16 september 2010
skundlony
rozróżniałem kolory, rodzaje, liczby i czas przypuszczalny
od dokonanego. wiedziałem co było godne, bez podręczników,
instrukcji i regulaminów. palenie książeczek wojskowych
wychodziło wtedy spektakularniej, a przecież i tak siłą
wcielono nas w życie i kazano przysięgać na całe szczęście.
teraz łatwiej się skundlić za karty bankomatowe. dają więcej
smrodu niż efektu, lecz debet na koncie wciąż nieosmalony.
mam podpalić internet? nie dawniej niż dwa pokolenia wstecz,
jeden z dziesięciu oznaczał kulę w skroń w odwecie za podkop,
przegryzione druty, nadliczbowe ujadanie rasowych wilczurów.
dziś przed czym uciekać? wybór zszedł na czarnobiałe psiaki:
grasz czy nie grasz?. trzy tauzeny w nieoznakowanej kopercie
i miejscówka w spa dla dwojga nie ma mocy gotowanej brukwi
a silniej utrzyma przy życiu. przy życiu na odpowiednim życia
poziomie. wśród alfasamców obojga płci zdyskwalifikowany
jestem biegłą znajomością alfabetu z dodanymi ogonkami.
co za wstyd, że wiem kim był Chagall i do czego służy cylinder
van Troffa. przepraszam za nieludzkie słabostki. z buta mi,
albo rozstrzelać na zimno. to pikuś. może nie wybrał mnie
esemes do gwarantowanego raju, ale ja też pragnę wykupić
siebie i przesadzić do większej budy. ogryźć większą kość.
14 july 2025
jeśli tylko
14 july 2025
wiesiek
14 july 2025
Jaga
13 july 2025
wiesiek
12 july 2025
wiesiek
12 july 2025
wiesiek
10 july 2025
wiesiek
9 july 2025
wiesiek
8 july 2025
wiesiek
7 july 2025
jeśli tylko