JK, 6 january 2017
szukam śladów rodzimej historii
po linii matki dziedziczę album
przyrodnią siostrę która skoczyła z siódmego piętra
podobno kobieta z mieszkania obok
półszeptem wspomniała coś
o dziesięciu dowodach na reinkarnację
kotka ociera się o moją nogę
patrząc w kierunku lodówki
to raczej odruch niż próba kontaktu
JK, 27 october 2016
mijają godziny nic się nie dzieje
czas nielogicznie milczy
metafizyka tego miejsca
pierzchła jak bańka
siedemdziesiąt procent mnie
to morza i oceany reszta lądy
które ktoś kiedyś odkryje
tymczasem spakowany czekam
choć nie planuję podróży
we włosach zagnieżdża się zarodek zimy
oszroniony początek końca
JK, 25 november 2016
trzynasta miejsca wydają się obce lato odległe
za oknem wybucha powietrze
nieobecność jest wszędzie aż szczypie w oczy
zastanawiam się czy będę musiał całować
w najbardziej zamarzniętym miejscu
za drzwiami teraźniejszość objawia się zmianą świateł
tu tajemnica śmierci którą pani
z zakładu pogrzebowego próbowała zatuszować
ja przemilczeć patrząc w podłogę
JK, 19 october 2016
wszystko wraca jakby czas się cofnął
lub zatoczył koło wobec tego pytam
matko gdzie jesteś tymczasem
cisza wierci w głowie dziurę
czytając nekrologi wyłapuję słowa
napisane z potrzeby serca
dręczy myśl o robactwie
które dociera najgłębiej
jest najniżej przy plecach
kiedy umrę położą mnie
w pozycji embrionalnej żebym nie patrzył
na dekiel nieba i dno ziemi
tak aby być w punkcie początku
JK, 11 december 2016
po drodze kupię kilka płyt jakąś wódkę
jeszcze raz zatrąbię na ptaki
będę przyglądał się z bliska tłumowi
przechodzącemu przez jezdnię
to wszystko by zagłuszyć ból
nacisnę gaz nogi zadrżą ze strachu
myśli wymażą dzieciństwo
dosięgnie mnie cień domu
zimnego kubka herbaty
przypomnę sobie jak siedziałem
ubrany w marynarkę taty
powtarzałem przecież kurwa
tak się staraliśmy tak się staraliśmy
JK, 2 february 2017
kupuję bilet mój głos dźwięczy stęsknionym tembrem
kto powiedział Polacy wracajcie do domu
kto za tym stoi zastanawiam się w jakiej sytuacji cię zastanę
te kilka tysięcy kilometrów jak wpłynie na mnie
może usiądę przy oknie zasnę a z góry
nadleci cherubin powie że zawiodły sumaryczne rozwiązania
wszystko wróci do punktu wyjścia odbierzesz mnie z biura
rzeczy znalezionych myślami będę już w domu przypomnę sobie książkę
„o psie który jeździł koleją” czy zawyję z radości
JK, 10 january 2017
ile razy możesz zmieścić mnie w sobie
jak mocno opleść nogami żebym wiedział
że kochasz czy da się to wszystko policzyć
może ból głowy który miewasz
jest płynny niczym strach przed miłością
lub obawa że kiedy nie patrzysz w oczy
myślisz o kimś innym więc nie śpię
obserwuję jak we śnie drżą ci powieki
dygoczą mięśnie staram się wpleść
w tę historię siebie czekam aż przyjdziesz
stukając lekko w podświadomość
ułożysz się obok na wyciągnięcie języka
JK, 22 december 2016
pociąg lekko sunie do przodu niczym pamięć
targana sprzecznościami siedzę w wagonie dla niepalących
za oknem coraz więcej drzew pól przykrytych śniegiem
myśli mkną po oblodzonej ścieżce
to wszystko wydaje się takie odległe stół biały obrus
zapach pomarańczy ciasta wrażliwe na dotyk
ja z ojcem wśród świerków i przemykających zajęcy
jestem wciąż tym małym chłopcem
wykradam cukierki później chwytam się sukienki mamy
rozpakowuję prezenty
przed snem spoglądam jej w oczy wodzę palcem po twarzy
zasypiam wokół roznosi się zapach prawdziwej choinki
JK, 2 december 2016
niech nie będą to świadkowie jehowy ani listonosz z poleconym
ani sąsiadka po cukier może to być ktoś inny nieznany dotąd
niespodziewany ktoś kto szanuje zwierzęta czyta Świetlickiego
ktoś o kim nie zapomnę gdy wstanę rano i będę zaparzał herbatę
niech to będzie ktoś kto nie pali a doceni kieliszek wódki
kto nie obsika pisuaru i nie zwymiotuje do umywalki
najlepiej nie stąd gdzieś z daleka gdzie dobrze traktuje się ludzi
niech nie zaprzecza prawdzie i ma szacunek do samego siebie
niech to nie będzie nikt z tego miasta nikt z tego powiatu
nikt z tego województwa ktoś kto mówi wyraźną polszczyzną
wie o czym mówi asymiluje się z całym światem
nie przypomina nikogo kogo wam przypomina
JK, 29 december 2016
boję się słów i powrotów stoję przed drzwiami
z ręką na klamce czekam aż ktoś otworzy
przekroczy próg jako pierwszy jeszcze raz spojrzy na schody
zamknie drzwi zapyta o zdrowie zaproponuje herbatę
opowie swój sen wczorajszy ogarnie stos
niepotrzebnych rzeczy wypełni luki w pamięci
zapisze białe kartki z których wcześniej nie dało się nic
wyczytać ani wykreślić więc pukam trzy razy
czekam ukryty między nimi a nikim stojącym przed drzwiami
czajnik gwiżdże w kuchni słychać kroki
otwierają się drzwi ten ktoś nie proponuje herbaty
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
21 may 2024
The TrialSatish Verma
20 may 2024
Za ciepło się ubrałaJaga
20 may 2024
Leaves Are Changing ColorsSatish Verma
19 may 2024
Broken BridgesSatish Verma
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma