23 may 2011
Krótka sztuka z okazji końca świata
Sztuka pt. "Nie zwiążemy końca z końcem":
Osoby:
DROGI BRONKU- prezydent kraju nad Wisłą;
PIERWSZA DAMA- ale druga żona prezydenta;
PREMIER Z PÓŁTUSKA- charyzmatyczny i faktyczny przywódca (zwłaszcza
przy wódce), obdarzony dźwięczną wadą wymowy "ku pokrzepianiu serc";
MINISTER SPRAWIEDLIWOŚCI;
MINISTER OBRONY NARODOWEJ;
KSIĄDZ STANISŁAW- kapelan kancelarii prezydenta i nadworny poeta, przez
długie lata pełniący posługę na Jasnej Górze, gdzie zdobywał
doświadczenie duszpasterskie i zyskał swobodę operowania rymami
częstochowskimi;
OBYWATELE;
(Prywatne apartamenty prezydenckiej pary. Szary sobotni świt, 21. maja 2011 roku)
PIERWSZA DAMA (budzi się, przeciąga z nadworną gracją i siada na łożu z
baldachimem): A czemuż to nie śpisz, drogi Bronku? Jeszcze ranek nie
tak bliski...
DROGI BRONKU (siedząc przy dębowym biurku i "Dębowym Mocnym", przerzuca
sterty papierów): Kolejne depesze! Nadchodzą od tygodnia z całego
świata! Słuchaj tego: królowa angielska oficjalnie informuje mnie, że
pałac wraz z przyległościami i całą służbą przepisuje na mnie, klucze
zostawia pod wycieraczką, tylko uprzedza lojalnie, że wszystkie powozy
wymagają przeglądu i koła koniecznie trzeba naoliwić. I takich depesz
są tysiące! Zaczęło się od Niemiec, Francji, Anglii, a teraz już nawet
Mozambik! Świat stanął na głowie, odkąd zapowiedzieli na dzisiaj jego
koniec. Ja wszystko rozumiem, moja ty słodka Pastylko Nasenna, w końcu
koniec jest zasadniczo raz w życiu, ale od tej wszechobecnej
biurokracji dostanę jeszcze kota! Albo gorzej: palikota!
PIERWSZA DAMA (podchodzi do męża i głaska go czule po głowie): Ależ nie frasuj się zanadto. Jutro już będzie po wszystkim.
DROGI BRONKU: Jutro? Ależ skąd! Jutro to dopiero czeka nas sprzątanie
po tych wszystkich fajerwerkach! I jak zwykle wszystko zostanie na
naszej głowie! Cały świat umywa ręce i najzwyczajniej w świecie sobie
ginie! Tylko nas znowu nie uwzględnili w planach zagłady! Mamy swoją
Unię, swój Afganistan, swój trud i poświęcenie!
PIERWSZA DAMA: Ostatni będą pierwszymi, drogi Bronku. Kiedyś i dla nas
zaświeci słońce. Tymczasem musimy łączyć się w bólu i nadziei...
DROGI BRONKU: Ja się łączę w bulu i nadzieji! Tylko chwilowo nie mam
zasięgu... Ale ja jestem patriota, swój chłop, człowiek z prostego
ludu. Ale niezmiernie irytuje mnie, a nawet oburza, fakt,że po tylu
latach starań, po wyjściu z czarnej du... czarnej dziury, po wejściu do
Europy i kilku jeszcze innych wejściach tu, i ówdzie...Nadal decyzje na
szczycie podejmuje się bez naszego udziału!
PIERWSZA DAMA (z przekąsem): Bo ty, kiedy szczytujesz, to zupełnie nie myślisz...
DROGI BRONKU: Co mówiłaś, słodki Lukierku?...
PIERWSZA DAMA: Eeee, nic takiego. Kontynuuj...
DROGI BRONKU: O czym to ja... A! Jak powiedziałem, nadal szczytują bez
nas! Doprawdy oburzające! Spójrz na taki Watykan- pyszni się to, bo od
lat w Rzymie siedzi! A takie maleństwo, pipidówa prawie! I oni
wyginą!!! A my nie!!! To gdzie tu prawo i sprawiedliwość?!
PIERWSZA DAMA (pojednawczo): Oj, nie można tak od razu pesymistycznie,
drogi Bronku. Bądźże jednak obiektywny! Musisz przyznać,że też mieliśmy
w swojej karierze kilka upadków, może jeszcze nie tak bardzo
spektakularnych, ale wszystko przed nami. Jesteśmy na dobrej drodze do
upadku. Tylko trochę cierpliwości. Ale pomyśl też tak z drugiej strony.
Może ten nowy świat, po końcu starego, będzie lepszy? Zobacz, będziemy
mieli dla siebie Wieżę Ajfla i Luwr... i Koloseum...
DROGI BRONKU: A ty wiesz, ile kosztuje utrzymanie takiej Wieży Hopla?!
A wiesz, jak gołębie srają na takie tony żelastwa?! Przecież ja już
ledwo zipię z Kolumną Zygmunta!...
PIERWSZA DAMA (oburzona): Bo Zygmunt też już trochę przegina!
Ostatecznie korona by mu z głowy nie spadła, gdyby sam sobie od czasu
do czasu kolumnę wyczyścił!
DROGI BRONKU: Też i prawda, moja ty ponętna Nóżko w Galarecie. Ale Zygmunt ma dwie lewe ręce.
PIERWSZA DAMA (z niedowierzaniem): To on z lewicy obiema rękami doi???!!!...
DROGI BRONKU: Nie, pod tym względem Zygi swój chłop. Ale do roboty ma dwie lewe ręce. Nienawykły po prostu....
PIERWSZA DAMA (z westchnieniem): Ach, takich ludzi, jak my, od pługa
odciągniętych to ze świecą szukać. A i wtedy nie wiadomo, czy się
znajdzie...
DROGI BRONKU: Co z tego, moja Strzykaweczko życiodajna, skoro jesteśmy
tylko ludźmi. Koniec świata, a my teraz końca z końcem nie zwiążemy. Ty
wiesz, ile dodatkowych obowiązków na nas spadnie? A ja teraz na własnej
piersi cały naród muszę wykarmić. Nie wiem nawet, czy zdążę przygotować
expose. Powiem ci, że, gdybym nie był niepalącym, zajarałbym teraz
porządnego szluga...
PIERWSZA DAMA: Przecież wiesz, że ci nie wolno! Jak mawia pan premier z
Półtuska, zdrowe płuca prezydenta, to zdrowe płuca narodu!
DROGI BRONKU: Tak, tak, pan premier to światły człowiek. Oczytany i
pełen takiej mądrości życiowej. Dlatego w obliczu tej katastrofy, która
nas spotkała, w obliczu bezpardonowego wykluczenia nas z
międzynarodowego kręgu komorientów... muszę się go poradzić koniecznie.
(2 godziny później, kancelaria prezydenta. Za okrągłym stołem siedzą
kolejno odlicz: drogi Bronku, Minister Sprawiedliwości i Minister
Obrony Narodowej)
Min.Obr.Nar.: Drogi Bronku, my w zastępstwie czcigodnego pana premiera z Półtuska. Wypadły mu ważne sprawy...
DROGI BRONKU: A dlaczego panowie sami? Gdzie pozostali ministrowie?
Min.Obr.Nar.: Minister Infrastruktury poleciał zwiedzać Mur Chiński.
DROGI BRONKU: Jak to? Teraz?! Nie mógł z tym zaczekać? Przecież jutro Mur Chiński będzie... polski!
Min.Obr.Nar.: Teoretycznie tak. Ale najpierw trzeba będzie go odbudować
po katastrofie. I dlatego Minister Infrastruktury wziął, i poleciał.
Powiedział, że doskonale wie, jak się w Polsce autostrady buduje i to
mu wystarczy...
DROGI BRONKU: A inni?
Min.Spraw.: Przedstawili L-4.
DROGI BRONKU: To gdzie, do licha, jest pan premier?!
Min.Spraw.: Na Okęciu.
DROGI BRONKU: A co on robi na Okęciu?! Chce zwiać do reszty świata i mnie samego z tym burdelem zostawić?!
Min.Spraw.: Nie, wprost przeciwnie.Po Irlandię pojechał...
DROGI BRONKU: Po kogo?!
Min.Spraw.:No, szanowny pan premier powiedział, że skoro w Irlandii
zrobił Polskę, to w obliczu zagłady miejsce Irlandii jest tutaj, w
Polsce.
DROGI BRONKU: I co?
Min.Spraw.: I wyczarterował specjalny lot. Teraz pewnie Irlandia już
ląduje. Dlatego pan premier pojechał czynić honory pana domu i czeka z
chlebem, i solą. W końcu zasługi ma ogromne: zastał Irlandię drewnianą,
zostawił Polskę murowaną! Hej!
DROGI BRONKU (załamując ręce): Przenajświętsza panienko, to z kim ja mam teraz o przyszłości Polski rozmawiać?!
(Drogi Bronku kładzie się na podłodze i zaczyna płakać, jak dziecko)
Min.Spraw.:Ekhm, drogi Bronku,przestańże się mazgaić! Ojczyzna wzywa!
DROGI BRONKU (zawodząc rozpaczliwie): Ja chcę do pana premiera!!!
Min.Spraw.:Eeee, może pozwolisz, że zaproponuję tymczasem projekt
własnego autorstwa... Otóż, jako, że obecnie borykamy się z problemem
przeludnienia więzień, pomyślałem sobie, że od jutra moglibyśmy z
powodzeniem konwojować najcięższe przypadki w okolice Fukushimy...
DROGI BRONKU (nadal wyjąc): Ja chcę do premieraaaaaaaa!!!
Min.Spraw. (na boku do drugiego ministra): No popatrz, kawał chłopa, a jak się posypał...
Min.Obr.Nar.: To twoja wina! Mówiłem ci, żebyś nie wyjeżdżał z tą Fukushimą! Ty to zawsze musisz zepsuć nastrój!
Min.Spraw.: Lepiej chodźmy stąd, zanim ktoś usłyszy te lamenty. Bo będzie na nas...
(Ministrowie umykają cichaczem. Chwilę potem do kancelarii wpada
premier. Podchodzi do płaczącego prezydenta i daje mu z liścia w twarz.
Płaczący i zasmarkany prezydent milknie nagle jak za dotknięciem
czarodziejskiej różdżki)
DROGI BRONEK: Jesteś nareszcie, premierku kochany!
PREMIER: Uspokój się włeszcie, dłogi Błonku! Na chwilę go nie można z oczu spuścić, bo załaz fochy stłoi...
DROGI BRONKU (padając do nóg premiera):Ach, ja się bałem, żeś mię zostawił zupełnie samego...
PREMIER: Dobła, nie łycz, bo nowy gałnituł upapłasz! A expose musisz do nałodu wygłosić.
DROGI BRONKU: No i masz! Z tego stresu zapomniałem napisać!
PREMIER (wręczając mu 100- stronicowy skrypt): Ja na szczęście pamiętam
o wszystkim. Przećwicz pałę łazy przed ołędziem. A jak będzie za
kłótkie, to impłowizuj. Wyjdziesz, powiesz- i cała twoja łola. Ja muszę
lecieć, bo ważne spławy wyniknęły...
DROGI BRONKU: Nie zostawiaj mnie samego!
PREMIER: Przecież włócę! Nie bądź dzieckiem! Muszę tylko do Putina zadzwonić, bo ten kłejzol ponoć ałkę buduje!
DROGI BRONKU (urażony precedencją Putina): Chyba arkę!
PREMIER: No przecież mówię, że ałkę!
(Plac Konstytucji w stolycy. Tuż przed godziną 18:00. Do zgromadzonych
tłumów przemawia Drogi Bronku, towarzyszy mu ksiądz Stanisław, bo...
Bóg opuścił go już dawno)
DROGI BRONKU (z emfazą, odpowiednio modulując głos): Rodacy! Zebraliśmy się tu po to, żeby... się rozejść...
(Gromkie brawa i gwizdy tłumów)
DROGI BRONKU: ...Zanim jednak się rozejdziemy, wypada mi powiedziec
słów kilka na temat planowanego końca świata, który to koniec za chwilę
dokona się na naszych oczach...
OBYWATELE (kilku niedowiarków z pierwszego rzędu): E,tam! Sranie w banię!
KSIĄDZ STANISŁAW (czyniąc pojednawcze znaki krzyża nad głowami zbłąkanych owieczek):
Nie drzyj mordy, Narodzie,
Nie stój biernie przy winie,
Koniec świata jest w modzie,
Ale Polska nie zginie!!!
OBYWATELE (grupka patriotów z bocznego sektora): Jeszcze Polska nie zginęła! Póki my... rządzimy!
DROGI BRONKU (kontynuuje): Ekhm, Obywatele! Jak wiecie, w wyniku
rażącego niedopatrzenia, w wyniku ohydnej międzynarodowej zmowy,
okrutnego wykluczenia, rzekłbym nawet... (gapiąc się w kartkę i mrucząc
do siebie pod nosem) Eee, co tu premierek napisał? Nie mogę się
rozczytać... Trudne słowo albo optyk dał du... plamę...
KSIĄDZ STANISŁAW (zerkając w tekst): Faux pas. Tak tu jest napisane.
DROGI BRONKU: Tak, właśnie. W wyniku szkaradnego fopa wszystkich
wrednych narodów... zostaliśmy po prostu na lodzie. Za kilka minut cały
świat się skończy, u nas zostanie po staremu... Dla zainteresowanych
dodam, że szczegółowy harmonogram rozdupczania poszczególnych miast i
wsi dostępny jest u warty honorowej przy grobie nieznanego żołnierza,
zachęcam do zapoznania się... Będzie możliwość skorzystania z tarasu
widokowego na Okęciu, katastrofę będą komentowały na bieżąco wszystkie
polskie stacje, w większych miastach zostały rozstawione telebimy.
OBYWATELE: Buuu!!! A nas jak zwykle wypukali z całej imprezy!
DROGI BRONKU: To prawda, ale muszę podkreślić, iż wraz z panem
premierem walczyliśmy o wasze i nasze prawo do zagłady! Bardzo
zaciekle! Jak lwy! Salonowe...
KSIĄDZ STANISŁAW: A ja pragnę nadmienić, że to jeszcze nie koniec tej
heroicznej walki! Szanowny pan premier z Półtuska już zapowiada
wniesienie apelacji- w multipakiecie z kasacją- do Sądu Ostatecznego.
Módlmy się zatem o sprawiedliwy wyrok...
OBYWATELE: Amen.
DROGI BRONKU: A teraz muszę poinformować wszystkich zgromadzonych o
kilku ważnych przepisach, które wchodzą w życie na terytorium całej
Polski... to znaczy, całego nowego wspaniałego świata... wraz z dniem
jutrzejszym.
OBYWATELE: Buuuuuuuuuuuu!!!
DROGI BRONKU: Ale proszę o ciszę...
KSIĄDZ STANISŁAW (w chwili natchnienia):
Uspokójcie się ludzie,
Gdy się Bronku rozwodzi!
Nic tam klęski, powodzie...
Nieznajomość prawa szkodzi!
(Nastaje cisza. Przed burzą)
DROGI BRONKU: Dziękuję, księciu kapelanie. Rodacy! Otóż, pierwsza
podstawowa zmiana: od jutra zwiększamy wiek emerytalny do... 165 lat
dla kobiet i 167- dla mężczyzn. Po dokładnym wyliczeniu, wyszło na jaw,
że do tej pory, żerując na pracowitości świata, najzwyczajniej się
opieprzaliśmy...Teraz trzeba będzie ruszyć tyłki do roboty!
OBYWATELE (żeńska część): Wstyd i hańba! Żądamy równouprawnienia! Żądamy równouprawnienia!
DROGI BRONKU: No, dobrze. 167 lat dla wszystkich! Kto da więcej?...
KSIĄDZ STANISŁAW: Ależ czas nas nagli, drogi Bronku!
DROGI BRONKU: Prawda, wobec tego druga zmiana...
(Żołnierze z warty honorowej przy grobie szykują się do odejścia)
DROGI BRONKU: To nie do was było!
(Żołnierze wracają na miejsca)
DROGI BRONKU: Druga zmiana polega na tym, że od jutra przejmujemy od
Stanów Zjednoczonych kompleksową obsługę kontrahentów z kosmosu.
Zapraszamy do współpracy biegłych ufologów z całego kraju. Pozostałych
obywateli zachęcamy do życzliwości i pielęgnowania stosunków
sąsiedzkich, sprawmy wspólnie, by goście z kosmosu dobrze się u nas
czuli i chętnie powracali nad ciepłe polskie morze lub w majestatyczne
Tatry. Od jutra w szkołach wprowadzamy obowiązkowy język kosmiczny,
który wkrótce będzie także zdawany na maturze. Na razie na arenie
międzyplanetarnej nasz kraj będę reprezentował ja i nieobecny chwilowo
pan premierek...
OBYWATELE: Taaaa... Jeszczeście tam siary nie narobili...
KSIĄDZ STANISŁAW (sentencjonalnie):
Drodzy bracia i siostry, takie to już jest życie:
Najubożsi kupują w Biedronce
A elita krąży po orbicie!
OBYWATELE: Wysłać elitę w kosmos! Żądamy chleba, pracy i...
nieziemskich prezerwatyw do nawiązywania bliskich stosunków trzeciego
stopnia! Niech żyje Dolina Rozpudy i dwudziesty stopień zasilania!
KSIĄDZ STANISŁAW: Cicho mi tu! Bo zadam zbiorową pokutę!
OBYWATELE: Już pokutujemy...
DROGI BRONKU: Przejdźmy może do omówienia pozostałych 1438 zmian...
(nagle w kieszeni Drogiego Bronka dzwoni komórka, wypasiony slajder ze wszystkimi bajerami)
DROGI BRONKU (odbierając): Przepraszam na chwilę... (rozmawia z kimś, gestykulując żywo)Ale jak to?! Tak nie można!!!...
(po kilku minutach połączenie zostaje przerwane, tłum patrzy wyczekująco na Drogiego Bronka)
OBYWATELE (złowieszczy pomruk): Zaczęło się...
DROGI BRONKU: Skończyło się...
OBYWATELE: To już???...
DROGI BRONKU: Skończyło się moje marzenie o stołku w Parlamencie Kosmicznym. Końca świata nie będzie...
OBYWATELE: Co?!
KSIĄDZ STANISŁAW: Jak to?! Przecież pan premier obiecał mi, że będę
osobiście prowadził misję chrystianizacji ufoludków... setki małych,
pogańskich, zielonych... A potem miliony dużych, brudnych zielonych na
moim koncie... Jak to?!
DROGI BRONKU (z wściekłością): A chrystianizuj pan, panie ksiądz,
zamiast ufoli- kiboli! A mnie daj pan spokój! Wszystko legło w
gruzach... Jestem skończony... Do końca życia będę tylko prezydentem
małego, szarego państewka, z którym nikt się nie liczy...
OBYWATELE (triumfalnie): Nie do końca życia, tylko do końca kadencji! Niech żyje demokracja!
KSIĄDZ STANISŁAW: Ale co się stało?! Przecież wszystko było zaplanowane w najdrobniejszych szczegółach!
DROGI BRONKU: Właśnie, że nic nie było zaplanowane! To miały być takie
ogólnoświatowe ćwiczenia z... przysposobienia obronnego. Na wypadek
zemsty Al-Kaidy po śmierci bin Ladena. Nas nie zaprosili do projektu,bo
uznali, że kto by tam chciał nas zaatakować. A nie wtajemniczyli nas w
całą operację, żebyśmy się przypadkiem nie wygadali przed Talibami...Co
za wstyd! Staliśmy sie pośmiewiskiem całego świata!...
KSIĄDZ STANISŁAW: E tam, nie pierwszy raz...
OBYWATELE (rozchodząc się):Od początku było jasne, że to jedna wielka
ściema. Chodźmy lepiej na Plac Zbawiciela, rozdają tam darmowe próbki
kremu do domowej mikrodermabrazji...
DROGI BRONKU: Idą sobie... A miało być tak pięknie...Miałem własnie
mówic o zmianach na lepsze... Kochaliby mnie za to dogłębnie...
KSIĄDZ STANISŁAW: Chyba dozgonnie. A zmiany na lepsze zostaw do wyborów- nic się nie zmarnuje, będzie kiełbasa jak znalazł...
DROGI BRONKU: A mogłem być kimś...
KSIĄDZ STANISŁAW: Nie ma co gdybać. Lepiej o wszystkim zapomnieć i wreszcie porządnie sie wyspać...
DROGI BRONKU: Może i tak. W koncu, co mówią grabarze, gdy interes się
nie kręci? Jutro będzie lepiej!Zastanawiam się tylko, jak powiedzieć
żonie, że zamiast srebrnej zastawy królowej Elżbiety, będą kredki...
KSIĄDZ STANISŁAW: Najlepiej wprost.
DROGI BRONKU: E, chyba jednak na łamach "Polityki"...
KONIEC:P
*Tekst objęty prawami autorskimi. Zabrania się kopiowania i wykorzystywania go w jakikolwiek inny sposób;
** Podobieństwo do prawdziwych osób i zdarzeń jest przypadkowe.
21 november 2024
21.11wiesiek
21 november 2024
Światełka listopadaJaga
20 november 2024
2011wiesiek
19 november 2024
Niech deszcz śpiewa ci kołysankę.Eva T.
19 november 2024
1911wiesiek
19 november 2024
Jeden mostJaga
19 november 2024
0011.
19 november 2024
0010.
19 november 2024
0009.
19 november 2024
0008.