanie pracy po długoletniej, z awansami, nagrodami takimi i owymi, zajęło jej blisko dwa lata. Za dobra! Za dużo chce! Nareszcie cierpliwość, determinacja, życiowy optymizm, wiara i co by tam nie jeszcze – opłaciło się. A że inna?
-         Kochana, trzeba umieć dopasować się do zmieniających się warunków. Prawo życia – konkludowała wszelkie troski typu: Ale,  czy? - Żreć za nie swoje nie będę – odpowiadała swojej połowie.
Postała więc akordem przy tej piernikowej taśmie, porzucała sobie kartonami, wymiotła niejeden kąt i pewnie robiłaby to nadal, gdyby nie strzelił kręgosłup.
-         Nawet nie wiem, czy na zabiegi chodzi! Zrób coś, proszę – skamle mężulo.
Telefonów wiele, zainteresowanych niewielu. O, przepraszam – licznych. Głównie czujących się odrzuconych. Bo ... Bo domofon głuchy, bo po sms-ach – brak odzewu ...
 
- Jest w ogóle? - zapytała raz nasza wspólna znajoma. - W Paryżu pewnie i ma nas gdzieś...
 
Czeka mnie solidna robota. Wiem. Muszę temu sprostać. Muszę. Zbyt wiele jej zawdzięczam. Zbyt wiele za nami cudnych chwil i ... będą następne. Będą!


Emma B.,  

dobrze oddana atmosfera trudnych sytuacji "zmiany sytuacji życiowej", wygląda jak depresja. Niestety gdy się zalęgnie w człowieku to na stałe i jest jak opryszczka, myślisz, że zowirax ją pokonał, ale i tak wyskoczy w nieodpowiednim momencie. Pomoc przyjaciół jest bezwzględnie potrzebna

report |

arkadia55,  

tylko wsparcie, reszta zaledwie dopełnieniem.

report |

Teresa Tomys,  

wciąż coś za nami... :)

report |



other prose: I co z tego?,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1