30 september 2012

Nocny spacer (W pogoni za szczęściem)

Wokół zmierzch, tylko blask przydrożnej latarni rozświetla parkową alejkę. Gdzieś w głębi słychać lekki szmer. To mały jeżyk szukający schronienia w usytuowanej, na skraju chodnika, kupce suchych jesiennych klonowych liści. Delikatny powiew wiatru porusza białą kartką rzuconą, przez jakiegoś lekkomyślącego przychodnia, obok kosza. W tle dostrzec można tylko gromadkę bezdomnych psów szukających jakiegoś pożywienia.
- Hanka! - dobiega nagle męski chrapliwy głos - Hanka!
Dopiero teraz dostrzec można parkową ławeczkę, na której rozciągnięty, do tej pory jak na łożu, młody mężczyzna zaczyna się poruszać.
- Hanka! - mężczyzna niezgrabnie podnosi się z ławki i wolnym kołyszącym się krokiem podąża w stronę bramy. Ulica wydaje się opuszczona, w oddali widać jakieś światła nadjeżdżającego samochodu. Pisk opon...
- O, czyś ty chłopie zgłupiał? Uważaj jak chodzisz! - obsuwa się szyba i kierowca pojazdu, cały czerwony ze złości, sciskając gniewnie dłonie na kierownicy, dodaje: - Jakżeś się napił to z domu nie wychodź! - po czym zasuwa szybę i odjeżdża.
Winowajca całego zdarzenia, konkretnie czterdziestoletni mężczyzna znany przez miejscowych jako Jarosz, nie zdając sobie sprawy z całego zajścia, jakby nigdy nic, chwiejnym wężykowym krokiem kieruje się w stronę centrum miasta.
Jarosz, Jarosław Kieszla, były mechanik samochodowy, wdowiec od sześciu lat i ojciec piętnastoletniej Hani, która po tragicznej śmierci matki i jedynego, czteroletniego wówczas, braciszka, przejmuje niełatwą pozycję pani domu stając się jedynym obiektem, na którym młody zdepresowany ojciec rozładowuje swoje negatywne emocje.
Po śmierci żony, od kieliszka do kieliszka, zamyka się w sobie sam na sam z własnymi myślami. Sytuacja zaczyna wymykać się z pod kontroli i ciążyć na codziennym życiu mężczyzny. Brak punktualności, niedokładność i nerwowe wulgarne zachowanie w stosunku do klientów powodują utratę pracy. Sytuacja z dnia na dzień ulega pogorszeniu.
Od pięciu lat bezrobotny, błąka się po mieście w celu zdobycia jakiegokolwiek alkoholu, w którym zatapia swoje wewnętrzne rozsterki. Parkowa ławeczka jest jego stałą przystanią gdzie spokojnie, bez pośpiechu wypróżnia swoje butelki.
- Hanka! - chrapliwy głos Jarosza rozchodzi się po opuszczonej ulicy.
- Cicho tam! - dobiega, z drugiego piętra przydrożnego czteropiętrowego bloku, rozzłoszczony kobiecy głos. Po chwili zapala się światło i w uchylomym oknie pojawia się twarz starszej pani. - A czy tam cię ze skóry obdzierają? Tutaj ludzie śpią!
Jarosz unosi wzrok. -Hanka!
- Idź człowiecze do domu, - dodaje starsza kobieta - tutaj twojej Hanki nie ma.
Dobiegający z witryny sklepu odzieżowego blask rozjaśnia twarz Jarosza. To twarz zmęczona, oczy na pół przymknięte, może z ogarniającego go stanu senności a może i z jasnego rażącego witrynowego światła. Na czole dostrzec można dwie poprzeczne zmarszczki, okryte częściowo długą, aż po brwi, blond grzywką czesaną na lewą stronę. Tygodniowy zarost okrywa lekko uchylone usta.
Opuszcza powolnie wzrok. Rozglądając się wokół dostrzega stojącą na murku opuszczoną butelkę po piwie. Zbliża się, chwyta, unosi pod światło, jest pusta. Niezadowolony z odkrycia rzuca butelką za siebie. Przysiada na murku, opiera się o ścianę i usypia.


number of comments: 9 | rating: 13 |  more 

Bazyliszek,  

smutny ale jakże z życia wzięty temat. Biedny szuka swojej Hanki:))) Mam dwie małe poprawki:) "gromadkę bezdomnych psów i zgłupiał":))), może jeszcze coś z przecinkami ale tutaj zamilczę:))))pozdro:)

report |

Monika Cieszko,  

Dzięki Bazyliszku, początek smutny ale to nie koniec... będzie jeszcze smutniej, zakończenie za to będzie szczęśliwe ;))

report |

Bazyliszek,  

już czekam:)))))

report |

Slawrys,  

historia jakich wiele ale dobrze napisana, czyta się! :)

report |

Monika Cieszko,  

Dzięki Slawrysie, choć to jeszcze sam początek. Będzie to historia oparta (w wielu swoich momentach) na faktach autentycznych...cierpliwości ;)))

report |

Wieśniak M,  

:))- w opisach za dużo dopowiedzeń.Np biała kartka rzucona obok kosza przez lekkomyślnego przechodnia- niepotrzebnie odwraca uwagę od tekstu.To stwierdzenie opiniujące. Czytelnik(znaczy ja;)), zastanawia się nad znaczeniem tej lekkomyślności dla dalszych losów tekstu.Przyznam się że to i mój"grzech"- też mam takie zapędy, albo te klonowe liście- dla treści są bez znaczenia jakie to liście.Bez rozróżnika klasyfikacyjnego też osiągniesz pożądany efekt:))- Pozdrawiam serdecznie:))

report |

Monika Cieszko,  

Dzięki Wieśniaczku, dobre uwagi :) chciałabym jednak zostawić tak jak jest w tym momencie, kiedy skończę ją w całości to potem przepatrzę od początku i poprawię co będzie trzeba. Opowieść będzie myślę interesująca, bo będzie na faktach nietypowych. Chcę o tym pisać aby otworzyć oczy wielu młodym dziewczynom które wierzą że wyjazd za granicę to zawsze pozytywne doświadczenie. Te „dopowiedzenia„ to trochę potrzebne w przypadku gdybym w przyszłości zdecydowała myśleć o nakręceniu jakiegoś filmiku, właśnie po to je zostawię. Z tym nie ma problemu, bo zawsze łatwiej je usunąć niż dodać. Liczę jednak na Wasze dorady ;))) Buziaki :)

report |

Ania Ostrowska,  

"w przypadku gdybym w przyszłości zdecydowała myśleć o nakręceniu jakiegoś filmiku " - przepraszam Moniko, że podczepiam się pod odpowiedź dla Wieśniaka, ale uderzyła mnie trafność tej uwagi. Wiesz, rzeczywiście czyta się Twój tekst jak notatki do scenariusza, i daje to bardzo ciekawy efekt beznamiętnej relacji. Gdybyś kiedyś chciała całość doszlifować, to wydaje mi się, że można by poprawić parę drobiazgów typu "Opuszcza powolnie wzrok" albo "W tle dostrzec można tylko gromadkę bezdomnych psów.. itd" i za chwilę znowu "dostrzec można" w zdaniu "Dopiero teraz dostrzec można parkową ławeczkę.. itd" albo "obsuwa się szyba" i temu podobne. Ale generalnie całość na plus, zdecydowanie :)

report |

Monika Cieszko,  

dziękuję Aniu za uwagę. Powiem Ci szczerze że tak naprawdę to bardziej koncentrowałam się na emocjach wewnętrznych niż na estetyce prozy, ale zapewne wiele jeszcze pozmieniam kiedy wrócę. To o czym chcę opisać nie jest takie łatwe, mogłoby lekko wkurzyć niektóre grube ryby włoskie, i tym samym zkreować mi trochę problemów, dlategoteż próbuję tu wmieszać taką gierkę słów. Opowiadać o tym bez tych „za dużo dopowiedzeń„ jest niebezpieczne, czasem warto odwrócić uwagę i koncentrować czytelnika na błachostkach, mówić na skruty mogłoby być za bardzo szokujące. Jednakże dziękuję za Twój koment, obiecuję że przy powrocie będę zmieniać, i liczę na Wasze opinie i porady :))

report |




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1