23 may 2012
Samosąd
Twoje szkła wielookie muchy
Siedzące wciąż na tych starożytnych zwłokach pierwszych bogów prądu zmiennego
Tak jak my wszyscy.
Ale nie ty.
Gdzie się zagubili smakosze paznokci współbraci
W poczynaniach
Gdzie te kolaże niebiańskie przemykające nam niby
przemykające…
trzy kropki możnaby ci tylko wyryć na grobie.
Moje łzy jak kamyki rzucane z mostu w wysypisko wody
I to powinieneś wiedzieć epitafium Rockwell
Gdzie cię wysłali teraz? Na jakąż samobójczą misję? Na czyim języku teraz jesteś? I w czyich posługach?
W co jesteś ubrany i o co żebrzesz? Czy żebrzesz?
Siwe włosy najbardziej utkwiły mi w pamięci
Gdybyś bardziej zmiękł…
Jak dziecięce oddechy i twoje stopy wołające o posługę. Ty chcesz je obmyć?
Zgniotłeś nimi dziś oprawki i szkła?
Euphrat mierzi korzeniami w twojej pięcie
Ale to nic. To nic. Zagoi się do kolejnego odczytu.
7 november 2025
wiesiek
7 november 2025
Jaga
6 november 2025
wiesiek
5 november 2025
wiesiek
5 november 2025
wiesiek
4 november 2025
Jaga
3 november 2025
wiesiek
2 november 2025
absynt
2 november 2025
wiesiek
2 november 2025
ajw