14 october 2013

Przedwojenny materiał

Pani Mielcarzykowa, jak codzień, nie sterczała w oknie. Zajęcie to pozostawiała Kasperkowej spod szóstki, bo i czujność u tej była rozbudowana do granic nieskończoności , których oczywiście nie ma, ale trzeba zdawać sobie z tego sprawę, i wzrok miała sokoli w najnowszym nabytku wagi junior-ciężkiej, od roku skutecznie ugniatającym jej kości nosowe, z prawdopodobnym przerzutem na korzeń jedynego zęba, jaki jej został; kła, w latach świetności wampirzo potężnego, a obecnie sterczącego samotnie, skutecznie odstraszającego roznosicieli papierowej zarazy. Mielcarzykowa miała o wiele ciekawsze zajęcie, które przypadło jej w wyniku naturalnego doboru. Jak wiadomo każde stworzenie szuka własnej niszy, a w tym przypadku to nisza znalazła Mielcarzykową. Konkretnie dopadła ją w łazience, kiedy endoproteza z nierdzewki nie wytrzymała tych kilu kilogramów nadwagi, czy może był to po prostu nieudany balans tułowiem często ćwiczony w młodości przed lustrem w przedpokoju. Upadki bywają niskie i bolesne, ten jednak okazał się dodatkowo niezwykle fortunny; przebiegające chyłkiem przez łazienkę zwierzątko futerkowe znalazło się dokładnie na linii wyżej wymienionej protezy, co skutkowało otwarciem wyżej wymienionej niszy w postaci szczurzych steków i mielonego, sproszkowanego ogona; genialna rzecz na potencję dla mężczyzn w kwiecie wieku zaawansowanego. Oczywiście ogony, nie steki. Z czasem Mielcarzykowa udoskonaliła metody polowania, gdyż nadużywanie sztucznych kości groziło ich przedwczesnym zużyciem, a Kasa Chorych następną wymianę gwarantowała dopiero za lat trzydzieści. Z jakiegoś powodu siedemdziesięcioletnia, z hakiem, kobieta nie ufała w możliwość realizacji tej recepty.
-idzie!!! - ryknęła Kasperkowa - ale jakoś tak powoli. I utyka na lewo. Pewnie pijany.
-tak z samego rańca pijany? Wczoraj przedawkował, satyr wyliniały, i tera rana ze z wojny go rznie. Od starej Cypiski lezie, to i pewnie z lekka wyżarty.
-bedzie się awanturnił, to go tasakiem, Elcia, przejedź!
-nie drzyj się tak, meloro stara. Mało ci, że ta łysa pała z końca korytarza przychodzi po działkę?
-bo to właściwie trza by zarejestrować te działaność i bedzie z głowy.
-jako co? Gatronomię, farmację, czy może usługi geriatryczne?
-dobra, dobra. Już jest pod domofonem.
Trzy krótkie i jeden długi dzwonek potwierdziły bieżącą informację, więc Mielcarzykowa chwyciła za słuchawkę i wyszeptała
-na jesień likwidują stary portfel
Odzew nie dał na siebie długo czekać
-a przecież nie podpisaliśmy umowy o zakazie używania broni chemicznej
-wchodzi, tylko powoli, nie jak ostatnim razem. Ja na loterii doładowań nie wygrała, dzwonić po koleżkach nie bede.
Nawet przez domofon dźwięk wydarty z jedynego płuca oznaczać mógł jedynie niesmak, ale słuchawka już była odłożona, a Mielcarzykowa kończyła odmierzać działkę brązowego proszku, przesypując ją do małej, szczelnie zamykanej torebeczki foliowej. Takie czasy nam nastały - pomyślała - że bez elektoniki człowiek nie wyżyje.
-no gdzie on jest? Menia, wyjrzyj na klatkie, lezie ta łamaga, czy śpi.
Przeciągnęła delikatnie po pasku zatrzaskowym, ale że serducho miała miękkie, otworzyła jeszcze raz i dosypała odrobinkę. Niech ma, kobitka, parę minut dłużej. A co tam, żałować jej nie będę.
W drzwiach łazienki stanęła blada Kasperkowa.
-zaraza. Leży na trzecim schodku i nie oddycha.
-hm, to już trzeci w tym miesiącu. Dobrze, że więcej ich przybywa, tendencja wzrostowa.
Odłożyła między kosmetyki odmierzoną działkę.
-dawaj, Menia. ty za nogi, ja za ręce, i tam gdzie zawsze. Tylko trza by powiększyć otwór, bo te najtłuściejsze za Chiny nie dają się przecisnąć. Za to mnożą się jak pałeczki wąglika.
Najważniejsza w biznesie jest reputacja. Nigdy nikt nie powie, że u dziewczyn towar jest kiepskiej jakości. Że co jak co, ale jak Elcia da, to każdy dochodzi.


number of comments: 5 | rating: 8 |  more 

alt art,  

smacznego..

report |

Presumpcja,  

o słodki jesuuu...uśmiałam się, potoczysta ta proza, a podaż tworzy popyt i nie ma jak głowa do interesów, nawet męskich :P

report |

copelza,  

w życiu nie napisałem tylu literek. dobrze że moja polonistka już nie jest w stanie czytać, bo by się przekręciła.

report |

Jaro,  

polonistka nie zrozumiałaby o co tu come on :) ja myślę ,że trzeba to jeszcze trochę uszczegółowić :) ale cacy pomysła narysowałeś:)Pozdrawiam:)

report |

gabrysia cabaj,  

tutaj się wpiszę, że wczoraj przeczytałam wszystkie Twoje teksty (sukces!:) i uradowana byłam, bo mogłam za darmo pochłonąć cały tomik, który bardzo mi smakował:)

report |




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1