12 september 2010

Spiew syren

Przecież umówili się na życie razem. Do końca, a potem jeszcze dalej. Jak daleko ? Tego nie wiedziała. Ale tak miało być. Niemożliwe żeby było za późno. Na pewno da się jeszcze coś zrobić. Musi się szybko zastanowić i nie odkładać tego na później. Tylko te myśli są zbyt rozbiegane, nie możne nad nimi zapanować. Powinna zapędzić je gdzieś w kąt świadomości i wypuszczając po jednej w równym szyku, zrobić generalny przegląd. Te ciemne, destrukcyjne wymazać, a puste miejsca zapełnić jasnymi. Wtedy dojdzie do ładu ze sobą i będzie mogła ruszyć na ofensywę. Kiedyś czytała taki szkic "Taktyki wojenne", a może były to "Taktyki miłosne" - nie pamięta dokładnie, ale co to właściwie za różnica. Tak czy owak, jest to próba sił. Dla niej była to naprawdę ciężka próba. W pewnym sensie to prawdziwa porażka. Jej pierwsza życiowa porażka. Bo jak inaczej nazwać sytuacje, w której nie panuje się już nad niczym. Do tej pory zawsze jej się udawało kontrolować swoje poczynania, emocje, a przez to wpływać na emocje i zachowania innych. Oczywiście tych, na których jej zależało. Tak było i tym razem. Przynajmniej na początku. Kiedy spotkali się, wiedziała że to on przez duze "O". Postanowiła zatrzymać go przy sobie. Z pewnością na zawsze. Był człowiekiem fascynującym. Niezwykle inteligentny, subtelny, wyrozumiały. I to niewinne, jasne spojrzenie dziecka, zupełnie nie pasujące do jego pięknej męskiej twarzy. Kiedy się do kogoś zwracał, patrzył prosto w oczy, nie błądził wzrokiem gdzieś ponad, nie szukał ucieczki. Wierzyło się we wszystko co powiedział. Jego rozumowanie było jasne i przejrzyste. Kiedy poznali się , namalował już parę obrazów. Martwa natura, wyłącznie.
Zobaczyła je i zrozumiała, że ma do czynienia z prawdziwym talentem. Świat musi jak najszybciej się o nim dowiedzieć. Jemu na tym właściwie nie zależało. Malował, bo sprawiało mu to przyjemność. Nie myślał nawet o wystawianiu. Poza nią nikomu ich jeszcze nie pokazywał. Zdziwił się nawet, że to może się komuś podobać. Postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Bardzo szybko znalazła galerię, w której urządzono wystawę. A potem drugą i cały szereg następnych. I tak się zaczęło. Sprzedał wszystko co do tej pory namalował. Nie był przygotowany na sukces. Okrzyknięty został "czarodziejem małych przestrzeni". Domagano się nowych dzieł. Zaczął więc pracować bez wytchnienia. Dzień mieszał mu się z nocą. Stracił poczucie czasu i rzeczywistości. Gdyby nie ona, zapomniałby nawet o jedzeniu. Wiedziała, że bez niej nie będzie mógł już istnieć. Ubezwłasnowolniła go, tak jak innych. Chyba kochał ją, ale nigdy nie powiedział tego w sposób wyraźny. To ona zadecydowała o ich wspólnym życiu. Już do końca razem. Tak przecież miało być. Była tego pewna. Panowała nad wszystkim. Byla czymś więcej niż jego impresariem ; odbierała telefony, podpisywała kontrakty, umowy, udzielała za niego wywiadów, szła na wszystkie spotkania, żeby tylko nie odrywać go od pracy. Ale pewnego dnia odszedł. Nagle, bez uprzedzenia. Nic nawet nie przeczuwała. Tamtego ranka znalazła w pracowni kartkę przyklejoną do sztalugi z jednym zdaniem : "martwa natura jest martwa". Na sztaludze był niedokończony obraz - Odys przywiązany do masztu. Słyszała prawie fale rozbijające się o pobliskie skały i śpiew syren. Zatkała uszy dłońmi. Nie mogła znieść ich śpiewu. Kusił, wibrował i zabijał. Zabijał powoli, prawie łagodnie. Czuła, że jeśli zostanie tam dłużej, podda się. Wybiegła z pracowni. W pobliskim parku, opadła na ławkę, ściskając głowę rękoma. Miała wrażenie że dźwięki rozsadzą jej czaszkę. Powoli opanowywała się. Po raz pierwszy straciła nad sobą kontrolę. Chwila paniki, nic poważnego. Przejdzie. Przyrzekła mu przecież, że go nie opuści. Odnajdzie go i będzie jak dawniej. A Odys musi umrzeć.




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1