27 march 2013
Appendicitis acuta
noce kryształowe jak piramidy na dnie szelfu
gdzieś u wybrzeży delfiny odśpiewują
serenady nieokiełznanych orgii w rogu pająk
skrzypce nastraja wierząc w każde zobaczę
ostatni sprawiedliwy czmycha w cień
jak sosna jak brzoza jak olszyna drżę
w kolorach nieistotności przepalam kolumbijskie
coś do nieskończoności wytrącam słone
i biegnę niesiony myślami dokądkolwiek
prowadzę dialog z oczywistym wariację jakąś
z gdybym mógł cofnąć czas przeglądam klatki
schodowe w bryłach sięgających poza przestrzeń
kilogramy zmarszczek dźwigam niespokojny wszechocean
słońc domaga się więcej niż tylko czarnej materii
scalającej to święte gówno o którym nie mam pojęcia
że jest szlachetne i nawet smród wszechobecnej miłości
nie może być nie może trwać w środku wycięcia
gdzie ciała z prochu powstają ostatnią miską ryżu
krzyżuję siebie nieodwracalnie byle do kolejnego
my do następnego ja wciąż wpasowując zwiotczały
pal wciśnięty w tyłek konwenanse widelca do ryby
spełniają się niczym przepowiednie ławicy złotych
żarłaczy otwieram wrota za którymi prócz wosku
niekończące się pytania stukają palcem w czoło
przekroczonych granic możliwych jeżeli
23 april 2025
wiesiek
22 april 2025
wiesiek
21 april 2025
wiesiek
19 april 2025
wiesiek
19 april 2025
Eva T.
18 april 2025
jeśli tylko
17 april 2025
Eva T.
15 april 2025
ajw
15 april 2025
Marian Banaszak
14 april 2025
wiesiek