Prose

wierszeIreny
PROFILE About me Poetry (4) Prose (4)


15 september 2010

3.Balonik

Wśród wielu konstelacji i planet istnieje też planeta balonów. Kiedy patrzy się na nią z kosmosu wyglądem przypomina ogromną, prostokątną butelkę.
Podróżny zbliżający się do niej może od razu zobaczyć to co znajduje się na planecie, gdyż tak samo jak zwykła butelka, jest przezroczysta i widać przez nią wszystko, to co znajduje się w środku. Jest to jedna z najdziwniejszych planet, gdyż nie ma tam ani wody ani piasku. Dlatego też nie rosną na niej rośliny i nie ma tam zwierząt. Z podłoża tej szklanej butelki wyrastają za to bujne i różnej długości linki, sznurki, sznureczki, wstążeczki i paseczki. Lecz najciekawsza część planety znajduje się nad jej podłożem i nad tą gęstwiną sznureczków. Rozciąga się tam bezkresna
przestrzeń miasta balonów. Każda rodzina ma wyznaczone dla siebie miejsce, najmniejsze baloniki na dole, balony olbrzymy na górze. Właściwie poza mieszkańcami nie znajduje się na planecie nic ciekawego, nie licząc oczywiście latających kapeluszy. Ulubionym zajęciem balonów w związku z tym są wszelkiego rodzaju wyścigi, turnieje i zawody, na przykład na najszybszego łapacza czapek lub cotygodniowe rewie kapeluszowej mody. Pomimo niezwykłych warunków panujących na planecie zarówno kapeluszom jak i ich właścicielom nie brakuje tam najwymyślniejszych kształtów i najpiękniejszych kolorów jakie można sobie tylko wyobrazić.
Pewnej nocy na planetę balonów wleciał przez szyjkę butelki, cicho jak komar, statek kosmiczny. Wyszedł z niego mały chłopiec w kombinezonie. Zaczął zwiedzać miasto balonów, a ponieważ z podłoża wyrastały liny, wyglądało to tak jakby skakał na skakance. Kiedy nadszedł dzień chłopiec miał już
na tyle opanowane skoki, że odbijał się jak na trampolinie i mógł pół godziny pozostawać w powietrzu zanim opadł na ziemię. Zbliżył się więc do największego balonu, tak ogromnego, że u nas ludzie mogliby nim latać i powiedział:
-przybyłem z innej planety i szukam przyjaciela, który chciałby tam ze mną zamieszkać.
Olbrzym wyglądał na zaskoczonego, gdyż posiadał największą kolekcję kapeluszy na planecie, której wszyscy mu zazdrościli, w związku z tym był bardzo smutny. Nie miał przyjaciół i rzadko kto z nim rozmawiał, o czymś innym niż jego kolekcja.
-jeśli chcesz zobaczyć moje zbiory, to musisz przyjść w godzinach zwiedzania - odpowiedział, zbity z tropu słowami chłopca
-zaufaj mi, a będziesz miał we mnie przyjaciela - rzekł przybysz - trzeba, żebyś stał się na nowo małym flaczkiem
-ale jak to jest możliwe ? - spytał balon - czy to będzie bolało ?
-to zależy od tego, czy naprawdę chcesz ze mną zamieszkać - odpowiedział chłopiec
Balon olbrzym przez chwilkę się wahał lecz ponieważ bardzo chciał mieć kogoś bliskiego, więc zgodził się zaufać przybyszowi.
Wtedy, jak co pół godziny, przyszedł czas na kolejny skok nieznajomego lecz kiedy odbił się od podłoża i znowu znalazł się przy olbrzymie, stało się coś dziwnego. Chłopiec wyciągnął rękę w kierunku balonu i zdjął z jego nosa klamrę, trochę podobną do takiej, jaką mama używa do spinania prania.
-Ojej ! - powiedział balon i rozpłakał się - co to za straszny odór ?
-Nie ma innej drogi mój przyjacielu - rzekł chłopiec i przytulił balon.
-Dlaczego
wybrałeś mnie, jest tu tyle innych balonów - spytał olbrzym i kiedy rozejrzał się dookoła, zobaczył to co dotychczas umykało jego uwadze, mianowicie, że wszyscy mieszkańcy mieli nosy zatkane klamrami.
-musiszwiedzieć, że jestem królem tej planety, dostałem ją na urodziny od mojego Taty i wszystkie balony, które się na niej znajdują są moje. Więc przylatuję na nią i wybieram co jakiś czas jednego z was, bo najbardziej ze wszystkiego kocham właśnie balony.
Od chwili kiedy chłopiec zdjął klamrę z nosa balonu widział on siebie i inne balony takimi jakimi widział je sam chłopiec, więc powiedział:
-ale ja nie nadaję się na przyjaciela, wypełnia mnie trujący gaz, to właśnie on tak okropnie cuchnie
-wiem - odpowiedział chłopiec - właśnie dlatego zdjąłem ci klamrę, by spuścić z ciebie ten odór, kiedy proces się zakończy i będziesz już małym flaczkiem, takim zupełnie małym jak wtedy, gdy się dopiero urodziłeś, zabiorę cię do domu i napełnię moim oddechem, najmilej pachnącym zapachem.
-Ale jeśli mnie spuścisz stanę się mały, brzydki i pomarszczony, nie będę mógł nosić moich kapeluszy - przestraszył się balon
-To prawda - rzekł chłopiec - jednak jest to jedyny sposób, bym mógł cię spakować do pudełka i zabrać ze sobą.
-Dziękuję, że mnie trzymasz i jesteś przy mnie pomimo tego odoru - powiedział balon olbrzym
-Nie martw się mój przyjacielu już nigdy cię nie opuszczę - rzekł chłopiec.




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1