24 may 2010
Pośpiech
(...) Widziałem
księżyc lekki jak boja, wynurzał się nad morze wręcz
wirtualnie. W altanie rzeczywistość defragmentuje
na twoich oczach urywek światła. I bujasz się jak
w bajce dla porosłych mchem, bez uszu, szelestu.
I tylko czułość przesuwanej kuli nadąża tropami kota
po kruczym piachu. Tymczasem pisz. Nie daj się
trącić z równowagi. To tylko dreszcz rozsypujący się
o dach. Omam ruchowy. Kobiety kręcące w parku
dla ochłody: negliż wewnętrzny, melanż na trawie,
złapane jeżyki w parasol. Czarny aksamit jest
jak niebo, które wciąga. Płaszcz to niezły gadżet,
kobieto całodobowa. Bo przecież lato dało w tył zwrot.
Więc zanim zatrzyma nas wysłannik i spadniesz
w zasadzkę do okiełznania - zwierz się uśmiechem,
a mandat zostanie spisany w rejestry chmurne.
I cała ta prędkość okaże się brednią. Dychaj nie
widzialnie. Rzeczywistość defragmentuje urywek
świata. Po twoich oczach. Nie ma śladu.
22 february 2025
Eva T.
22 february 2025
Marek Gajowniczek
22 february 2025
Eva T.
22 february 2025
wiesiek
22 february 2025
absynt
22 february 2025
absynt
22 february 2025
Eva T.
22 february 2025
supełek.z.mgnień
22 february 2025
jeśli tylko
22 february 2025
Jaga