Istar | |
PROFILE About me Friends (84) Forums (3) Poetry (425) Prose (10) Graphics (3) Postcards (17) Diary (159) |
Istar, 4 january 2014
przyszłość jest za chwilę
nie potrzeba miłości,
tylko otwartych ogrodów
i chleba z masłem
ciepła
od słońca, od ziemi, od nieba deszczu
powrotu dzikich gęsi
żeby nie bolało w piersiach
kiedy biegnę
ludzi może nie być, przepraszam,
wokół mnie tylko las
cichy, pobłażliwy
jestem pewna być drzewem
Istar, 3 february 2014
dwie kobiety i dziecko niepodobne
ale nie nieczyje siedzą nad rzeką
tą samą co dzień bywa że i nocą
nie siwieją im głowy to dziwne
ale choć są głodne głodu nie
czują tylko szczęście
/jakby mogło napełnić ich brzuchy/
a woda jak to ona wszystko zmyje
jedno utopi inne popłynie najdalej
od ramion chudych ale dźwigających
ust spieszchłych ale otwartych oczu
zamkniętych przez sny nie z płaczu
radośni w sposób nam niepojęty
dwie kobiety i dziecko
niepodobne ale nie niczyje
Istar, 16 september 2013
jest mi ze sobą dobrze
trochę tak, jak bez ciebie
gdy piszesz: załóż szal
resztę okryję ramieniem
/ubieram jesienny płaszcz
i jest mi ze sobą dobrze/
drzewa kołysze wiatr
nuci deszczową zachętę
ukrył mnie w sobie las i
jest nam ze sobą dobrze
myśli nadają kształt
słowom którym nie wierzysz
w uśmiech przemienią żal, bo
jest mi ze sobą dobrze
Istar, 15 november 2012
jej niezwykłość polegała na mnie z łatwością
napełniała studnię od zmierzchu po szyję
oddychaj upiłam tylko chwilę
wystarczyło by zachłysnąć się na dłużej
tracąc głowę dla innej
nie żyłyśmy w zgodzie zielone szkiełka
wbijały się w stopy kiedy próbowałam
ominąć strumień
odchodząc rozpaliła wodę spłonął każdy
czas we mnie
wyszła za mąż urodziła dzieci widuję je
wieczorami w oknie tęsknią za matką
Istar, 11 may 2013
dobrzeję przez to słowa którymi do mnie
wracasz znam jak wiersze chwile skupiają
nasze myśli w środku czegoś wspólnego
miękko pościelone jakby łąka rozkwita
pod palcami jeszcze jesteś daleko
ale czytam cię coraz bliżej wybiegam
w miłość całkiem spokojną starością
bądź łagodny kiedy wrócisz z każdym
słowem obejdź się z czułością
Istar, 10 may 2013
jeśli się boję sznuruję dzieciom buty
rosną tak szybko kiedy słowa
przychodzą z łatwością
nie chcą zostawiać śladów
powinnam wrócić do środka
rozsypać
nic nie układa się lecząc
Istar, 11 august 2013
rozgrzana do czerwoności
wysuwa język
połyka ćmę
drżąc
we mnie w ciemności
wypluwa skrzydła
o świcie
nie śpij
zgaś mnie
Istar, 22 may 2013
nie rozmawiamy na słowa ty nakręcasz budzik
ja pamiętam żeby wyjąć chleb z zamrażalnika
balkon zamieszkują ptaki
obejmuję brzuch jak drzewo gniazdo
w którym nie ma już życia
nad ranem pachnie domem
przeskakuję próg żeby wrócić
Istar, 8 september 2013
dawniej usypiałam w jej ramionach
teraz zbliżam się na palcach
/a już drży z przejęcia/
dokarmiam ją jak pisklę
dzielę chleb na kromki
by włożyć do ust okruchy
nie pozwala uchylić okien
myśli że przyjdą po nią
a to tylko listonosz złych wieści
nie otwieraj - mówi
nie otwieram mamo
* Gro Dahle
Istar, 19 july 2012
nie zachodzę już do ogrodu
naśladuję kamień
piersi matki napełniły dom
a później stracił mowę
- nie mogła urodzić więcej
zdrapuję usta
moja skóra szarzeje
pochowajcie mnie w drzewie
niech mi będzie wolno, mówią
martwe korzenie nie złamią ich
stoją wsparte o inne
nie zostawię więcej
żadnej nitki którą można wpleść
poprowadzić w byle dobre miejsce
patrz, anioły śmieją się
a potem z opuszczonych
głów spadają aureole
Istar, 25 november 2012
nie możemy oddychać tym samym powietrzem świat
za oknem przemierza sezony a my skłaniamy się do
wiecznej tęsknoty jakby zima na zawsze zaspała ogrody
poranki gniją wraz z resztką trawy ukrytą w sieni dla
zapachu i kilku zagubionych piskląt którym recytuję
każdy z twoich wierszy skoro miłość lepiej czyta się
wymawiając jej imię
wiesz jak pachnę znasz milczenie i monotonny oddech
jakbym czekała aż jednym wersem opiszesz czas
którym nie możemy się podzielić
usypiam obok głaszczesz mnie po głowie jak
dziecko proszę nie przestawaj mnie tworzyć
Istar, 9 june 2012
dzisiaj jestem płytkim naczyniem
kilka kropli wystarczy by zapełnić dno
wracaj na krawędź
mogłam bywać głębiej
zanurzyć głowę i rozpuścić włosy
potrafię zużyć każdy gram powietrza
wszystko jest płynącą wodą
tylko ryby tu nie nocują wtulone w swoje brzegi
Istar, 27 august 2013
nie mam widoku gór
letniej łąki w czapie lasu
koronkowych pól i domu
z drewnianym uchem na wróble
starzeję by pragnąć mniej
coraz trudniej byłoby się wspiąć
rwać chwast doglądać drzew
przegonić mysz z pola w dom
ptaki udobruchać czerstwym ciachem
a ty nic, jak ten kamień w beczce
pod nim bliziuteńko każden jeden drugiego
a ty nic tylko cud! i czekasz
a Bóg śpi w nogach jak zbity pies
i nawet on nie wróci nam czasu
Istar, 15 august 2012
barwne motyle ścielą mniejszym skrzydła
nie żałują nocnych rozstań z niebiem
głód przenika zuchwałych
nakarmią świt nim przeniknie chłodem
nad grobem gładzą poczerniałe
sosny jeszcze się nie śmielą
opłakują martwych
brzozy krzywią głowy tęsknią za nim
nie darmo szumią drzewa
płacz gołąbko uwij gniazdo z wiarą
wiosną zaczniemy od życia
Istar, 2 september 2012
droga kończy się przy drewnianym płocie
drzewa nie wdzięczyły się pod topór
przypominają o sobie drzazgą
drzwi i okna zabite pustką
komin ostygł dach przytula ziemię
garbi się jakby ciężar samotności
porachował mu cegły
pukam
strach ma pełne ręce
i szczęście że jestem blisko
to miejsce jest piękne
ale nie chcę nie mogę przenieść się
bez ciebie
Istar, 10 december 2020
Wiedziałaś, że po wierszach odlatują ptaki. Kot zajmuje ulubiony fotel, a mąż woła cię na talerz gorącej zupy. Schodząc milczałaś zamiast krzyczeć: Przecież jego już nie ma!
Pięknie się bałaś. Tyle uroku miały w sobie pozostawione słowa, kiedy mimo deszczu nie rozmyły się i chociaż nikt nie domknął okna, nie znikły. Już w ogrodzie tyle ich było wszędzie.
Co z nimi zrobią po tobie. Pewnie wypuszczą na wiosnę.
Ale kto to wykarmi. A latem zbierze, ułoży na strychu, by na jesień dało się pisać.
Ktoś po nas
przecież zostaje
miłość.
Istar, 16 march 2014
ze wszystkich szczęść najszybciej wyrasta się z czerwonych trzewików,
na pasku i srebrnej klamerce, podobnej do babcinej broszki. nosiła ją
pół wieku, aż wylągł się motyl i odleciał zabierając babcię. uwierzyłam.
i wyrosłam na źdźbło, lichą trawę. ledwo wschodzę po zimie. łzy mnie
łamią. deszcz żłobi w ziemi studnię, a mnie pływać nie nauczono.
ojciec raz wrzucił do wody zieloną, kiedy ujrzałam z ilu jeszcze
szczęść wyrosnę, nie chciałam wrócić. ale mnie wyłowił, jak rybę
ciężko oddycham
lekarz mówi, że to serce. myślę, że to kolejne szczęście odeszło
przeze mnie. moje córki mają oczy pełne łąki. jak to możliwe,
z jednego źdźbła tyle kwiatów. tyle życia i dźwięków, zapachów
i szczęść, z których się nie wyrosło. a one gładzą moje suche,
szorstkie od wiatru dłonie. i boję się odłożyć tę chwilę na jutro.
opowiadam o trzewikach. dorosły, a noszą takie. czerwone.
na pasku i srebrnej klamerce, podobnej do broszki na mojej
sukience.
Istar, 13 april 2014
możemy dla siebie istnieć
nie istniejąc na prawdę blisko.
ławka, którą ci opowiem, ma korzenie.
możemy spotykać się w tym samym miejscu.
nie zgubią nas te, o których wiemy, że istnieją,
a nie możemy się tam wybrać.
twoja żona, mój mąż, niech będą.
wracamy niespóźnieni, o ich porze.
miłość nie może istnieć bez siebie.
Istar, 19 june 2014
jak się czujesz? bo wierszy nie widać, albo je piszesz
ukrywając przede mną. nie, nie myślę, że jestem
kimś wszystkim dla nich. lecz wiem, że od kochania
czas długi upłynął i z tą miłością nic się złego nie stało.
słyszysz jak tupią mrówki, widzisz jak drzewa dokonują
cudów, przemieniają niedojrzałe w owoc żywota swego.
jak wiatr rozpędza się nad stawem i donosi na tatarak.
rzecz która mnie martwi - nie umiem pływać.
bo już bym była i dnem, i brzegiem, i taflą spokoju.
ryb pod dostatkiem, jakiś człowiek, w piasku szuka
tego kamienia by przemienić w daję słowo.
albo wyrzuca, a świst przypomina odgłos:
ptak rozwija gniazdo, zaplątuje w trzcinach,
odpędza młode. tak szybko, że nawet nie wiesz.
jakby nie było ptaków wśród ciebie.
jak się czujesz. napisz. nie możemy rozmawiać.
dotąd nikt nas sobie nie przedstawił. a nam się mogło wydawać,
że czułość to poukładane słowa. tak, że czytając mnie czy ciebie,
słyszymy: głos się układa, może dotknąć. nie każdego.
o tym piszę. jesteś moją osobą.
Istar, 11 october 2012
niczemu nie dziwić się
nawet jeśli przemija
gwiazda gaśnie gniew w oku
ryba gdy życie płynie bez nurtu
wiatr kładzie trawy
kamień kryje w strąku
wszystkiemu się dziwić
że cię nie ma w środku
w odbiciu
owoc dojrzałej krzewiny
marszczy czoło późną porą
z ogrodu wychyla
weź mnie
też mam swoją pestkę
Istar, 9 september 2012
na wszelki wypadek
zaznaczyłem wszystkie miejsca na mapie
w których byliśmy razem*
sto i jeden most dzieli nasze światy
dziwne bo przecież ideą jest łączyć
z pozoru małych skaczą zdradzeni
na wielkich tłok opóźnia spotkanie
boję się każdych
dlatego unikam rozstań
czasami po prostu kończy się droga
a oddalone brzegi nie łączą w pary
nie boję się wody boję się popłynąć
* Jarosław Kapłon
Istar, 1 september 2013
proszę
żebyś nie wybierała zielonych
z kosza dojrzałych jabłek
Marta która nie urośnie więcej
matce zwierza się z grzechów
moje dziecko milczy o Bogu
ma rację pójdziemy do nieba
przed śmiercią
żółte ptaki z ubzduranej gałęzi
na psychiatrii nie czytają książek
coraz więcej ich w ogrodzie
dzieci z neurologi wpuszczają oknem
kilka bajek
za progiem lato niecierpliwi do drogi
nie płacz drzewo wyjdziemy zanim wiatr
przegoni liście podejrzeć jak szybko jesień
zużywa kolory
Istar, 21 june 2013
kilka drzew więcej a już się gubię
wśród wydeptanych ścieżek
snuję
to przypominam sobie to wróżę
niech będzie droga za zakrętem
wyjdę na swoje
Istar, 26 april 2013
powrót trwa długo albo nigdy się nie skończy
jakby dziecko było częścią wspólną z nocą tuż za granicą powieki
na jednym ciągle przymkniętym oku siadają ćmy
mówię – nie każ mi czekać – a ona zasłania nas moim zwichniętym ramieniem
potrafi opowiedzieć bajkę ale tylko kiedy otwieram oczy widzę zakończenie
/te które mam sobie wyobrazić zmyśliła dla siebie/
używam kredek by białe ściany nie mówiły o przyszłości
chcę widzieć słońce nie mrużyć oczu
i tak wyrosnę na matkę
Istar, 19 january 2013
milczymy. kiedyś słońce teraz księżyc oparł się na słowie.
naturalne światło prowadzi dalej jak do drugiego pokoju.
spokojni możemy obierać się ze skóry, zamienić nerkami,
sercem i poczuć jak lekko unoszą pożyczone skrzydła.
miasto pachnie nocą. wymaga by poranki odpuścić dla żon.
blichtr i wirtualne światełka. tak lepiej dostrzec, że jest się
samotnie drżącym instynktem. niezaspokojonym.
wiśnie przekwitają tak słodko. nie zrywam się uwieszona gałęzi
wiję gniazdo. nie wysiaduję głupot. słowa, słowa, słowa.
może to dla sztuki, a może dla niczego.
Istar, 10 september 2013
pokochałam słońce od czterdziestego pierwszego
wejrzenia, niepokojące niebo odbijam jak lustro
jestem chmurą którą wypłakuje po stracie
boję się podróży, nie jestem ptakiem
tam gdzie chciałabym z gniazdem
muszę dolecieć
mogłabym przepłynąć ocean
nie mam tylu pragnień
które potrzebuję zabić
żyłki plączą się prowadzą od serca
chciałabym bliżej
las zostawiam tobie
szukam miejsca do którego zdążę
Istar, 13 september 2013
to nic, to nic że na jesień, wszak
jedną z kieszeni masz dla mnie
w drugiej wszystko mniej ważne:
powrotny bilet, dwa grosze
amerykańskie pelargonie
prawda jakie to dziwne?
próbuję wychować na kwiaty
przesadzam, podlewam, gadam swoje
zdążyć zanim Honorata
zajrzy do mnie po drodze
a ty się śmiejesz bo w niebie,
nie ważne są sprawy przyziemne
i dzwonisz, dzwonisz, dzwonisz
/a ja mam taką melodię
że wiem kiedy dzwonisz
dlatego nie odbieram/
więc piszesz, piszesz i piszesz
tu boli, coś łykam, nie mija
za dzień, miesiąc, rok, wcale?
amerykańskie pelargonie
prawda, jakie to dziwne
Istar, 30 august 2012
chce wiedzieć o mnie wszystko
o czym rozmawiam tylko z Bogiem
negocjuje kilka linijek jałmużny
kiedy zna się wiersz Baczyńskiego
wspominanie go jest najlepszą pokutą
nie spiesz się mówi kiedy uginam kolana
pod ciężarem który ma mnie zbawić
w kilka najbliższych godzin
na koniec recytuję Osiecką
jest zabawna i przekonana że wszystko
to jakoś będzie
może jeszcze wrócę jak
skończy się mleko herbatniki
i dżem wiśniowy z utopioną pszczołą
nie chylę czoła przed lustrem
ból krzyża najbardziej odczuję rano
gdy zejdę na ziemię
Istar, 6 july 2012
głasków chcesz i słońca wołasz
czułych cacanek
wierszy przemienionych w bajki
o turkusowych podjadkach nikt nie słyszał
a ja tak
kołyszę łódź
jeszcze z dala od brzegu
jednym żaglem
łapię wiatr dla rymu
ryby mają głos nucą
do poduszki z dłoni
dla ciebie nabieram spokojnego
Istar, 17 january 2014
wiersz oddycha osobą
która czyta mu w myślach
zwierza się do niej w słowach
aby rozpoznać człowieka
poeta nie powie: piszę wiersze
powie: rozmyślam, nie twierdzę
Istar, 14 august 2014
w każdym jest wiersz,
nieraz jeden na całe życie.
poetom zdarza się więcej.
pisze się wiersz, żeby zaczepić
ludzi. posadzić przy stole.
nalać wina, albo całą butelkę
opróżnić z nimi. powoli. niekiedy
płacząc. często płacząc. rzadko
śmiejemy się z wierszem.
dusza, choć mówią - natchnienie.
tylko jej jest tak cichy szept
- trudno uwierzyć, że ma się
duszę, a nie schizofrenię.
druga butelka. dżin.
spełnia życzenie.
jest dobrze, obojętnie.
jesteś piękna.
jego nie ma, a wiersz
właśnie kładzie się z kimś
do łóżka.
Istar, 26 march 2021
Komu teraz powiem, że czekam,
a on odpowie, że się spieszy.
Mijają nam słowa czułość mija
a ludzie idą, mają wspólną drogę.
może to noc, i tylko wracają do domów.
Chyba już bez powrotów będzie
między nami bez uniesień,
zwyczajnie tak, z przyzwoitości.
Istar, 14 april 2014
wszystkie postaci,
sytuacje, zdarzenia,
zostały zmyślone
jakakolwiek zbieżność
z rzeczywistością jest
przypadkowa
Istar, 4 february 2014
Z większą czułością głaszczę psa.
Czuję jego sierść pod dłonią - bardziej.
Jestem wdzięczna za Najbliższego - z każdym dniem mocniej.
Inaczej brzmi majowy śpiew, śpiew słowika, a problemy
straciły na ważności.
Bo oprócz śmierci, każdy problem da się jakoś rozwiązać...*
chciałbym mieć jakieś zwierzę.
najbardziej szczeniaka,
kiedy urośnie i ja urosnę, a wtedy
i już sam nie wiem co dorośli
mogą, na pewno chodzić nocą
bo pies ich obroni, nie przed snem
przed bezsennością.
kochał będę tego psa całym sercem,
ręką która go głaszcze, drugą która go karmi
jak on mnie kochał będę najmocniej.
a pan doktor powiedział,
że mam raka, nieprawda,
tato nieprawda,
przecież czułbym się lepiej
gdybym miał jakieś zwierzę
* Chustka Joanna Sałyga
Istar, 17 october 2012
kiedy rozbijemy się i wkroczymy
w rzeczywistość nie pojmując istoty snu*
wydłużają się rzędy książek
gubią tytuły pod którymi kryją
baśnie tysiąca i tej jednej nocy
wracając zachowuję resztki w oku
bursztynowe guziki
kiedy rozpękło niebo woda wyrzuciła
pół martwe ptaki
brzegokrążcy grzeją dłonie
pozbawiając życia co przytomniejsze
przyprawiają o sen
nie mogę wrócić
czas nam nie sprzyja
ani pogoda
byle deszcz szkodzi kochać
* J. Kapłon
Istar, 17 may 2013
smród przegniłych korzeni dziedziczonych powikłań
podwórkowe zabawy w chowanego
/do dziś nie odnalazło się kilkoro dzieci/
na jednym z mostów paląc papierosa
przeżyłam pierwszy zawrót głowy
długo spadałam żeby się zatrzymać
tu gdzie jestem
jakie to proste wykrochmalić kołnierzyk
zaszyć kieszonkę w fartuszku założyć w upał
grube rajstopy żeby nie było widać więcej
nie całować na drogę w ogóle nie dotykać
powiedzieć no idź już bo się spóźnisz
i po tylu latach ciągle wierzyć
że kiedyś wrócę
Istar, 10 september 2013
gdyby nie ona byłyby bardziej wyjątkowe
mówią że miłość matki poi nie gasi pragnienia
rosną jak dwa osobne drzewa z jednej łozy
ułamanej i wetkniętej w ziemię blisko rzeki
przy dnie zrosły się jak kamienie
opływa je, łagodnieją
wszystko jedno byle nie czuć smutku
który wpina im we włosy szorstką dłonią
dbajcie o siebie - mówi
nad brzegiem wydłubuje z oczu
Istar, 22 august 2013
w tym nie ma nic nadzwyczajnego
kładą się po sobie ciężkie od chwast
dłonią powietrze ugładza wyrosty
pośpiech wśród traw
tuż przy gruzie człowiek z brodą
do ziemi zarasta miejsce gładząc
sierść psa a on nie wie jakie to
szczęście że wtedy w fabryce
człowiek stracił tylko palce
proszę się nie bać - mówię
miniemy nawet nie próbując
zrozumieć skąd w drzewach
tyle pokory wobec nas
na tle lasu wmalowują się barwnie
o tej porze roku
stary płaszcz w kolorze burgundu
usprawiedliwia tylko bezdomnych
wkładam do ust kamień
przejmujący smak nie mija
nawet kiedy znikam w środku
bez wyjścia
Istar, 11 august 2013
doświadczam tego ale nie mogę odwrócić się
i spojrzeć w byłość. przychodzi pod powieki
kiedy naciągam je jak kołdrę ze strachu przed
sobą. sięgam piersi drzewa, rosnę jednym z ramion
o naiwności dziecka. zostanie na zawsze.
nikt nie wie za kogo się przebieram,
kiedy wychodzę jestem już postacią.
a ono jest matką.
nie przeprowadza dzieci na drugą stronę,
pozwala im wystawić głowę do słońca.
uczy nabierać więcej w chwilę,
zanim - pstryk - zgaśnie lampka.
odłam się. żyj swoim kawałkiem. nie w jej cieniu.
Istar, 25 july 2013
Wiem. znam zapach ziemi. często wrastam, włosy
korzenią się najszybciej. wtedy myślę, żeby nie
wyrywać się więcej. zapuścić paznokcie. do krwi.
podłoga mięknie, robi się wygodnie. nagle
jak grudy sypią na głowę piąstki.
teraz ty kryjesz, mamo.
Istar, 6 july 2012
być byle liściem żyłką
łodygą lekkim pęknięciem
jak rozwarstwiają się
kłody żywcem obrane z lasu
legną na progi chwastom
o nas mówisz ciszej
woda niesie
muł osiada brzegi
to rzeka się leczy
- czekaj
ubiegnie lato jesień zdarzeje
zima rozkuli wnyki
gdzieś na przypiecku
trzaśnie echo
jutro już było
nim zdmuchniesz o mnie
kurz z książki
przytulę twoje
Istar, 23 february 2014
góra z której wypływa źródło omszała,
pola straciły kolor, ptaki samotność,
noce nie zapadają wcale. trwa wieczność.
mieszkam tu. mój kąt to drzewo, wrosło w
sam środek domu, albo dom oplótł się wokół.
nie wie kim jestem, tak mało zostaje,
okruchy po które przylecą ptaki
w noc bezsenną.
Istar, 4 december 2020
Przeminęły żałoby,
można się uśmiechać.
Przysiąść obok czerwonej sukienki, która tam,
na brzegu łóżka rzucona niedbale czeka.
Ćma jest tylką ćmą. Do światła
przyciąga ją ta sama historia.
Zostań ze mną. Kiedy jesteś
łatwiej mi kochać.
Istar, 24 october 2014
jeszcze do ciebie przyjdę góro.
nie przez wiarę ten upór, nie przez tęsknienie.
usiądę wtedy przed tobą, w takim miejscu,
że nie zobaczysz kim jestem a co czuję.
dotknę czoła, grzywy zielonej, wzrok odsłonię.
na niebo spojrzę z góry. jakby świata nie było,
który mnie teraz trzyma, a wtedy upuści.
zamknę oczy. ale tego góro nie zobaczysz.
li trawę, mgłę nad nią, poranek cały ptaków.
ktoś powie amen, krzyż postawi.
nada mu moje imię.
Istar, 19 july 2012
na starym dachu para wróbli
wić będzie nie trwoniąc chwili
Bóg sypnie okruchami jak kaszą
i nam nieba uchylił - garść malin
kiedy kochaniem wykarmić się nie da
do syta cię szeptem do syta
całuję oczy. zmruż usta
ptaki nie będą czekać
dom z przekrzywionym kominem
jest nasz
Istar, 16 june 2013
przed snem cię układam wygodnie podkulam nogi
w siebie głęboko, w żebra - powiedz że się nie boisz
głaszczę włosy matowe przymierzam dłonie że rosną
nie mogę być matką ale tak kochać
Istar, 4 november 2013
i nic na to
ani szal wełnianosuty
skarpetki frote
nic a nic
a dobrze
Istar, 4 august 2013
jak szybko dochodzą od ciebie
wiatr je cumuje na brzegu
północ
moczę nogi w kałuży fajerwerków
dzieciaki wzdychają na ich widok
a ja z księciem dopijamy herbatę
przykładając ucho do poduszki
szumi
jutro ma być jeszcze goręcej
nie wybiorę się nad Odrę
dziczeję, nie ciągnie mnie do ludzi
i osiodłanych łodzi
Istar, 28 november 2012
odkąd droga zawęża się pod drugą
przeczuwając rozstanie doręczamy
ostatni szept z wiarą że powroty
naglą do obietnic
przekładamy stopy w kolejne warstwy
idąc coraz głębiej podczas gdy inni
zostawiają w oknie milczące cienie
odprowadza nas chłód i dźwięk kluczy
gubionych na ulicy tuż za zakrętem
ostatnia lampa gasi pragnienie nocy
Istar, 1 september 2012
potrzebuję zaklęć by usnąć
nie czekać - pierwszy krzyk za oknem
ptak z rozdziawionym dziobem szuka
tyle gniazd a każde puste
palec na ustach nie kusi ucisza
spóźniłaś się ale jestem
ostatnia
Istar, 31 july 2012
dziewięćdziesiąt osiem odświeżeń
może list a może powiesz napisz do mnie
sto wersów i jeszcze jeden
po co zmyślam przecież chodzi o dom
nie o ściany w kolorze pomarańczy
nie o pomarszczony stół ani proste krzesła
nawet nie o cukiernicę pełną pierścionków
ze srebra nie o książki które napisał ktoś
komu się udało
nie o wiersz tu chodzi wiersz to za mało
chodzi o dom
Istar, 21 november 2013
siedzimy przy jednym słowie*
nienamówieni, oblizuję wargi
na znak głodu otwierasz usta
jakby było ptakiem powrotnym
/poza tobą nikt nie dokarmi włóczęgi/
chyba szmer, złudzenie słuchu
niebywały kolor niespotykana zieleń
może roślina a nie słowo
spróbuj, gorzej znoszę zatrucie
w końcu jesteś a ja tylko piszę
niesłowne wiersze
*każdy ma inne
Istar, 4 july 2013
jak się wierzy w słonie z uniesioną trąbą
we wspólną starość na brzegu oka
drzwi skrzypią ciągle ktoś wychodził
zwichnięta klamka teraz lepiej zostań
pakujesz książki – więc pewnie nie wrócisz
pamiętasz lubię wspominać ten lipiec
twoje chłodne dłonie na moich piersiach
ludzie na nas patrzą lubimy tak kochać
na twoich ustach jeszcze niecierpliwość
ostatnia smutna konieczna
Istar, 20 october 2013
jest jak świerszcz w słoiku
nie potrafi wyjść ze skóry
milczy o wszystkim
spojrzeniem zdradza ciszę
szkło nie pęknie
od dźwięku jednej struny
chleb na stole biały obrus
pachnie ciepłym mlekiem
babka kołysze biodrami
szeleści jak wiatr w kominie
kiedy rozpala żywym drzewem
już nie próbuje zbić szyby
za każdym oknem
ten sam widok
Istar, 2 november 2013
drogi rozchodzą się na wiele dróg,
którymi nie sposób iść w pojedynkę.
przed cień wiodą pantofle, które matka
przerobiła z letnich na jesienne.
mają mocniejszy kształt,
w podmokłą ziemię zagłębiają się
gdy ruch na drodze spowalnia.
ślady po których powinnam pójść
by wrócić.
pusto. spacer wśród liści gnijącej melancholi.
Innych obijających o brzeg. rwą fale dźwięków
na miliony słów. nie niesie echo.
za nikim nie tęsknię tak, jak za tymi
co żyją. chociaż chcą aby do nich
nie mówić. więc jednak, śmierć.
Istar, 15 june 2013
on ma oczy pełne otwarte ja udaję
że cień jego ramion wystarczy
śmielsi ustami zaskarbiamy dotyk
o tej porze nie wypada płakać
w pewnych miejscach /na skórze/
smakujemy bardziej możliwie
nikt nam siebie nie wróci
Istar, 15 june 2012
Borówka przyszła z lasu
- że niby po drodze. Mały pajączek
wdrapał się na gruszę /odrosła ziemi
nie tylko ja wiem że ma mocny korzeń/
- plecie dla muszek.
Dzikim truskawkom deszcz zmył czupryny.
Przecież tak trzeba. Strząsnąć popiół.
Mówiłeś że się nie uda
że lichy ten ogród.
A jednak rosnę.
Istar, 5 november 2013
nigdy nie powinnam zacząć łykać tych tabletek.
poranne mdłości, mocniejsze papierosy, więcej wódki.
coraz mniej snu, częściej ludzie - znajomości do dna.
seks bez urzeczeń. nie obchodzą słowa, dotykamy się
pod. dłonie ogrzewa między udami. nie zostanie do jutra.
matka odstawiła od piersi dzień przed narodzeniem.
połamane kości zrosły się obojętnie. najbardziej
potrzebna, nie ma z czego żyć. inicjał.
apetyt, abstynencje, senność. coraz mniej
ludzi /nie licząc ekspedientki, która nie czeka/.
wszystkich obchodzą słowa. nikogo ja.
Istar, 23 october 2013
chciałabym, żeby ktoś po mnie przyszedł. powiedział
wyjdźmy razem, jakimś nic nieznaczącym wyjściem.
dokądkolwiek udamy się nic co po nas nie będzie.
trzeba minąć co było, skoro jest tylko jedna droga.
nie bójmy się powiedzieć żegnaj - wypada podać rękę,
jeśli nie można
słowa na tę okazję wybrać spośród najpóźniejszych.
są jak esencja kiedy innym brakuje do nas cierpliwości.
szczególnie jeśli mylą nam światy. z wiekiem to naturalne, żyjemy w kilku.
człowiek odzwyczaja się od bólu przywykając do udręk.
widział już tyle, że starczy tego na kilka równoległych żyć. najgorzej
jest ze snami. tam nie da się zaprowadzić ładu. dzieje się jak chce.
w pewnym wieku sen przestaje mieć znaczenie. zdrowia ubywa
jednakowoż.
umiejętność czuwania, kiedy oddalamy się w inną przestrzeń,
uspokaja najbliższych. cała reszta ma nas za wariatów. nie można
dbać jednocześnie o wszystko. dlatego pozorujemy kogoś bliższego
Ich sercom. wprowadzamy na salony i tryumfujemy. dopóki nie
pojawią się emocje. przyznać że osoba na zewnątrz to tylko
On w naszej skórze? potrzeba akceptacji silniejsza jest od głodu.
pomału wykańczamy wnętrze. chociaż powinno być inaczej, serce
przestaje bić ostatnie.
samotność to miejsce którego uczymy się na pamięć.
żeby nie potykać się w ciemności
o to czego nie znamy.
Istar, 24 january 2014
pastelową wizją gwiazd
umarłych planet
zmartwił je czas i niebo
ani tu ptak ni drzewo
bo komu słać i śpiewać,
a może ziemi nie ma,
tylko zmyśliła nas poezja
niekiedy bardziej jak słów
brakuje wiersza
Istar, 18 june 2014
spłonąłbyś dla mnie?
pytam, bo lubię wiedzieć
na ile mogę sobie pozwolić.
żaden tam deszcz
czekanie do lata,
bo wtedy rozwiązują się domy
i można wygnać człowieka
na wszystkie strony, mówiąc
- teraz świat należy do ciebie.
życie nie ma tylu ulic.
Istar, 27 february 2015
Nigdy nie będę bardziej niezależna.
Dzieci noszą za duże buty,
z siotrami nie rozmawiam,
babcia umarła a mąż się ożenił.
pracuję nad sobą, odkładam
coraz więcej książek na półkę
noszę holtera bo myślę,
że moje serce choruje nie przez ciebie.
próbuję się rozbiec, ale w tej drodze
nie ma nic niezwykłego.
i cel przestaje się liczyć
kiedy ciągle wracam do domu.
z panem od gazu
mamy taką samą datę urodzin.
kiedy mnie odwiedza ciągle mówi
nawet kiedy przestaję słuchać.
wystarczy mu że jestem.
widzi to po unoszących się piersiach.
wiesz jak będzie, mamo.
kupię paczkę malboro
i zwykłą czystą wódkę. pójdę za dom,
na tory. jest takie miejsce gdzie się kończą.
rośnie tam drzewo. dzikie.
piękne kiedy kwitnie, ale owoce
ma gorzkie. trudno być w jego cieniu,
ale mi się uda. zapragnę wtedy wszystkiego.
i wszystko będzie mi jedno.
Istar, 14 february 2014
miłość znaczy wszystkiego po trochu
jak w dobrej zupie
nie wolno przesadzić z solą
ale i cukru tyle o ile - widział kto cukier w zupie?
z warzyw wybieramy twarde, żeby się nie rozeszły
zielone - jak nadzieja i czerwone jak krew
ponoć te dwie rzeczy bez siebie istnieć nie mogą
gotujemy na małym ogniu ciągle mieszając
tylko tak przejdzie smakiem
niech sobie bulgoce, niech woła zjedz mnie
ale lepiej nie dać się skusić, czasu dopilnować
niech dojdzie, a wtedy rozkosz
miłość znaczy mówienie sobie i innym jak nam dobrze
a nie jak źle być może, rozumienie tego co od słów
trzyma się daleko - dotyku, ciepła, zapachu mężczyzny
kark to najczulsze miejsce - kumuluje woń
w pigułce. łatwo się przez to dobrać.
miłość nie mija kiedy odchodzi
ona się tylko pogubiła
warto wtedy takiej miłości
nie prosić - zostań
pewnie wróci z kimś innym
Istar, 13 april 2014
upijam się, więc będzie o tobie.
o nas nie powiem, kogo obchodzi
histeria kobiety. kobiety o dłoniach
pianistki
upiłam się, towarzyszy mi
pani o zmiennym nastroju,
używam męskich perfum
by nie oddalić się od ciebie
nawet na sto jej ról.
ubiorę się i wyjdę przed siebie,
może cię tam spotkam, zawsze
jesteś za wcześnie albo spóźniony,
a ja upijam się żeby jakkolwiek zdążyć
stół mnie boli, od nóg
przestawię go, ciekawe
czy poznasz to miejsce,
do którego nie przywykła
żadna twoja myśl, żadna
z tęsknot
upiłam się, wiem co powiesz
nie wiem tylko - a raczej nie,
nie obiecuję pamiętać
dokąd poszłam szukać cię.
jutro będę płakać. teraz czekaj.
Istar, 23 september 2014
skąd brak w ludziach natchnienia,
to jakby wrócić w to samo miejsce
i nie widzieć nic do zapamiętania.
a przecież ławka kołysze się, niebo
chmurzy w kałużach. deszcz wyjadł
całe alejki, słychać jak mlaska.
ludzie spod parasoli wyrastają
jak grzyby. wszystko miesza się
i zachwyca. można pójść przed
siebie i nie pytać dokad prowadzi
ta ścieżka. potknąć się o kamień
co tu leżał. i być zamiast kamienia.
Istar, 12 february 2014
sam ból to za mało żeby cierpieć
trzeba umierać w bólu dzień po
dniu żeby umieranie było
ich nieprzeżytym życiem
jeśli jest niebo, a przecież widzę że jest,
jeśli idzie się do tego nieba życiem, jeśli
jest Bóg, przecież widzę że nie ma, jeśli
się mylę, bo jestem zła i nie tak wyobra
żałam sobie teraz, jeśli boję się a strach
upomina że cierpienie uszlachetnia, jeśli
dziecko czuje ten strach i woła że nie ch
ce, nie chcę umierać, że boli i boi się za
mknąć oczy bo kiedy je otwiera widzi że
kat jest człowiekiem, nie potworem z ba
jek dla niegrzecznych dzieci, jeśli świat
dźwiga się z takich historii, pnąc po wię
cej, dokąd poszli i pójdą ci chłopcy odp
rowadzani na skraj ciemności przez
szukam w pojęciach słowa
żeby nazwać postać której
nie powinno się nazywać
która nie powinna istnieć
której nie powinno udać się
wyjść z nocnych koszmarów
do dzieci
Istar, 2 june 2014
znamy się tylko z istnienia.
osobni tak by tęskniąc,
nie czekać na powrót.
kiedyś słyszałam śmiech
chociaż tylko było widać,
że nam ze sobą dobrze.
po cichu, nie raz pod włos
ale jakoś tak, dobrze.
pod tekstami zbierał się tłum,
rzadko kiedy pisaliśmy wiersze.
a teraz myślimy inaczej,
myśli umierają w nas
jakby nie było miejsc
i czasu
a przecież są jeszcze
takie miejsca
Istar, 25 september 2013
upijam się kolejnym ciastkiem
rembrant w moim guście zesłał
kobietę, nie umiem się dzielić
ale ma suchą skórę, siniaki
wygląda jak ofiara mdłości
zaczyna spowiedź a przecież
nie umówiłyśmy się na plotki
z empatii rozgrzeszam ją
z czekoladek które przyniosła
w ofierze
zanim udowodnił że jest mężczyzną
po kilku razach stoczyła się na ulicę
w dzień wraca odsłonić okna niech
widzą że mieszka obok
źle się czuję z jej arogancją
kiedy zwijam się z bólu
pakuje moje rzeczy i
rozłącza rozmowę
wróci odsłonić okna
Istar, 30 november 2013
mają po tyle lat, na ile wtedy ważne było kochać.
nie wiem ile ja, ale nie różnię się od nich śmiechem.
malujemy usta jak kobiety. noszą moje sukienki,
płyną w nich, że nie wiem kiedy kończy się sen.
może nie śpię, tylko mrużę oczy od tych słońc.
dobrze być kochanym dzieckiem. już nie rosnę
one tak przytulają mnie jak kogoś smutnego,
przecież nie widać że ja.
dziś to radość. wróżby na przyszłość,
jest na wysokości gwiazd. trzeba tylko wspiąć się
dorosnąć. inaczej świat zmienia się w obłok
i płynie, płynie rzeką błekitną do stóp innej wody.
nie czeka. my tak. jutro pójdziemy na lody.
znajdę pracę, chociaż nie muszę, bo dzieci
przecież nie pracują. pogubimy się jeszcze nie raz
w chowanego. ale dom zostawiam otwarty.
na wszelki wypadek.
Istar, 31 august 2013
na imię mi Jan wołają Jan samotnik
rodzicielka nie była ciekawa starości
obdarzyła mnie przypadłością i uciekła
las nie uchowa cię z dala od wilków
mam to okno i jedyny z niego widok
na inne nie spojrzę na co mi smucić
matkę kiedy nie mogę jej objąć
mówią we wsi że mi sierścią obrosło serce
jak zwierz dochodzę węchem krzątając się
po lesie pełnym zapachów domu
kiedy upoluję jakie słabe Bogu mówię
że z chleba sił nie będzie a przecież żyć
mi przyjdzie wieczność to jak to tak słabemu
jakie drzewo ze mnie wyrośnie kiedy wysłucha
modlitw i wróci mnie matce
godzi się, bo w smaku nie czuję smutku
mówią Jan samotnik a nikt nie widzi
ile wokół mnie życia nawet ten liść co
wpadł oknem ma historię
a ja słucham bez lęku że wiem o czym mówi
Istar, 18 july 2013
snuję kolejne wątki
każdy zaczyna się i kończy w drodze
wszystko układa się pospiesznie
jakbyśmy mieli nie zdążyć
jeszcze kilka stacji
zapomnę dokąd
Istar, 14 november 2013
drzewo nie drzewo
- człowiek
ptaki niczym krople
nie mogą wykluć się
niebu
co ziemi z chmur
obłokom z mchu
noc
wyobraź sobie
wchodzę
zapalam światło
wyobraźnia działa
Istar, 3 may 2014
niewiele trzeba do szczęścia, jeżeli nie miało
się nic wystarczy okno z widokiem na niebo.
zaczyna się żyć od chwili, gdy to życie upływa.
pozbawia złudzeń, że wieczór jeszcze nie tak
blisko.
dlaczego nie możemy spotkać się o jednej
porze. błądzimy, jakby nie było miejsc.
ludzie starzeją się ze sobą, nie widać
po nich, że starość prowadzi do śmierci.
chcę ten uśmiech, kiedy ból każe krzyczeć,
a strach niepokoić. więc milczysz. i on mija.
Istar, 5 february 2014
ostatni raz jestem twoją córką
więcej nie przyjdę, znajdę sobie
inną matkę, jeszcze są kobiety
które tak o mnie myślą
jakbym była z nich, więc
chyba warto, warto żyć za to.
nazywam się po mężczyźnie
którego wybrałaś. jeszcze
mam ten uśmiech, ale
brakuje mu światła.
gapię się w lustro
i mam wrażenie
że nie znasz się
na ludziach
powinnaś nią być
a nie winną bycia
chyba przez to, że nie
karmiłaś mnie piersią
i to jest w tobie.
na za późno.
Istar, 7 january 2014
mam wrażliwość ćmy o której nikt nie wie
więcej jak to że wyławia ją sieć światła jak
rybę z wody mętnej ale to wcale dla niej
tunele pełne są krawędzi, to dziwne bo zwykle
zataczają koło i nic nie powinno ranić a jednak
trudno wtedy nie zapłakać, nawet jeśli w oddali
światło jest aż tak bardzo jasne i prawdziwe
na darmo śmierć to jest śmierć pijaka albo drzewa
ściętego w połowie. jakby nadzieja mogła zakiełkować
zaraz po wszystkim. na sam koniec
Istar, 10 july 2014
wszystkim kobietom mówię dobranoc.
i tym co zwijają się ze straganów,
i tym obcym w łóżkach ich mężów,
i tym o napiętych mięśniach
kiedy dźwigają dwie zgrzewki wody
wysoko zmineralizowanej
kobietom zaduszonym w ogrodach,
czerpiącym łaski z dóbr ziemi.
pochylonym nad wózkiem z odsłonięta piersią,
nierozważnie emanując ciepłem i miłością -
w świecie szałowych kurtek, stringów na
kościstych biodrach, kolorowych pomadek
na zamkniętych ustach, bo cóż powiedzieć
kiedy ziemia ciężką i rodzą się grudy.
piekielne słowa w samym środku gorączki
kobietom przy nadziei i pełnym ich tak,
że bycie kimś bliskim mnoży ją na wiele.
kobietom o rzęsach długich, sztucznych,
o włosach upiętych ze zbóż dalekich wiosek.
kochanych na chwilę utraty świadomości,
że wszędzie jest tuż tuż, i bliżej. że nie warto
miłości zataić, nie trzeba po cichu, nawet nie
trzeba umawiać się na spotkanie człowieka.
kobietom pijanym, kiedy inne oceniają
ich życie. spod wygładzonych plis spódnic
długie nogi paradują jakby osobne od rozumu.
a później każda na swojej spowiedzi mówi
zgrzeszyłam. nie ma mniejszych i większych
przewinień skoro wybaczenie jest jedno.
kobiety, kiedy zmyją makijaż są tylko połową.
kiedy wytrzeźwieją znają prawdę, czego nie
można bo się stało, a co jeszcze zdążą.
nawet chwile budują w nas dobro.
kobietom, które za nic w świecie nie przejdą
na drugą stronę udając nieznajomość. do dzieci
mówi się łagodnie. zawsze jest się, i czujnym i
odwróconym. kiedy pukają, odchodzi się od
zmartwień jak pełnego stołu, który trzeba
uprzątnąć. nakryć. powiedzieć usiądź i wysłuchać,
kiedy i im chciałoby się tyle powiedzieć. słuchać.
kobietom, które przeżyły swoje ciało. teraz leżą
po trochę na każdym boku. dotykają je ręce i
nie mogą powiedzieć: żadnych nieczułości,
dopóki oddycham. a ktoś kiedyś pieścił te
miejsca. całował i nazwał swoimi krainami.
pełne były obecności. przeplatało się z deszczem
gorąco i chłód rozstań. niebywale plastyczne.
nie prawda że samo dojrzało, on je wyrzeźbił.
kobietom podobnym. które już w nic nie wierzą,
i we wszystko. szukają wspólnego. kiedy kładą
się do łóżek, boli je żołądek. czytają o masturbacji
tłumacząc sobie, że to nie koniec. w drogeriach
zatrzymują się na męskim dziale. zapach to
coś czego nie wolno wyzbyć się ze złudzeń.
marzenia rosną w nich, a głowy ścinają im
przypadki bądź konsekwencje. najbardziej
lubią wschody, wtedy wszystko wydaje się
pełne nadziei.
piszę do kobiet, bo zadziwiające ile noszą
w sobie odpowiedzi. a nikt ich nie pyta.
wszystkim kobietom mówię dobranoc
i tym
Istar, 27 september 2014
szelest jak za pierwszym razem. głębiej czuję
odchodzące lato. morze, które i tym razem
okazało się zbyt daleko, żeby mogło udać się
dostrzec w samotności odrobinę szczęścia.
kolejny październik nie ma dla mnie dobrych wieści.
przychodzą tylko białe kartki w kopertach. niebieskich
jak lustra odwrócone do nieba. mogę przeglądać się
godzinami. i czekać. z tak daleka nie można wrócić
na jedną porę roku. kocha się poza czasem.
Istar, 9 january 2018
nigdy nie było okazji, żeby porozmawiać
między nami najpierw droga, później próg
tak trudno było wejść, kiedy środek leżał
zawsze po jednej stronie
ptaki więdły, tak bardzo opuszczonych głów
nie widziałam odkąd ojciec zaprowadził mnie
nad trumnę i zapytał, czy wiem co to śmierć
okazało się, że wiedziałam, więc już od zawsze
prześladuje mnie jego wzrok, wypełniony
moim wnętrzem - tak mam, kiedy zaglądam
głębiej od kogoś, kto szuka odpowiedzi
nigdy nie było okazji, żeby się przytulić
ten kto rozpalił ogień, spłonął, popiół się
wzniósł i nawet nie wiem kim byłeś
nigdy nie było okazji, by przestać wierzyć
a jednak, na ostatniej stronie nie ma wielu
słów, tylko, że to koniec
Istar, 10 march 2014
wiśnia przemienia ogród w pastwisko dla piskląt.
jeszcze drobne na rzęsach, a już wracają z zaświatów.
w oknie na zachód nie widać słońca. obnażona przez
słowa, próbuję zachować się instynktownie. wychodzę
na idiotkę pełną niepotrzebnych wrażeń.
tylko Bóg rozumie, dlatego wracam do Boga.
nie klęczę /nie musisz/, siedzę na parapecie,
wydycham powietrze domu. pełne kurzu, usta,
nozdrza i oczy. jakiś człowiek spieszy na pociąg.
czas oznajmia piątą dziesięć. nie powinnam tu być,
na sen muszę łykać mocniejsze tabletki, inaczej
nie odróżnię dnia od nocy.
spotykam ciebie. czuję się rozczarowana, że tak
późno. ledwo unoszę powieki z końca końców.
myślałam, że na starość nie będzie miał kto
podać herbaty. a ty zaparzasz całe garście liści,
pachnie hosanną. i jesienią, a więc to życie dobiega.
umiera mi człowiek na rękach. nie wiem gdzie
się podziać, odbiec od śmierci. nikt nie czuwa,
nie zachęca odejdź. cierpienie uszlachetnia ludzi
wokół. próbuję nie boleć cudzego. nie garbić się
nad łóżkiem. gdzie zachodzi słońce.
Istar, 11 march 2014
dziad stary i baba niemłoda, a w rękach
cały zaświat - pięć świń, naście kur, krowa
bezimienny pies, kotów więcej jak mleka,
żywy kwiat w wazonie, pająk, wróble
za oknem, oswojone, starzy nie gonią,
gniazda przepełne, a i deszczu nie trzeba
siedzą blisko na osobności, bezsłowem,
mrużą oczy nasiąknięte, gdy płaczą
jakby w środku napełnia się studnia,
a dna nie ma
łodzi pełno, a oni wpław, wbrew sobie
ale w zgodzie, drzew im szkoda, nie ludzi
/dlatego palą węglem/
stół też ma nogi, dokąd pójdzie, donikąd
stary obiecuje nie usnąć, nie znurzyć się
łupnią
a w tych kołyskach ułożą dzieci pełna okolica
nikt nie pyta skąd tyle, chodzą boso gdy świta
już ich pełno w ogrodzie czekają, aż im się z
ptakami okazja nadarzy i okruch przypadnie.
wiarę mają w obcych, swoje ich nie karmią,
nie ma z czego, a jak jest, sami jedzą
starość lubi mieszać w głowach, ale się nie dają,
drzwi ten dom nie ma, ścieżka prosta, do nieba
idą stara i starzec, a piór wszędzie, choć aniołów
nie widać, a dzieci
Istar, 3 december 2020
Ciągle Gabrysiu nie napisałam tego wiersza.
A może tak, tylko Ciebie nie ma żeby mi powiedzieć.
To on.
Pierwszy z miłości i ostatni przez nią.
Można czasem nie kochać, nie wiedzieć, że jest się.
Ale na koniec końców, dobrze jest umrzeć z czułością.
A w kieszeniach jeszcze garść rodzynek.
Tyle do czasu, kiedy się czeka na śmierć.
Istar, 13 march 2014
w życiu piękne są tylko chwile
a gdyby tak poranki nastawały po sobie
wieczne wschody słońca w ramce okien
dzieci swobodnie biegające po domu,
nieświadome czasu. gdyby tylko zwilżyć
usta i nie czuć pragnienia, pocałunkiem
zapominać przeszłość, nie istnieć
i być jednocześnie, gdyby żyć jak
żyją ptak z drzewem, nieznajomo,
a wiedząc o sobie przez bliskość,
gdyby, gdyby. teraz jest jak gdyby
nigdy nie było
Istar, 12 august 2014
mówią, że to choroba dziedziczna,
więc pochodzę od ciebie.
wzrusza mnie każde z twoich kwiatów -
mleczne dziecko, powój, brzemienna
makówka. a ty, odwracasz się do innych
trawą. widzę tylko jak głęboko
jest w tobie ciemno. jak nie można
odksztusić kamieni, które warzą grób.
i jakby stało się już wszystko, wszędzie
gdzie być mogłam nie opuszczając ciebie.
nie, ptakiem być nie mogłam. chociaż
uwiłam gniazdo, pętlę w ramionach.
teraz mnie zatrzymują. już nie mogę
zostać.
Istar, 10 april 2021
kiedy rozmowa schodzi na moje usta
mówisz kocham cię nie dając nic
w zamian żeby mnie usłyszeć
dźwięki, wszystkie naraz
są bliższe jak pocałunki, wierzch dłoni
kiedy dotykasz zupełnie inną
nie zmieniajmy nic, nie umawiajmy spotkań
może to wiatr zdmuchnąć
porwać uniesienie
nikomu nie powiem
Istar, 26 june 2019
Juz nie pamiętam nikogo,
wiersze zapominają twarze.
Obrazy pamiętam
tylko
z tamtym uczuciem zachwytu.
Fotografie,
nikt nie odpowie kiedy zapytam o imię.
Są jeszcze wspomnienia,
ale z nich nikt nie chce wrócić.
Co z miłością pytasz
jest
ale nie wiem dokąd odchodzą umarli.
Istar, 16 april 2014
bywa, że ciało odmawia duchowi.
boję się bać a lekceważyć nie mogę.
wiele lat zmagań, teraz zbieram kamienie.
czy warto było, patrzę na dzieci - warto
patrzę w lustro, nieważne.
cichy dom wokoło próżni się odgłos ulicy.
taka noc za mną, i taki dzień przede mną,
boję się bać a lekceważyć nie mogę
Istar, 28 july 2014
jeszcze budzę się w środku nocy. otwieram okno.
jakby miał wpaść ślepy wróbel.
chociaż piórko.
wiem. jest zbyt mało czasu
żeby się nim dzielić.
kiedy przestała istnieć przyszłość, nie nastał
koniec świata. dlatego nadal budzę się w nocy.
otwieram oczy. nasłuchuję.
żebyś mógł mi się przewidzieć.
Istar, 23 april 2014
ożywiają miejsca tak, że wspomnienia
nie mogą wrócić do przeszłości. stąd ten kamyk.
powinnam znać datę, a pamiętam tylko plażę i
krzyk mew ponad płacz dziecka. po co trzymać
wypłowiałe listy. wiem jak pachną puste koperty.
słyszysz, ptak śpiewa. jak ładnie. tego nie można
pamiętać. tym trzeba się napełnić. najważniejsze
chwile nie mają po sobie pamiątek. zatrzymują
w nas szczęście, którego nie da się zamknąć
w pudełkach.
Istar, 26 february 2014
tytuł
ciało
publikuj
deklaruję, że mam prawa autorskie
i że podlegam karze w razie gdyby
okazał się kłamstwem
a na końcu, czy warta była końca
ta znajomość, pościelimy hotelowe
łóżko, zamówisz kawę do pokoju
ja ubiorę lustra, zepnę włosy,
ty zapalisz papierosa, podasz
mi sukienkę jak bukiet w moje
dłonie wilgotne i drżące
odprowadzisz na dworzec
będzie niezręcznie, bo co powiesz,
zostań?
uznasz te lata za epizod
a ja wrócę na niebo
dodaj
Istar, 21 december 2016
Jutro pogrzeb Gabrysi Cabaj.
Od kilku dni chcę coś powiedzieć, napisać, ale nie znajduję słów.
Gabrysia powiedziałaby - nie musisz, słonko, nie musisz nic mówić, to się wszystko rozumie samo przez się. Być może poprosiłaby o wiersz. Kiedyś napisała do mnie: ciągle czekam na Twój najlepszy.
Przepraszam Gabrysiu. Nie zdążyłam. Kilka tygodni temu poprosiłam ją, aby pozwiliła mi zadzwonić do siebie. Nie zgodziła się. Czuła się już bardzo źle. Napisała wtedy: "Marzenko, zawsze jesteś w mojej pamięci, i wtedy, gdy piszę o moich córkach, również jesteś tą cząstką najbliższą."
Gabrysiu. Jesteś moją, naszą, wielką stratą. Byłaś moim bijącym
sercem, kiedy wszystko we mnie wydawało się milknie i nie chce ruszyć. Byłaś domem, do którego mogłam przyjść i zawsze stałaś w oknie, machając na powitanie.
Wreszcie Twoje wiersze, mają tę wrażliwość, która usypia zmory albo budzi je w bezpiecznej odległości, tak tylko, bym mogła z nich zakpić albo pokazać im język.
Dobrze Gabrysiu, że zostały Twoje słowa. Ludzie kochają co do nich mówisz w swoich wierszach. Kochają Twoją wrażliwość i nigdy Ci tego nie zapomną.
Kochani, byliśmi kiedyś tu bardzo blisko. Jesteśmy. Dziś żegnamy Gabrysię, wspominając. Zostawiam Was z tą myślą.
Gabrysiu bądź z nami, chociaż pewnie już gdzieś tam szybujesz dziwiąc się szczęściu, i temu, że mogłaś zabrać miłość do tego co zostało na ziemi ze sobą.
Spoczywaj w spokoju.
Istar, 31 december 2014
nie pamiętam dnia, w którym
przestałeś odpisywać na wiersze
ani krzyku, który przecież
się słyszy kiedy ktoś cię
rozpaczliwie potrzebuje
mam takie nasze zdjęcie,
na którym uśmiechamy się
oboje i takie, na którym
dziwi cię Kraków.
bo nic tam nie ma
czego nie miałbyś więcej
bliżej siebie
i mam takie przeczucie,
że nawet jeśli nie spotkamy
się więcej, przyjdziemy do siebie
po wszystkim jeszcze raz się zakochać
Istar, 3 september 2013
widzisz ją
jak matka nosi wpiętą we włosy
nie większą od piersi która czuli się do niej
korytarz
po nim nie odgadniesz pory
aż do bramy z żelazną klamką
która zapada krzykiem
dal to ledwo brzoza za oknem
od tej strony nie kwitnie
ludzie mówią że nawet drzewa
odwracają się do nich smutkiem
widzę ją
jak matka kołysze wśród ramion
i wierzy tej wodzie że przepłyną
Istar, 24 august 2013
trwamy na okruchach jak ptaki mimowolnie
otwierają dzioby na chrzęst łamanego chleba
od nas wymaga się słów w zamian
na czas słońca kominy pełne są piskląt
ich matki mylą dom z oknem otwartym
na zachód - jakby wpraszało chłodne noce
czas jest niepodzielny może się wydawać
że wędrujemy a on tylko wskazuje drogę
najkrótszą by zdążyć się cofnąć
przysiadają na ramieniu otwartych dłoniach
nigdy obok - tak ufać mogą tylko pewni skrzydeł
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
20 may 2024
Leaves Are Changing ColorsSatish Verma
19 may 2024
1905wiesiek
19 may 2024
Broken BridgesSatish Verma
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma