6 march 2011
3 august 2009, monday ( zaprzeszłości )
Tecza barw rozciaga sie po horyzont
Drobny deszcz chlodzi twarz
Slaby wiatr leniwie muska liscie drzew
Ptaki uparcie swiergocza wsrod ich konarow
Zamykam oczy i chlone leniwe cieplo popoludnia
Bol znika po krotkiej walce z sila woli
Jego cien czai sie jednak na obrzezach koncentracji
Punkt ucisku na skroni pulsuje
Czakra u szczytu domaga sie swego "' om'
Zaciagam sie powietrzem niczym narkoman
Jestem uzalezniona
Od barw, deszczu, wiatru
Nie moge zyc
Bez ptakow, ciepla, bolu
A czakry, czakramy i powietrze
Wyznaczaja rytm mego istnienia
18 august 2025
Jaga
16 august 2025
wiesiek
14 august 2025
wiesiek
14 august 2025
absynt
14 august 2025
absynt
13 august 2025
wiesiek
11 august 2025
Jaga
11 august 2025
wiesiek
11 august 2025
jeśli tylko
10 august 2025
Jaga