blue eye, 31 august 2013
tam gdzie słońce wstaje niebo otwiera drogę
której nie znałam. błyszczysz zbożem a żniwa
przecież ku końcowi i choć noce chłodne wieczór
ciągle grzeje.
tak się przytul jakby skończyć miał się świat.
zamknę w dłoni sny szczęśliwe. w dni pochmurne
oddam tobie. pieska miłość kocha dotyk. już nie
szczeka gdy nadchodzi.
a nad dachami księżyc wisi i oświetla drogę.
spójrz na gwiazdy. świecą. jedna właśnie spada
blue eye, 8 october 2014
zasuszyłam twoje słowa, te które tak wiele
mówiły gdy byłeś. dziś potykam się o nie w pamięci.
w kalendarzu zaznaczam daty, których nie było,
ale jednak coś znaczą
zobacz - mówiłeś - tak nas wymyślono,
w śladach zakreślanych liter. ale to nic,
tajemnicą jest, by poznać cały alfabet.
już umiem rozmawiać z tobą milczeniem
blue eye, 1 january 2020
sprawdziłam obecność. nie znalazłam tam ciebie
poza zasięgiem. krzyk pustego bałaganu w głowie
wypełnia muzyka. nawet ona wie co chcę usłyszeć
choć podejrzewam że ma dosyć. nie protestuje
tylko ty nie potrafisz wybrać. między jest a będzie
kiedyś zrozumiesz. tylko nie wiem czy wtedy będę
przecież nikt nie potrafi zatrzymać czasu. i mnie
blue eye, 26 january 2014
Myśli krążą wokół ziemi nasączone tajemnicą
płatając różne figle na przekór rozumowi.
Fikcyjna rzeczywistość nie otwiera żadnej bramy
przez którą mogłabym przejść.
W szczegółach widzę to, czego nie mogę dojrzeć w wielkości,
a przytłaczający ogół czuję w każdym spojrzeniu przechodnia.
Stoimy po przeciwnych stronach; ja - ty, my - oni.
I tylko czasem ocieramy się słowem krzyżując nasze proste
często łamane i krzywe linie. Oby nie zamknięte.
Tyłem do wyjścia nie zawsze bezpieczniej
a mnie zabrakło z przodu powietrza.
blue eye, 16 july 2016
odwracam cię palcami
dwa życia w jedno nie upchasz
tak bardzo pragnęłam je obserwować
a nie umiałam żyć
zlepkiem słów utykam dziury
i te dwa światy
tak jest zawsze gdy za dużo myślę
a potem w objęciach granatowej nocy kruszę łzy
które nie potrafią spływać
mówię sobie - nie myśl, jest tyle kobiet
które nie myślą i jakoś im idzie
bywaj
zobaczę jutro w którym bucie stoisz
nie można przecież boso topić tych samych dni
blue eye, 10 november 2013
twarz opierała się powoli, pośpiech widziałam
tylko w wietrze. zmrożony pocałunek darowany
mimochodem otworzył okno; kraty krzyczały rdzą.
nie zostawiaj mnie, dopóki sama nie zechcesz,
nikt cię nie zapragnie
senne omamy wirowały w rytm tego, który tańczył;
zaproś go do stołu, niech patrzy. wzrok oderwany
od rzeczywistości śnił. pozwól przez chwilę poczuć
jawę, w której nie zaznał szczęścia;
bezbłędnie wpatrywał się w punkt widoczny tylko
jemu. smakował. rozkosznie rozchylał chwilę,
błądził tylko w czasie. zagubiony pocisk zawsze
dotrze do celu; dostał dawkę ust zwilżoną milczeniem
strzeliłam tylko raz. znaleziony niewypał parzył obojga
blue eye, 23 october 2014
Znów pusty peron i puste miejsca. I cisza.
Tylko drzewa mijane zdawały się coś szeptać.
Słyszałam wszystko, nie rozumiałam niczego.
A może nie chciałam zrozumieć. Może moje
pojęcie tego co nas otacza, jest tak odległe
od twojego, jak odległe są od siebie brzegi rzeki.
Horyzont tego, co można dotknąć nie tylko
wzrokiem nie istnieje. Moje błędne koło
z coraz większą średnicą, jak widnokrąg, który nie ma końca.
Zamknięte dni nie zardzewiały. Noc tylko czasami
skrzypi, ale jej dźwięk jest jak ślad na piasku. Zanika.
Jest tyle dróg którymi nie chodziliśmy, a tylko
bezustanność czasu daje nadzieję na chwile, których nie ma.
Pociąg mijał kolejne stacje. Puste miejsca bez twarzy.
Początek bez końca. Tutaj. Tutaj wysiadłam.
blue eye, 25 january 2020
Zapada się. Zapada się w czarną dziurę. Tam gdzie nigdy
już go nie zobaczy. Jest na odwyku. Odwyku od niego.
Za to serce wyrwane z korzeniami. Za nadzieję, która
zgasła w momencie wypowiedzianego ostatniego jego słowa.
Nienawidzi go ale jeszcze bardziej nienawidzi siebie,
że dała się wplątać, wciągnąć, omamić. Uwierzyć w coś,
co nie miało prawa istnieć. Nie miało prawa się wydarzyć.
Nie planowała tego. Tak wyszło. Tak wyszło, gdy się pojawił.
Tak wyszło, bo inaczej nie mogło; a jednak żałuje. To boli.
To cholernie w środku boli. Rwie. Rozrywa na części. Ciągnie
się jak powoli zdrapywany strup. To jej pierwszy odwyk.
Jest nowicjuszem. Teraz wie, co czują ci którzy byli tymi
drugimi. Nieważnymi. Ci którzy nie mieli prawa do bycia
pierwszymi. Najważniejszymi. Chce zapomnieć. Chce wymazać
jak gumką na papierze tamte chwile. Tych kilka momentów
życia w raju. Już nigdy do nich nie wróci. Zadziwiające
jest to, co naiwność potrafi zrobić. Szczególnie z niej.
Łapała jego słowa, jak kot łapie myszy. Bawił się nimi.
Zapada się. Zapada nadal w tę cholerną dziurę. Mija po drodze
jego spojrzenie. Już nic nie czuje. Nic. Tylko chłód.
Przeszywający zimny powiew tego co było. Tego co nie miało
prawa się wydarzyć. Terapia ciągle trwa. Podobno najważniejsze
są chęci. Chęci wyjścia. Niekoniecznie na zewnątrz.
Ona wychodzi z siebie. Chwilowo. Bez pośpiechu, ale wróci.
Nastała cisza. Błoga cisza. Rozgościła się po kątach. Zrobiła
dla nie herbatę. Lubi zieloną. Najlepsze lekarstwo na zdrowy
umysł. Trzeba go tylko mieć. Szczególnie trzeźwy. I w tym
momencie zrozumiała. Zrozumiała wszystko. Przecież to nie ona
powinna się kręcić wokół niego. To świat kręci się wokół słońca.
Jego słońca. Lśni. Nabiera barw. Do dupy z tą terapią. Pomyślała.
blue eye, 2 may 2015
bezustannie zasłaniasz swój obraz
z nadzieją że poza jest tylko zmyślona
nie znikasz. wiem jak trudno dogonić cień
który bez pozwolenia ciągle się przygląda
dłoniom. wciąż mało czasu pozostało by zebrać
wszystkie słowa które gdzieś zgubiłeś
na ścieżce do szczęścia nie ma prostych dróg
rozmowy
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
19 may 2024
Broken BridgesSatish Verma
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga