Poetry

Grzegorz Moss
PROFILE About me Friends (1) Poetry (4)


Grzegorz Moss

Grzegorz Moss, 24 may 2010

SUMERYJSKIEJ BOGINI URODZAJU

Kiedy smukła idziesz,
włosy zadumę na twym czole znaczą
- jesteś kobietą!

Gdy zdążając niespiesznie
od Lagesz do Akadu,
horyzont nasycasz pszenicą i jęczmieniem
- jesteś mi kochanką!

Kiedy spoczywasz znużona
napełniwszy Dwurzecze urodzajem
a uda twoje ścielą je szafranem
- jesteś mi żoną!

Inanno boska,
gdy spoglądasz ufnie,
stopy twe jak Eufrat i Tygrys wiodą do Sumeru
- krzyczę więc -
niech ensi zwołuje lud bogobojny!


number of comments: 1 | rating: 17 | detail

Grzegorz Moss

Grzegorz Moss, 23 may 2010

POD STOPAMI

Pyłem w mule, w skamielinach,
dla wróżby mali, śnimy nasze stare głowy.
Czaiłem się do ich mojego losu
od stadnych lodowców, Grimaldi krwi wspólnej,
nawoływania stepów jęczących pod kopytami
zanim zrodziły nas, nomadów, Hunów i Elamitów
i myśliwych mokradeł, przygiętych chwałą
i snem o tych, co przyjdą syci
na prochy swoje.
- Kamieni przedświtu nie rzucę!

Pod stopami muszle, wodorosty,
Księga Skał i historia. I oto ptakiem idę
w rozbłysku przestrzeni na ucztę
gwałtu, zgiełku i modlitwy, w tablice dziadów
z pochodniami. I coraz trudniej pojąć, kiedy
zbieraczem byłem, a kiedy Czyngis-chanem,
budowniczym w Słońcu, od horyzontu kapłanem
po obietnicę, proroctwo ranka i chichot
ciemności, po piach losu
a także biedę.
- Tamte czasy, jeszcze mijają!

Tamte znaki wstecz rozpostarte
drogą i wędrowcem, gonitwą,
nocy wspólnością i przemocy, ponad hordy
zaściankowych schematów, widokiem
na dzień każdego i każde jego piekło,
na pot, smak mleka,
na wedy, stosy,
na kurhany.

O ojcowie, bracia i wnuki!
O nadzy w tatuaże, w sagi i eposy
- dziwy nad dziwy w niskich progach
oglądają już
wieczność naszą.


number of comments: 3 | rating: 12 | detail

Grzegorz Moss

Grzegorz Moss, 23 may 2010

OKOLICA ZBAWIENNA

Okolica moja pogodna, zbawienna
- domy, płoty, zakręty, życiorysy.
Chwali ją rzeka roztrzaskanych
pustych okrętów po piwie.

Dniem sosny unoszą gapiów do nieba.
Odzyskawszy rozum, idą dalej.
W niczyim lesie porzucają śmiecie,
na oślepłym skrzyżowaniu, wierne psy.

Żony żegnają po trzydziestu latach
i nadziejach miłości. Tylko zmarłe matki
w chwilach słabości lub wieczornego zamroczenia
głaszczą czupryny dawno dorosłych dzieci.

Sąsiedzi uparcie wyglądają deszczu
lub zaklinają ulewę. Pieniądze pachną
mlekiem, krowim moczem, potem
sprawiedliwych, pijaków i złodziei.

Łąka i drzewa ze szczęśliwej ryciny.
Lata i miesiące spokojne, rozważne.
Czasem tylko zmarszczki orzą
zbyteczne czoła.


number of comments: 0 | rating: 16 | detail

Grzegorz Moss

Grzegorz Moss, 23 may 2010

CHWALILI SIĘ

Im bliżej dumnych,
cierpienie moje
oniemiałe.

Chwalili się córkami!

- Nasza ma rozdwojony kręgosłup
obrasta zbyt ciężkim ciałem.
Rzucamy wszystko
by nas nie opustoszyła.
- A moja już cztery lata krzyczy
chociaż niewiele czuje,
nie pojmuje,
niczego nie myśli osiągać.
Łka, choć nie dozna już
porażki.

Przechwalali się synami!

- Mój dziewięcioletni skrył się w szambie.
Zdążył jeszcze zabrać matkę.
- A nasz chyba wciąż żyje?
Wybrał syty nałóg i nie musi już
troszczyć się o nikogo.
- Moi pod drzewem umarli szybko.
Za łatwo,
za mocno się zatrzymali.
Zbyt młodzi i niecierpliwi
by rozsmakować się w umieraniu
- nie płakali.

Słucham i przytakuję nieznanym
i strasznie mi znajomi.


number of comments: 1 | rating: 14 | detail


10 - 30 - 100




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1