18 september 2011
Prawie na jawie
śnisz mi się czasem
w mym samotnym śnie
w którym w domu z bala
siedzi ze mną pies przy kominku
codziennie po pracy piję czystej szklankę
włączam Mozarta lub Czajkowskiego
w pochmurne deszczowe dni
na długich spacerach z psem po lesie
myślę i wspominam
gotuję w nowoczesnej kuchni
danie niewykwintne
patrzę na sosny i łanie pod oknami
czuwam i czekam na oddech Twój
kilka razy w roku ślę grubą kasę nie swoim dzieciom
palę znicz na pamiątkę i ubieram jodłę
czytam świeże ekonomiczne gazety
i wracam do pustego domu
stary głupi zgorzkniały pedał
28 april 2024
CompromisedSatish Verma
27 april 2024
Uśmiech z trawkąJaga
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
2608wiesiek
26 april 2024
The EntitySatish Verma
25 april 2024
2504wiesiek
25 april 2024
QuartzSatish Verma
24 april 2024
The End StartsSatish Verma
23 april 2024
Three poemsAdam Pietras (Barry Kant)
22 april 2024
Echoes TravelSatish Verma