17 february 2018

Wieczornik – drugie rozdanie

Dwugarbny tylko nocą  przysiada na parapecie, dokładnie – przysiada na kancie swojskości. Kwarcowa ściana przed nim ma znaczenie czysto teoretyczne, kruche jak senność. W tym czasie zaprzestaje monotonnej zabawy „w przód, w tył” przypominającej objawy choroby sierocej. Możliwe, że to znieruchomienie spowodowane jest strachem przed przekroczeniem granicy między zbiorem dźwięków domowych i tych innych. Lekko kiwa głowami, mruga powiekami jakby nadawał do mnie długie wiadomości alfabetem Morse’a. Czasem mlaśnie którąś gębą aby potwierdzić że tu jest. Gąb ma wiele więc mlaszcze dość często.
Mieszkanie na poddaszu ma swoje zalety i wady, nikt nie chodzi mi po głowie, jednak pokrętna akustyka budynku powoduje że słyszę wymieszane głosy sąsiadów z innych pięter. Głosy mają swoje gniazdo w rogu pokoju. Przestawiłem łóżko właśnie tam. Nie umiem usypiać w zupełnej ciszy. Mlaśnięcia dwugarbnego to za mało by wypełnić pustą przestrzeń między jawą a pierwszym snem.
Moją namiętność do podsłuchiwania tłumaczę sobie jako poszukiwanie prawdziwego życia. Kłótnie słychać najwyraźniej, ale przeważnie nie są interesujące. Zbyt jawne i nieskrępowane, przerywane trzaśnięciami drzwi. Znam to z autopsji. Dużo bardziej wciągające jest poszukiwanie szmerów, stuknięć i pourywanych zdań. Śmiech i płacz. Niektóre mieszkania przyciągają do siebie kolejnych lokatorów o podobnej mentalności i przyzwyczajeniach.
Wielogłowy wyciąga szyję, raz jedną, raz drugą, albo entą, i próbuje sięgnąć gębami do butelki z moją cytrynówką. Właściwie nie chcę pić więcej. Dlatego nie reaguję. Czekam na moment kiedy łby przeważą ciężar garbów i doniosły łomot zasygnalizuje upadek łakomczucha z parapetu. Nie pierwszy raz. Wielogłowy zlizuje alkohol z klepki, idzie mu dość szybko. Przymyka ciężkie powieki, do rana pozostanie na podłodze.
Szepty są freskiem na ścianie do której przykładam ucho. Delikatnym jak cień, ale  można rozpoznać granicę pomiędzy szarościami ciepła i chłodu. Szept jest intymnym spiskiem przeciw jawności uczuć.
Szelestem. Niewidzialne potrafi  kaleczyć.
Perfekcyjnie czyste szyby stwarzają niebezpieczeństwo błędów interpretacji istnienia Gdzie jest granica interpretacji?
Dwugarbny pochrapuje mieszaniną spirytusu i cytryn, porusza łapami jak by biegł. Mogę mu tylko zazdrościć


number of comments: 4 | rating: 5 |  more 

Ania Ostrowska,  

miła niespodzianka. Już tytuł przypomniał mi kanapkę wsuwaną do dłoni sąsiada z głową na wycieraczce, było więc dla mnie nie lada zaskoczeniem, kiedy nie znalazłam ani jednego śladu swojego czytania w trzech poprzednich odsłonach "Wieczornik"a tutaj. Nieważne, choć dziwne, bo jestem pewna, że je widziałam, ale może nie tutaj? Mam tylko nadzieję, że obecna wklejka to początek serii, bo czyta się przysłowiowym jednym tchem, a właściwie na wdechu,

report |

Krzysztof Konrad Kurc,  

Upłynęło trochę czasu od poprzedniego wydania "Wieczorników". Zmiany muszą być aby nie było nudno. Miło że Ci się podoba.Ciąg dalszy nastąpi, tak mi się wydaje. :) Pozdrawiam

report |




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1