Prose

Czarek Stawecki
PROFILE About me Poetry (46) Prose (5)


4 december 2011

Koci żwirek

-Hurra! Ale będzie super! - wybuchnęli radością Antek z Sylwkiem na wiadomość o nowym domowniku, którego niebawem dostarczyć miała ciocia Marta.
-No dobra chłopaki, ale to Wy będziecie się zajmować pupilem, a nie ja - Hanka wyraźnie postawiła granice.
-Mama ma rację, chłopcy oddaję wam Pusię pod opiekę na około trzy tygodnie i liczę, że to Wy się nią zajmiecie a nie mama - Marta pogłaskała Sylwka po głowie.
-Ciocia, ja Ci obiecuję, że będę z nią wychodził na spacer codziennie rano - Sylwek całkowicie poważnie potraktował temat.
-Kochanie ale z kotkami się na spacer nie wychodzi.
-Łeeee, a co się z nimi robi poza tym, że głaszcze? - nieco zmartwiony Sylwek dopytywał o nowe możliwości zagospodarowania czasu zwierzęcia.
-Głupku, koty się karmi i głaszcze, a poza tym one cały czas śpią albo się myją - wyjaśnił Antek.
-No kochany nie przesadzaj - Marta stanęła w obronie praw zwierząt - a i żebym nie zapomniała, chciałabym dostać ją z powrotem w stanie w miarę nienaruszonym więc Antonio... - zawiesiła głos patrząc Antkowi głęboko w oczy.
-Tak, tak wiem - wyjęczał i razem z Martą wyrecytował - żadnych eksperymentów na kocie.
-Właśnie.
-Czyli nie możemy jej zamknąć w szafie - zmartwił się Sylwek.
-No nie.
-A możemy ją wykąpać?
-Hanka,
wiesz co, ja to się zaczynam zastanawiać czy ja chcę zostawić u Ciebie swojego kota - zwróciła się do Hanki Marta - przyjadę z tej delegacji i dostanę od was zamiast kota, dywanik z kota albo pasztet lub bujne wspomnienie o puszystym kocie, albo jakiegoś kota syjamskiego bez włosów lub z irokezem na grzbiecie.
Sylwek zachichotał.
-Spokojnie siostrzyczko, postaram się dopilnować, żeby Pusia nie wyprała sięprzypadkiem w pralce i nie wlazła do lodówki lub zmywarki - Hanka była pełna spokoju - będzie miała swoje legowisko w kuchni pod oknem, tylko nie wiem gdzie postawić kuwetę. Może w korytarzu, albo w łazience to przynajmniej zapach nie będzie mnie zabijał - zaśmiała się.
 
Trzy dni później Hanka wysłała Marcie sms z zapytaniem: "Gdzie kupić piasek dla kota?" W odpowiedzi dostała: "Nie piasek tylko żwirek. Kup jej żwirek zachęcający kota do sikania. Sklepy zoologiczne lub supermarkety. Pa"
-Żwirek zachęcający kota do sikania? - zdziwiła się Hanka - co to kurwa jest? No nic to, trzeba wybrać się na zakupy.
Wsiadła do samochodu i pognała do najbliższego centrum handlowego. W drodze zdążyła zadzwonić do mnie pięć razy z zapytaniem co słychać, czy Dawid śpi, czy mamy plany na wieczór i czym jest "żwirekzachęcającykotadosikania".
-Hanka jak boga kocham nie mam pojęcia co to takiego - zaskoczony wydukałem w słuchawkę - może to jakiś kurde multimedialny pakiet zachęt - myślałem jak typowy człowiek od reklamy.
-Kurwa! Pakiet multimedialny dla kota?
-No nie wiem kochana, nie mam żadnego zwierzęcia poza Dawidem w łóżku. Nie mam zielonego pojęcia jak daleko poszedł postęp technologiczny w dziedzinie produktów dla zwierząt - wyjaśniałem.
-No dobra, czyli mówisz, że to może być jakiś żwirek multimedialny - podsumowała Hanka - zobaczę co jest w sklepie.
Nim odnalazła upragniony sklep zoologiczny zdążyła zakupić dwie nowe sukienki, buty na późną jesień, pasek z najnowszej kolekcji pasujący do spodni, które zakupiła w zeszłym tygodniu, nowy zestaw cieni do powiek, tusz do rzęs w dwóch odcieniach, szampon przeciwłupieżowy, szampon push-up, maseczkę do twarzy, maseczkę do ciała, balsam do ciała, balsam do ust, balsam do picia i dwie pary rękawiczek dla Michała.
Obładowana torbami ledwo dotaszczyła się do sklepu, z którego niosły się odgłosy ćwierkania, szumienia, szeleszczenia i piski wszelakiego rodzaju, ale przede wszystkim śmierdziało z niego jak ze stodoły a wszystko miała umilić lekka muzyka i odgłosy lasu.
-Kurwa od kiedy to chomiki żyją w lasach lub przy wodospadach. Nie sądzę, żeby szum wody lub liści wpływał na nie uspokajająco. Nie mówiąc o rybach, które przecież są głuche jak pień - marudziła cicho pod nosem do siebie przeciskając się z trudem między regałami, na których ustawione ciasno akwaria z rybami, patyczakami, karaczanami, jaszczurkami i pajęczakami groziły nagłym osunięciem się na ziemię i wypuszczeniem ze swoich szklanych czeluści szkaradnych zwierząt o niewiadomej jadowitości.
-Chryste! Grubym wstęp wzbroniony, powinni napisać przed wejściem - wypaliła nagle do jednego ze sprzedawców stojącego na krańcu sklepu, do którego to krańca zmierzała usilnie od kilku chwil. Torby ocierały się o terraria i akwaria pod którymi rozłożone na luźnych półkach leżały wszelkiego rodzaju karmy, odżywki i "bógraczywiedzieć" co jeszcze w plastikowych woreczkach lub pojemnikach. Schyliła się zaciekawiona do jednego z takich pojemników by zaobserwować, że w istocie zgromadzone są w nim w wielkim kołtunie i suple, dżdżownice.
-Jaaaah... po co się sprzedaje takie rzeczy? - zapytała sama siebie.
-Dla wędkarzy proszę pani, żeby nie musieli biegać z łopatami przed pójściem na ryby - wyjaśnił spokojnie młody człowiek, który był poniekąd celem przeciskania się Hanki między regałami.
-A! No mój ojciec wychodził wieczorem, żeby je kopać na rano na ryby. Myślałam zawsze, że to sama frajda znaleźć je samemu - wyjaśniła szybko - ale może się myliłam. Wie pan dziewczynki nie zawsze podzielają pasje swoich ojców.
Ja wolałam rąbać drewno na opał - spojrzała badawczo na chłopaka, który usilnie powstrzymywał się od śmiechu - lub bawić się lalkami, głównie męskimi - wybuchnęła śmiechem na co młody równie soczyście wyszczerzył swoje uzębienie.
-Rozumiem.
-A tam akurat. Zaglądałam lalkom w majtki, żeby zobaczyć czy coś tam mają. Pan pewnie zaglądał w majtki lalce Barbie - spojrzała na niego - spoko, mam trzech synów, chłopcy to zwyczajnie robią -Młody uśmiechnął się ponownie po czym zapytał:
-Czy mogę pani jakoś pomóc?
-Jasne, weź no kochany na chwilę te torby popilnuj - rzuciła siaty na podłogę - a ja idę szukać multimedialnego żwirku dla kota. Chyba, że powiesz mi gdzie jest, to nie będę musiała zostawiać tu toreb.
-Przepraszam, czego pani szuka? Multimedialnego żwirku?
-Noo, chyba macie taki?
-Niestety nie wiem jaki to żwirek. Mamy tylko zwyczajny, taki szary, zwykły.
-Ooo, to nie dobrze - zmartwiła się. Ja potrzebuję multimedialnego. No nic to, to ja idę sobie w takim razie jak nie macie takiego. Mam tylko prośbę.
-Tak?
-Asekuruj za mną, żebym nie zbiła jakiegoś terrarium lub czegokolwiek, bo nie chciałabym pojechać do domu z patyczakiem we włosach lub ptasznikiem na bluzce chyba, że była by to klamra do włosów lub broszka - uśmiechnęła się i wyszła.
 
-No to zrobiłam z siebie debila - pomyślała. Wyciągnęła z kieszeni
smartfona i wpisała w wyszukiwarkę: sklepy zoologiczne w okolicy.
Telefon mielił przez chwilę dane by wyświetlić nagle na ekranie listę dostępnych rekordów odpowiadających wpisanych słowom.
-Sklep mięsny, dziczyzna, sex shop, weterynarz, zakład pogrzebowy, zoologiczny shop, pet shop. Kurwa jakich ludzie używają słów by pozycjonować swoje sklepy w internecie - zamyśliła się chwilę nad bezmyślnością propozycji jakie miała przed oczami na wyświetlaczu. -No dobra, mamy dwie aleje stąd jakiś niewielki sklepik zoologiczny. Może tam - musiała jedynie doczłapać się do samochodu z tobołami.
 
-Dzień dobry! Czy dostanę u Państwa żwirek multimedialny? - zapytała prawie od razu Hanka.
-Dzień dobry! Multimedialny? - ekspedientka w średnim wieku zaciekawiła się - a co to takiego?
-No piach dla kota, tylko jakiś taki z bajerami - wyjaśniła Hanka - no wie pani.
-Szczerze mówiąc nie wiem. Choć mamy żwirek w różnych kolorach i kształtach o różnej gramaturze i ziarnistości, higroskopijny i perfumowany - wymieniała sprzedawczyni.
-A świecący w nocy, grający i śpiewający macie? - zażartowała Hanka.
-Śpiewającego i grającego nie mamy, ale świeci w nocy ten zielony - kobieta wyciągnęła z szuflady ze żwirem garść kamyczków.
-Nie no, nie o taki mi chodzi.
-No to innego nie mamy.
 
Kurwa na jaka cholerę kotu świecący żwir do szczania? Że niby ma łatwiej trafić w nocy do kuwety jak będzie widział, że świeci? A ten perfumowany? Że niby co? Pochłania zapachy czy co? Kolorowy - cholera jakby kotu sprawiało różnicę jakiego koloru będzie piach do którego walnie kloca lub siknie obficie.
Hanka intensywnie myślała co ma zrobić i gdzie jeszcze szukać "żwiruzachęcającegokotadosikania".
Znów wpisała w telefon wyszukiwanie sklepów zoologicznych.
-No dobra jedziemy dalej - powiedziała pod nosem i ruszyła do samochodu.
Jechała jakiś czas kiedy spostrzegła wielki bilboard z reklamą, z której mizdrzył się do niej kot siedzący na trawie, na której rozsypane były kamienie. Napis na reklamie głosił: "Twój kot wie gdzie, a my wiemy jak go do tego zachęcić". Strzałka i adres na reklamie wskazywały kierunek. Pisk opon, ostry skręt w prawo i Hanka znalazła się na autostradzie do kocich niebios kuwety. -Bry. Szukam żwiru dla kota.
-Dzień dobry. A jakiego konkretnie?
-Multimedialnego.
-Jakiego?
-No multimedialnego, takiego co to zachęci kota do srania w jedno miejsce - wyjaśniła zniecierpliwiona Hanka.
-Ach już rozumiem! Zachęcającego do sikania?
-Tak. Tylko niech mi pani powie, że ten żwir nie gada, nie miauczy, nie mruczy i nie śpiewa lub gra, bo oszaleję jak mi w domu będzie co godzinę odgrywał hejnał na siusiu dla kota.
-Nie, spokojnie - uśmiechnęła się młoda dziewczyna ubrana w czarny t-shirt z napisem "PetShop&Toys" parodiując nazwę znanego zespołu. -Ten żwirek nie gra, nie śpiewa, nie miauczy i w ogóle nie wydaje żadnych odgłosów.
-No to świetnie, ale lepiej, żeby też nie wydawał specjalnych zapachów - sprostowała Hanka.
-To może ja pani pokażę - młoda skierowała Hankę skinieniem ręki w stronę góry usypanej z różnych worków w głębi sklepu. -To są wszystkie żwiry jakie mamy, a ten o którym pani mówi jest tu - wskazała - chodzi o to, że jest nasączony przyjemnym dla kota zapachem, który pobudza zwierzę i nakłania do oddania moczu właśnie w tym miejscu. Ponadto absorbuje nieprzyjemne zapachy jakie kot zostawia w kuwecie.
-O ludu! Jaka technologia. Biorę pięć worków. Na trzy tygodnie starczy? - zapytała Hanka.
-Oj na trzy tygodnie to starczy pani w zupełności jeden. One są bardzo wydajne te żwiry.
-A co mielą kupę?
-Nie ale niech mi pani wierzy, koty nie brudzą tak bardzo jak się wydaje.
-Świetnie, niech będzie jeden. Niech żyje technologia. Tylko dlaczego musiała w dwóch innych sklepach zrobić z siebie debila. Gdybym wiedziała, że pół soboty spędzę na poszukiwaniu magicznego żwiru, który kot mojej siostry i tak osra i go nie doceni, kazałabym Pusi sikać do paprotki albo do zlewu.
 
Pusia leje na żwir i generalnie sra na to.




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1