Robert Hiena, 16 maja 2018
Jak się czujesz, idąc
kiedy kroki stoją w miejscu
zabetonowane własnymi błędami
Zapchane rury swoich myśli
myślami cudzych myśli
zatęchłe i łatwopalne
Masz ognia?
Stawiam krok przed siebie
beton nie pęka - dobra robota
wytrzyma do śmierci.
Trzeba o tym pamiętać.
I iść dalej.
Robert Hiena, 10 października 2016
Podano na tacy
(ze złota i ropy)
przerzuto i wypluto
(kiedyś się nauczy...)
by wytrzeć Konstytucją
(zna ją każdy!)
i zetrzeć ją w proch
(a media milczą?)
W alternatywie zdarzeń
(jak z lustra)
zakreślono krzyżem
(przydatny wynalazek,)
plany stawienia
(niech żyje rewolucja!)
Ściany - zbudowanej
(z fałszu i uśmiechów)
Przed którą wszyscy
(ja też?)
Staną rzędem
(...)
I wyszepczą swe słowa
(...)
Których nikt nie chce słyszeć.
(koniec?)
...
Robert Hiena, 10 października 2016
Spaleni w słońcu własnej hipokryzji
przyjmują baty z ludzkiej głupoty
człapiąc przez rozległe pola
marzeń o byciu ślepym.
W szeleście kajdan swoich ograniczeń
wbijają kule w mięso swych braci
krzycząc do lustra czyja to wina
winiąc świat za bycie ślepym.
Ciągnąc za sobą słowo zwątpienia
w uśmiechu patrząc na płonące ściany
zbudowane z nadziei i marzeń tych
którzy nie chcieli oślepnąć.
Robert Hiena, 10 października 2016
Spod złotych kopuł
prosto pod rynnę.
Sparzeni marzeniami
świata idealnego -
pozbawionego elementu
niespisanego Słowami.
Rozdarci w chaosie
spoglądają za mury
łamiąc swe karki
i stygnąc w lepiankach
Własnej - Naszej - Wszystkich
Ja-Wiem-Lepiej.
Robert Hiena, 9 października 2016
Przesunął palcami po ostrzu
negocjując z Szatenem
ile warte jest pole puste
między żebrami-
Namalować chciał swój portret
łzami wydrapanymi z twarzy innych
Tych, co naiwnie wyciągali rękę
do studni zamulonej po brzegi.
Oblizał palce po ostrzu
wynegocjowany, z Szatenem
że to, co puste nie jest warte
więcej niż muł między żebrami
Robert Hiena, 26 września 2016
RADYKALIZACJA!
W zapachu zmurszałych świan-
w wilgotnym powietrzu swojego
podgniłego oddechu.
KOLEKTYW.
Szaleństwo wymaga poparcia-
diagnoza umysłu światłego
nie daje satysfakcji
INSTANCJA?
Chociaż gdyby trochę inaczej-
wyjść nieco przed szereg
zadąć w trąby wojenne?
NONGRATA!
Świat zalśniłby kolorami
jakich człowiek nie widział.
I nigdy by nie pojął.
.
Robert Hiena, 24 marca 2016
Uciekasz myślą od słów powszechnych
złocąc swe wizje, kując je spiżem
Natchnienia w perfumie i sensu,
ładu szukasz daleko
gdzieś, pomiędzy wersami.
A słowa dziś, jak dawniej
złudne toczą koło
skrzypiąc na drodze mulistej
tonąc w odmętach bezmyśli.
Robert Hiena, 23 marca 2016
Załkała "Sprawiedliwość"
spoglądając na zwiotczałe
niedokarmione ręce.
Przybite do ściany na wzór
podobny do krzyża - szuka
licząc na zrozumienie świata
Z uśmiechem - od ucha do ucha
jak eksponat w Muzeum Udziwnień
w dziale wiedzy zakazanej.
Śpieszcie się, spójrzcie póki czas.
Niedługo wystawa się kończy.
Nowa Fala już na zapleczu.
Robert Hiena, 11 czerwca 2015
Powtykali szpilki w oczy
jak w poduszki - jak ci pościelili
tak się męcz.
Perpetuum Mortem -
napisali na ścianie krwią,
sztuczną - bo taniej.
Zatknęli czarną flagę na maszt
swojej falującej ignorancji
zapominając jak zawyć.
Homo Homini Deus Est -
bo nic co ludzkie, nie jest wolne.
Robert Hiena, 2 czerwca 2015
Zastukali w okna i drzwi
palcami tłustymi, mokrymi od potu
wysapanego w wysiłku prób
zrozumienia jak bardzo są ludzcy
nie stojąc nawet w tej linii
co reszta.
Wyszarpnęli klamki, w zamysle-
-umyslnie kryjąc swą drogę
bo nie każdy lubi być łatwo
poznanym.
Robert Hiena, 19 stycznia 2015
Nowa dziedzina matematyki -
Hipokryzja, gdzie 2000 < 12.
Ugniotłeś z mózgu papkę
(ciągnie jak gąbka)
- i dobrze. Chłonie jak trzeba.
(co trzeba?)-Cicho. Nie komentuj
Dzisiaj wszyscy jesteśmy pismakami.
Robert Hiena, 15 grudnia 2012
I wszystkie nasze osiągnięcia
ułożone na stos, na pieńku
znaczą tyle, co wartości
jakie im sami nadajemy.
Spoglądamy w odbicie z dumą
ewolucyjnie stojąc, duchowo gnijąc
a z dnia na dzień będąc jakościowo
jeden poziom wyżej
Gdy zaś na nas egzekucja się dokona
wyleje się ni krew, ni smoła
lecz powietrze ujdzie jak z balonu
napompowanego własnym egoizmem.
Bo czym różnimy się od małpy
poza zdolnością argumentowania
Cudzej śmierci?
(...)
Robert Hiena, 15 grudnia 2012
Zatknąłeś w ich mózgach
swój sztandar idei i wiary
ruchem lobotomicznym
upewniając się - że rozumieją.
Przelali krew zbyt czerwoną,
by być Bliźnim.
a Oni niosą pieśń na ustach
chwaląc zaplute odbicia
w Twoim krzywym zwierciadle.
Robert Hiena, 18 października 2012
Płótnem mym kartka -
zatęchła, splamiona;
pędzlem i farbą -
słowo, kłamliwe i butne.
Inspiracją mą piekło
odmętów duszy własnej -
fałszywej, bez litości;
tak bardzo ludzkiej.
Widownią mą duchy -
zapomniane, błagające
pragnące jedynie moich
żałosnych pokłonów.
A wszystko w imię Idei
błyszczącej wysoko
poza zasięgiem ręki
w zasięgu serca.
Robert Hiena, 7 października 2012
Słodka posypka
polewa niezła.
W środku zaś
zakalec - do tego
opleciony szczyptą
drutu kolczastego.
Dla chcącego -
nic trudnego.
Głębiej w końcu
nadzienie słodkie.
Wystarczy jedynie
pół szklanki cierpliwości
i kilogram lub dwa
dużej-ilości-czasu.
Taka kuchnia
trwa całe życie.
Robert Hiena, 11 marca 2014
Trach, trach, trach!
Da, było warto.
Szumowina oddychać nie będzie
moim ODZYSKANYM powietrzem.
Nein, Nein, Nein!
Już to kiedyś słyszałem,
ale w SWOIM języku.
MY nadamy im nowe imiona.
NN, NN, NN...
A po Rentschen pozostanie krwawa plama
na kolorowej pocztówce.
Meta czeka!
Robert Hiena, 18 kwietnia 2012
Wykułeś na swej dumie
tryptyk
z pychy-zuchwalstwa i chamstwa.
Ozdobiłeś złotem i klejnotami
(wykształceniem i tytułami)
po czym postawiłeś w swym
Osobistym Prezbiterium
(pokój 23: gabinet D.)
by ciebie czczono.
Osobiście uważam,
że są lepsze metody
na tworzenie miejsc KULTU.
Robert Hiena, 4 kwietnia 2012
Krzyk ich zamarzł w locie
nim oni zdążyli wyzionąć ducha
Nikt nie widział, a wszyscy patrzyli
nikt nie słyszał, a wszyscy słuchali
- Serenady zgrzytu stali i trzasku
ospałej zmrożonej wody
zakleszczonej w umysłach
na setek lat
Robert Hiena, 7 marca 2012
Wyschła sztuczna róża
rozsypując się na pył
-niekoniecznie do recyklingu
A może tak zwinąć skrzydła,
otworzyć okno i zamknąć oczy?
Tam też nie ma internetu.
A mimo wszystko jakoś lżej
Nie widzieć tego, za co się płaci
by móc zobaczyć
Robert Hiena, 26 lutego 2012
Z oczu Babci nigdy tak łzy nie płynęły.
W sumie za życia była niezłą zrzędą
zawsze wygrywała wyścigi w tramwaju
i zawsze była na ostatnim -wolnym- miejscu.
Ciekawe, czy do Bram też tak śpieszy?
Mógłby pomyśleć Pan Stanisław, że źle zrobił
czytając wiadomości na pasach, ale cóż.
Każdy czasami musi umrzeć, a tym razem
Babcia wyraźnie się śpieszyła.
Lecz tym razem gdzieś indziej.
Robert Hiena, 25 lutego 2012
Sztuką komunikowania się
oznajmiamy radośnie na
złotych tablicach epitafiów
"Kto chciałby żyć wiecznie?"
Ironicznie, na pogrzeb Babci,
Dorota kupiła najlepszy krem
by wyglądać możliwie
'naj-nieśmiertelniej.'
A na pewno żywiej od
wyżej wymienionej denatki.
Bo któż chciałby żyć wiecznie
gdy każdy chce, byś umarł?
Promocja: dwa opakowania
w cenie jednego.
Czego się nie zrobi dla rodziny.
Robert Hiena, 12 lipca 2013
Przelewasz wirtualną krew w pojednaniu
Z tymi, których krew pochłonęła gleba.
[Użytkownik się zalogował]
Skryjesz swą twarz za maską Anonima-
-nie znając nawet jego prawidziwego imienia.
Ogłaszam Rewolucję!
Łapcie karabiny, piszcie, piszcie nim amunicja
okaże się ślepa. Spluń w monitor - nie odda pałką.
Podczas zamieszek w Egipcie śmierć poniosło (…)
[Użytkownik się wylogował.]
..
[*]
Robert Hiena, 25 lipca 2013
Nie pukał do drzwi i okien -
wszedł nieproszony, w butach,
zostawiając ślady wszędzie.
Gdzie wzrok nie widzi.
Zaczął mazać po ścianach
po ciałach i duszy -
Malunkami Śmierci, których
nie zmyje żadna siła.
Pożera od środka, powoli,
uwolniony głupotą swych Panów
przeciw Panom stając i Panem
ich wszystkich zostając.
Skryty w Sarkofagu milczy
- drżąc z rozbawienia
Bo Oni Wszyscy są dawno martwi.
Robert Hiena, 6 grudnia 2014
Czasem dobrze rzucić cegłą
w szybę - w imię równości
podkreślając swoje zdanie
nowiutkim telewizorem.
Można zostać milionerem
produkując ubrania dla zabawek
sprzedawanych potem w sklepach
z dewocjonaliami.
Można wpisać w słownik Orwella
parę słów, jak "bezbiała"
żeby kawa nie była powodem
dla którego stracisz rozum.
...
Ludzie są bardziej wrażliwi
niż alarmy w sklepach -
oraz bardziej absurdalni
od idei dadaizmu.
Bo to społeczeństwo
jest objawem klinicznym
choroby psychicznej
której jeszcze nie nadano
imienia.
Robert Hiena, 5 października 2014
Jaki to trzeba mieć tupet
by wierzyć - ulepieni z błota
a stawiać sobie pomniki z brązu?
Być na równi bogom - których to sami
w swoich głowach stworzyli, aby jedynie
karmić się pokarmem, jaki ludzie im dawali.
Zachciało im się, cholera jasna ewolucji.
Kreacjoniści od siedmiu pożal-się-boże boleści.
Ósmego dnia odpoczywali polewając sobie wino utoczone
z naiwności wszystkich którzy woleli klęczeć, niż unieść czoło.
Robert Hiena, 20 września 2014
Czasem boję się szelestu kartek.
Chorobę wykryto za późno, przykro mi.
Boję się patrzeć w okno, nie wiedząc
czy pogoda będzie taka, jaką lubię.
Zostało Panu miesiąc, może więcej.
Albo mniej.
Niech Pan ułoży swoje sprawy.
Nie pisałem się na to. Nie głosowałem.
Nie dali mi wyboru. Bilet w jedną stronę.
W ostatniej fazie może Pan stracić
kontakt z rzeczywistością.
To dzięki lekom.
Zmniejszą ból.
Szkoda, że nie mają nic na strach.
Cholernie się boję.
Boję się szelestu kartek,
że to będą ostatnie dźwięki tego świata.
Na tym etapie choroba jest nieprzewidywalna.
Liczycie na finał? Ja swój już widziałem.
I nie dziękuję.
Robert Hiena, 8 września 2014
Papa mi zawsze mówił
"żeby brnąć dalej".
Wytrzeć krew ze schodów,
posprzątać mięso.
Bo droga do celu
musi być pewna.
Raz na jakiś czas
zaostrzyć topór
By dobrze łamał
ludzki opór.
Potem już łatwo.
Odstawić mop,
poprawić krawat.
Wytrzeć buty
na półpiętrze
I w garniturze,
po ludzku -
Dobić tych na szczycie.
Robert Hiena, 8 września 2014
Osada marazmu i kruczych wrzasków
Zatopione w ropie przeszłości
ociekającej po ranach współczesnych -
Palących oczy gruzach.
Zatknięte flagi w barwach innych
niż te, które ściany znały za dni
kiedy pocztówki były bliższe światu.
Miasto parkingów i lokali do wynajęcia.
Żyjące tętnem wspomnień i rytmem
idei z imigracji, ludzi nie stąd.
Zakonserwowane sentymentem.
Czasem wspomnisz je we śnie.
Żyjąc lepszym życiem.
Robert Hiena, 12 sierpnia 2014
Aż dziw, że nie wyłamałaś palców!
Kręcąc różańcem niczym łańcuchem
w motorpile.
Wycina chwasty lepiej od Stihl'a.
Nic tak nie smaruje ducha
jak zdrowa porcja świeżego jadu.
Jeszcze ciepły.
Mózg chodzi wtedy jak silnik.
Czasem się dławi - no ale.
Ma swoje lata.
Czasem zadymi, zafurkocze głośno
Ma swoje małe grzeszki.
Wymaga serwisu, co tydzień.
Ale wtedy czujesz, że żyjesz.
I możesz dalej, za przyzwoleniem -
furczeć i warczeć na innych.
Dla osłodzenia życia wartego tyle,
ile listonosz przynosi w kopercie.
Bez końcówki.
Robert Hiena, 30 lipca 2014
Kto by pomyślał, że posiadasz
naturę prawdziwego grzybiarza.
To tu, to tam - miast zbierać,
siejesz - trujące, jadowite
tak bardzo ludzkie.
Kiedyś wytrujesz cały świat
dasz im posmakować swych specjałów
Na odległość. Z zacisza betonowego schronu.
Robert Hiena, 23 maja 2014
ZACHROBOTAŁY ściany
zębami - cegłami
za smakiem twej
KRWI
LIZAĆ by chciały
twe knykcie -
by pokazać
jak nisko UPADŁEŚ.
Robert Hiena, 14 maja 2014
Apsik!- i w pizdu, z tym tynkiem.
Kurz, syf, duszno - co za warunki!
jeszcze związki zawodowe się buntują,
cegły kruszą bezczelnie.
Tyle lat spokoju, i za niemca i za czecha -
nawet szwed z pochodnią nie ruszył -
A polak lenistwem zlasował.
Jeszcze zobaczycie! - trzaśnie mi w łukach
i będzie, ha! Zabawa!
Przypomnicie sobie o mnie - wtedy już będzie
o wiele za późno.
A szwed mógł zejść po schodach.
Oszczędziłby nerwów.
Robert Hiena, 9 października 2013
Jak okrutnym trzeba być by udzielić
istotom pochodnym od bakterii
wolę i rozum?
Kalecząc jednocześnie brakiem odpowiedzi
na pytanie: Dlaczego my?
Patrząc w lustro, widać jedynie Cień.
Cień tego, co winno istnieć, Cień który nie rozumie.
Cień, co nie widzi wszystkiego,
który tonie we własnych słabościach i nadziejach.
Pragnący zrozumienia, samemu przed sobą
Pędzącego w duchu ku nieznanemu-
Stoi w letargu spoglądając.
--
Jak daleki naprawdę mamy krok
i jak daleko musimy upaść
by złapać równowagę,
By przeskoczyć Cień?
....
Robert Hiena, 21 lutego 2012
Zagląda w oko temu, który ślepy
a widzi mimo wszystko to
co inni nie chcą słyszeć
namacalnie, po prostu.
Z przekąsem tupie nogą
niecierpliwie gładząc wąs
nie mogąc usiedzieć na parkiecie
gdy dookoła płoną stoły
Pomyśleć, że można nazwać wariatem
tego, kto nie łyknął tabletki i mówi
że jest mesjaszem
a artystą ogłosić szaraka
co fekaliami portret Najwyższego utworzy.
Robert Hiena, 13 września 2010
Zapewne w ostatnim odruchu
Podjąłby się zadania
gdyby nie fakt, że nigdy
Nie potrafił istnieć.
Patrzył jedynie z rękoma w krwi
rozłożonymi na boki
trzymając w dłoniach
wyrwane gwoździe
Zaś stwórca jego się śmiał.
Jak na podobieństwo jego
na ziemskim padole powstały
Podobne Happeningi.
Robert Hiena, 26 sierpnia 2010
Odrywasz wzrok od monitora
przeciągnąwszy się lekko
ziewasz.
Umiera człowiek
Rodzi się bohater
Papież się modli
Chińczyk pracuje
Zwierzę atakuje
Kobieta szyje
Biznesmen zarabia
Żebrak szuka pieniędzy
Ksiądz spowiada
Morderca chowa ciało
/
Prostujesz się i wracasz do pracy
Nieświadom świata
w jakim żyjesz.
Robert Hiena, 26 sierpnia 2010
Chciałbym widzieć rzeczy
jakich nie widział Rafael
Pragnę słyszeć świat
jakiego Mozart nie znał
Chciałbym poczuć życie
jak sam Morrison
Odetchnąć wiatrem -
jak podczas Spotkania Nad Morzem
Poznać Pana Tadeusza
i ukłonić się światłym myślom
By móc odejść od Wertera i Judasza
Co ciągle grają ze mną w karty
Gdy Scrooge rąbie choinkę
A ja przyglądam się tępo
Jak świat idei rwie się
Jak kartka papieru.
Robert Hiena, 17 listopada 2015
Wszyscy kolektywnie wysmarowani
czernią - bielą - czerwienią - błękitem
spoglądamy na produkt jakościowy
- Bo statystyka to działka Stalina.
Binarna moralnośc lemingów - serc
pozbawiona
znikomej choćby nuty logiki.
Gloria victis - tylko kto będzie
po nas sprzątać?
Robert Hiena, 23 września 2010
Gdy BOGOWIE się do ciebie
pragną uśmiechać, ty NIGDY
NIE potrafiłeś odpowiedzieć
Tylko ty u twoje ego nusi
cichą pieśń, gdy oni MOGLI
ISTNIEĆ z dala od ciebie.
Od tego, jak SAMODZIELNIE
spoglądasz na sprawę, zależy
czy wszystko będzie realne
W tym odruchu litości rzucasz
odrobinę TWEJ żenującej siły
zapychając krwią resztkę swej
DUSZY!
Robert Hiena, 2 listopada 2010
Spoglądają przez ramie
spokojnie idąc w sobie
tylko znanym kierunku.
Niektórzy nie dopili kawy
inni nie zdążyli na obiad
paru nie umiało mówić
a część było spełnionych
i widziało jedynie spokój
w gasnącym świetle słońca
Są ci, co nie zdjęli obrączek
a bez słowa odeszli, nie patrząc
tobie po raz ostatni w twarz.
Zwolniwszy krok patrzysz
za nimi, nie słysząc kroków
Spoglądasz przez ramię
spokojnie idąc w sobie
jedynym znanym, samotnym
kierunku.
Robert Hiena, 26 września 2010
za zamglonymi oczami
spoglądasz na świat
innym
wzrokiem niż powinieneś
wciągasz dawne zapachy
wywołują mdłości
tęsknoty
Zamykasz się w sobie
i chcesz , by istnienie spłonęło
gdy ono
patrzy na ciebie
i mówi w twej głowie
głosami wspomnień
które
zatapiają w sercu pazury
ich imion i zachowań
nie dając w spokoju
odejść
w nowy etap życia
ciągną ogon otępienia.
Robert Hiena, 14 października 2010
Zimnokrwista rebelia
uderza w twój umysł
ryjąc sztychem cień
który płynie powoli
po rzece rozmyślań
barwiąc na czerń
wszystko co miało
kiedykolwiek znaczenie.
Robert Hiena, 14 października 2010
Nadymasz policzki cudzym powietrzem
Wypowiadając słowa nie będące tobą.
A On się przygląda, przekrzywiając głowę
W zwierzęcym akcie niezrozumienia.
Zapalasz pochodnię swoich marzeń
Gaszoną co dzień wiatrem obowiązków
Wypuszczanych z setek płuc
Istot, które się tylko uśmiechały.
Dramatyzm umysłu sięga zenitu
Gdy patrząc w lustro nie widzisz
Mimo oczu i umysłu, obraz umyka
Zamroczony krwią twojej imaginacji.
Robert Hiena, 21 listopada 2010
Ty, Polaczku, co deptałeś ziemię
pod Grunwaldzkim lasem
Nie podniesiesz głowy, nie widzisz
szklanych domów sunących ku
wszechobecnemu niebu?
Czy ostatnią wartością w twej duszy
jest krzyż i walka sama w sobie
i rzeczy mniej ważne od tych dwóch
najważniejszych kolorów - krwi, co
przelałeś i śniegu, w którym leżałeś
Opuszczony przez Sąsiada na dalekiej
wrogiej ziemi?
Wtedy pamiętałeś i kosę nawet ostrzyłeś
dziś patrzysz w srebrny ekran i nie pamiętasz
co znaczyło "kocham" twego dziada i "Polska"
Twoich przodków.
Zetrzyj piach z oczu i spluń za ramię
gdyż ciągną się tam hasła niewłaściwie
nie dające tobie zadrżeć odpowiednio
na dzwięk Poloneza czy Mazurka.
Nie udawaj patrioty. Jak nie potrafisz
Bądź kosmopolitą. Z uszanowaniem ojczyzny.
Robert Hiena, 21 listopada 2010
Ciche słóweczka szeptane
wrzaskiem setek godzin.
Takie twoje rozwiązanie,
mamrotanie w konfesjonale!
Niby pomaga, bo dusza lżejsza
i jakoś wyżej się unosi, ponad.
Dalej patrząc na gnijące szczątki
które doprowadzasz do rozkładu.
No tak, w sumie lepiej. Bóg wybaczył
Ale chyba nie pojąłeś podstawowej idei
Że własnym egoizmem nie zalepisz ran
które wyszarpałeś z taką satysfakcją.
I nikt tego za ciebie już nie zrobi, ponieważ
ty przecież święty! W głowie.
Wracasz do domu i otwierasz kolejne piwo
zadowolony, że pretensji sumienia nie będzie.
Robert Hiena, 21 listopada 2010
Czy jak spoglądam z umiłowaniem
na nędzną twarz bezdomnego
oznacza, że już jestem w niebie?
Wprawdzie słyszę słowa pochwały
po brzdęku monety w wytartym
kartoniku żebraka.. A w duchu pustka.
Zamykam oczy by nie widzieć zła
jakie wyrządzam, wstydząc się
samego siebie i nie wierząc w lepszy los
tych wszystkich, których oszukałem
i ranię z każdym dnim coraz dalej
i mocniej wciskam spust rewolweru
Nachodzą mnie myśli - istnienie mogłoby
w końcu przestać istnieć, rozsypać się w proch
zostać rozwianym przez wiatr, by nic już nie
ostało na drodze ludzkości dążenia do człowieczeństwa
a mi pozostałoby liczyć w duszy że to wszystko
może kiedyś pokaże, że jednak ma sens.
Robert Hiena, 20 września 2010
I chwała Temu, co świat widzi
tak jak winno się polegać na nim.
Zalepiasz lepką mazią dziury w całym
widząc wszędzie jedynie cieniutkie żyłki
pajęczyny, którą kiedyś murem zwałeś
A stał on i chronił przed tym, co nieuniknione
Gdy człowiek wyczuje, że zapach trawy
tak naprawdę jest podejrzany
I szaleństwa dostąpi, gdy zdaje sobie sprawę
jak fałszywie postrzega otoczenie
które pije z nowego życie
A wtedy każdy z nas uderzy się w pierś
spoglądając w niebo i plując
w odpowiedzi sami siebie opluwając.
Robert Hiena, 27 sierpnia 2010
Erupcyjna samoświadomość barw
ożywia umysł falą gorąca
gdy powstaje coś z niczego
a dusza na płótnie
zostaje zamknięta.
Czas zaś nie płynie
a chwila utkwiła w zapachu
oleistych barwników
zostawiając wieczne świadectwo
twojego istnienia
A nieśmiertelność jest kalectwem
która osłabia ducha tylko
wtedy, gdy nie uwiecznisz
swojej duszy w jej kopii
mądrymi pociągnięciami pędzla.
Robert Hiena, 13 września 2010
Gwiazda rozbłysnęła krwią
lejąc strumienie ciepłej nadziei
po twarzach wybranych.
Powstańcie, Ludu Nicości.
Albowiem w was nadzieja
W lepszym Nigdy.
Spoglądasz na dłonie i widzisz
Że jakby nie patrzeć każdego dnia
umierasz coraz bardziej.
Robert Hiena, 12 września 2010
Siedzisz spokojnie i analizujesz fakty.
W końcu myślisz, że się przydał.
Spokojnie przeciągasz się patrząc
Jak milczy.
Oblizujesz leniwie palec doglądając dzieła
Na mięsistym płótnie wyrytym stalą
najpiękniejsze dzieło, stygnące
Powolutku.
O! Już słyszysz pierwszych fanów.
Uśmiechasz się w duchu, jak będą
przyglądać się twojej sztuce
Oddechowi ostatecznemu
Robert Hiena, 24 października 2010
A gdy zaś łzy twoje zroszą
lekkim smutkiem ramie moje
odpowiem jedynie to, co mogę
nie umniejszając bólu wcale
ale nie dając tobie utonąć.
Spojrzymy wtedy w gwiazdy
i razem widząc przyszłość
tym samym torem leniwie sunącą
nadziei nabierzesz a wtedy
świat zniknie spod stóp naszych.
Gdyby tylko bóg chciał istnieć
uśmiechnąłby się ironicznie
na ten widok dwóch dwóch dusz
tak innych i podobnych sobie
Nigdy nie myślących o innych.
Robert Hiena, 13 września 2010
Poczekaj i spójrz
Na ten piękny świat
Pokryty rosą nadziei
na lepsze jutro.
Zachwyca się sam sobą
i napędza oleistą mazią
Drżąc po cichu we własnym
Nieodkrytym świecie.
Czy istotą ludzkości jest to
że każdy z nas musi być
na siłę bardziej ludzki
od nie mniej ludzkich zwierząt.
Którym to czasem brak
jedynie garnituru z krawatem
by Szatanem ich pozwać
Bo i mową nie grzeszą
Robert Hiena, 11 września 2010
Gdy spoglądasz w niebo
A tysiące gwiazd
milczą, oznaczać to winno
Żeś nie jedyny, co pragnie
usłyszeć odpowiedź.
Zwieszasz głowę patrząc w ziemię
zaś ziemia sunie powoli, jak powinna
Udowadniając tobie, żeś nie tylko ty
Na tym świecie, co nie rozumie
Gdy wciągasz zapach dymu
Zamykasz oczy i widzisz siebie
W odległym miejscu, gdzie tylko ty
możesz iść i z którego możesz wrócić
Za Złotymi Wrotami Marzeń.
Robert Hiena, 21 października 2010
Czy dobro tak naprawdę
nie winno zwać się
pospolitym egoizmem?
Gdy ku chwale własnych
niezaspokojonych ambicji
czynimy to, co opłacalne?
Czy też zło nie jest obroną
i dobrem także, bo jakże można
kwestionować moralność ludzką
w porywie zachowań
z egoizmu pospolitego
zwyczajnie wynikające?
Czymże jest moralność
jak nie zbiorem praw utartych
na ludzkim cierpieniu
podlanym krwią innych
by każdy mógł mieć
potencjalnie lepiej.
Robert Hiena, 24 października 2010
Dlaczego na siłę szukasz słów
chcących opisać coś, co nie ma
prawa w ogóle istnieć?
Po co spoglądasz przez ramię na pola
wypalone własnymi nadziejami
ciągnącymi się jak dym?
Czy dalej naiwnie wierzysz w istnienie
uczuć, które mają trzymać ciebie
przy życiu na tym świecie?
Uznajesz że to co myślisz jest tym
co widzisz i nie patrzysz dalej
bo i tak oznaczałoby to kłamstwo?
Unikasz spojrzeń ludzkich które chcą
wylewu krwi twojej matki i ojca
a ciebie spalonego żywcem
w ich chorej ofierze samozadowoleń.
Robert Hiena, 6 września 2010
Czymże jestem?
Słowem złotym, blaskiem pokrytą
koroną? Z diamentami, co słowo
oplata niczym wieniec laurowy?
Czy pragnę dobroci i piękna
jak ludzie marzą o świecie takim
realnym? A jakże, z przesytem
wszystkiego, co wzbudza zachwyt!
Czym więc jestem?
Jękiem ulęknionych, co świata się boją
widzieć, jak prawdziwie stoi
gdy patrzą pod nogi na bruk
Uciskając dookoła szyi pęta rzeczywistości
miażdzy serca i ucieka z życiem, śmiejąc się
Najpodlej jak się da.
Wszakże jestem wrzaskiem ubogich żyć, poezją.
Robert Hiena, 19 października 2010
Gdy patrzysz w słońce za blokiem tonące
a kawa zimna jest twoim jedynym gościem
zamilknij w duchu i odgadnij słowa
które wielką syntezą będące
odnajdą nieco więcej
niż tylko westchnienia do samego siebie
o filozoficznej idei wszechbytu.
Robert Hiena, 20 września 2010
Czy przyglądasz się oczom umarłym
co patrzą w gwiazdy z nadzieją
godną pożałowania?
Uruchamiasz zieloną kurtynę,
a ludzie, którzy pragnęli nigdy
nie usłyszą oklasków.
Splamieni własnym cierpieniem
zerkają tobie w usta
doszukując się słów niewypowiedzianych
Zaś duch twój i ciało
ryjące bruzdy w duszach
doszukując się prawd
Niewypowiedzianych.
Robert Hiena, 31 sierpnia 2010
Z głupim entuzjazmem rozglądasz się
po pomieszczeniach
które pachną nim;
co patrzy na ciebie dumnie
mądrymi oczami dorosłego
ty zaś uśmiechasz się i machasz
bo wiesz, że to co robisz wystarczy
Patrzysz w lustro widząc tylko siebie
jednak w duchu widzisz to
co on widzi na dnie szklanki
paląc cygaro
omijając sprawy codzienne
gładzi futro na pysku
wzdycha, myśląc o tym
jak ty piszesz w pamiętniu
o kolejnym sprośnym śnie
który skończył się jak zwykle.
Robert Hiena, 21 sierpnia 2010
Amerykański Indianin
Po raz kolejny udaje
Wielkiego Pana Erekcji
Ty zaś gnijesz w swej słabości
Drepcząc po stolcu własnych marzeń
I śmiejąc się w łzach
Gdy zaś gwiazda spadnie
Utonie w morzu błogości
Zapadnie cisza jak wtedy
Gdy patrzyłeś tępo
Na otaczający ciebie świat
Odchodząc w milczeniu
Coraz to bliżej.
Robert Hiena, 20 sierpnia 2010
Prestiż działań polega na
CZY tobie cokolwiek dolega?
Zapytasz o zatkane dziury
a sam nie podasz spodobu
na lepsze wyjście ze stanu
czy TOBIE cokolwiek dolega?
A wtedy z nieba spadnie
paląc neurony mózgowe
świadomość tego, co
czy tobie COKOLWIEK dolega?
i zatka twe usta czyniąc
to, co powinno być.
czy tobie w ogóle DOLEGA?
Robert Hiena, 27 grudnia 2010
Wspomnienie dzieciństwa pachnie
rozgrzanym, wilgotnym asfaltem.
Niebo powinno być ciemniejsze
jednak i tak drżę od wspomnień
Może jednak nie wszystko straciłem
w dniu gdy upuściłem Złotą Kulę
Wszystkiego Co Miałem Za Sobą?
Rozpadła się na tysiące kawałków
a one na miliony opiłków
rażących oczy, dających płacz
Nie dających spokoju.
Spoglądam na zachód, kolejny
a z nim odchodzę na inny świat
Nie chcąc zapomnieć tego,
co dziś daje mi smutek
ironicznie wyciskając w łzach
serdeczny uśmiech
Robert Hiena, 2 października 2010
Rodzajowi ludzkiemu rzucone na pożarcie -
łkające w języku niemowląt marzenia
umierają beztrosko bez świadomości
co ich nie zdążyło otoczyć.
Animalizując pojęcia jakich nie znałeś
zdajesz sobie sprawę z faktu
że tak naprawdę personifikowałeś
jedynie swój chory umysł
Zieloną wodą i powietrzem pędzony
Glob obraca się powoli, nie widząc tego
co dzieci jego pragną i rżną wnętrzności
byle dalej, byle mocniej
Interweniując ostatkiem logiki
skaczesz z wieżowca i rozumiesz wszystko
co miało być i będzie i co było
a już nigdy ciebie nie dotknie.
Rodzajowi ludzkiemu rzucone na pożarcie -
wyjące w języku dorosłych idee
wznoszą się dumnie świadome
co mogły otoczyć.
Robert Hiena, 23 sierpnia 2010
Nie lubię słów nietroski
które brzmią twoim głosem
gdy patrzysz szklanymi oczami
na moje osamotnione "nie".
Zachowujesz styl tego, co trzeba
nie widząc sensu w istnieniu
tego, co powoduje łzy.
A słowa dziś jak dawniej
umykają między wierszami
dając pożywkę temu
co miało nie istnieć.
Robert Hiena, 28 stycznia 2011
Stuknięcie za puknięciem
i bęc wolna wola.
Naciskasz, przyciskasz,
czy taka ma dola by umysł
Zaciskać, wyciskać
spoglądać spode łba
Na rzeczy (DO RZECZY!)
Uf! Dosyć tych bzdur.
Ja pluję i snuję, czcionką
cyfrową, tajony stalinizm
w tych oczach na niebie
na ziemi niechcący agituję.
Czasami to wszystko doprawdy
za dużo na jeden ciąg liter.
Zhieniony złośliwy
markotny, MAMROTLIWY.
I już.
Robert Hiena, 1 stycznia 2011
Gdybym potrafił pragnąć
Tak jak ty potrafisz (xxx)
życie byłoby o tyle łatwiejsze.
"/cvbnm,.ghjkl;bnm,./ghjkl;"
oznaką złości XXI wieku.
Czasem caps-lock.
Nie będę jednak klnąc.
Za bardzo biały jest ekran
by opluwać go mięsem.
Boże, czemu dałeś mi rozum.
Teraz cwaniaku naucz mnie
jak się tego używa.
Przy narodzinach zgubiłem
jedyną instrukcję.
Robert Hiena, 18 grudnia 2010
Czy to gdy pada deszcz
nie jest znakiem rozpaczy
tych, co widzą a nic nie mogą
i płaczą, widząc nas?
Chciałbym odpowiedzieć
na pytanie dziecka, wykrzyczane
Gdy opuszcza ono łono matki
"Dlaczego ja?" pełne goryczy
Skąd wiem? Bo najczęściej
powtarzam to rodząc się
codziennie na nowo, umierając
coraz bardziej.
Robert Hiena, 18 grudnia 2010
Powiedz mi, towarzyszu
z jaką wiarygodnością
spoglądasz za okno?
Czy większą jak na ekran
wiadomości, które dają ci
świadomość tego, kim jesteś?
Najwyższy Jezus stanął u mych
niewierzących stóp.
W telewizji wydawał się wyższy.
...
Robert Hiena, 4 października 2010
Dobywasz ostatnich słów
które chroniły twe serce
i rzucasz je śmiało
na zwinny wiatr
One zaś pędzą ku twoim
nadziejom ponad światem
i ponad wrogami
Lśniąc złotem i nucąc
cicho anielskie pieśni
witane hukiem dzwonów
okrążają glob
W poszukiwaniu jedynego
który ci ducha zniewolił
uśmiechem czułym.
Robert Hiena, 12 października 2010
Ukradkiem karmisz swój umysł
a Ukradek, jak to czasem bywa
powoduje obrzęki i ból głowy.
Zatem każdy przez lewą nogę
(Co by demokracji było więcej)
odstresowuje swoje chore fantazje
Zazgrzyta zębami ten, co szukał
a okulary na nosie nosił (mimo iż widzi)
I uderzy się w czoło. Z pożałowaniem.
Jaki to ładny się dzień szykował!
Robert Hiena, 8 lutego 2011
Skorpion mimo swych
niedużych
gabarytów
ukatrupia lepiej niż
niejeden karabin.
Czy rozmiar się
liczy?
Musimy w ogniu,
wrzasku
pisku i skowycie
bo inaczej
jesteśmy
zbyt zwierzęcy
i jakby
zacofani
A ty nim rzucisz
granat
skorpion zakradnie się
do twego buta
Robert Hiena, 8 grudnia 2010
Istotnie da się
wyczuć odrobinę
nieopisanego ciepła
bijącą od zimnokrwistego
nieznanego dotąd gatunku
Człowieka.
Jakkolwiek patrzeć
wciąż wszystko
tak jakby już
Istnieć nie miało
Ku zadowoleniu
twojego brudnego sumienia
Robert Hiena, 10 lutego 2011
Za nim zapłaczą jedynie
Oczadzone nienawiścią kominy
Zdążył zdjąć okulary druciane
Z pomocą strażnika
Oddany w ręce Boga
Do którego trafi
Przez piekło
Takich zachowań
Chłopiec nie widział
Przez swoje (aż)
Siedem lat życia.
Teraz unosi się
Ponuro nad światem
Podziwiając widoki
Niesiony przez wiatr
Nie on jedyny
I nie ostatni.
Robert Hiena, 20 sierpnia 2010
Zatem dlaczego
niby co by po to
sięgnąć po księgę
ostatniego rozrachunku
oblizując wargi
ze słonego potu
ciesząc się tępo
z własnej głupoty
Zatem po co by
niby dlaczego
zamykać rozdział
który się nie chce czytać
A jakby tak uciąć?
nie zadając więcej
głupich pytań
oblizując wargi
Dlaczego niby po to
co to i jak
dlaczego?
Robert Hiena, 21 września 2010
Rozprowadzasz roztopiony umysł
po płonącej powierzchni własnych wątpliwości
A gdy już zacznie wrzeć, odchodzisz
zostawiając na pastwę losu swe wspomnienia
marzenia, wiedzę, ambicje i rozum.
Zapychasz otwory którymi leciała woda nadziei
napędzając magiczny układ swoją mocą
gdy zaś wszystko usycha
spoglądasz sobie w oczy i nie wierzysz
Że jesteś aż tak ludzki, by zapomnieć.
Gdy w końcu słońce i planety stają w miejscu
a powietrze wibrować przestaje, tój wrzask
w ciszy umyka, zaś jedyna rzecz, która istnieje
to ty i twoja wiara w to, co nigdy nie nadeszło
spalone na powierzchni własnych wątpliwości.
Robert Hiena, 3 grudnia 2010
Zimnymi stopami
kroczysz po linii
swoich subtelnych
skurwień i niepowodzeń.
Domykasz każde okno
wciskając suche wióry
we wszystkie dziury
wybite z braku wiary
Nie szukasz odpowiedzi
na pytania zadane
jak wtedy gdy oni
patrzyli ci w oczy.
Robert Hiena, 3 grudnia 2010
Depczę dokładnie
każdy z kwiatów
jakie nie-daj-boże
można dać z uczuć
bliżej nieokreślonych.
Spluwam na słońce
które świeci mi
prosto w twarz
a ja nie mogę patrzeć
z podniesioną głową.
Wstrzykuję rozpaloną
swoją nienawiścią do
twojego jestestwa
siarkę, najgłębiej, by czuć
i nie zapomnieć, jaki jesteś.
Oddycham dymem palonych
własną wyobraźnią ciał
z obojętnością patrząc na świat
gnijący między palcami stóp
kroczących po padole.
Wznoszę hymn uwielbienia
samego siebie, mieszany
ze smoły, gnoju i uczuć
w kotle, na ogniu własnym
pędzony do oporu.
Z daleka od was.
Robert Hiena, 8 listopada 2010
Zapchlone uśmiechy
Życzą ci wesołego życia
Ale samemu, z własnymi
Zaropiałymi ranami
Których nikt ci nie zagoi
Ani nie wyliże
Bo taka jest ludzkość
XXI wieku
Humanitarny Kanibalizm.
Robert Hiena, 3 października 2010
Zapisujesz słowo rozkazując innym
czytać je w ten sam, właściwy
ale też demokratyczny sposób.
Zaglądasz do swej księgi wolności
i widzisz tyle kartek wyrwanych
co zakrytych krwią. Improwizuj.
Czy każdy może mieć to co chce
kiedy inni widzą w innych nic.
Uległościowa pornografia.
Rozwijasz kolejny etap swych działań
ostrząc kolejny bagnet i miecz
na kolejną walkę, której nie stoczysz
Zamykasz oczy i widzisz co chcesz
ten świat jakiego pragniesz
i ta rzeczywistość, którą rządzisz
Spoglądając lekko w dół, milczysz
ze strachu, że spadnie twa korona
i z brzdękiem pobije Miraculum.
Robert Hiena, 3 października 2010
Krople życia uderzają o podłogę
bezgłośnie urywając pulsującą
nadzieję przedłużenia gatunku
Ty zaś się cieszysz tępo
z własnej naiwności i pustego
odczucia chwilowej ulgi
Wycierasz pot z czoła po wszystkim
co jedyne sprawia ci radość
w twoim bez-uczuciowym życiu.
Napawasz się upływającym czasem
gdy zaś chłód i ból powracają
ty znów nie radzisz sobie
z rzeczywistością
Robert Hiena, 11 lutego 2011
Siedziała w kałuży
pod pałacem, obok
prostego krzyża
wśród krzyczących ludzi.
"Sprzedam wyprawkę
dla niemowlaka.
Nowa, nieużywana"
Dłonie jej ściskały kartkę
zbroczoną tuszem
niczym krwią i bólem
A ludzie patrzyli przed siebie
w hołdzie Wielkich Poległych
nie widząc pod nosem
realnego świata
napisanego goryczą
podkreślonego żalem.
Robert Hiena, 27 grudnia 2010
Śnieg spadł. Lubię śnieg.
Daje mi do zrozumienia
że coś zbliża się ku
nieuchronnemu końcowi.
..Powtarzamy, samolot
nie wylądował, chyba
się rozbił, boże drogi
nie ma od nich sygnału!
Każdej nocy i każdego
mniej ważnego dnia
modlę się do siebie samego
o jakieś zrozumienie.
..w mule pozostałym
po powodzi w Bogatyni
znaleziono wisiorek
zaginionej kobiety..
Nie wiem, na co liczę
patrząc w lustro.
Może szukam tego,
co było nim wybiła północ?
...do prowokacji ataku
dalej nie przyznaje się
Korea Południowa, strony
grożą wojną nuklearną...
Gdybym jakoś mógł podsumować
to wszystko, po czym chodzę..
Chciałbym! Nie ukrywam.
Ale brakuje mi czasem słów.
..dziesięciolatek zginął
na miejscu trwają akcje
ratunkowe dziewczynki
uwięzionej pod autobusem..
Mam mętlik w głowie
widząc przez okno świat
rok w rok ten sam
a tak naprawdę coraz gorszy
... Bronisław Komorowski
wygwizdany na Wybrzeżu przez
ludność zebraną na obchodach
rocznicy...
Nie mówię tylko o nauce szacunku
i tej "polskości" jaką my znamy.
Po prostu... Moje życie potrafi
przygnębić bardziej, niż śmierć
Niejednego prezydenta.
...Podczas sekcji zwłok mężczyzny
znalezionego z nożem w ręku
odkryto list o następującej treści:..
"...."
Robert Hiena, 1 października 2010
Parszywie wzdychając
Merdasz mentalnym ogonem
Prosząc swego pana
O więcej, o jeszcze.
Patrzysz kocimi oczami
Na świat, co ciebie otacza
Licząc naiwnie że ludzie
Może cię posłuchają.
Podgryzasz kości
Własnego istnienia
Sapiąc zgniłym oddechem
Prosto w twarz
Niewinnych wiernych.
Robert Hiena, 29 września 2010
Kroczysz złotą ścieżką
wśród oddechu mokrego
jesieni, co za dłoń łapie
chłodem jedynie.
Spoglądasz na ławkę
dopatrując ducha
z grymasem żalu
widząc tylko liście..
Kroczysz złotą ścieżką
wśród odległych nadziei
wiosny, co żegna cię
chustką jedwabną
Spoglądasz na ławkę
dopatrując jego
z cichym westchnieniem
oglądasz liście.
Robert Hiena, 22 września 2010
Oddychasz powietrzem
wyplutym przez twych wrogów
Trawisz pokarm przez nich tykany
nie truty zaś, a akcie pogardy.
Zapładniasz umysł ideą
że jutro będzie inaczej
A gdy już patrzą ci w serce
Upuszczają słoną myśl.
i słowem ranią.
Robert Hiena, 29 stycznia 2015
Pozwano ich mniej ludzkimi
albowiem krew im zlizano z łap.
Z finezją artysty - w białych rękawiczkach
niczym mistrz kukiełek
szastali laleczkami bez sznurków
zaciskając garoty linek na szyjach sług.
...
Homo homini deus est-
a całe przedstawienie poszło z dymem
Miliony razy.
Robert Hiena, 24 września 2010
Zachowawczo zatykasz usta
nie pojmując swego otępienia
szukasz w odpowiedzi ludzkości
słów brzmiących znajomo
co napełniają czarę goryczy
płynącej od chwili twojego
wyduszonego w ciszy
pierwotnego oddechu
Istota zaś znika gdy
każdy, kto pragnął
posiąść nie może
tego w co wierzył
i umiera sam sobie
pozostawiająć brzemię
własnego Egoizmu.
Robert Hiena, 27 września 2010
Tworzę świat, takim jaki chcę!
Zakrzyknął, po czym umarł.
A słowo po nim nie zostało
I wzrok na niego nie patrzył
Gdy inni wzdychali w milczeniu
Rozglądając się za złotym cielcem
Który miał im dać niebiosa.
Podszedł do skały i ją pogładził –
Zrozumiał, jak powinno być
Gdy każdy z nas ulatnia swój umysł
W cichym drżeniu swojej małej
Wybujałej osobowości
Podrygując nerwowo
Podwieszeni pod sufitem
Na wyżynie własnego
Samo-doświadczenia.
Robert Hiena, 29 września 2010
A gdy słowo - miast ciałem
flegmą się kryje
ty patrzysz i płaczesz
gdy ból bruzdy ryje
nachodzi powoli
zabrania oddechu
odbiera nadzieję
i siłę twej woli
gwałci, pożera
uciec już pragnie
ty zaś przyglądasz się
temu dokładnie
i liczysz.
.
Robert Hiena, 27 września 2010
Popełniwszy symbol wiary
uchodzi tobie płazem
bycie uszanowanym
przez siebie samego.
Zraszanie krzyża krwią
jest modne, gdy wiara
co go trzymała, rdzewieje
a on usycha i opada.
Paradoksalnie nienawidzisz
to co powineineś kochać
i patrzysz złowrogo
na jedyna prawdę Boga-
miłości bliźniego.
Jak siebie samego -
ranisz zuchwale
spoglądając psu w oczy
nie widzisz świata
Robert Hiena, 8 września 2023
Bezsenność znerwicowanych neuronów
pulsujących boleśnie, pchanych ku szaleństwu
Przez krew zmrożoną szokiem
który powinien być oczywistością.
Drżąca struna myśli - wibruje
nie dając chwili wytchnienia
Wiercąc echem swego żalu
coraz głębsze szramy
na umyśle ociężałym.
Robert Hiena, 20 sierpnia 2010
używszy swych boskich umiejęności
względie głęboko, lecz formalnie dobrze
rozmyślasz na sprawy jakie ci dano
na chwilę obecną, by móc funkcjonować.
W binarnym kodzie miłości ślesz pozdrowienia
swym wirtualnym uczuciom
spładzając syna deklaracją
napisaną między gwiazdkami.
faktyczną satysfakcję daje ci świadomość
posiadania tego, co pewne acz nierealne
przyciskając plastikowe klawisze
tworzysz własne imperium.
zaś bogowie płaczą na myśl o czasach
w jakich przyszło im istnieć
i znikać tylko za rozkazem palca
na przycisku zasilania.
Robert Hiena, 21 stycznia 2022
Zatęchły szum - mdły zapach pustki
Przewleczony pod kilem,
plecy zdarte o własne myśli
wzburzone brakiem kierunku.
Zmęczenie materiału - trzeszczy
jak drewno w czarnej kopalni
w naturalnym procesie samozniszczenia.
Natura nie lubi pustki.
...
Zmęczenie materiału - pęka
jak struna, skatowana szarpaniem
Jeszcze tylko trochę.
Robert Hiena, 31 sierpnia 2023
Sparciałe balony wypchane
marzeniami głów ściętych
zatopionych głęboko, daleko.
Unoszą się mdląco nad
szkarłatną powierzchnią
zgagi wspomnień
wypartych.
Robert Hiena, 31 sierpnia 2023
Zaświszczały smętne trąby,
niegdyś drące niebo słowem-
teraz echem obijającym się
od czaszki do czaszki.
Uszy uschnięte, od głowy
jak liście w chorobie -
nienaturalnie szybko,
przedwcześnie
----- zanikają.
XXXXXXXXXXXXXXX
Komu, komu słowo, skoro
głów chętnych słyszeć
brakuje?
W lustrze pękniętym, krzywym
obraz słów pustych łopocze
jak flaga biała
Sącząc jad niezrozumienia
na żyzną glebę nadziei.
Robert Hiena, 31 sierpnia 2023
Zabielone zemdleniem oczy
Wywrócone na lewą stronę -
nie widzą żaru tlącego się
u podstawy spękanej czaszki.
Oddech płytszy od myśli
dymiącej głęboko w oddali,
poza zasięgiem rozsądku.
Spazmy mięśni szarpane odruchem
bliższym spuszczeniu wody
niżeli
wyrozumiałej reakcji
wycieńczonych neuronów.
Robert Hiena, 1 września 2023
Pochowane nieumyślnie
drżące z emocji zarżniętej
upchanej watą poduszek,
od których jedynie
napierdala kark.
Zza zamkniętych oczu
obrazy nie chcą znikać,
szlamem swego marszu
płyną
kiedyś stolarka się podda.
Robert Hiena, 2 września 2023
Wydrapane na twarzy wspomnienia
grymasów
które
raczej bym wolał puścić
z dymem.
Zakonserwowane kremem żalu
pod makijażem ignorancji
pulsują subtelnie
nie dając spokoju
Skrzywiony obraz w lustrze
daje rozkosz iluzji - maskując
Wszystko to, co jątrzy się
pod powierzchnią.
Robert Hiena, 5 września 2023
Zapleśniałe słowa budzą ukradkiem
strumienie strun drżących echem
Czy myśli kiedykolwiek miały sens?
Zapycham oczy pustymi myślami,
gnijącymi od lat w piwnicy
tego co-
...
Czasami sam nie wiem.
Strząsam z ramion pył osiadły
na myśl o którym
chce mi się rzygać.
Robert Hiena, 10 września 2023
Smalące węgle nienawiści
do odbicia, tego w duchu,
naprężają swe muskuły, drżąc
i wibrując do dźwięku ciszy.
Rytmiczne pulsowanie zapewnia
ból głowy nie dając odetchnąć
od palącej fali rozgoryczenia.
W tym momencie nie jest już
potrzebna nawet pojedyncza iskra
Bo pożar tli się od samozapłonu.
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
19 maja 2024
1905wiesiek
19 maja 2024
Świat LucaArsis
19 maja 2024
DystansMarcin Olszewski
18 maja 2024
Amatorzy antychrystówkb
17 maja 2024
Tęsknoty byt intencjonalnyDeadbat
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek