22 october 2011
22 october 2011, saturday ( Przyszedł Adaś )
Dziś wczesnym popołudniem przyszedł Adaś Ferenc... Szedł do domu ze sklepu ogrodniczego przy Manhattanie, kupił wapno na działkę...
Przyszedł, choć nie oczekiwałem niczyjej wizyty, chociaż nie chiałem niczyjej wizyty. Leżałem nałykany na maxa relanium, hydroxizinum, ketonalu, nurofenu ultra forte i aspiryny. Ból zajął prawie cały mój mózg, okupant pieprzony. Ale i ruch oporu się uaktywnia, na razie anemiczny. Próbowałem czytać Listy Joyce'a i Historię literatury arabskiej kogoś tam, tak na przemian. Wtedy dopadał krótki sen, pólsen, ćwierćsen. Do tego jeszcze gra w węża na komórce... I znów.... jednaósmasen, jednaszesnastasen, jednatrzydziestodrugasen...
Przyszedl Adaś, zapukał. Sam bym się nie zwlókł z wyrka, żeby otworzyć, bo przy wstawaniu ból największy... Ola otworzyła. Adaś jest jednym z nielicznych, którzy nie opalają mnie z Gauloisesów, Chesterfieldów, Lucky Strike'ów czy zwykłych skrętów (nie mówię tu o Robercie Neumannie czy Adamie Siedleckim, bo oni niepodlegli tytoniowi). On ma zawsze papierosy. Dziś wyciagnął ruskie Viceroye i Jin Lingi (tzw. Koziołki).
Ale dlaczego ja tak o nim dzisiaj....?
Adaś zadał mi jedno pytanie:
- Bóg nas prześladuje, prawda? Czuję to... Wojtek, powiedz, to dobrze czy źle?
Nie wiem, Adaś, nic... Czy to ma znaczenie?
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
1605wiesiek
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
1505wiesiek
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga