4 april 2011
macewy
Na stoliku nocnym mojej pamięci
Zasiadł czarny ptak
Wczoraj gdy jeszcze śmiech
Perlił się z ust naszych
A słońce wygrywało przyjazną melodię na ścianach
Dziecięce dłonie
Tak zabawnie składały dom z drewnianych kostek
Wiadomo było że przepadnie wśród szaleństw i konstrukcyjnych wad
Ale wszystko
Miało swoje właściwe miejsce
Zastanawiam się która fotografia
Musi spaść trącona jego skrzydłem
Na kogo przychodzi całun zapomnienia
Powietrze w letnim blasku wiruje
Miriadami drobin kurzu
może to gwiezdny pył
Zapach podwórka i stalowe jęki
Odkształconych latami ciężkiej powinności bram
Zgarbione plecy orzechowej twierdzy
Oddycham pamięcią
Jak niewiele trzeba by oddychać
Może jeszcze nie dziś
Przyjdzie nam zbierać potłuczone szkło
I bać się nadchodzącej nocy
Wyglądam przez okno na inny świat
Czasem jak coś w nas się uprze
I zapomni języka w duszy
To będzie tak trwać wpatrzone w nicość
Kłamiąc w żywe okna
Że wszystko wygląda jak kiedyś i trwa
Niezmienne, żywe, prawdziwe
Tylko strach nie pozwala iść i widzieć
Zarośniętych bluszczem płyt
Z wypisaną skargą dat
26 september 2025
wiesiek
26 september 2025
wiesiek
24 september 2025
wiesiek
24 september 2025
absynt
23 september 2025
Jaga
19 september 2025
absynt
19 september 2025
ajw
17 september 2025
wiesiek
14 september 2025
wiesiek
13 september 2025
wiesiek