Towarzysz ze strefy Ciszy | |
PROFILE About me Friends (82) Poetry (331) Prose (1) Photography (59) Diary (5) Handmade (1) |
Towarzysz ze strefy Ciszy, 17 april 2020
chyba łatwiej jest rozwarstwić czas
niż poskładać wspomnienie człowieka
ze słów czy innych strzępów
wbić mu się w klapy
igłą orderu za wtrwałość
cierpliwość głupotę lub niefrasobliwość
- niepotrzebne skreślić
wszystkie te dwuszeregi
bohaterstwa nadziei i wielkich planów
można by już dziś o kant dupy strzelić
gdyby nie to że jutro znów
innego, kolejnego, innymi słowami
żeby się nie powtarzać
przez te wszystkie szarości i odcienie przemilczenia
zbyt wielu z was drodzy przyjaciele
znałem tylko z widzenia
Towarzysz ze strefy Ciszy, 23 march 2021
Przeglądam kolekcję
Twoich barwnych wachlarzy
A w nich zaklęty
jakby przewodnik
Jak kobiety potrafią
Pachnieć dla innych
Kartka pocztowa zanim
Dosięgnie drugiej strony
Księżyca - waha się
Czy zapach drukarni
Zetrzeć z siebie
w dwuwersie próżni
Czasem zaglądam do niej
Przez ramię
Gdy podpisuje dedykacje
A spod białych skrzydeł gołębich
Rzuca się
Do gardeł
Cień lewiatana
Towarzysz ze strefy Ciszy, 4 november 2020
Niektórzy nie będą mieli
Drugiego życia danego
Ich "tu i teraz"
Od zasiewu, od wykwitów
Od błotnej lawiny z gór
Znaczy sie marszem
Czarnych butów
W czarnych legionach
Czarnych golemów
(patrz - jeden pękł
Cie pierona w środku jak lawa!)
Gdy padnie wyleją się z niego
Wszystkie żale czerwone
Że to już, że to on właśnie
Że nie tak
Lecz kolumna nie zostawi
Za plecami nic
Niespalonego
"żeby nie wpadło w ręce tych
Którzy będą jeszcze jutro"
A każde ścięte drzewo
To ciepły namiot przez dwie noce
A każda książka - to pochodnia
W chwiejnym ku latrynie kroku
A każdy litr wódki - zresztą co was obchodzi
Bez naszego wsparcia gorzelnie upadną
A każda zgwałcona
To jeden kutas
Do rana spokojny
A dziś kara boska - z rana ogłoszona
Na tych co pędzą królewską miodunkę
Co mocna jak piorun ale
pół roku się gryzie
Czy przemówić sercem
A jutro - drogi centurionie
Na protest idziemy
katedr bronimy
Czy niedźwiedzia szczuć będziem?
Towarzysz ze strefy Ciszy, 5 november 2010
głupio wyszło. Twój ojciec dał mi wolną wolę
a Ty mi ją odbierasz. mówisz- idę w śmierć nieprawdziwą
za grzechy twoje i innych. Sanhedryn podbija pieczęć,
moc urzędowa, Piłat myje ręce, krzyż, golgota i po krzyku
a ja uważam że grzechy całej ludzkości nie są warte
życia człowieka nawet o nieboskim pochodzeniu
ale Ty musiałeś postawić na swoim, bez zbędnych pytań.
moje zdanie się tu nie liczy, zatem odchodzę
ale nie wszystko jeszcze stracone. możemy zawrzeć pakt
ja mogę tu i ówdzie- anonimowo- powtórzyć niektóre
z Twoich mądrych tez, prawd czy nawet Prawd
a Ty w zamian nie skażesz mnie na życie wieczne
Towarzysz ze strefy Ciszy, 15 october 2020
Zauważam od jakiegoś czasu
Że spełniają mi się
Twoje marzenia
Sprzed nastu lat
Chodzę z kieszeniami pełnymi świata
I w dowolnej chwili
Na dowolnej mapie
Mówię niepytany
Że jestem przygotowany
Na każde z żyć
Skaczę z księżyca na księżyc
I widzę z wysoka
Rozwarstwione jaźnie
Przeniosę cię przez tęczę
Przez garnki złota
Po grzbietach latających ryb
Do naszego raju
Raju samograju
Raju graju grajdole
Tam w dole
Raju rad
I tylko w kącie
Pod ścianą cytadel stoi
Ten zegar skurwiały
Z kukułką pod prądem
Co wybija
Wszystkie nasze rocznice
Do nogi
Towarzysz ze strefy Ciszy, 9 april 2020
wyciągnij z talii
dowolnego asa karo
a powiem ci kim jesteś
w przywileju niezrozumiałości
wirować będę torsjami
pól których nie wypada
budzić bez powodu
gdy zwierciadłami Kozyriewa
stopię ostatnią z jerycha trąb
i Babilonów skruszę skostnienie
zaprawdę powiem wam
ci czynów wielkich ludzie
zaczną przychodzić
gdy odejdę
Towarzysz ze strefy Ciszy, 9 april 2020
skraplam się w eksperymentalnej
komorze ciśnień na ściankach
destylatem ironii i sarkazmu
który trafia na rynek
po zaniżonych kosztach
gdybym mógł w dzień kulminacji
sparszywiałych zakłamań krew
spod cierniowej korony zmyć
ileż trwa pamięć wody
na zachodnim brzegu?
ślizgam się krzywym grymasem
by nie obmyć rąk piłackich
jeśli nie zalejesz mną kawy jutro rano
przecieknę światu przez palce
by w międzyczasach drążyć granity
Towarzysz ze strefy Ciszy, 23 march 2021
Miało dziś być tak nie wulgarnie
Lecz kto by miał to kurwa czytać
Marność - marności - wszystko marnie
Żadnego wsparcia od Tacyta
Znudzić możemy całe rzesze
Choćby trwać chciały tysięczne lato
Choćby im płacić złota mieszek
A nadzór miałby uber-Platon
Nie wygra się słowem pisanym
Z gołych bab stronką - wodzirejem
Nie przetrwa zapałów słomianych
Żadna krucjata z Hemmingwayem
Być może dziś światów upadki
Czas by wspierało każde ego
Miejsca ustąpić kultom ud sąsiadki
Skacząc na zabój z wież Goethego
Towarzysz ze strefy Ciszy, 23 march 2021
Księżyc w pełni wygląda
Jakby na nim rozbito wszystkie kubki
Z pamiątkowymi dedykacjami
Niedopite powycierane
Cudzym natchnieniem gęby
Z samego rana zaczną
Zmiatać pod dywan
Sprzeczne fakty
Towarzysz ze strefy Ciszy, 27 march 2021
Ktoś bardzo dobrze udaje ciebie
Jeździ podobnym autem
Ubiera sie tak samo
Odwiedza te same miejsca
I w tych samych knajpach pije to samo malibu
Miasto jest wymarłe
Chodzi po nim parę trupów
Paru niedobudzonych
Ktoś z wesela wraca
Jesteś ty, ona i jeszcze jedna
Troche gorsza kopia w innej masce
Wygląda to jak farsa
Ale już widać pęknięcia na szklanej kuli
Sączą się przez nie wraz z krwią
Duszą i innymi odpadami poprodukcyjnymi
Przepowiednie
O czwartej
Apokalipsy
Towarzysz ze strefy Ciszy, 8 may 2020
Twoje głębokie oczy
Okazują się
Największymi jeziorami
Na tej mapie
Za górami za lasami
Wieczny głód podróży
I odkrywanie światów
Hobby tak pospolite
Ze można by prawie zasnąć
W rutynie dzienników
Jest gdzieś tam podwodna jaskinia
Legendy mówią że można zanurkować
Gdy akurat nie patrzysz
Ujść z życiem przed nagonką
Osaczeniem, inkwizycji samotnią
Stosem atomowym czy łańcuchową zapaścią
Przechowaj mnie tam
Do następnej łzy
Towarzysz ze strefy Ciszy, 26 march 2021
Każdy facet
Poddany
Doszczętnemu wypaleniu
Rozwiewa się
Pyłem
Przenikliwie mrozoodpornym
Towarzysz ze strefy Ciszy, 13 april 2020
mój okres połowicznego rozkładu
minął już dość dawno
przed pierwszą randką w sumie
mówią- marnujesz się tu chłopie
powinieneś grać co sił
z twoimi kartami mógłbyś policytować
dobry spektakl to taki
w którym wszyscy na końcu giną
ale szybko da się dokoptować część drugą
tę która dopiero budzi tęsknoty za życiem
Towarzysz ze strefy Ciszy, 26 march 2021
Ślady po tej wojnie bogów widoczne są wszędzie
Plejady iskier, kopce na górach
czupryny wiecznie tlących się wrzosowisk
I ten wiek ciszy
Ciemności, ciemni
Pamięci fotograficznej
Przewijamy się z boku na bok
W kolejnych ekshumacjach
Samoidentyfikujemy
Wciąż na nowo
Nie podobał mi sie ten orszak który
Wlókł się z kwatery czasów przeszłych
W stronę skwerów trybu niedokonanego
Wszystkie w nim twarze
Znałem na poważnie
Tej doby postarzał się cały wszechświat
Towarzysz ze strefy Ciszy, 26 march 2021
Znamy się już tak długo
Że pytanie "idziemy do mnie czy do ciebie?"
To juz dowód na tchórzostwo
Straciłem jak dotąd
Wszystkie twoje lata
Wszystkie twoje życia
Wszystkie twoje miłości
A jednak czas nie chce przestać płynąć
I w żyłach się kotłuje pytanie
Mówisz, że jest jedno
Ja mówię o nieskończonościach
W swej niefrasobliwości dziś
Poznałem ciebie - tę jedyną szczerą i uczciwą
Więc dziś nie zniszczę twojej Gomory
Towarzysz ze strefy Ciszy, 25 march 2021
Zmieniłaś bieg historii
W pierwszych minutach spektaklu
Pytaniem o wszystkie moje kochanki
Sam sie zdziwiłem ile ich było
I tym ze żadna nie umiala gotować
Tak... Ta absolwentka też tam była
Czy jeszcze może wtedy studentka
Nierządu i penetracji
Ale ona tak pod każdym
Naga krzyżem leżała
I za zwykłe zapewnienie że
Świat się nie skończy w ten weekend
Rozkładała nogi szapcząc
"dziś będziesz ze mną w raju"
Towarzysz ze strefy Ciszy, 16 september 2010
z dwóch tysięcy kilometrów grad
bijący w oczy wygląda jak manna
lecąca z nieba a balansowanie na
linie jak taniec zwycięstwa
często o tym myśle na krawędzi
kiedyś od śmierci mnie dzieliło na
niej tylko dziewięć milimetrów kolega
zrobił mi wtedy zdjęcie ukradkiem
do dziś nie może mi wybaczyć
że tam i wtedy brakiem ikry
przetrąciłem jego karierę
młodego dziennikarza
Towarzysz ze strefy Ciszy, 25 march 2021
A więc jesteśmy z powrotem tutaj
Tylko dwie godziny wcześniej
Gdybyś wiedziała co cię chce spotkać
Wyłączyłabyś telefon
Dla mnie to narcystyczna pokusa
Żeby tanio szpanować i pokazywać
Gdzie strzelać będą pioruny tej burzy o której
Wciąż wszyscy wiedzą że jej nie będzie
Jeśli odpowiednio poprowadzić sytuację
Dużo wcześniej, z wyrazistymi detalami
I zdecydowanie mniej akademicko wyłożysz
Ten swój pod dywanem trzymany fantazyjny referat
Dlaczego faceci z suk rezygnują szybciej niż z kurew?...
Towarzysz ze strefy Ciszy, 25 march 2021
Według wierzeń narodowych
W Narodowej Wieży Owiec
Kto zamknięty w piwnicach
Pytać nie wypada
Ważne że od poziomów górnych
Skąd widać jutrzenkę
Światło w tunelu
Betlejemski ekspres bez powrotów
Od poziomów szklanych sufitów
Powiedzmy - od pułkownika wzwyż
Są już tylko dobrzy ludzie
Patrioci z importu
Z nadania
Z carskiego prikazu
Z awansu stołecznego
Ale huj tam z ekspresem
Bo na posiedzeniu
Zrzędzących mędrców z
Zarządu jonu
padło ważne pytanie
Dlaczego Chrystus - skoro już wiemy
Że był Polakiem prawdziwym
Rozmnożył wino i ryby
A nie wódkę i ogórki?
Towarzysz ze strefy Ciszy, 20 december 2019
gdyby Łazar Kaganowicz był pisarzem
pisałby jak ona
barwne kolażomelanże
najprawdziwsze z prawd
historie
o tym jak chorzy z nienawiści pijani mordercy
w mundurach polskich oficerów
gonią po dymiących mgłą Smoleńska lasach
osaczonych wystraszonych enkawudzistów
wielkie słowa w wielkim stylu
wielkie treści wielkich czasów
ale ludzie wielkich czynów
piszą drobnym maczkiem
niezrozumiałości śmiertelników
Łazar Kaganowicz wygrałby w tym roku wszystkie nagrody
wygrałby w wyścigu o klimat z Gretą
ktora by furorę jednej nocy w burdelach Berii
bez świadków, rozgłosu, śladu w papierach
“nie ma takiego człowieka”- czytalibyśmy w raportach
doniosle odkrycie- że krwią zalane doły z wapnem
urzyźniają glebę dla nadchodzących wielkich uprawców
argonautów międzyświata
a dymy ze wspomnień ciał domyślnie wybranych
tylko psują zły klimat
Łazar wygrałby nagrodę Kalergi
za brokatem azjatyckich stepów
upstrzenie małego bękarta europy
nagroda pokojowa byłaby za
spiętrzenie pod niebiosa zmrożonych ciał
w pryzmach śpiewających wdzięczności hymny
że udało sie- udało - za kark wziąć i zgonić ich z gór
w bezkresy śniegu na których wojny toczyć nie sposób
brak bezrobocia i produkcja śmierci z nikąd
z dostawą do domu i z powrotem
gdzie Rzym a gdzie Krym
i pół azji bez granic
ale ludzie wielkich dzieł
piszą małym druczkiem
wielkie plany
pamiętacie- towarzyszu Kaganowicz
jakie były jazdy z Bernardem Shaw?
ten to najpierw musiał pychę swoją nieźle stuczyć
żeby zdać egzamin na pożytecznego idiotę
gdyby ludzie wielcy byli pisarzami
to tłum małych wystraszonych miernot sam by nie umiał ocenić
którego z Judaszy w tym roku obsypać srebrnikami
Towarzysz ze strefy Ciszy, 8 april 2020
przyduszona jak bańka mydlana
pękasz bogactwem albumów zdjęć
i obrazów zaćmień słońc i księżyców
z kilku dekad
kolekcjonujesz je w stos atomowy
gdy osiągnie masę krytyczną
zaświecisz łańcuchowo nieobecnymi twarzami
jak supernowa
odpryski korony spadną w tajdze
lub między Norwidami ciszą wyryje drogowskazy
może cię poskładam z tych znalezionych marzeń
w wielki obłok Magellana
Towarzysz ze strefy Ciszy, 27 june 2021
Barwne kolaże pamiętników
Chybionych ambicji i rozczarowań
Nie do końca warto uwieczniać
Piszę zatem wiersze
O pamięci, o wodzie
O nieszczęsnych żywiołach
Zamknietych w pułapce
O bezludnych wyspach
O bezludnych ludziach
O archipelagach
Palcem po mapie
Ludzie z boku patrzą - wariat! - mówią
Ale palcem po wodzie wodząc
Nie piszę
Macam
Szukam śladów stóp
Chrystusa
Towarzysz ze strefy Ciszy, 19 june 2021
Za każdym razem gdy
Chcę opisać
Twój aksamitny brzuch
Jako centrum świata
Centrum środka
Do którego schodzą sie wszystkie drogi z Rzymu wybłąkane
Z pióra kapią łzy tęsknot
Palce które po omacku - Braillem czytają zgodność z mapami
Zaczynają iskrzyć przed burzą
Spłonie każda kartka nim spocone ciała
Zmierzą się z pytaniem
Czy jeszcze jest człowiekiem ten
Który się żywi niewysłowionym
Nienazwanym
Nienasyceniem?
Towarzysz ze strefy Ciszy, 19 april 2021
{z cyklu "pamiątki po życiu którego nie będzie"}
Przy takiej pogodzie żadne zdjęcie nie wyjdzie
Powodziowe deszcze
A zamiast kropel - litery z nieba lecą
Jak namiastka perfekcyjnych nut Bacha i Wagnera
Wszystkie najwznioślejsze przemówienia
Porywające ludzi
Na strzępy
Brzmią odbijane od stalowych dachow
Jak charczenie podrzynanych gardeł
Sceneria tak paskudna że nawet woda
Od stóp białych klifów w Dover
Zdaje się cofać z obrzydzeniem
Chyba nadciąga tsunami
Towarzysz ze strefy Ciszy, 24 april 2020
dobry wiersz - powiadają
powinien być jak akcja snajpera
jeden strzał - jeden zabity...
lunetą wychwycić kto
umie czytać, kto już niepotrzebny
a kto duchem tylko lewituje
Po tygodniach w bezruchu
bezdechu
moknięcia na bagnach
z palcem na piórze
wzrok wytężyć
i widziec dalej niż
najbliższe sympozjum
pogrzeb prewencyjny
z toastem
chwała tym co
piszą do lustra
Towarzysz ze strefy Ciszy, 12 june 2021
Przyznaje się do winy
Pisałem
Czasem nawet wysyłałem
I wiedziałem co czynię
Wzburzony spokój okiem chłodnym
Odczytuje akta
Stenogramy
Czasem prastare
Liczy wbite w wieczność
Szpile
Pod wpływem każdego z listów
Świat reaguje
Zmienia się
Przybliża do wszystkich swoich granic
Zaczyn letargu opóźnia wiązanie
Wokół gardeł
Kokardek Moebiusa
Dusze niespokojne
Które podważały każde tu i teraz
Ale z tamtej strony
Zbiera się wielka fala
Odpowiedzi
Zawady urojonych
Wytrąca się cisza
Nieznanego dotąd stanu skupienia
Stałem sie współprzyczyną
Fragmentarycznych sum i wybrakowanych
Nieskończoności
Czekania rozważań i obaw
Lub po prostu czucia
Grania na nad-strunach
Werdykt jednogłośny jednomyślny
Jednorazowy w skali życia
Bezlitosny
Z braku okoliczności łagodzących
Winny
Skazany na wieczne pisanie bez powtórzeń
Skazany na wieczne pisanie bez powtórzeń
Skazany na wieczne pisanie bez powtórzeń
Skazany na wieczne pisanie bez powtórzeń
Towarzysz ze strefy Ciszy, 7 may 2020
zawsze gdy wchodzę
w pierścień wewnętrzny
(Dante miał lewe papiery
i został na bramce)
piętrzycie się wszyscy zbiorowo
wyżej niż świeżo rąbane dachy kamienic
nie wiodła tu aleja krzyży
żelaznych Spartakusów
to nie jest wielka rzecz
ręce załamywać
gdy głos o łokieć niżej od kolan
z których dalej do ziemi
niż z grobu
dudni
ni wirus to ni orzeł w koronie
gotowy do obrony okrężnej
a wy tu przyszliście bronić
żyzności tych ruin
szablą wyszarpane psom z gardeł
wskrzeszacz Europy wszystkich epok
ja tu tylko płacę za drinki
szczęście w nieszczęsciu
lali najtńszy samogon
leje się na groby na których nie rosną kwiety
pouczenie potęgi w głowie nie wymaże faktu
że slużba szatanom to zjebane życie
wypłata gorsza niż w dniu świra
cedzisz przez ślinotok goryczy
że w Paryżu to kurestwo takie
że syfilis się zwalcza z powietrza
rękawem zmiatasz z parapetu
spóźnione pociągi
olej do głowy tłukliście naganami
ale na tępactwo zasrańcow nie ma mocnych
mowisz strzepując z kołnierza
białych czaszek łupież
zajebistość na kredyt
z opóźnioną spłatą
dała złotą erę i tusz do rzęs
warto przetrwać każdą odrę
by brnąc w tej mazi pogardy przekładni
głównym nurtem wydechu
w białym kordonie ludzi nietrwałych
przeciskać się przez gardziel ciasną
i smyczkami na fal strunach w antypody
waszych posad
brzmieć i pomrukiwać transparentami
“nie tak sie wznosi muzea”
Towarzysz ze strefy Ciszy, 20 june 2021
Jestem wszystkimi których masz
Więc nie zasłaniaj już dłonią
Trzeciego oka
Zwłaszcza że chcesz
Przeniknąć cały świat
Jakimś nie wiadomo czym
Mam dla ciebie na urodziny
Ten zwiędły pęczek
Przetrąconych życiorysów
A w telewizji mówili
Że razem damy radę
Towarzysz ze strefy Ciszy, 27 june 2021
Poeci dzisiejszych czasów bywają
Jak patrol milicji za komuny
Krążą parami
Bo jeden umie pisać
A drugi czytać
Pilnować by był porządek
Szyk w zdaniu
I moc każdej zgłoski
Odpowiednio przydatna
Życie wytrząsa z nich chaos liter
Które bieg zdarzeń-
Tu by chciało się urwać wątek
Żeby nie odzierać z powagi
Bo cała ta poezja to sztuka
Robiącą z jałmużny
Czeki in blanco
Z garści strzepnietych liter
Z łupieżu siwizny
Taki zrobić raport z życia
Żeby chciało się do niego wracać
Dopytywać o niepewne szczegóły
Towarzysz ze strefy Ciszy, 27 june 2021
Zegarki
Mają w swojej pętli
Człowieka
Merdają nim jak ogon psem
Ciekawy eksperyment
Na zlecenie wyższego lordostwa
Mówią "kasy mamy w brud"
Chociaż wszędzie po horyzont czysto
Jak oko wykol
A oko tymczasem zbielałe
Od wpatrywania się w czerń
(tu statystyki zdają się działać składnie
Bez konieczności korekt kwantowych)
Z tarczą - czy na tarczy?
Dylemat o nietuzinkowym spinie
Kusi myślą - przyśpiesz -
a nauczę cię latać
I ogłoszenia w szatniach - przynieś
Swojego zużytego człowieka
Do centrum recyklingu
Spłowiałe nagrobki dowcipkują
O podrzucaniu człowieków
Na jakieś dzikie leśne wysypiska
Domniemana oszczędność środowiska
I gazów rozśmieszających
Emisja pod kontrolą
W rytm zim płowieją jeszcze bardziej
Nożem mrozów ostrzone jak ołówki
Słuchają opowieści zamków
Starszych o kilka pokoleń
O najgorszych zbrodniach ludzkości -
Strzelaniu do zegarów
Towarzysz ze strefy Ciszy, 20 august 2021
Machnąć ręką - tak od niechcenia
Strącona przypadkiem ze stołu
Klepsydra
Zatrzymuje czas między
Punktami A i B
Między punktami ja i ty
Z rozbitego szkła
Wachlarzem ścieli się po podłodze
Piasek liter
Nieraz całe zdania
Przestrzenie przemilczeń
Rozdziały ksiąg
Które co dzień światu
Przez palce
Pochyl się poeto
Nad tą solą w oku
To cała twoja wena
Cała nadzieja na życie
Na odpuszczenie grzechów
"nie wiedziałam że
Ilość liter jest skończona"
Przez łzy i nosem pociąganie
Łka teraz
Zbierając literkę po literce
Przełyka ciężko momenty
Tu jakby zlepek przypadkowy
A układa się w jej imię
Tam dawno opuszczony wiersz
Z wybitymi oknami
W którym już nikt nie mieszka
Tam dalej dobry tytuł na książkę
Z tego pod stołem byłby dobry komentarz
Pochyl się poeto
Pomóż jej zbierać
I nie zmarnuj juz żadnej
Wykorzystaj wszystkie
Do ostatniej
Zanim znów
Wywrócisz swiat do góry nogami
Towarzysz ze strefy Ciszy, 20 august 2021
Odklejam się od Ciebie
Jak brudna koszula
Z poszarpanymi mankietami
Być może jeszcze
Mógłbym się przydać - na szmaty
Do łatania jakichś antyków po babci
Lub wyściółka u kota
Ale czas jest obfity w dobrobyt
"po co mi Bóg - skoro mnie stać"
Trzesz po bandzie wyświechtanej retoryki
Granty przyszły na czas
- to rzadkość wśród braci piszącej
Co to za poeta - bez eksmisji
Bez cienia monitów
Bez oparów w ostrości
Krytyka była bezlitosna
Opadam bezwolnie na stos
Ciuchów jeszcze do prania
" jaka ona była dla ciebie?"
Pytają warstwy przy ziemi
Jeszcze widzę fragment Twojego uda
Szpicę kolana
I nagość
Otuloną już innymi
Towarzysz ze strefy Ciszy, 20 august 2021
Poszliście w bój poszliście w ogień
Do dziś Warszawa duchem lśni
Zapłacić szliście ceny srogie
By bruk kolory przybrał krwi
Warszawskie dzieci - poszłyście w bój
A dziś hien-sępów rój
Wyrzuca w stosów gnój
Wspomnienia
Warszawskie dzieci-poszłyście w bój
Człowieku szary - stój!
Być może tu dziad Twój
Umierał
Czas wtedy życiem waszym szastał
By miernoty w orderach
Po latach w sosie kłamstwa
Mogły udawać bohatera
Warszawskie dzieci - poszłyście w bój
A dzisiaj partie szuj
Wasz trud i ból i znój
Sprzedadzą
Warszawskie dzieci - poszłyście w bój
By dzisiaj byle chuj
Przywdziewał fałszu strój
Śpiewając
Dzieci Woli w całych tysiącach
Piętrzące stosy z dnia na dzień
Głosów chórem do czasów końca
Premierom szarpcie słodki sen
Warszawskie dzieci - poszłyście w bój
Narracjo im się pruj
I prawdy gęsty słój
Obnażaj
Warszawskie dzieci - poszłyście w bój
A dzisiaj każdy tuz
Świętości sprzeda gruz
Lichwiarzom
I tylko łzy tych weteranów
Co byli z Wami w tamte dni
Moc mają by nieść pieśń ku Panu
By sen spokojny Wam się śnił
Warszawskie dzieci - poszłyście w bój
Kanalio ty się bój
Bo prawdy wielki zwój
Cię strawi
Warszawskie dzieci - poszłyście w bój
Leć w eter żalu mój
Na każdy cmentarz twój
Warszawo....
Towarzysz ze strefy Ciszy, 9 august 2021
Rozgląda się
Stanął mu
Przed oczami
Jak żagiel biały arkusz
-jak widzę nagą
Biel
To od razu mi się chce -
Tanie usprawiedliwienie trzepania
Tomiku za tomikiem
Literat w eremie radził
Prowadź dziennik dni bezpłodnych
Bez weny
Oszczędź światu gniotów
W stowarzyszeniu mawiali
-płacimy od litery
I bonus od strony -ale tylko
Za te dobre - pisz
Jak czujesz
Patologia!! —wytykały go na ulicy
Gałęziami
Przydrożne drzewa
Fanki stopniowo przestały
Chodzić na wieczorki autorskie
Nadgodziny w fabrykach
Celulozy
Były nieznośne
Znalazłbyś czas dla mnie
A nie tylko piszesz i piszesz -
Żaliła się żona bezpłodna
Bez weny-
Kogo tym chcesz zbawić?
Na nobla nie ma szans
Milczał z głupim niemodnym akcentem
Zresztą - świata nie widział
I nie bardzo łapał
Jak działa
A świat patrzał mu na ręce
Podobno wiersz
Jeden na tysiąc
Wyjdzie na ludzi
Z których tylko garstka
Wyszła na wiersz
Który zbawi
Towarzysz ze strefy Ciszy, 9 august 2021
Zegarki
Mają w swojej pętli
Człowieka
Merdają nim jak ogon psem
Ciekawy eksperyment
Na zlecenie wyższego lordostwa
Mówią "kasy mamy w brud"
Chociaż wszędzie po horyzont czysto
Jak oko wykol
A oko tymczasem zbielałe
Od wpatrywania się w czerń
(tu statystyki zdają się działać składnie
Bez konieczności korekt kwantowych)
Z tarczą - czy na tarczy?
Dylemat o nietuzinkowym spinie
Kusi myślą - przyśpiesz -
a nauczę cię latać
I ogłoszenia w szatniach - przynieś
Swojego zużytego człowieka
Do centrum recyklingu
Spłowiałe nagrobki dowcipkują
O podrzucaniu człowieków
Na jakieś dzikie leśne wysypiska
Domniemana oszczędność środowiska
I gazów rozśmieszających
Emisja pod kontrolą
W rytm zim płowieją jeszcze bardziej
Nożem mrozów ostrzone jak ołówki
Słuchają opowieści zamków
Starszych o kilka pokoleń
O najgorszych zbrodniach ludzkości -
Strzelaniu do zegarów
Towarzysz ze strefy Ciszy, 9 august 2021
Rwał dupy na znane cytaty
"tyle o sobie wiemy - ile nas sprawdzono"
Mawiał gdy pochylony nad
Stołem czwartych piw czuł
Że krzesła pod socjologią miękną
Ślizg przez życie
Na stałych elementach gry sprawił
Że po przejściu przez kordon
Dupę-i owszem - ma rwaną
Ale już o sobie wie
Że nie nosi broni
Wie jakie ma imię i nazwisko
I jaki numer seryjny
Towarzysz ze strefy Ciszy, 8 august 2021
Jutro znowu dzień rac
Kolejna godzina W
Niebywałe
Wiesz, to przedstawienie
Nigdy się nie skończyło
Chociaż kolejne akty już nudne, ciche
Bilety na kolejne spektakle
Do lóż
Nur fur Ubermensche
Powiedz mi - jak to jest
Tak wyjść z domu
I nie wrócić
Dzieci zostawić - bez mrugnięcia okiem
Wiem, tam też było się kim zająć
Zwłaszcza po pierwszym
Dzisiaj kokoniarzom
Z cze gewarą na koszulkach
Wydaje się że
Pierdolnąłeś wszystko
I wyjechałeś w Bieszczady
Te same Bieszczady które
On musiał zamiatać
Grabić
Ręcznie
Rozdrapywać
Później się dowiedziałem
Że Bieszczady mają swojego Chrystusa
Ale dużo nie mówił, nie krzyczał
Przyszedł z nikąd i odszedł w nicość
Jakiś tylko kontur wydrapany
Na krzyżu
Walecznych
Teraz da się tam dotrzeć bez broni
I da się stamtąd wrócić
Chodzę od lat po błocie
Które ma swoją koślawą dumę
Potrafi używić demony
Jeśli te dobrze płacą
Korekcja w księgach gości
A jakże - daje z siebie wszystko
Czasem siedzę na skale
Rzucam w fale kamienie
I myślę
Jakież to okręty
Przez jakież to morza
Musiały przepłynąć
Żebym teraz ja Ci stąd - znikąd
Mógł napisać
Że jedną
Z Twoich czterech księżniczek
Udało się uratować
Towarzysz ze strefy Ciszy, 8 august 2021
Są takie wiersze których się nie wyśpiewa
Śladem w tył głowy strzału z bardzo bliska
Wypalą sumienia świadkom widowiska
Są wiersze które wyszumieć muszą drzewa
Głaszczą ciszą czerni nasze szorstkie krtanie
Łamiąc się jak gałąź przedostatnim zdaniem
Są wiersze które podpierać chcą strop nieba
Z dusz nam przemocą wywloką gorzkie żale
Które - niegodni - wyznamy prze gorzale
Są wiersze których nie sposób jest się nie bać
Półtłustej prawdy wycisną treści szkielet
Na trwogę bić chcą dzwonnicą przy kościele
Są wiersze których zapomnieć też się nie da
Trwalsze sie jawią niż naszych dziadów groby
Brzmieć będą dłużej niż lichwiarski dobrobyt
Towarzysz ze strefy Ciszy, 24 july 2021
Zapytaj choć raz
Gdy się znajdziesz w tunguskiej głuszy
Co potrafi grać
W zamyślonej rosyjskiej duszy
Odpowie ci czas
Jeśli potrafisz oczy tak zmrużyć
By tam gdzie jest las
Móc zobaczyć łez morze w kałuży
Gdy usłyszysz strzał
Co potrafi rozszarpywać uszy
To ściera się w miał
Czarny proch który rozum zagłuszył
I dusza głos da
Gdy pozwolisz swe serce poruszyć
Historią z tych lat
O wszelakich odcieniach katuszy
Po tak wielu dniach
Gdy ją wreszcie wypuszczą z psychuszki
To stanie w tych drzwiach
W których już nie pojawi się Puszkin
Towarzysz ze strefy Ciszy, 24 july 2021
Po udowodnieniu że czas nie istnieje
Świat już nie jest ten sam
Czuję wieczne niewybaczenie
Na całej swojej skórze
Wstaje co rano - choć to bardziej już
Wynika z opisu przestrzeni
Zamrożonych stanów energetycznych
Półmglisty kot zaparza mi kawę
A ja widzę przez jego prześwitujące wnętrzności
Wszystkie niezapisane myśli
Przestałem się spóźniać do pracy
Przestałem rozmawiać z ludźmi
Rozmawiam już tylko z kotem
Załamało się praktycznie wszystko
Zerwane ze smyczy Fermata fotony
Kpią ze mnie - grają mi na nosie
Zastygłe w niedosiężnych pryzmatach
Giełda nowojorska zawiesiła sesje
Zbawienie odroczono
Kot się żali ze chciałby wreszcie
Doumrzeć swoją śmierć do końca
A ja muszę tego słuchać w nieskończoność
Zastygłym peryskopem przeczesuję horyzont zdarzeń
I do pierwszego Boga którego wypatrzę
Wzniosę modły - mantrę dekoherencji
Boże - wybacz sobie że ten świat stworzyłeś
Boże - wybacz sobie że ten świat stworzyłeś
Boże - wybacz sobie...
Towarzysz ze strefy Ciszy, 8 august 2021
ludzie nie zawsze są
jak elektrony
podlegające prostym równaniom
rozdwojonych jaźni
czasem uchodzą w przestrzeń
pomiędzy
pomimo to krążą
- a jakże - na wiecznym minusie
wokół jakiegoś centrum
raju wyobrażeń
ciężkiego od dobrobytu
które nie rozpada się
połowicznie
przy każdej nowelizacji ustaw
obracają się też wokół osi własnych
z całą gamą tych min
dwulicowych
które salonowym brzuchom
wytłumaczył Schroedinger
za te drobne pare groszy
niezauważalne w budżetach ministerstw
i cała sztuka życia wybrańców
w tym ukladzie
dumne pyszne czy pogardliwe
(niepotrzebne skreślić)
nazwanie się
bozonem Higgsa
To tak nieuchwytnie krążyć nad głowami
chmur wielkich
by patrząc na przez okna dacz
żyć bez tego
splątania kwantowego
Towarzysz ze strefy Ciszy, 30 june 2021
Z tą głową z chmur
Mogę nie przetrwać
Najbliższego huraganu
Sklecam sobie ciebie zastępczą
Ze strzępów rozmów
Przygodnych
Włosy będziesz miała po niej
Po tamtej fochy
Po tej tutaj śmieszek
A po tej w sukience do kolan
To dźwięczne podniebne "ę"
Ponaddźwiękowe
Miód podniebień
O dobrym seksie gruchają
Gołębie w karmniku
Gdy sypnę ziarnem sowicie
Oszczędzą mi detali
Jak obecnie mam na imię
I jakie pozycje lubię
Z tą brodą z drzew
Daleko już
Stąd nie odejdę
Drukuję Ci oczami
Przestrzenne krajobrazy pojednań
Na kartkach które
Grzęzną na granicach jako
Nadgabaryt
Wlewam się szeptem
I parą z oddechów
W te wszystkie listy
Które - Bóg jeden wie
Z tymi falami w oczach
Przed żadnym potopem
Nie ujdę
Towarzysz ze strefy Ciszy, 30 june 2021
Widziałem kiedyś moździerze
Które strzelały słowami
Wypisywały w miastach teraźniejszość
Która cięła na pół
To co było - tam - to co będzie - tam
Wypalone zgłoskami pręgi na ulicach
Żarzyły się tak
Że mogły oślepić
Żadnego z tych słów nie widziałem
Tylko uginające się od znaczeń
Przestrzenie
I ludzi zgiętych w pół
Modlitwami
By następnej salwy słowa
Spadające z nieba
Brzmiały
"manna"
Towarzysz ze strefy Ciszy, 30 june 2021
Mówisz - dawno nie tańczyłeś
Beztrosko
Na plaży z piasku
A muzyki w mojej głowie
Ciągle brzęczą nadmiary
Szarpane etiudy
Burzą
Burzą ciszę po burzy
Dawno ogień
Nie skakał przeze mnie
Na wskroś
Iskry na styku oczu
Zwarcie
Mocny chwyt za biodra
Dawno nie leżałem krzyżem
Na trawie
Na tratwie traw
Betonowych koszmarów
Mówisz - długo cię nie było
I też
Długo mnie nie będzie
Towarzysz ze strefy Ciszy, 27 june 2021
W sumie jesteś przyzwyczajona
Że całe miasto - męski jego koniec
Ustala wzrokiem jak wysoko
Sięgają twoje pończochy
Jest środek dnia
A już myśli wszystkich rąk
Sprawdzać chcą
Czy założyłaś majtki
Słońce opieka na brąz tylko te wyjątkowości
Dostępne dla każdego kto umie być
We właściwym miejscu i czasie
Idziesz z gracją do domu
Przydrożna trawa wspina się wyżej
Może źdźbło jakieś muśnie twoją nogę
Zaczepi się - wespnie do góry
Gdzie ponoć raj w każdym z mitów
W domu czeka na Ciebie łóżko
Które przyjmie każdą wilgoć
W progu stoisz - gdy tylko zrzucisz
Tę kokieteryjną przejrzystą apaszkę
Przycisnę ciebie całą do mojej wyobraźni
Wichrem wszystkich przeciągów
Z czerwonej zakazanej listy
Towarzysz ze strefy Ciszy, 27 june 2021
Niepotrzebnie wycinałem
Chorągiewki z nieba stalowej szarości
Wycinane
Pudrowane
Machanie nimi tylko łzy ociera
Z oka cyklonu
A Be Ce - i tak dalej
Może będzie jak w pogoni za Bismarckiem
Że tylko krzykacze z bocianich gniazd ocaleją
Poświadczać że "było nas więcej
Przed salwą
Śmiechu"
Historia - w sumie może Heisenberg miał rację
Dopowie się - gdy ktoś zechce o nią spytać
Czasem to mogą być głupie pytania typu
-dlaczego rewolucja październikowa
Była w listopadzie
A euro 2020 - w 2021
Mnie już wtedy nie będzie na słupach ogłoszeniowych
Na krótkich prześmiewczych gifach
Zdejmą mi moje długie łańcuchy
Węglowe
Wzbije się ponad
By malować obrazy
Dla Ślepych
Towarzysz ze strefy Ciszy, 23 august 2021
Ty - Polak - najlepszy druzjej
Bez was dusze nasze krwawią
Ja poleję - zostań dłużej
Gość mi w dom a będę zbawion
Mordę twoją trza lać batem
Lachy wszystkie takie same
Zesłać was za Ałma-Atę
W "Prawdzie" pisać - Polak - chamem!
Bez was pusta Ukraina
Wiersze łkają tęsknotami
Że jest źle - nie wasza wina
Pyska daj-a z serca kamień
Ale w gównach was wytarzać
Trzaskać aż by ręka puchła
Krzyżować was na ołtarzach
Potem spalić wasze truchła
My musim się trzymać razem
Prócz was nikt nas nie rozumie
Chodźcie światu wnet pokażem
Co Słowianin zrobić umie
Stańcie tu - my wam nóż w plecy
Przyjaźń przecież nie zabawa
Bo my mali tak i wielcy
Riezać Lachów - Lachom sława!!!
Towarzysz ze strefy Ciszy, 8 may 2020
{list do Przemysława Gintrowskiego)
Mówili że nie ma ludzi niezastąpionych
Kłamali
Odkąd Ciebie nie ma
Skończyły się szlifowane diamenty
Kruchy szklisty antracyt
I łożyska na fullerenowych toczkach
Usprawniają rezonans bezdusznych bestsellerów
A barwione szkła zbitych butelek
Udają tylko moc
Dałeś mi Mistrzu ciszę
Taką ciszę co to sama śpiewa wiersze
I puste miejsce nad ktorym wciąż drży powietrze
To cały prowiant
Na ten czas przejściowy
Idę więc i świecę
Choć w oczach czernią wchłaniam obrazy
Hieronima Boscha
Czy wiedziałeś Mistrzu że łzy
Sprawniej rozszczepiają światy
Niż zbite lustra?
Wciąż jestem Ci winien epitafium
Pomnik, ulicę nazwaną
Tam będzie mały skwerek
Z laweczką, trochę kwiatow i korę rozsypię pod nogi
A ja dopiero sie uczyłem, raczkowałem
Jak rozpoznać cięcia cel oknami
I krzyczę calym spojrzeniem
Może nauczę dzieci jak biec
Na tamten upragniony brzeg
Czasem wyglądam jak jeden
Z przyjaciół których nie miałeś
Mógłbym przysiąc.
Nawet gdy Cię już nie będzie
Widzialem potem ze nikt po Tobie nie przyszedł
A bal urodzin wolności był sprzedany
Gawiedź bawi się w tresowanie
A na koniec wypastują mauzoleum...
Towarzysz ze strefy Ciszy, 27 march 2021
Już dziesięć lat temu mówiłaś
Że żywność musi być o połowę droższa
By gówniarze z socjalistycznych pokuszeń
Nie wypierdalały do rowów
Nieogryzionych czaszek
Rewolucja to dobrze skonstruowany potwór
Z wymiennymi szponami
Serwisuje się w garażu naprzeciwko
Myślałem że tym razem się zatarł
Z braku świeżej krwi na stykach
Ale przegląd przeszedł po znajomościach
I w dobie WiFi i pięć Gie
Bezprzewodowo ściąga się
Na każdy niezgięty kark
Gdzie jest kurwa twoja maska?! -
Pyta grzecznie
Niezmiennym ryjem enkawudzisty
Towarzysz ze strefy Ciszy, 2 september 2020
Tę dziurę w sumieniu
Wykopałem sam
Bez unijnych zachęt
Zajęło mniej niż życie
Mniej niż śmierć
Strefa wolna od koronapierdolca
I hiperinflacji
Głodu też tu nie ma - to novum - powiadasz
A gdyby tak zasypać wapnem?
A gdyby zasypać cukrem?
Napisz proszę do mnie list
Zanim ja skończę pisać ten wiersz
Jakoś to sie w papierach zamknie
Wyszedłbyś na wariata
Listy tak długo nie idą
Twoja córka - chyba ta starsza
Mówiła
Jak smakują psy
Te z krzywym akcentem smażone
Dużo by opowiadać
Wnuczka Twoja - ta którą znam najlepiej
Pamięta kolejki
Czarną Wołgę, żywność na kartki
I wstyd niedopasowania
Do szarej czerwieni
A ja dziś widziałem
Tysiące pięknych ludzi na klifie
Nikt... Żaden nie skoczył
Może nie wiedzieli
Że najlepsze wojny zaczyna się wrześniami
Towarzysz ze strefy Ciszy, 14 april 2021
Nie trzeba urządzać seansu
Wywoływania duchów
Żeby one przyszły
Dla kogoś kto
Nie ma obycia z ludzmi wolnymi
I oni nie mają szans na zrozumienie
Co z tego ze miałaś łzy
Zimno w piecu i ciche dni
Post-traumy to tylko tło
Obojetnie z której strony
Domalujesz słońca
Wszystko się o ciebie odbija
Nie dajesz światu dojść do słowa
Nawet w ten jeden dzień
W którym Bóg obiecał
Odpowiedzieć na każde z twoich pytań
Na koniec przywołujesz wszystkie sztormy
Huragany, pioruny gniewów, sprawiedliwość
O której nie masz pojęcia
By wywołać wojnę światów
A tu się milczy o naprawdę poważnych sprawach
Towarzysz ze strefy Ciszy, 23 october 2020
Okiem stratega widziane
Wiersze zginają karki
W kłąb kolczastych pętli
Zdatnych do obrony okrężnej
Wspiąć się wyżej i mocniej
I wbić się spojrzeniem
We wszystkie fale
Stojące u progu
Wąwozy przemilczeń
Ktorych sforsowanie zmieni
Bieg zdarzeń bieg świata
Bieg ziemi
Popiół ze szlamem
I proch linii wytartych
Gdzie akurat odparto atak
Krytyki prewencyjnej
Rozsypać tam gdzie
Głowy przeoczone kwieciście
Wzbiją się lasem ku słońcu
Prawd niedopowiedzianych
Z trzaskiem zamykane tomy
Jak preludium kaskad krwi
Z podciętych gardzieli
Pretendentów do autorskich errat
Brak jest moim pasterzem
I nikt nie będzie mi Panem
Towarzysz ze strefy Ciszy, 4 april 2021
Kto by pomyślał ze tak łatwo
Przyjdzie udowodnić że
Poezja jest falą
Bierzesz garść liter i rzucasz
W spienioną ciszę bieli kartek
Spiralą czarnych znaczeń
Rozejdzie sie promieniście słowotok
Garby co wartościowszych głosek
Góra - dół góra - dół
Jak w tanim pornolu
Rozstąpi się może
Na czerwono
I cóż mamy począć my
Wierszokleci
Spod ciemnej gwiazdy tułacze
I z Bożej łaski - poeci
Gdy Bóg juz sam
Wszstkie dobre wiersze napisał
A nam patrzy na ręce
Jeśli nie będzie ludziom
Sprzyjać obiecaną miłością
Następną garścią liter
Udowodnię - ze Go nie ma
Towarzysz ze strefy Ciszy, 4 april 2021
Nawet naprędce sklecona
Rekurencja samoanaliz
Ciągów chaotycznych liter
Twoich niewydanych tomików
Daje w wyniku wyraźny zbiór
Wszystkich Twoich mglistych konturów
Poszarpany życiorys
Na krawędziach którego nakładają się
Dogłębnie ukrywane dyfrakcje
Uczuć i strachów
Myślałaś że nikt się nie domyśli
Z tego ciasta czasu kroisz mi potężny kawał nieświadoma
Że w jego rozwarstwieniach i sprzecznych wymiarach także dostrzegę
Że gdy nikt nie patrzy
Oboje wzdychamy do tego samego księżyca
Towarzysz ze strefy Ciszy, 3 april 2021
Obiegam świat jak słońce nieregularnie
Sprawdzam czy latarnie morskie
Gasną o wyznaczonych godzinach
Nad Tobą przelatuję w pełni gdy śpisz
Opalam Ci plecy i wygryzam Ci łuski
Tatuuję kręgosłup odciskami palców
Nieznanych detektywom
Twarz twoją znam tylko ze zdjęć
Szczęśliwi którzy śpią w dzień
A nocami tropią tęsknoty zagubionych
Towarzysz ze strefy Ciszy, 3 april 2021
Poezja to sztuka
Usuwania niepotrzebnych słów
I wirtuozi potrafią
Całymi słownikami
Bibliotekami
W kryształowy ogień
Całe dialekty
Języki
Po pochyłej brzozie
W dół z wapnem wszechciszy
Ku wiecznemu milczeniu
Przodownicy słowa - wystąp!
Niepotrzebne- skreślić
Towarzysz ze strefy Ciszy, 3 april 2021
Odmieniam
Przemijam
Przez wszystkie
Losowo napotkane
Póki jeszcze czas
Odmienionych
Towarzysz ze strefy Ciszy, 3 april 2021
A jednak jest wojna
Na mieście widzę już
Pierwsze straty
W ludziach
Jest ich coraz mniej
I są coraz mniejsi
Błądzą po coraz bardziej
Ślepych zaułkach
Coraz bardziej bez świadków
Podobno wszystkie maski czekają
Az wreszcie wprowadzą
Kolejne obostrzenia
Wyrażane w nożach
Towarzysz ze strefy Ciszy, 2 april 2021
Bez twojego słuchu
Absolutnego
Nawet nie wiem kto
Depce mi po piętach
Echosonda też padła
Nic nie wiemy zatem
O nadciągających trzęsieniach ziemi
Z map wynika
Że ten korytarz wiedzie donikąd
Kolejny wiersz w którym
Nie mam się gdzie podziać
Mówisz - suez zablokowany
Główna aorta twoich banałów
Się dławi
Przestrzelone tchawice charczą
Że muszę rozmrozić Arktykę serca
I rozumu
Albo do Twoich drzwi kuchennych
Zastukam w przeddzień sądu
Jeśli dam radę opłynąć
Afrykę rajów utraconych
Towarzysz ze strefy Ciszy, 2 april 2021
Ciągle słyszę
Harfy Twoich rzęs
Wszędzie
Jak dźwięki z nieba
Już nawet przed
Lekarzem pierwszego kontaktu
Nie ukryję faktu że to
Choroba popromienna
Wymioty nieskrystalizowanych ścieżek
Pamięć zanika cyklicznie
Włosy mi wypadają
Naświetliłem się Tobą
Tak intensywnie
Że teraz już czekać tylko
Jak w oczy będzie kłuło
Jaskrawe światło
A zzieleniałe paznokcie
Będą schodzić
Z impetem
Szczęku imadeł i krzyku
"skurwysynu - jak brzmi jej imię??!!"
Towarzysz ze strefy Ciszy, 23 march 2021
Przenikalność ciepła przez
Tekst
Okazuje się zależeć
Tylko od dobrej woli
Wyrafinowane na pierwotnych zamówieniach
Precyzowane
Wybiórcze osuszacze domysłów
Z fokusem pod oczodoły
Rozminęły się z oczekiwaniem
Wydajność wierszy podobno
Ustawicznie spada
I serfowanie na fali
Promieniowania tła
Spełnia już tylko marzenia
Atawistów
Idą święta
A tu przegląd snajperów nadziei
Zmienia się w kalejdoskop
Z malowania twarzy został tylko
Biały puder i kurewsko agresywny róż ust
Odbija się to wszystko nachalnie
W soczewkach doborowych
Drogich lunet
Rewia udziwnionych onanizmów
Z ciągłymi pytaniami widzów
W esemesach
Za trzydzieści dziewięć groszy plus VAT
Kto miał dłuższą lufę, kto polerował sprawniej
Kto strzela seriami a kto w okna ludziom zagląda
Tak nisko upaść
Możemy my wszyscy
Żonglerzy bezsłowia
Wsłuchani w bębniasty rytm
Pieczęci na dokumentach urzędowych
Nowej normalności
A przecież Bóg dał nam
Moc tworzenia światów
Towarzysz ze strefy Ciszy, 2 april 2021
"Przed internetem świat nie istniał"
Najnowsze odkrycie naukowców
Błyskiem rozlało się
Po całej płaszczyźnie globu
Wszystkie pamiątki
Ordery po dziadku
Pamietniki, spalone księgi
To skamieliny wymagające
Burzy na forum i w grupach
"sprawdź czy jest link" - pierwszy krok
Procedur datowania i sprawdzania autentyczności
Nie odwracaj głowy od ekranu
Nie odkładaj telefonu
Bo przepadniesz w świecie zwidów
Wiecznego grzechu i fejk niusów
Tam złe myśli materializują
Mury, bariery, szklane sufity
Rachunki i raty
I biada tym co w Dzień Sądu
Nie będą mieć zasięgu
Towarzysz ze strefy Ciszy, 2 april 2021
Czasem się jeszcze wydostają
Nad powierzchnię mgły
Przedkoronawirusowe
Listy z pogróżkami
O braku awansu przez
Dwa lata
Zesłaniu do hoteli trzygwiazdkowych
I dziewczynach bez matur i magistrów
Było ( czy nie było?) się gdzie
Schować
Zaszyć
Przed zgiełkiem spierdalać
W Bieszczady
Gdzie wciąż opowieści
O domach z azbestu
O twardzielach z milicji
Szturmującymi Berlin
Wozami pancernymi
Pancernych papierosów
O... A tu apel o spokój i czas
Bo dobry car na pewno
Pochyli sie nad prośbami ludu
Towarzysz ze strefy Ciszy, 2 april 2021
My - poeci - skromni archiwizatorzy
Cienia kształtów każdej możliwej przyszłości
Czasem może zgrabnie - gdy wena zagości
A czasem ot-tak - byle Łazarz ożył
Różnych klas kalibrów rozmiarów księgowi
Grzeszków i przewinień bilans sumujący
Czasem iskierką - pod stosik - niechcący
Lub świat ten czymkolwiek z nagła przepołowić
By z trzewi padołu żar lawą szlachetny
Nie kipiał na później - tryskał tu i teraz
Zmiótł stare - dał nowe - nim weźmie nas cholera
Nim ktoś gorszą z prawd - głośniej - niestety
Przemyci pod oczy na srebrnym ekranie
Lub czołgowym czole z płyt stali tak litej
Że takie będą Rzeczypospolite
Jakie jej poetów dziś wierszy pisanie
Towarzysz ze strefy Ciszy, 26 march 2021
Tło w istocie ma małe znaczenie
Szorstka zieleń czy biel połysków
Daje poczucie nieskończoności
Pyłem, pudrem, gwiezdnym lukrem
Nakreślać cyklicznie kontur Światów
Z tak miażdżącą regularnością
W wiecznej gotowości na kataklizm
Powtarzalny, zwiastowany znakami burz
Szybkie przebłyski resetów
Nikt lepiej nie potrafił
Ukryć Boskiej cząstki
A jednak masz
W stopach sejsmograf
I niezależnie od erogennych stref wyciszeń
Całe życie naznaczone
Czekaniem
Na odpowiedź
Echa
Towarzysz ze strefy Ciszy, 27 march 2021
Całą tamtą wojnę
Tą
Tę
Spakowałem w jeden plecak
A nieprzespane noce upchałem
W jeden śpiwór
Wspinam się na lodowce księgozbiorów
W dziczy bibliotek zawsze
Odbijam najwyższą palmą
W puchowym przyczajeniu
Zrobiłem Ci jedno tylko zdjęcie
Z bardzo długim czasem wygaszania
Kolejne życie
Nabite w butelkę
Gotowe do strzału
Towarzysz ze strefy Ciszy, 13 july 2020
Mój dom ciągle płonie
Chociaż strzechy każdej mokry szmat
Spłynął dekad garści temu lat
Już na groby których nie ma
Moje serce jeszcze do niej
Chociaż nigdy nie zaznała blasku
Światła życia i miłości co w potrzasku
Tych przeklętych świata stron zamienia
Wszystkie barwy, dźwięki o obniżonym tonie
W pogardliwy ścierwa kłąb przegniły
Gazet szczebioczących sykiem tak niemiłym
Że aż w bezimienny krzyk drżąca ziemia
Ku przestrodze i ku gniewom nieb powonień
Przeciw światu czekom puszczanym in blanco
Których podła moc prze ku mnie falangą
Przez nich w stanie wojny moja strefa cienia
A mój potok łez ciągle płonie
Towarzysz ze strefy Ciszy, 19 april 2021
Moja droga może o tym nie wiesz
Jeszcze
Ale tam gdzie piorun
Trafia w ziemię - zostawia kamień
One mają nawet swoją nazwę
Są dziwne
Wyglądają jak gardło
Ściśnięte ostatnim pytaniem przesłuchania
Pioruny i blyskawice
To tak jakby ktoś podświetlił na chwilę
Jeden tylko korzeń
Wielkiego drzewa
Które rośnie i rozkwita pod ziemią
Chodź, opowiem ci skąd sie biorą
A Ty mi opowiedz
Jakie kwiaty wypuszczają
Towarzysz ze strefy Ciszy, 4 may 2021
Pozwól że będę solą w oku
Wszystkim co chcieli żyć z doskoku
Tłumom co stoją w kręgu wokół
Co zawsze milczą stojąc z boku
Zaspokajając chciwe żądze wzroku
Pozwól być w gardle węzłem kości
Wszystkim co w szczerej swej podłości
Zdeptać chcą każdy cień miłości
Każdego co sen dobry mości
Zepchnąć by chcieli w czarną czerń nicości
Pozwól że będę gwoździem w bucie
Tym co by chcieli tylko uciec
Tuż po tym gdy w służby surducie
Na srebrnej tacy w czarnej uczcie
Zaserwowali ludzkie dusze ludzkie czucie
Pozwól też kłodą być pod nogi
Tym którzy chętnie - Boże drogi
Zawrócą wszystkich z dobrej drogi
Zmieniając życie ich w pożogi
Bez najmniejszego cienia własnej trwogi
Pozwól bym mógł zakwitnąć kwieciem
Wszędzie gdzie zbłąkane Twe dziecię
Gdy wicher dziejów już je zmiecie
W odmęt zapomnień cichych na tym świecie
Wzniosę się nad nim w bluszczu piruecie
Towarzysz ze strefy Ciszy, 4 may 2021
Widzę nasze twarze dwie
Ostatnio często
Zestawione - naprzeciw siebie
Na afiszach
Jak reklama spektaklu w teatrze
Który z braku dotacji
Staje się niszową awangardą
Stajemy w słońcu wobec całego świata
Ty- tam, a ja - tu
A za nami kruczo
Trzy czarnowłose dziewczyny
{jesteś o nie strasznie zazdrosna}
Które zaśpiewują na śmierć
Chórem tła
Każdy moment
W którym nie potrafimy się wysłowić
Wpływy z biletów nie starczyły nawet
Na esemesa z tekstem
"kocham cię"
Towarzysz ze strefy Ciszy, 4 may 2021
Ostatnia w tej części świata
Hodowla ludzi offlajn
Właśnie straciła dotacje
Z bieżących przychodów
Nigdy się nie utrzyma
Pozostałe w obiegu jednostki
Szybko wychwycone będą
Przez kolekcjonerów
Rekonstruktorów historii
I biblioteki archiwalne
Podobno w tych nowych wersjach
Strach jest tak intensywny
Że na haju trzymają dłużej
Towarzysz ze strefy Ciszy, 3 may 2021
{z cyklu "pamiątki po życiu którego nie będzie"}
Każde słowo które powiem
Filtrujesz wprawnie
Precyzyjnym pryzmatem oka
"tutaj jest stos domniemań
Tam pajęczyna strachów
Tu mity i legendy"
Stopklatki werdyktów poruszają niebo
W takim momencie zastygu
Bardzo prostym wielomianem
Zrobiłbym z siebie drugą ciebie
Odcedzoną z błędów pomiarowych
Urywasz w pół wdechu
Tym tańcem po omacku
W czarnej komnacie luster
Oboje jesteśmy skatowani
Od poprzedniego rozdania
Towarzysz ze strefy Ciszy, 2 july 2020
Śniłem ostatnio puszkę Pandory
Więc chyba muszę być ciężko chory
Wokół tańczyły czarne upiory
Drzewa ciosane do naga z kory
Tak zaczynają się mdłe horrory
Nie chciałem ruszać od puszki wieka
Klątwy Pandory - na nie nie czekam
Uszedł już ze mnie kontur człowieka
I łez deszcz szczery ktorych powieka
Nie utrzymała po wszystkich wiekach
Każdy sen tutaj jest snem wariata
Zagubionego w nieswoich światach
Gdzie w każdym z okien - żelazna krata
Za oknem tańczy chochoł- pokraka
Na sznurkach stryczków miejskiego kata
Padało w tle gdzieś bardzo rzęsiście
Szumiały drzewa - gubiły liście
Zza horyzontów diabelskie iście
Śmiechy dudniły jakby tu czyściec
Pytał szyderczo o czym śniliście
Mi przypętały się moje byłe
Strzelały w głowę gdy stałem tyłem
Padłem na korzeń brzozy pochyłej
Na ktorej napis "jestem więc byłeś"
Obudź się jeśli ci życie miłe
Towarzysz ze strefy Ciszy, 3 may 2021
{z cyklu "pamiątki po życiu którego nie będzie"}
Z podciętych gardzieli
Wszystkich wieczorów
Które nas podzieliły
Wylewa się obfity potok
Chmur oberwanych
Mówisz - "masz więc w czym smutki topić"
Ja chwytam gołymi pstrągami
Wersy pod prąd
Ku zatraceniu
Gradobicia przemilczeń
Tylko dekorują ten moment
Gdy w tęczowej eskorcie
Najwiekszych łez spada
Na moje stosy śnieżnych kart niezdobytych
Cała nuta Twojego serca
I dźwięczy bez końca
Jakby tu Jerycho
W oblężeniu
Będzie biło mileniami
We wszystkich bibliach
Moich nanosekundowych Światów
Wiecznych tęsknot
Towarzysz ze strefy Ciszy, 3 april 2021
Pisanie wierszy jest
Jak gra w szachy
Jeśli nie zaskoczysz prasy
Trzyruchowym nieznanym szewczykiem
Wdasz się w pozycyjno-manewrową
Żonglerkę półsłowami
Zaczniesz być zależny
Od obycia czytelnika
Towarzysz ze strefy Ciszy, 4 may 2021
Nasze groby są wszędzie -
Zacząłeś zupełnie znikąd
Nie wystarczy palić nocą
Świec w oknach
Żeby na świecie zrobiło się jaśniej
Sypiesz z rękawa stosy złotych rad
Modlitwy o przepis na lekarstwa na raka
O koronawirusie jest wszak zakaz
Wspominania
A co jeśli wtedy na ziemi ludzi
Żyło wiecej niz teraz?
A co jeśli kula jest płaska?
A jeśli Chrystusem narodów
Jest dumny naród Serbów?
Twój ślizg przez życie
Od fakultetu do fakultetu
Na zasłużonych znizkach studentów
Nauczył cie tylko sztuki
Niezadawania pytań
To nie jest fraktal spotkań żywiołów
Ale każde strzałki na mapach
Nawet prądy morskie
Mają większy sens
Po odcedzeniu od "tu i teraz"
Gdy jeden punkt chce płaszczyzny zaginać
Przestrzenie tworzyć
To w tym wiecej pychy i pogardy
Niż w rewolucji bolszewickiej
I co zrobisz jeśli jutro
Ze snu cię wyrwie głos z chmur
Wstań i idz między nich
I nie grzesz więcej
Towarzysz ze strefy Ciszy, 20 june 2020
Bez spowiedzi nie przejdziesz
Krok dalej
A każdy krok
Który macałeś
Wymyj
Z pamięci
Spłukując z duszy plamy
Czystą
Bez komunii jesteś tylko odpryskiem
Zwalanych z nisz katedralnych
Rzeźb artystów wielkich anonimowych
Gdy łbami o ziemię z wysoka
O bruk
Niech zstąpi duch twój
Wraz z ich czerepami
Na gruzu hałdę
Gdzie słońce wypali a deszcze wystudzą
Bez dnia świętego święcenia
Kierat domysłów
Pętla
Spirala nienawiści
Tętęt w żyłach krwi nieczystej
Żył żył póki żył
Nie naznaczył poziomem przesytu
Brak życia matters
Bez cudzołożenia
Bez grzechu poczęty chociaż
Z wszechgrzechem urodzony
Dwie trójki z trzech
Dwa trójkąty zboczeń
W gwiazdę skrzyżowane
Wodom pogańskim poświęcony
Rozdrapany przez powietrze i ziemię
I tylko ognia orgii brak
Bez cudzołożenia
Na nieswoje - wiec: ognia! Ognia! Ognia!
Zanim postawimy na nim krzyżyk
Nie będziesz miał
Waluty cudzej przed euro
A z zazdrości czerwonej
Sierpem i młotem wykute
"zgub honor w obczyźnie"
Na najwyższym z kopców
Kości i uszek z barszczu czerwonych
Na stos
Bez zrozumienia głębi rowów
Fallicznie ironicznie i roniąc
Z hard-serc ciężkich pozdrowienie
"huj ci w dupę jak nie skoczysz"
W ogień
A tu woda woda
Wszedzie woda do bezrozumnego
Zrozumienia do przesytu
Brudnych od oskarżeń rąk
Z listu do covidian odczytane
"dał wam przykład Bonaparte"
Z bękartem
Bon - w zaparte
Na zatracenie w bagnie
Gdzie wody w ziemi za dużo
Walka wieczna trwa
O wodę czystą wódę
Z bagnem walka - ze złą ziemią
O powrót do chrztów pogańskich
Z mułem na rękach
A przecież pokazał wam jak wracać
Osobiście był we własnej osobie
Namiestnik
Z Pontu Piłat
Towarzysz ze strefy Ciszy, 15 june 2020
Zaczęło się w sumie głupio
Czarno na białym stało
Ale ktoś powiedział
"gówno - gówno - gówno - gówno"
Niby świetnie
Ale już było
Zbyt precyzyjnie
Cała strona podarta na strzępy
Z tułających się po bruku liter
Można by niezłą litanię
Do gęb wycierania
Po rozlanym mleku
A tylko pomyśl o akapitach
Co w ogień
Z dymu wysnute przypuszczenie
Proroctwo udowodnień
Co by było gdyby
I bezstronność przemilczeń także
Podważona
Krzywym zwierciadłem
Kozyriewa
Od dziś - zakaz pisania
Co napisano-zakaz czytania
Co przeczytano - zakaz pamiętania
Co zapamiętano - zakaz powtarzania
Powtórzyła sie historia
Raz drugi trzeci
Raz raz lewa
Nieobecni wystąp
Rozejść się do swoich epok
Towarzysz ze strefy Ciszy, 19 april 2021
W byciu poetą pomaga
Tak, ortografię lepiej znać ale
Parę ruchów trzeba wykonać
Kontakt z polonistką ze szkoły
Zdjęcia ławek na ktorych całowanie
Gazetka szkolna
I bezinteresowna rubryka przychylności
Za parę kolektywnych kafli
Profilowe z natchnień Skrzyneckiego
Parę słów ciepłych od majora
Rozkodowywalnych na salonach
Fiut przypadkiem obrobiony
W parku z podglądem
Chora matka i pręgi
I system zły i krzywdy dostrzegane
Najlepiej żydowskie
I tak...
Dobrze by było
Cos jeszcze napisać
Towarzysz ze strefy Ciszy, 19 april 2021
{z cyklu "pamiątki po życiu którego nie będzie"}
Przyparty do wszystkich murów świata
Próbuję z pamięci odtworzyć ich projekty
Wskrzesić architektów
Zgaduję datowniki
Do większości z nich stoję twarzą
W dół
Wchłaniam ich wilgoć czołem
Wydrapuję w tynkach
Oczyma suche "tu byłem"
Ale podpisuje się zawsze jako ty
Skrzyżowanymi na plecach rękoma
Liczę padające komendy
I chybione rykoszety
Towarzysz ze strefy Ciszy, 23 may 2020
Masz rację
Koniec swiata da się już gołym
Okiem odczytać z każdego
Rozrzucenia run
Run run run
Zanim nic nie pozostanie
Zanim runy runą
Borgesowy translator
Jedyny trafiony uber
Interpretator wszystkich wierszy
Tylko rozkrusz stos czterowektorów
Na fraktale liter
Zasyp nie czyniąc żadnych
Rytuałów
Niedługo poezja będzie w gratisach
Dodawana do pornoli w promocji
Lub do co trzeciej wizyty
W rynsztokowej kafejce
(tylko zbieraj stemple trwałej utraty nadziei)
Miało boleć ale jakoś nie boli
Stajesz się sławny
Masz kolejną odsłonę profilu
Error 404 nothing to show
Osaczony przez armię cyklopów
I z piramidami finansowymi w tle
Odhaczam przepowiednię za przepowiednią
Wraz z danymi na tacy we wiadomościach
Talonami na możliwe klepsydry
(Dałeś na tacę? Pierdol sie ty pedofiliarzu)
Lista dostępnych podsumowań
Coraz bardziej chwali równość tęcz
Bo i tę krzywiznę trzeba wypłaszczyć
Z ćwierćdoskonałości
Półokręgow
Pseudosfer Moebiusa
O nietuzinkoeym spinie
Z dzwonów Gaussa w dzban
Prokrusta
Krzywym slalomem Salomonów
Przelewane
"postawić mu świątynię"
Tłum zamiast igrzysk
Trzecia z lewej- wystąp
W tej ostatniej scenie
Gdy lustruję listę ofiar
Niedomówień niedoczytań
Krzywego resetu bez rozkazu
Wiem że cię nie zawiodę
Nie mam skrzydeł Ikara
Więc tym bardziej
Twardo stąpam po wodzie
Towarzysz ze strefy Ciszy, 19 april 2021
Od czasu jak mam polisę
Na życie
Świat podsuwa pod oczy
Slajdy dobrych śmierci
Zrób coś wreszcie
Dla innych
W tym kryzysie
Dla światowego pekabe
Brokerzy od ratowania
Gospodarek i przegrzanych klimatów
Polecają śmierć w te wakacje
Za utonięcie na greckiej plaży
Trzy lajki i dwa udostępnienia
A jak dobrze się wpasować
W biuro podróży
To będę gwiazdą składanki
Roud rejdż lipiec'21
Towarzysz ze strefy Ciszy, 12 november 2021
Nie ma o mnie nic
W Wikipedii - to wystarczy
By anulować akt urodzenia
I prześledzić czy gdzieś
Nie popełniono nadużyć
Wywracam się na lewą stronę
Zwykła odpowiedź
Na restrykcje i obostrzenia
Znowu mnie nie ma
Tam gdzie słońce dochodzi
Jestem minerałem
Społeczeństwa
Zaistnieję dopiero jako
W pełni wydobyty
Samorodek
Podobno takie są piękne
Dopiero po doszlifowaniu
Do obecnych trendów mody
Towarzysz ze strefy XIII X MMXXI ad
Towarzysz ze strefy Ciszy, 12 november 2021
Widziałem wywiad
Z człowiekiem który otarł się o śmierć
Wrócił właściwie z przypadku
Przyniósł
Szare kolaże obrazów z tamtej strony
I kolorową charytatywną wdzięczność
Która już nie umeblowuje żadnego z tu-i-teraz
Ja otarłem się o miłość
Szaro milczę
Patrzę
Jeszcze nie wróciłem
Towarzysz ze strefy Ciszy IV X MMXXI ad
Towarzysz ze strefy Ciszy, 21 july 2022
I co z tego że listy do ciebie
Piszę codziennie
Skoro na poczcie kobieta mówi
"Spojrzenie ma pan bardzo odległe"
Naukowcy zgodnie orzekają że
W człowieku z taką wyrwą w sercu
Znalezienie oznak życia
Jest po prostu niemożliwe
A każdy ja- w każdym punkcie
Każdej niszy
I na każdym szczeblu
Drabiny eskalacji
Społecznej
Patrzę w niebo i widzę jak spektakularnie
Spadają strącane ogólnym przyzwoleniem
Wspaniałe uczucia, szczytne idee
I rewolucyjne olśnienia
Których czas przydatności
Rozminął się
Z dozwolonymi orbitami
Towarzysz ze strefy Ciszy XIII VII MMXXII ad
Towarzysz ze strefy Ciszy, 21 july 2022
Stara zjawa mówiła
Jeszcze na długo przed odpaleniem CERNu
Żeby nie umierać
Z otwartymi oczami
Podobno teraz Charon
Jest sępem
Lata z młodymi- siada na głowach
I wydłubuje- jeśli nieopancerzone pieniądzem
(Biednemu wiatr w oczy...)
Znajomi fizycy z CERNu mówią że to zwykły dron
Co urwał się ze smyczy
Przeprawę przez Styks podobno
Skutecznie zbombardowała
Ukraińska artyleria
Teraz próbujemy jakoś
Zajrzeć w ten czy tamten świat
Zbierać odciski palców
Towarzysz ze strefy Ciszy V VII MMXXII ad
Towarzysz ze strefy Ciszy, 6 march 2023
To że się zbastardyzowaliśmy
To wcale nie znaczy o nas tak źle
Wciąż jakbyśmy trochę chcieli
Żyć jeszcze z rozpędu
I pić za zdrowie
Za kołnierze lać- byle nie zapomnieć
Bezkresu przestworzy tamtych spojrzeń
Świadczyć jakbyśmy trochę chcieli
Wciąż tę prawdę
Jak destyluje się dobrobyt
Z zagęszczonego koncentratu złobytu
I jak się sortuje odpady
Prawda?- pytasz- a co jeśli Żydzi mają rację
Jeśli Chrystus nie był Mesjaszem?
Podobno Bóg się nie zdarza
W tych światach na podobieństwo świata tworzonych
W których piękno nie jest tożsame z Prawdą
Towarzysz ze strefy Ciszy XXI II MMXXIII ad
Towarzysz ze strefy Ciszy, 21 july 2022
Na każdej akademii typu
East point
Powinni -oprócz pięknej szermierki słowem
I w słowie rzeźbienia
Uczyć że jest gdzieś wytrzymałość krytyczna
Słowo nagięte do potrzeb generuje naprężenie
Które rozsadza światy przyległe, rozwarstwia jaźnie
Wpuszcza do gry demony z międzyświatów
Uczyć- że aby pomniki trwalsze były niż ze spiżu
Stawiać je trzeba na słowach jak granit twardych
W niebo wzlatywać na tych chmurnopiórkowych
Uczyć jak w ciszę się zapadać
W zaszczekanym osaczeniu
Podobno są nawet słowa podkalibrowe do
Przebijania wymyślnych pancerzy zakłamań
Nierymowane urywane sapnięcia
Jako wykwit wzorcowych przesłuchań
Tego wszystkiego powinni uczyć lingwistów
Przed wysłaniem na front
Zanim ze zdziwieniem odkryją
Indeks słów zakazanych
Zanim wrócą do domu z opowiastkami kleconymi
Z odartych z godności człowieka
Sylab, szpikiem słów otwarcie złamanych
Albo w czarnym worku
Magnetycznych literek na lodówkę
W nadziei że jakieś dziecko
Złoży z tego właściwy przekaz
Jak to się
Mówiło kiedyś
Towarzysz ze strefy Ciszy XV VII MMXXII ad
Towarzysz ze strefy Ciszy, 8 march 2023
Przez wojnę bardzo podrożał
Chrom "adreno" i analitycy nie rozumieją dlaczego
Wykresy zwiększonej podaży szukają
Niewidzialnej ręki rynku w programach
Nie na żywo
Niby jak królowa zmarła
To też i zapotrzebowanie spadło
Ale to jednak tylko ułamek procenta
Ankieta "co sądzisz o wojnie" pokazała
Że mężczyźni i chłopcy są zawiedzeni
Marginalnym tylko użyciem broni białej
Zupełnie jakby piękno w tym świecie
Nie było już w cenie
Kilka sequeli dawno zgranych strzelanek
Typu medal of honor czy wolfenstein
Podbiłoby rynek ale już internauci donoszą
Że niby gra darmowa ale misji "Bachmut" czy "Mariupol"
Nie przejdziesz jak nie dokupisz płatnych rozszerzeń (z ustawieniem "unlimited ammo")
A to bardzo drażni
Ale ogólne oceny są dość dobre
Cztery koma trzy gwiazdki na pięć
Zdaje się że ta wojna
Nawet grywalna jest
Towarzysz ze strefy Ciszy, 5 november 2021
Mógłbyś do mnie mówić tak gęsto
Bym z Twoich słów mogła utkać skrzydła
Szeptała gdzieś między trzecim
A czwartym piętrem
Mógłbyś mówić tak lepko
By cały świat wypełnić
Brzęczącą pszczelą żółcią
Esemesy - jak się okazało - szatkują słowa na drobne
Okruchy sylab i zarysy liter
Lądują potem w wielkim
Megabajtycznym dole z wapnem
Na mapach oznaczanym jako atrakcja
Twój pierwszy krok w chmurach trwa
Póki nie uświadomisz sobie że
To tylko sprzedawana w marketach
Tania mgła z dodatkiem sztucznego patosu
Identycznego z naturalnym
Tamten szumny list a w nim
Obite dostojną krzywizną bieli kart
Frazy Bernouliego
Okazało się że nie dotarł - wiatr pchnął go
Ku awaryjnym lądowaniom w przydrożnym rowie
Obok jakichś krzyży
(Panie świeć nad jego treścią)
Gdzie raz do roku ktoś podrzuca znicz
Równie przegadany
Ta historia - jak chyba wiele - zaczęła
Się w poezji - a kończy prozaicznym zderzeniem z realiami
Odzyskanie kontaktu z ziemią kosztuje nas
Przebłysk myśli
"gdyby była nam lekką
Nie przyciągałaby nas hipnotycznie
Jak magnes"
Towarzysz ze strefy Ciszy, 5 november 2021
Wiersze przychodzą nocami
Jak opóźnione listy z wojny
Albo z tamtej strony
A w nich ostrza
"jest z ciebie tylko pół człowieka"
Albo "gdzie byłeś jak krystalizował czas"
Jestem jak pół faceta
Rozróżniam tylko dwa kolory
Kolor żywy
I ten drugi
Podobno podmieniają się cyklicznie
I można o tym się douczyć
W całej sieci
Fejk-światów
Czasem wiersze bywają bardziej cwane
Osaczają człowieka w kilka
Jak stado wilków przy świetle księżyca
Piszesz o wyciu
Od którego trzęsie się ziemia
Ale za dnia to już nie brzmi strasznie
Gdyby te wilki stworzyły
Zwartą formację
Przemysłowego zabijania
Żaden poeta by nie przeżył
Rano ostatni przeoczeni
Rozpadliby się w pył
Jak zagłodzone wampiry
A tak to doskonalą
Swoją biegłość czekania
Poławiacze pereł
Czekający aż przyjdą same
Najlepiej we wciąż
Żywym kolorze
Towarzysz ze strefy Ciszy, 5 november 2021
Więc one wszystkie były w depresji
Zalane w trupa
Morzem łez
I każda stworzyła
Swoją głębię
Ale może da się jeszcze
Świat posadowić na słupach Heraklesa
Wyraźnie nakreślić nieprzekraczalny
Brzeg czary goryczy
Osuszyć to morze
Odkryć dawne zapomniane
Nieznane już lądy
Mówią - w takiej zagrywce
Dzikie stepowe demony
Otępiałe już od dekad
Suchą stopą podejdą
By zaglądać ci w oczy
A ja chcę szukać tej dawnej linii
Brzegów krainy szczęśliwości
Gdzie ślady dawnych ognisk i w piasku
Taniec nimf zapadł w pamięć wiekom
Chcę szukać świata
Który wreszcie pasowałby
Do map
Towarzysz ze strefy Ciszy, 27 february 2023
Czyli jednak było trzęsienie ziemi- na początku
Więc wiemy gdzie posadowić punkt "zero"
Teraz napięcie będzie już tylko narastać
Można już odłożyć zdarte gardła do puzderka
(Zbieranie oczu do słoika to tak ordynarne jest
W dobie
Że aż)
Już nikt nie będzie słuchał
Już nikt nie będzie widział
Pomimo wszystkich udogodnień
Technologicznych rozwojów
Przebudzeń- większość ludzi i tak
W tej podróży przez czas
Potrafi się poruszać tylko do przodu
Wszystkie te warsztaty, wykłady, seminaria były tylko
Próbą oszukania świętego Piotra
Teraz pozostaje już tylko patrzeć
Odhaczać kratki w formularzu
(Wizyta w Kijowie była,
Ufo w wiadomosciach o dziewiętnastej było
Głód był
Burza magnetyczna była)
Wszystko w precyzyjnie wyliczonych sekwencjach
(Napięcie oczywiście rośnie)
I tylko przykro się patrzy jak cały świat
Przygotowuje się
Do hucznej akcji
"Tysiąc szkół
Na tysiąclecie
Trzeciej rzeszy"
Towarzysz ze strefy Ciszy, 27 february 2023
Nigdy nie zapukałaś do mych drzwi
A jednak czuję jakbyś tu była wczoraj
Jeszcze paruje herbata którą ci sparzyłem
A dzieci pytają "tato, co to za pani
Z błyskawicami na rzęsach?"
Gazety szumią że masz słuch absolutny
A jednak zdaje się
Że w tej obfitości piorunów które przywołujesz
Gdzieś się zatarł ten mój
Nieśmiało popękany monolog o tym
W jakich warunkach zanika
Nadprzewodnictwo
Towarzysz ze strefy Ciszy, 27 february 2023
Nic tak nie uspokaja jak
Łyk gazowanej na plaży
Bardziej płaskiej niż stoły
Do bilarda
Do rytualnego składania ofiar
(W tej kwestii podobno idylla równin europejskich
Jest niedościgniona od wieków)
Gdzie byś nie pojechał- zawsze będzie ciągnąć
Z powrotem- by stopy obmywać
W nurcie własnej rzeki
Gdzie możesz bezkarnie
Na pysk paść- ryć mordą w ziemi
I szum fal będzie przekraczany przekraczających nad tobą plażowiczów- bałtykowiczów
Bałtykliwym komentarzem "patrz! Kurwa! Kolejny"
I niby nie ma tu skał, o które można się rozbić
Nie ma śpiewu syren (w uszach wierci tylko
Charczenie gardeł w nielicznych tu muszlach
Zaklęte)
Nie ma przypływôw - tylko odpływy
Rzeki które tu uchodzą są dostojnie leniwe
I całe to morze jakieś niedoprawione
Niedosolone
Jak liście laurowe w garnku pałętają się zdechłe meduzy
Które też- nijak w kamień nie zamienią
A jednak wracać tu chcesz
Piasek w oczy sobie sypiąc wołasz
"Takim mnie piaskiem zasypcie!"
I tylko to poczucie że cała sól w tym morzu
Z łez człowieczych jest
Podpowiada dlaczego rozdarte rany
Bardziej pieką zanurzone w Bałtyku
Niż w Morzu Irlandzkim
Niż w Oceanie Świata
Niż w Morzu Martwym
Towarzysz ze strefy Ciszy, 27 february 2023
Polak statystyczny w zeszłym roku
Nie przeczytał żadnej książki
Podobno to taka cecha narodowa- oszczędzać
Zostawiać na czarną godzinę
Która- zabobonnie wierzą że przyjdzie
Rozświetlą wtedy tę czerń świeczkami
Które zaoszczedzili pierwszego listopada
Westchną "pradziadku- to twoja świeczka jest"
I zaczną czytać
Ratunkiem tutaj okazać się może
Znikający atrament- i książki z datą ważności
Nauczą się wtedy żyć w tu i teraz
Tak gospodarować czasem by stać się wreszcie
Częścią nowoczesnej gospodarki
Nowoczesnych społeczeństw
I już nie będzie znajdywanych na strychu pamiętnikòw
Gazet z czasów wojny pokazujących że
(Pisanie wiersza kontrolowane
Pisanie wiersza kontrolowane)
I skończą się wreszcie te męczące procesy z paragrafów
O kłamstwa oświęcimskie
Już nikt nie powie "ja tylko wykonywałem rozkazy"
(Więc w dobie znikającego atramentu ludzie także
Staną się wreszcie dojrzalsi, bardziej odpowiedzialni)
Pisarze i poeci na wieczorkach autorskich
Promować będą swoją jedyną książkę- za każdym razem
Ileż to zawstydzających pomyłek będzie można uniknąć
Tylko sobie wyobraź- poeto
Ten wspaniały świat ludzi wreszcie oczytanych
Ten wspaniały świat
Bez plagiatów
Towarzysz ze strefy Ciszy, 6 march 2023
Nigdy byś nie przypuszczała
Że z tych wszystkich ról do odegrania
W tym spektaklu tobie przypadnie w udziale
Niesienie piękna
Co rano wstajesz
Z prochów nocy
Z popiołów snów zasianych
I w lustrze po omacku
Szukasz odbicia
To pytanie "dlaczego ja?"
To już nawet wyśmiewa
Hałda prania w kącie i szafki w garderobie
Na co dzień przerzucaniem papierów upewniasz świat
Że nie będzie opóźnień w odbiorach
Malowanych na zielono hektarów trawy
"Czuje że się wypalam"- rzucasz w czerń nadgodzin
Do komputerów przy sąsiednich biurkach
Chociaż pustka widzi że toczy cię ten żar
Na zawołanie podpalający ciemność
Oświetlasz wtedy wszystkie kąty pokojów
Wszystkie skrywane zaułki
Zakamarki dusz
Strachy i obawy przykrywasz
Czerwonym dywanem ognia
W tym świetle sztucznie dławionym
Zdawać by się mogło że cały świat
Odwrócił się do ciebie plecami
A to po prostu zdziwiona chwila
Zdziwione tuiteraz odkrywa
Za każdym razem po raz pierwszy
Że poza twoją głową
Też jest życie
Towarzysz ze strefy Ciszy, 6 march 2023
Po niektórych widać już za młodu
Że wyjdą na ludzi
Brzmią tak jakoś dumnie
I przyrasta do nich szybko
Wizja rozpostartych skrzydeł
Doczepiona do szerokich pleców
Śmiało dopowiadają korzenie
Wmawiają je hologramom rozłożystych drzew
I mówią że żaden potop
Już nie będzie straszny
A po drugiej stronie sztormu ja
Co rano z popiołów się podnoszę
I sejsmografem w stopach zgaduję, intuicyjnie czuję
Pajęczyny korzeni dawno zrąbanych drzew
Morze już się cofa
A horyzont podnosi się falą tsunami
Zstępuję na odsłonięte morskie dna
I odnawiam oblicze ziemi
Tej ziemi
Towarzysz ze strefy Ciszy, 6 march 2023
Oni nie pozwolą wam odejść
Ba! Nawet nie pozwolą wam
W ciszy liczyć dni
Wyrywają was spod posadzek
Wydłubują was spod korzeni drzew
Jak upowcy oczy kresowiakom
Potrząsają waszymi szkieletami tak
Że aż nadgniłe zdjęcia żon i dzieci
Z przegryzionych czasem kieszeni wypadają
Wołają "tu jest przecież nasza ziemia!
Walczcie o nią kurwa dalej!!"
Wampir na głodzie krwi posunie się do wszystkiego
Sadzają udające was kukły
Na grzbietach koni trojańskich
Jak tylko im wypuszczą z bebechów
Przysłany przez centralę balast
Zacznie się pokazowa szarża
I tylko ten strach w ich oczach zdradza
Że oni wszyscy czują że
Zabili was wszystkich niewystarczająco
A co jeśli wasze duchy chodzą po lasach
Albo- nawiedzają młodych we śnie
I uczą rozpoznawać wroga po zapachu?
Tak... tego boją się najbardziej...
Towarzysz ze strefy Ciszy, 8 march 2023
"Żołnierze są tępymi zwierzętami hodowlanymi używanymi w polityce zagranicznej"
Henry Kissinger
Kiedyś żołnierzy się kupowało na dywizje
Sortowanych wzrostem i kolorami
(Nabrało mi się jeden dwa, ma być czy odrąbać?)
Ale rynek wychodzi naprzeciw potrzebom konsumenta
I można już ich nabywać
W grupach batalionowych ( podobno to obniża
Koszty dostaw i ułatwia księgowanie)
Dostępni są w różnych wersjach i opakowaniach
Od mocnych w gębie przez
Pierwszoliniowych z górnej półki
Po używanych z recyklingu- często bez nóg
(Są tańsi a nadal dobrzy do objazdów po szkołach z wykładami dla młodych
Dlaczego warto być bohaterem
I jak ocenić ojczyznę wzywającą od tej
Cichej ugodowej suki której flagą
Tylko dupę wytrzeć)
Instrukcje obsługi mają proste
Gwarancja warunkowa niby jest ale producent umiał
Zadbać o mały druczek
Przycisk do włączania w miejscu oczywistym
Port usb i gniazdko do ładowarki
Na amazonie mają trzy koma siedem gwiazdki
I jeden komentarz
"Nie polecam gdyż błąd oprogramowania nie rejestruje
Kiedy ich pięć minut mija"
Towarzysz ze strefy Ciszy XXIX X MMXXII ad
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
1 june 2024
Kropla deszczuJaga
1 june 2024
0106wiesiek
30 may 2024
Over Your DreamSatish Verma
28 may 2024
Watching A MiracleSatish Verma
27 may 2024
Stąd do wiecznościJaga
27 may 2024
No ComplaintsSatish Verma
26 may 2024
Between Whips And TetherSatish Verma
25 may 2024
Travesty Of TruthSatish Verma
24 may 2024
The Saga Of BreakupSatish Verma
23 may 2024
The Saga Of BreakupSatish Verma