Patrycja | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (34) Poezja (68) Proza (2) Fotografia (138) Grafika (1) Pocztówka poetycka (27) Dziennik (7) |
Patrycja, 25 lutego 2013
Kiedyś Zuzia miała duszę,
chowała się w różowych sukienkach.
Licząc drogi, nie znała żadnej,
prócz polnej z krzyżem.
Wiedziała też, że pod gankiem,
rosną życzenia, których nie wolno zrywać,
żniwa czasem są nieurodzajne,
wtedy ojciec zabiera matce skrzydła
a ta częściej śpiewa dzieciom piosenki.
Kiedyś Zuzia miała duszę,
dziś pustą kołyskę pod oknem
i Judasza co się w niej kołysze.
Patrycja, 3 lutego 2013
Śpią już kościoły, puste i wypchane domy
w chłodzie ledwo tlą się latarnie,
gdzieś między ogrodami skrzypią bramy,
które świetnie wyglądają w sepii.
Śpi płacz, co się dziś otarł o uśmiech starszego człowieka.
Cisza...
Ona jest dziwna.
Nie ma w niej błogosławieństwa
a jedynie wynajęty spokój.
Posłuchaj jak za rogiem palą się piosenki,
posłuchaj Mamo,
palą się piosenki...
Patrycja, 28 grudnia 2012
"Koralik niebieszczył się w szczelinie podłogi",
zanim przyszła noc, machając halką,
pokryła cieniem przestrzeń
i wszystkie koraliki pociemniały.
- potrzyj go w swojej dłoni,
śpiewała każda partia partytury,
roztop kolory na spłoszonych ustach,
zwilż i spójrz jak na szybach,
mróz spisuje ostatni testament.
Patrycja, 4 listopada 2012
zimno jest dobre na serce
tak słyszałam przy majowych krzyżach
które widocznie zbyt ciężkie
uśmiechnięta Andaluzja
zawinięta w chustkę z hortensji
a pod nią oczy głęboko nieprzytomne
i białe dłonie "solus exul"
Patrycja, 1 listopada 2012
Śniła mi się cisza,
mogłam ją wykrzyczeć
a potem usłyszeć.
Dziwne, prawda?
Była wytrawna
a po chwili słodka,
bolała i wilgotniała pod rzęsą.
Sfastrygowała kawałek koca,
ukrywając te rzeczy, które płoną.
Potem cicho wślizgnęła się pod poduszkę,
gdzie na wróżkę wciąż czeka,
pierwszy wyrwany ząb.
Patrycja, 23 października 2012
wydeptać tysiąc ścieżek
a potem odpocząć i trwać
jeszcze chwilę
w spokoju co przybiera
bezlitosny kolor
gdy nie dzielisz z kimś ciszy
modląc się o deszcz
rozchylam ramiona jak parasol
dotykam każdej z kropel
one żyją na moich ustach
jeszcze moment
zanim spadną
niech bolą
chcę poczuć że istniałam naprawdę
Patrycja, 4 września 2012
Mówiłeś,
- jestem z ciała i krwi,
czasem tylko twarz traci cechy,
chociaż wewnątrz twoja obecność i nieobecność,
nie są jednakowe, szarpią inaczej.
Obiecałeś nie płakać,
kiedy cisza wejdzie w kilka ścian
a z płotu wypadnie ostatni ząb.
Dziś rozumiem i wiem,
że mężniejesz z każdą wypuszczoną łzą Tato.
Patrycja, 9 sierpnia 2012
Łyk poranka
w nieostudzoną pierś,
włosy jeszcze figlują z Jaśkiem,
ale on jakby stracił zapał zdobywcy.
Na poręczy Halka,
zgięta w pół,
w pudełku trzyma resztki estrogenu.
I cóż więcej w tej ciszy widać?
Może okien wydrapane oczy.
Patrycja, 31 lipca 2012
miałam być kwiatem bazylii
różowym nibykłosem
obfitym w nektar
a jestem wilczą jagodą
gdy głaszczesz mnie dłonią jałową
Patrycja, 21 lipca 2012
neuronowy sen
spod rzęs łuska opuchliznę
zmienia się w oczekiwanie
zamknięte w jałowych powiekach
Patrycja, 20 czerwca 2012
pieść mnie jestem łąką
poranną melodią mgieł
uderzaj wiatrem w okiennice
na wpół otwarte
nieśmiało dotykaj
rozplecionymi wzdłuż palcami
zdecydowanie rozpisuj
metafory na białych piersiach
na koniec unieś
nad nieruchome powietrze
w esencję czerwonych kwiatów
rysowanych paznokciem na skórze
Patrycja, 3 czerwca 2012
drzewa śmieją się najdłużej
zrzucając ostatnie promienie
między zielonymi ramionami
zapala się noc
rozbrzmiewa sowia muzyka
i szeleści w kierunku ciszy
gdzie kosze paproci
pieszczą śpiący czerwiec
wtulone w siebie sarny
drżą na dźwięk
łopotu pajęczyn
ciężkich od rosy
pierwsze światło rozciągnięte leniwie
po pachnących ziołach
rozpryskuje się
w zasłonach wilgotnych gałęzi
na poszarzałej książce
tańczy sen
dzień różowieje
Patrycja, 23 maja 2012
złapany księżyc
w chłodne dłonie ciszy
zawisł na gałęzi
pod czerwienią świtu
a gwiazdy jak prostytutki
płaczą wysoko w niebo
błyszczącym udawaniem
bez pytań
Patrycja, 22 maja 2012
nie płacz
musi być ławka
pod ramieniem dębu
ciepło piersi
tulących skronie
i dom
do którego
dochodzą listy
musi być pejzaż
z zielonych liści
i zapach deszczu
rozsypany w matczynym warkoczu
nie milcz
cisza płacze najgłośniej
Patrycja, 19 maja 2012
piersi
roztańczone hesperydy
osłaniasz drzewem z milczącego ogrodu
kwiatom wyginasz udręczone szyje
smakując żebraczą wędrówkę
i ciał podupadłe modlitwy
Patrycja, 18 maja 2012
Mówiłeś, że jest zawsze blisko.
W oddechu, który biorę,
na potarganych włosach córki,
skaleczonym kolanie syna.
Jest w chlebie, którego brakuje,
w przebaczeniu i pod jabłonią
gdzie pochowałam swoje psy.
Mówiłeś, że jest blisko.
Był.
Przyszedł i zabrał.
Cicho pytam, czy jeśli go znajdę,
odda?
Patrycja, 14 maja 2012
wchodzisz we mnie głosem
ciało nabiera kształtu
piersi rosną
podobne ptakom
moszczą gniazda
z miękkich palców
peonie niewinnie otwarte
Patrycja, 13 maja 2012
roztrzepotane trawy zrzucają zieleń
rozpuszczają się bledną
wiatr przywiewa obrazy
kiedy byłam pasterzem i jagnięciem
przeglądającym się w iskrach
szeleszczących strumieni
nad głową ciemne zacerowane łaty
podstępnie błagają o uśmiech
co się gorzko zanosi w ptakach
spada ciężarem na powieki
Patrycja, 7 maja 2012
potoki jak górskie krawaty
płynące po ścianach północy
zawiązują pustkę między słowami
milkną usta
na widnokręgu
zamieniam się w czerwień
strzepując z piersi
ferment twoich dłoni
Patrycja, 18 kwietnia 2012
chciała mieć jakieś trzy kilo cudu
runęłyby strugi deszczu
chwiałyby się drzewa
zwierzęta chichotały
rozstąpiłyby się jej ramiona
i tak zostały bez końca
cisza przestałaby się sypać na głowę
i niepokoić
czekanie zabliźniłoby się na niebiesko
jak oczy cudu
co się śnią jeszcze
pod zamkniętymi powiekami
Patrycja, 12 kwietnia 2012
gdzie jest dom
po brzegi wypchany ojcem i matką
gdzie w podziurawione oknami ściany
wpada zapach sianokosów
a kot od czasu do czasu
grzbietem zrzuci gliniane doniczki
w ogródku łopoczą koszule
białe jakby zanurzone w mleku
a sąsiad po raz kolejny drze spodnie
kradnąc najczerwieńsze czereśnie
gdzie jest dom
w którym dzieci z równo obciętymi włosami
czekają na kolejny sen
pełen wypustek i wgłębień
a na ich buziach ciągle ten sam
umorusany obietnicą uśmiech
Patrycja, 10 kwietnia 2012
czas niebu dłoń swoją podaje
przytula oczy skronie usta
łamie białe włosy
jak irgi w równinach
ten czas
co błękit rozciągał w ramionach
ten sam
dziś mi ciebie kruszy
Babci
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
20 maja 2024
Czeka nas wojna!Marek Gajowniczek
20 maja 2024
Za ciepło się ubrałaJaga
19 maja 2024
Świat LucaArsis
19 maja 2024
DystansMarcin Olszewski
18 maja 2024
Amatorzy antychrystówkb
17 maja 2024
Tęsknoty byt intencjonalnyDeadbat
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta