7 september 2012
Wiersz surowy
Sny o mięsie kończą się nocnym ślinieniem.
Obrzydliwe,
szczególnie w kontekście wymagań stawianych
panom w średnim wieku, co to się dobijają
o resztki.
Mężczyźni nie powinni rozwlekle pisać
o kobietach.
Szczególnie tych zakochanych aż do granic
szaleństwa.
Czysty katastrofizm powstający pomiędzy śledziem
a marynowanym grzybkiem.
Tu warto wspomnieć o schabie ze śliwką, na zimno,
moi drodzy, na zimno.
Czeka noc pełna niespodzianek, może w objęciach
podłogi, lepsze to niż zimne ramiona dawno zwiędłych
kochanek.
O poranku kąt odbicia oczu niebieskich wyrówna
się z ich głębią, patrząc przez okna coraz starsze,
nie rozpoznamy świtu.
Towarzysz podróży wybełkocze proroczo:
Nie kop brata leżącego w pyle, dłoń uściśnij, idź
po prośbie. Może ktokolwiek się ulituje, dajmy
na to gdzieś pod koniec świata.
Wielkie żarcie, ciężka niestrawność.
Mimo wszystko wciąż otwarty umysł
i uśmiech ponad tym.
Do wglądu w najbliższą sobotę, godzina szesnasta,
cmentarz komunalny.
11 september 2025
wiesiek
9 september 2025
absynt
9 september 2025
ajw
9 september 2025
Jaga
8 september 2025
ajw
7 september 2025
jeśli tylko
6 september 2025
wiesiek
5 september 2025
ajw
5 september 2025
Jaga
4 september 2025
ajw